sobota, 29 marca 2014

Voodoo doll - Rozdział 8

Tytuł: Voodoo doll
Bohaterowie: Oh Sehun, Lu Han, Zhang Yixing (Lay), Park Chanyeol
Pairing: HunHan, LayHan
Rating: NC-17
Gatunek: AU, angst, smut, chaptered, romans

A/N: Dobry wieczór! Nie mam dzisiaj nic do gadania. Napiszę tylko tyle, że jest mi bardzo przykro z powodu wyrządzonej krzywdy w tym rozdziale. Zapraszam do czytania! 
8. Prośby i błagania
                Jak każdego ranka Luhan powinien wcześnie wstać, aby zdążyć odpowiednio przygotować się przed szkołą. Jednak tym razem tak nie było. Chłopak obudził się o 7:30. Nie zdążył zjeść śniadania. Ledwo ubrał się i ułożył włosy. W pośpiechu chwycił swoją torbę, włożył buty i wybiegł z domu, prawie zapominając o jego zamknięciu. Chłopak odwrócił się i był w ogromnym szoku, kiedy zobaczył swojego przyjaciela.
            -Xing! – wykrzyknął podchodząc do chłopaka. – Jak się masz? Co z twoimi nogami?
            -Cześć, Luhan – odpowiedział Lay. – Wszystko w porządku. Nie są złamane, tylko bardzo mocno obtarte. Mam bandaże na kolanach.
            -A co z treningami? – zapytał zatroskany Xiao, wiedząc jak bardzo jego przyjaciel uwielbia biegać i tańczyć.
            -Na razie nie mogę uprawiać żadnych sportów przez tydzień, dopóki nogi mi się nie wygoją.
            -Tak mi przykro. Liczyłem, że wygrasz ten bieg – powiedział Luhan kładąc rękę na ramieniu Yixinga.
            -Może następnym razem – odparł pociesznie przyjaciel i obaj szybko ruszyli do szkoły.
            Na każdej lekcji Luhan był bardzo szczęśliwy. Yixing był zdrowy, nic mu nie było. To był główny powód jego radości. Chłopak miał nadzieję, że skaleczenia Laya szybko się zagoją i znów wszystko będzie jak dawniej.
            Z drugiej strony Xiao był trochę przybity po kłótni z Sehunem. Zrobiło mu się trochę głupio, że tak na niego nakrzyczał, ale nie było innej drogi, aby dotrzeć do umysłu młodszego chłopaka, a nie chciał go stracić w tak głupi sposób. Postanowił, że jak tylko go spotka, porozmawia z nim i wszystko mu dokładnie wyjaśni.
            Podczas lekcji matematyki Luhan cały czas miał wrażenie, że jest coś o czym zapomniał. Jednak z biegiem czasu przestał na to zwracać uwagę. Starał się, jak tylko mógł, aby pomóc Layowi w wykonywaniu trudnych zadań, których tamten nie potrafił zrozumieć. Nawet umówił się z nim na korepetycje na dzień następny. Była to także okazja, do porozmawiania o innych sprawach.
            Gdy rozbrzmiał dzwonek i wszyscy opuścili salę, Lu przypomniał sobie, że tym co wypadło mu z głowy było napisanie testu. Czuł się zakłopotany. Była to jego przed ostatnia lekcja, więc postanowił, że pójdzie do nauczyciela. Chłopak powoli wszedł do klasy, zastając pana Jung siedzącego przy biurku i sprawdzającego prace uczniów.
            -Luhan, czy coś się stało? – zapytał matematyk, poprawiając swoje okulary na nosie.
            -Um… Bo widzi pan, miałem dzisiaj napisać zaległy test, ale zapomniałem – odparł chłopak, spuszczając głowę w dół.
            -Oh, fakt. Ja również o tym zapomniałem, ale wiesz co? Nie martw się. Zadzwonię do ciebie i napiszesz go po lekcjach – zaproponował nauczyciel. – Zgoda?
            W odpowiedzi Xiao skinął głową, po czym szybko wyszedł z sali. Powłócząc nogami, udał się do szatni i przebrał na lekcję wychowania fizycznego. Całą godzinę chłopak biegał, jakby coś go hamowało. W gruncie rzeczy tak właśnie było. Nie dość, że zapomniał o ważnym dla niego teście, to jeszcze jak na złość, nigdzie nie mógł znaleźć swojego chłopaka, a bardzo chciał z nim porozmawiać.
            Po skończonych zajęciach chłopak udał się do domu, lekko podenerwowany. Chciał zadzwonić do swojej miłości, jednak wiedział, że to nic nie da, bo tamten i tak nie odbierze. Za mocno odebrał wczorajsze słowa. Za bardzo się nimi przejął, chociaż udawał, że wcale tak nie jest.
            Całe popołudnie Luhan spędził bawiąc się z psem i oglądając telewizję. Niespecjalnie przejmował się tym, że pan Jung do niego nie zadzwonił. Po prostu uważał, że zrobi to następnego dnia.
            Gdy zbliżał się wieczór i chłopak był już bardzo zmęczony, postanowił, że pójdzie wziąć prysznic i położy się wcześniej spać. Już miał wchodzić na górę, gdy usłyszał dźwięk dzwoniącego telefonu. Z początku ucieszył się, myśląc, że to Sehun, jednak pomylił się, gdyż na jego wyświetlaczu widniało ‘numer nieznany’. Luhan niepewnie nacisnął zieloną słuchawkę i przystawił komórkę do ucha.
            -Halo? – zapytał ze strachem.
            -Cześć, Luhan –usłyszał w słuchawce znajomy głos nauczyciela matematyki. – Przepraszam, że dzwonię tak późno, ale dopiero skończyłem pracę. Miałem mnóstwo testów do sprawdzenia i właśnie przypomniało mi się, co mówiłeś, gdy u mnie byłeś.
           
-Uhm… - mruknął chłopak. – I co pan postanowił?
            -Wymyśliłem, że napiszesz ten test najszybciej. Tak, żeby nie marnować naszego wspólnego czasu. Twojego na dodatkową naukę i mojego na dłuższy czas sprawdzania –odparł mężczyzna.
            -Więc co pan proponuje? – spytał Luhan.
            -Proponuję, żebyś otworzył swoje drzwi wejściowe –rzekł pan Jung i rozłączył się.
            Xiao Lu był zaskoczony sugestią nauczyciela. Nie wiedział dlaczego ani po co, miałby otwierać drzwi. Czy ktoś tam stał? Chłopak nie wiedział, ale jakiś dziwny instynkt kazał mu zrobić to, co powiedział nauczyciel. Podszedł i chwycił za klamkę, bojąc się otworzyć. Po chwili wahania Luhan pociągnął drzwi w swoją stronę i był bardzo zdziwiony tym, kogo zobaczył.
            -Pan Jung? Co pan tutaj robi? – zapytał zszokowany i zakłopotany chłopak.
            -Dobry wieczór! Mówiłem, że chcę, abyś napisał ten test jak najszybciej – odparł mężczyzna.
            -A-ale ja spodziewałem się, że to będzie tuż po lekcjach – mówił Xiao Lu, nadal będąc w niemałym osłupieniu.
            -Oto jestem. Co prawda jest godzina dwudziesta pierwsza, ale to ci chyba nie przeszkadza, prawda?- w odpowiedzi chłopak skinął głową. – Mogę wejść.
            -Oczywiście – odrzekł Luhan i przesunął się, aby wpuścić mężczyznę do środka.
            Nauczyciel ściągnął marynarkę i buty, po czym ruszył w stronę salonu, dokładnie rozglądając się i zapamiętując każdy zakamarek domu.
            -Może napije się pan herbaty? – zapytał chłopak, będąc w kuchni.
            -Z przyjemnością – odpowiedział pan Jung, wygodnie rozsiadając się na kanapie.
            Wsypując świeże liski herbaty do glinianego czajniczka, Luhan kątem oka obserwował poczynania matematyka, jednak nie zauważył nic niepokojącego w jego zachowaniu. Mężczyzna po prostu siedział i wpatrywał się w obrazy wiszące na ścianie.
            -Ładnie mieszkasz –odezwał się nagle, gdy chłopak wychodził z kuchni niosąc ze sobą smaczny, parujący napój.
            -Dziękuję – odparł Xiao, siadając na drugim końcu kanapy.
            -Wiesz, mam trzydzieści pięć lat i odkąd pracuję, jeszcze nigdy nie spotkałem kogoś takiego jak ty. Jesteś mądry, inteligentny, pracowity i odpowiedzialny, a do tego bardzo przystojny – powiedział mężczyzna i upił łyk herbaty.
            -To bardzo miłe z pana strony.
            -Oh, Luhan. Przestań zwracać się do mnie per „pan”. Mam na imię Shin Ho, więc mówi mi po prostu Shin – odrzekł pan Jung i uśmiechnął się lekko.
            -A więc dobrze, Shin – powiedział niepewnie chłopak. – Co z moim testem?
            -Uhm… właśnie. Chciałbyś może zaliczyć go tu, w domu? – zapytał mężczyzna.
            -Byłoby wspaniale, ale najlepiej, gdybym mógł zdać go teraz.
            -Na to liczyłem – powiedział nauczyciel, zniżając swój głos do cichego pomruku i zmniejszając dystans dzielący go od Xiao.
            -To może… zacznijmy – zaproponował chłopak, podnosząc się z miejsca.
            -Dobrze. Myślę, że w twoim pokoju będzie najlepiej – odrzekł Jung i również wstał.
            Wchodząc po schodach Luhan nerwowo zaciskał i rozluźniał pięści. Cały czas czuł na sobie wzrok nauczyciela, jakby ten zaraz miał na niego naskoczyć. W jego głowie rodził się strach. Strach przed testem czy może przed mężczyzną? Sam nie umiał tego wyjaśnić, przez co denerwował się jeszcze bardziej.
            Gdy dotarli do pokoju chłopaka, matematyk pewnym krokiem wszedł do środka, po czym usiadł na łóżku. Luhan, nieco spięty, wszedł zaraz za nim i zasiadł na krześle przy biurku, a następnie wyciągnął kartkę i długopis.
            -Co ty robisz, Lulu? – zapytał mężczyzna, patrząc na Xiao ze zdziwieniem.
            -Czekam na jakieś zadania – wymamrotał chłopak cicho, niespokojnie stukając długopisem o blat sosnowego biurka.
            -Żartujesz, prawda? Naprawdę chcesz pisać test?
            -Przepraszam – odrzekł Lu, spuszczając głowę, a następnie wstał i patrzył niecierpliwie na pana Jung.
            -Zatańcz dla mnie – rzucił niespodziewanie nauczyciel.
            -Słucham? – spytał chłopak z niedowierzaniem.
            -Luhan, proszę… - powiedział Shin błagalnym tonem
            -Ale nie mam żadnej muzyki – Luhan próbował jakoś uciec od całej tej sytuacji, nie mogąc rozgryźć toku myślenia swojego gościa.
            -Oh, w takim razie… rozbierz się.
            Skrępowany Luhan zaczął powoli odpinać guziki swojego swetra drżącymi palcami. Chłopak cały czas patrzył na swojego rozmówcę i w duchu błagał, aby ktoś wszedł i zabrał go stąd. Rozpiąwszy swoją wierzchnią odzież, zdjął ją i odłożył na pobliskie krzesło.
            -I co teraz? –zapytał głosem trzęsącym się ze strachu.
            -Kiedy mówiłem, żebyś się rozebrał, miałem na myśli to, żebyś został w samej bieliźnie – odparł Jung, podnosząc ton i rozluźnił swój czarny krawat.
            Jasne myślenie Xiao Lu zostało wyłączone wraz ze zdrowym rozsądkiem. Powoli zdejmował swoją koszulkę i spodnie. Jego umysł pracował jakby w zwolnionym tempie, co nie pozwalało mu stawiać oporu.
            Chłopak stał na środku pokoju w samych bokserkach. Jasne światło księżycowej pełni oświetlało jego skórę, przez co wydawała się mieć perłowy kolor. Matematyk, siedząc na łóżku dokładnie przyjrzał mu się, a chwilę później zareagował.
            -Podejdź do mnie, Luhan – powiedział spokojnym, przyciszonym głosem, powodując, że chłopak jak zahipnotyzowany wykonał jego polecenie.
            Mężczyzna delikatnie złapał go za rękę i przyciągnął bliżej siebie.
            -Jesteś taki delikatny i niewinny. Chyba nikt nie ma na tyle odwagi, żeby cię skrzywdzić – mówił dalej Jung, patrząc w duże, błyszczące oczy Luhana, w których malowało się przerażenie.
            -Jesteś naprawdę śliczny –kontynuował mężczyzna. – I taki naiwny – powiedział ostro i szarpnął rękę chłopaka, w wyniku czego, ten usiadł na jego kolanach.
            Matematyk objął Luhana, a jego obcy dotyk wywołał u młodego szatyna gęsią skórkę. Patrzył na małe, delikatne ciało, badając wzrokiem każdy jego milimetr. Jung odchylił się lekko i odpiął pasek swoich spodni, po czym wyciągnął go i położył obok. Zaczął rozpinać swoją koszulę, a Luhan nadal patrzył na niego podejrzliwie.
            Nauczyciel odrzucił swoją koszulę na bok i ujął twarz Xiao w dłonie, a następnie zaczął go zachłannie całować. Jego pocałunki były wulgarne, brutalne i nieczułe. Szybko wepchnął chłopakowi swój język do ust, nie zważając na jego reakcję. Raz po raz przygryzał jego wargę, aż w końcu zaczęła płynąć z niej krew. Oderwał się od chłopaka i spojrzał w jego oczy. Były pełne bólu.
            Złapał swój skórzany pasek i wziął ręce Luhana do tyłu. Za plecami chłopaka zapiął je, najciaśniej jak tylko potrafił, a chłopak wykrzywił swoją twarz w grymasie towarzyszących mu uczuć.
            Jung mocno popchnął chłopaka na łóżko i szybko pozbył się jego bielizny. Sam zsunął swoje spodnie, po czym przystąpił do działania. Dłonią przesunął po nagim torsie Luhana, paznokciami raniąc jego aksamitną i perłową skórę. Nachylił się nad nimi znów zaczął go agresywnie całować. Przesuwał się wzdłuż jego linii szczęki aż do szyi. Zostawiał mocno czerwone ślady, jakby chciał zaznaczyć, że chłopak należy tylko do niego.
            -Naprawdę jesteś taki, jak mówili inni nauczyciele – zaczął mężczyzna, podnosząc się patrząc w oczy Xiao, które wypełnione były łzami. – Bezradny i po prostu głupi. Nie umiesz sobie z nikim poradzić. Jesteś po prostu beznadziejnym człowiekiem, ale możesz być świetną zabawką – dokończył i zaśmiał się szyderczo.
            Jeszcze raz przeciągnął ręką po delikatnym brzuchu chłopaka, docierając do jego męskości. Chwycił ją w dłoń i zaczął intensywnie poruszać po niej w górę i w dół, co jakiś czas mocno szarpiąc. Luhan miał wrażenie, że jest to jakiś zły sen, z którego po prostu może się obudzić. Jego oczy niemiłosiernie piekły od ciągle napływających łez.
            -Argh… - jęknął Luhan, kiedy poczuł, że jest bliski końca. Sam nie wiedział, czy bardziej bolało go teraz ciało czy dusza.
            Mężczyzna wytarł swoją brudną rękę w pościel, po czym pozbył się swojej bielizny. Nachylił się nad bezbronnym chłopakiem i przełożył jego skrępowane ręce nad głowę. Jung rozchylił nogi chłopaka, uśmiechając się ironicznie. Chwycił w rękę swojego członka i przybliżył się do wejścia Xiao.
            -N-nie.. proszę… nie rób tego… błagam… -szeptał chłopak, łkając w męczarniach.
            -Cii… - odrzekł Shin. – Nie będzie bolało – skłamał dosadnie.
            Po chwili Jung wbił się całym swoim członkiem w ciało Luhana. Chłopak poczuł ostry, przeszywający ból w dole kręgosłupa. Zagryzł mocno zęby, tłumiąc jęk bólu. Chwilę później do jego umysłu dotarło, że po jego udach spływa jakaś ciecz. Będąc na wpół świadomym, rozpoznał, że musi być to krew.
            Mężczyzna zaczął poruszać się wolno, lecz bardzo mocno. Patrzył na twarz chłopaka, szczycąc się wyrządzaną mu krzywdą. Zgiął się nad klatką piersiową chłopaka i językiem kreślił ścieżki na jego skórze, co chwila ją gryząc. Chęć spełnienia siebie samego była dla niego najważniejsza. Gryzł i ssał sutki Luhana, a jęki młodszego rozchodziły się po całym domu, mieszając się z jego łkaniem.
            Z każdą chwilą Jung wbijał się w chłopaka mocniej i głębiej, ignorując prośby i błagania, żeby skończył. Oddał się niepohamowanej ekstazie, gdy mięśnie Luhana zaciskały się wokół niego. W końcu osiągnął swój cel i obficie wypełnił wnętrze chłopaka, po czym opadł bezwładnie prawie miażdżąc ciało młodszego.
            Kilka minut później Jung podniósł się i stanął obok łóżka. Xiao myślał, że to już koniec katowania go, jednak bardzo się pomylił.
            -Wstawaj! – rozkazał mężczyzna ostrym, pozbawionym jakichkolwiek uczuć tonem.
            Lu ostrożnie poruszył się na białej pościeli, jednak każdy, nawet najmniejszy ruch sprawiał mu ogromny ból, który przeszywał go aż do kości.
            -Luhan! Ja czekam! – warknął Jung, niecierpliwiąc się.
            Siadając na łóżku, chłopak nie czuł dolnych części swojego ciała. Ze wszystkich sił podniósł się, ale zaraz upadł, obijając sobie kolana o podłogę. Nauczyciel chwycił go za włosy i przyciągnął do siebie.
            -Będziesz robił to, co ci każę – wycedził starszy, patrząc w zaczerwienione i przepełnione strachem oczy Luhana.
            Chłopak kiwnął lekko głową, a kiedy domyślił się o co chodzi, otworzył usta. Matematyk wsunął swojego penisa do jamy ustnej młodego szatyna, a ten zaczął go delikatnie ssać. Szarpiąc Luhana za włosy, poruszał jego głową w przód i w tył, zatracając się w przyjemności. Całkiem stracił swoje ludzkie uczucia i odruchy, zachowywał się jak zwierzę, a nawet jak potwór. W tej chwili był tyranem, a nie miłym i uprzejmym nauczycielem.
             Machinalnie obijał się o ścianki gardła chłopaka, powodując, że tamten prawie się krztusił. Nie był to pierwszy raz, kiedy Luhan komuś obciągał, ale nigdy nie odbywało się to w ten sposób. W pewnej chwili Jung wypiął biodra do przodu i wytrysnął wprost do gardła chłopaka, a ten zmuszony był wszystko połknąć. Z chwilą przypływu radości wywołaną wykonaniem celu, nauczyciel puścił Luhana oraz uwolnił jego ręce i popchnął go na podłogę, po czym poszedł do łazienki wziąć prysznic.
            Xiao Lu leżał bezwładnie, nie mogąc się poruszyć. Był zbyt słaby, zbyt wymęczony i zbyt obolały. Nie potrafił normalnie myśleć, cały czas w głowie pojawiały się obrazy sprzed kilkunastu minut. Chłopak zamknął oczy i rozpłakał się, a jego ciałem wstrząsały dreszcze. Czuł się brudny pod względem fizycznym i psychicznym. Zebrał w sobie wszystkie siły i na obolałych nadgarstkach ledwie podniósł się i chwycił łóżka.
            Ostrożnie wczołgał się, nie czując bioder i dolnych części kręgosłupa. Spojrzał na pościel znajdującą się pod nim. Była cała zakrwawiona, zalana potem, łzami i spermą. Chwycił ją posiniaczonymi rękami i odsunął jak najdalej od siebie. Ułożył się blisko ściany i skulił się w kłębek. Pragnął zasnąć i najlepiej wcale się nie budzić.
            Po dwudziestu minutach chłopak usłyszał ciężkie kroki swojego oprawcy. Czuł w powietrzu zapach malinowego żelu pod prysznic, który tak bardzo uwielbiał, jednak teraz zrodziło się do niego ogromne obrzydzenie i odraza. Mężczyzna usiadł na łóżku, a następnie odwrócił Xiao do siebie. Wciągnął na niego bokserki i położył się obok. Chciał go do siebie przytulić, ale chłopak skutecznie się odsunął, po czym wykończony szybko zasnął.
***
            Rankiem Luhan obudził się w swoim pokoju. Zdziwiło go, dlaczego jest w samej bieliźnie i nie okrywa go ciepła kołdra. Wtedy wspomnienia z nocy uderzyły w niego z  ogromną mocą. Popatrzył na swoje ciało. Nadal był brudny, do tego na brzuchu miał szramy po paznokciach, a obok niektórych była zaschnięta krew. Palące czerwone plamy na szyi, które na pewno długo nie przestaną dawać o sobie znać oraz bolące biodra i zalane czerwoną cieczą uda.
            -Dzień dobry, Lulu! – zawołał radośnie Shin, wchodząc do pokoju z tacą, na której były ciepła herbata i świeże bułeczki z dżemem truskawkowym. – Przyniosłem ci śniadanie.
            Xiao Lu ostrożnie przesunął się na kraniec łóżka, wykrzywiając twarz w grymasie cierpienia. Powoli wstał i ledwie utrzymując się na nogach, podszedł do szafy. Wyciągnął czyste ubrania i ruszył w stronę drzwi.
            -Luhan, a co z jedzeniem? – zapytał nauczyciel, przepuszczając chłopaka w drzwiach.
            -Nie jestem głodny – odpowiedział szatyn, zachrypniętym głosem.
            Bez pośpiechu Xiao poruszał się do łazienki. Kiedy był w środku, zamknął drzwi, a następnie podszedł do lustra. Jego śliczna, delikatna twarz wyglądała, jakby przeszła tortury. Pod oczami widniały dwa duże sine półkola, zapewne spowodowane płaczem.
            Odkręcił kurek i wszedł pod prysznic. Zimną wodą, starał się uleczyć bolące miejsca, lecz te bolały jeszcze bardziej. Nie umiejąc poradzić sobie z bólem, rozpłakał się. Oparł głowę o płytki i patrzył, jak cały brud spływa z jego ciała. Woda zmieszana z krwią, cierpieniem i błaganiami spotęgowała przypływ emocji.
            Luhan powoli wyszedł spod prysznica i dokładnie osuszył swoją skórę. Założył czyste ubranie i zaczął myć zęby. Metaliczny smak utrzymywał się w jego gardle, powodując nudności, ale jak na złość nie mógł zwymiotować. Dokładnie oczyścił swoją jamę ustną, a następnie wyszedł z łazienki i zeszedł do kuchni.
            Jung czekał na niego, zakładając swoją marynarkę i wiążąc buty.
            -Dobrze, że już zszedłeś – powiedział, widząc Xiao na schodach. – Zaliczyłeś test na szóstkę. Jestem z ciebie dumny.
            -Oh... – westchnął Luhan, patrząc na nauczyciela z żalem w oczach.
            -Na blacie w kuchni zostawiłem ci trochę pieniędzy. Taka dodatkowa nagroda – rzucił mężczyzna i uśmiechnął się, po czym ruszył w stronę drzwi.
            Xiao Lu odwrócił się i rozejrzał po kuchni. Stało tam uprzednio przygotowane śniadanie, a obok faktycznie leżał spory plik pieniędzy.
            -A i jeszcze jedno – krzyknął Jung, otwierając drzwi. – Pieprzysz się lepiej niż niejedna dziwka! – wyszedł, trzaskając drzwiami.
            Dziwka. Tak Luhan pomyślał o sobie. Został wykorzystany. Nie umiał się opierać. Nie stawiał jakichkolwiek przeszkód. Bał się? Nie. Został zamroczony. Czym? Sam nie wiedział.
            Nagle poczuł jak jego umysł zalewa fala wspomnień ostatnich wydarzeń. Łzy zebrały się w kącikach jego oczu, aby następnie spłynąć dwoma szerokimi strumieniami, mocząc świeże ubranie.
            Chłopak nadal czuł się brudny. Był niczym. Zwykły śmieć, który nie jest niczego wart. Nikt nie mógł mu teraz pomóc. Nikogo przy nim nie było. Chciał zniknąć. Rozpłynąć się w powietrzu, aby nie pamiętać katuszy przez jakie przeszedł.
             Z drugiej strony pragnął mieć przy sobie Sehuna, żeby powiedzieć mu o wszystkim co się stało. Mocno odczuwał jego brak. Chciał, żeby ten głupawy blondyn, którego życie uratował, stał się jego aniołem stróżem i ochronił go przed każdym niebezpieczeństwem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz