sobota, 30 kwietnia 2016

Black & White [4/12]

Długość rozdziału: 3072 słów

– Dzień dobry, Baekhyun. Przyjdź do mojego biura.
– Teraz nie mogę, jestem na uczelni.
– Niedługo jest pora lunchu, mógłbyś się wyrwać chociaż na parę minut. – Głos po drugiej stronie słuchawki był niemal błagalny.
Baekhyun przemierzał korytarz, co rusz wpadając na kolejnych studentów. Wcale nie zwracał na nich uwagi, nie miał czasu przepraszać, kiedy rozmawiał z Chanyeolem. Zerkał tylko pod nogi, aby się nie potknąć. Gdy znalazł już dogodne miejsce, usiadł, by swobodnie móc wrócić do prowadzonej wcześniej konwersacji.
– A nie możemy się spotkać po pracy? – spytał chłopak, lekko dysząc, gdyż przemierzył niemal całe piętro, przepychając się miedzy różnymi osobami.
– Baekhyun, proszę cię, przecież przerwa na lunch jest długa. Zdążysz tu dotrzeć, a w razie czego zawsze mogę cię odwieźć – oznajmił Park, a potem westchnął tak ciężko, że jasnowłosy miał wrażenie, że zaraz poczuje jego oddech na karku.
– Dobrze, już dobrze. Ale potem proszę nie mieć do mnie pretensji, jeśli wywiad z panem nie ukaże się w gazecie – wyjaśnił z lekką wyższością, po czym zaśmiał się.
Zakończywszy rozmowę ciepłym pożegnaniem, Byun odetchnął, opierając się o ścianę. Fakt, jego poranek był dość ciężki, zwłaszcza że Kai ciągle rzucał mu podejrzliwe spojrzenia, a nawet nie raczył nic powiedzieć. Ciągle wydawało mu się, że przyjaciel dosłownie przewierci mu dziurę w głowie swoim wzrokiem, ale na szczęście mu się to nie udało. Rozstali się bez żadnego słowa, co trochę dręczyło młodszego. Nie chciał jednak dzwonić do Jongina i tłumaczyć mu się, bo nie miał przecież piętnastu lat. Był dorosły i mógł robić, co mu się podobało.
Nie zastanawiając się nad skutkami swoich czynów, Baekhyun zdecydował, że teraz wybierze się do Parka. To nie tak, że jakoś się do niego przywiązał, ale po prostu chciał go zobaczyć. Zresztą tamten wręcz nalegał na spotkanie, dlatego lepiej było spotkać się wcześniej i mieć dla siebie więcej czasu. Student opuścił uczelnię dziarskim krokiem, tym samym uciekając ze swoich dwóch ostatnich zajęć. To nie świadczyło o nim za dobrze, jako że był przecież najlepszy ze wszystkich, ale w tamtej chwili mało go to obchodziło.
Szybko biegnąc, zdążył na ostatni autobus odjeżdżający o tej godzinie z najbliższego przystanku. Ciężko dysząc, usiadł na wolnym miejscu przy oknie i uśmiechnął się do siebie. Nie zastanawiał się nad konsekwencjami, jakie będzie musiał ponieść. Normalnie by tak nie postąpił, ale sam czuł, że coś w nim się zmieniło. Może przyciągała go dziwna chemia albo aura, którą roztaczał dookoła siebie Chanyeol.
Na miejsce dotarł dość szybko. Niemal wbiegł na odpowiednie piętro i ukłonił się młodej sekretarce. Po krótkiej rozmowie z nią dowiedział się, że dyrektor Park za pięć minut kończy bardzo ważne spotkanie i dopiero wtedy będzie mogła zapytać, czy mężczyzna przyjmie niespodziewanego gościa. Byun już miał oznajmić Naeun, że brunet sam po niego dzwonił, jednak pewnie i tak by mu nie uwierzyła.
Postanowił zwyczajnie poczekać, bo nigdzie mu się już nie spieszyło. W automacie kupił pierwszą lepszą kawę i zajął miejsce na ładnej kanapce z beżowej skóry. Powoli sączył swój napój, który i tak smakował gorzej niż cokolwiek, co przyrządzał Jongin, i nerwowo machał nogą założoną na nogę. Nie lubił czekać, ale tym razem wiedział, że będzie warto. Ze wszystkich sił uzbroił się w anielską cierpliwość.
Mimo iż sekretarka powiedziała, że biznesman zaraz kończy, jak na złość wszystko się przedłużało. Jasnowłosy wpił ohydny twór, a potem przechadzał się po korytarzu. Oglądał niezliczone dyplomy za zasługi i inne, gdzie wymienione były nieznane Byunowi nazwiska. Może nie do końca było to miejsce, w którym mógłby przebywać każdego dnia, bo odnosił wrażenie, że by oszalał, ale było tam całkiem przyjemnie. Jarzeniówki oświetlały cały wąski hall, nadając połysk wyłożonej kafelkami w kolorze gorzkiej czekolady podłodze. Światło słoneczne wpadające przez okno przyjemnie ożywiało całe wnętrze.
Nagle dał się usłyszeć szczęk drzwi i Baekhyun natychmiast obrócił głowę w tamtym kierunku. Chanyeol ściskał dłoń jakiegoś posiwiałego mężczyzny, uśmiechając się do niego życzliwie.
– Do widzenia, panie Song. Mam nadzieję, że pozostaniemy w kontakcie – powiedział, kłaniając się nisko.
Gdy klient sobie poszedł, Park zwrócił się do sekretarki, prostując bolące plecy.
– Naeun, nie było tutaj żadnego klienta? – spytał, opierając się o jej biurko.
– Nie, klienta nie było żadnego – odrzekła z należytą grzecznością, a kiedy biznesman już miał wrócić do siebie, powstrzymała go. – Ale ktoś inny do pana przyszedł. – Podniosła się z miejsca. – Panie Byun! – krzyknęła.
Oczy czarnowłosego mimowolnie rozszerzyły się, a jego zęby same wyszczerzyły się w olśniewającym geście. Przygryzł wargę, spoglądając na czubki swoich butów. A jednak przyszedłeś. Szybko przybrał poważny wyraz twarzy, jakby wcale nie obeszło go, że student przybył do jego biura dużo wcześniej, niż to uzgadniali przez telefon.
– Panie Byun, pan Park jest już wolny, więc wydaje mi się, że mógłby pana przyjąć – młoda sekretarka skierowała swoje słowa do Baekhyuna, ale kątem oka spoglądała na swojego przełożonego.
– Tak? Naprawdę? – rzucił młodszy, uśmiechając się promiennie. Udawał zaskoczonego, że dyrektor tak dużej korporacji jest w stanie ugościć go chociaż przez pięć minut. – To byłoby bardzo miłe z pańskiej strony. – Odwrócił się w stronę Parka i skłonił z wyrazami szacunku, choć w rzeczywistości miał ochotę wybuchnąć śmiechem. Udawanie nie wychodziło mu najlepiej, ale teraz okropnie się starał.
– A zatem chodźmy. Dzisiaj nie mam już żadnych spotkań, więc zapraszam – ruchem ręki Chanyeol nakazał jasnowłosemu wejść do środka. – A ty Naeun możesz iść teraz do domu. Nie będę cię dzisiaj potrzebował.
Gdy obaj znaleźli się już w przestronnym gabinecie, mężczyzna zamknął drzwi na klucz. Nie chciał, by ktokolwiek im przeszkodził. Nieważne czy w trakcie rozmowy, czy w trakcie robienia czegoś innego. Po prostu chciał mieć święty spokój i cieszyć się czasem tylko z nowopoznanym chłopakiem. Oprócz tego miał mu coś do zaproponowania.
– Nienawidzę odstawiania takich szopek – mruknął Baekhyun, opierając się o biurko biznesmana. Spojrzał w sufit, wydymając dolną wargę.
– Przepraszam, że musiałeś czekać. Pan Song jest jednym z największych inwestorów tej firmy, dlatego zakazałem komukolwiek wchodzić w trakcie rozmowy z nim. Ceni sobie ład i nie lubi, kiedy mu się przerywa – wytłumaczył brunet, podchodząc bliżej swojego gościa.
Przez sekundę przyglądał się jego twarzy. W dziennym świetle wydawała mu się jeszcze piękniejsza niż poprzedniego wieczoru. Miała nietuzinkowy blask, który odmładzał całą postać Baekhyuna. Jego usta było słodko różowe, zaś oczy mieniły się niczym dwa czarne turmaliny. Westchnął cicho, zachwycając się widokiem.
– Po co chciałeś, żebym przyszedł? – Z rozmyślań wyrwał go Byun, który teraz spojrzał na niego z zainteresowaniem. Wielki znak zapytania był niemalże wymalowany w jego mimice.
– Mam ci coś do powiedzenia. – Chanyeol zrobił jeszcze krok, a potem obszedł biurko i usiadł w swoim fotelu.
Jasnowłosy odsunął się, a potem zajął miejsce w wygodnym siedzisku. Przez kilka sekund mierzyli się wzrokiem, aż w końcu to student uległ i pierwszy odwrócił głowę. Poczuł się jak nastolatek, który jest na swojej pierwszej randce. A to nawet nie była randka.
– Wczoraj… To był nagły impuls – wyjaśnił czarnowłosy, układając zaplecione dłonie na brzegu biurka. – Ale nie żałuję. Nie mam czego. Wręcz przeciwnie. Dlatego zadzwoniłem. Podobała mi się nasza wspólna noc i chciałbym, żebyśmy spróbowali.
– S-spróbowali? – wydukał zaskoczony chłopak. – Znaczy, tak. Mnie też się podobało i… w ogóle, ale co tu jest do próbowania.
– Chcę, żebyś został moim partnerem – odpowiedział od razu Park. Jego twarz była opanowana. – Oczywiście nie chodzi mi o to, żebyś był moim chłopakiem, kochał mnie i żebym ja przynosił ci kwiaty. – Nastąpiła chwila ciszy. – Mam na myśli to, żebyś został moim partnerem… seksualnym. Przychodziłbyś w środy i na weekendy albo wtedy, kiedy bym do ciebie zadzwonił. Sypialibyśmy ze sobą i tyle. Żadnych randek, wypadów do kina, żadnych uczuć.
Baekhyun – całkowicie zbity z tropu taką sugestią – przez parę długich minut wpatrywał się w biznesmana. Nie wiedział, jak zachować się w tak innej, nowej sytuacji. Przez pierwsze kilka sekund wydawało mu się, że to może jakoś żart, ale kiedy postawa czarnowłosego nie zmieniła się, tok jego myśli nagle się urwał. Spuścił wzrok, starając się wymyślić jakąś sensowną odpowiedź.
– Nie myślałem, że to będzie tak wyglądać – udało mu się wydusić odrobinę zagubionym głosem. – Nie sądziłem też, że pomyślisz, że chciałbym czegoś więcej.
Niegrzecznie przerywając, Chanyeol zaśmiał się. Spodziewał się tego. Spodziewał się, że Byun będzie zaskoczony i onieśmielony przez jego pomysł. Wydawało się to absurdalne, jednak Park żył już w takim związku i nic mu wtedy nie przeszkadzało.
– Słuchaj, jesteś młody, przystojny, było mi z tobą dobrze i żałowałbym, gdybym tak po prostu o tobie zapomniał – oświadczył mężczyzna, pochylając się do przodu. – To nie jest mój pierwszy raz. Byłem już z kimś w takiej relacji, więc możesz mi zaufać. – Mówił otwarcie i spokojnie, chociaż w głębi duszy się denerwował. Zależało mu, żeby chłopak się zgodził i nie miał w tym żadnych ukrytych intencji.
– Ale przecież ja nawet nie mam doświadczenia – wypalił student bez zastanowienia. – Wczoraj… –  zaczął, a na jego policzki wpełzł delikatny rumieniec – wczoraj odebrałeś mi dziewictwo.
– To nic – odpowiedział Park. Wstał z miejsca i podszedł do Baekhyuna. Ukucnął przy nim, patrząc w jego oczy. – Wszystkiego cię nauczę, tylko zgódź się.
Zapadła niezręczna cisza. Byun czuł się niczym małe dziecko, które nie chce iść z mamą na zakupy, mimo iż ta ma zamiar kupić mu coś pysznego. Niby chciał się zgodzić, ale z drugiej strony bał się podjąć ryzyko. Był dorosły, mógł robić, co chciał, a tymczasem nie umiał znaleźć sensownego wyjścia.
– W porządku – wreszcie cicho powiedział, przenosząc wzrok na dyrektora. – Zgadzam się… Ale co jeśli… jeśli któreś z nas złamie zasadę i… dojdą do głosu uczucia, jeśli ktoś z nas się zakocha? – spytał z lekko słyszalnym strachem.
– Wtedy kończymy zabawę. Wiem, że to przykre i może zranić któregoś z nas, ale nie nadaję się do związków i nie chcę angażować się w coś, co jest pełne odpowiedzialności – wyjaśnił pospiesznie, a potem uśmiechnął się pocieszająco.
Wzruszywszy ramionami, jasnowłosy pokiwał głową ze zrozumieniem. Dotarło do niego, co powiedział mężczyzna. Rozumiał, że nie będzie między nimi nic więcej poza fizyczną i seksualną fascynacją, a w ich związku będzie dominowało czyste pożądanie. Uznał, że może to i lepiej, przynajmniej obejdzie się bez żalu i złamanego serca. Choć był nieco rozczarowany tym, że nie będą mogli pozwolić sobie na różne wyjścia. Skoro już mieli kilka razy w tygodniu sypiać ze sobą, chciałby też choć raz wyskoczyć na jakąś imprezę. Nawet jeśli później mieliby skończyć razem w toalecie.
Po kilku sekundach uroczy uśmiech na powrót zagościł na twarzy studenta. W pewnym sensie rozpoczynał nowy rozdział w swoim życiu. Rozdział, który z pewnością zapełniony będzie Park Chanyeolem. Był z siebie dumny. Nigdy w życiu nie spodziewałby się, że tak wielka szycha może dać się złapać w jego sidła.
– Jeśli coś nie będzie ci odpowiadać, nie ukrywaj tego przede mną. Nie chcę, żebyś użerał się z kimś takim jak ja – odezwał się Baekhyun, podrywając się z miejsca.
– W porządku, chociaż nie sądzę, żebym szybko się znudził takim cudownym ciałem – odrzekł Chanyeol, oblizując spierzchnięte wargi.
Zagrodził młodszemu drogę do wyjścia, układając ramiona po obu stronach ciała chłopaka. Jego dłonie w szybkim tempie powędrowały na biodra Byuna i lada chwila usadawiał go na swoim biurku. Przysunął się jeszcze bliżej, po czym bez zastanowienia wpił się w jego subtelnie rozchylone usta. Od razu poczuł zgrabne palce w swoich włosach, więc nie hamował się. Natarczywie wsunął zwinny język pomiędzy jego wargi i pozwolił opleść się nogami w pasie. Pocałunek był chaotyczny i niezdarny, ale i tak miał w sobie to coś. Mimo iż od ich wspólnej nocy nie minęła nawet doba, zdążył stęsknić się za słodkim smakiem jasnowłosego.
– Hmpf, panie Park – wymamrotał Baekhyun, odrywając się od bruneta. – Myślę, że nasza umowa została zawarta zgodnie z zasadami. Liczę na łatwą i przyjemną współpracę oraz doskonały kontakt. Wygląda pan bowiem na człowieka godnego zaufania. Mam nadzieję, że się na panu nie zawiodę.
– Gwarantuję, że pan nie pożałuje, panie Byun – odpowiedział biznesman, nieznacznie ściskając uda mniejszego.
Przez chwilę jeszcze tkwili w tej dziwnej scenie, zupełnie jakby czas się dla nich zatrzymał; jakby otaczała ich niewidzialna mydlana bańka. Patrzyli sobie w oczy, co było poniekąd romantyczne, ale widzieli w nich tylko rosnące z każdą sekundą pragnienie. Lgnęli do siebie i widać to było gołym okiem. Zależało im jednak tylko na seksie. Student doszedł do wniosku, że może to być dobra forma na nabranie doświadczenia, zaś dyrektor, że będzie miał niezłą zabawę, „wiążąc się” z kimś tak świeżym.
– Przykro mi, ale nie lubię robić tego w biurze. Nie chcę mieć przed oczami twoich jęczących ust, kiedy będę rozmawiał z ważnym klientem. Myślę, że mnie rozumiesz – oświadczył cicho z nadzieją w głosie, zsadzając Byuna z blatu, na co ten skinął głową.
Kolejną godzinę spędzili na zjedzeniu wspólnego – drugiego już – lunchu, na piciu herbaty i rozmowie o niczym. Nie nudzili się sobą nawzajem, nie męczyło ich swoje towarzystwo. Przeciwnie, cieszyli się spędzanym czasem, choć przecież to nie była randka a zwykłe zjedzenie posiłku. Zdawało się, że po tak krótkim okresie mogli już nazwać się znajomymi. Albo nawet czymś więcej, choć dokładnie jeszcze nie można było tego sprecyzować.
Byun wrócił do domu o normalnej porze, jak gdyby właśnie skończył zajęcia na uczelni. Zdjął buty i rzucił w kąt torbę, ruszając do kuchni. Oparł się plecami o blat, przymykając oczy. Nadal nie wierzył, że zgodził się na coś tak nieracjonalnego i przeczącego z jego dotychczasowymi zasadami. Może i potem będzie miał wyrzuty sumienia, ale chciał spróbować. Uznał, że z kimś takim jak Chanyeol będzie warto.
– O, jesteś już – odezwał się Kai, wychodząc ze swojego pokoju i skierował się w stronę Baekhyun. – Jak było na zajęciach? – zapytał jak zazwyczaj.
– Dobrze – mruknął jasnowłosy, rozchylając powieki.
– Wyjaśnisz mi wszystko? – Głos Jongina był naglący i nieco matczyny. Zupełnie jakby matka przesłuchiwała swojego nastoletniego syna, który po raz pierwszy nie wrócił do domu na noc.
– Co mam ci wyjaśnić? – spytał trochę zaskoczony student.
– Dlaczego nie wróciłeś wczoraj do domu? Co robiłeś? Gdzie byłeś? – Ciemnowłosy wzruszył ramionami, a potem wziął jabłko z koszyka na jednej z szafek.
– Mówiłem już. Byłem u Chanyeola. – Chłopak usiadł na blacie, machając beztrosko nogami.
– Poszedłeś przeprowadzić z nim wywiad, zostałeś na noc. To całkiem logiczne, wszyscy tak robią. – Kim prychnął zajmując miejsce naprzeciw przyjaciela. Wpatrywał się w niego wyczekująco.
Baekhyun westchnął, wiedząc, że nie dojdzie donikąd, stawiając opór i zapierając się, że nic takiego nie zaszło. Z drugiej strony nie chciał tłumaczyć się jak jakiś dzieciak. To było jego życie i sam podejmował decyzje. Nieważne czy dotyczyły spraw poważnych czy błahych. Jadł, co chciał, chodził, gdzie chciał i mógł sypiać, z kim chciał. A Jongin nie miał prawa wściubiać w to swojego nosa.
– Można powiedzieć, że się do siebie zbliżyliśmy – wydukał jasnowłosy, odwracając głowę na bok.
Kai wybuchnął cichym śmiechem, a potem udał kaszel. Zaraz też wgryzł się w kolejną cząstkę owocu. – Jasne, więc tak to się teraz mówi.
– Jongin! – wykrzyknął Byun, oburzając się na taksówkarza. – Czy mam ci opowiadać o tym, że poszedłem oglądać jego mieszkanie, a skoczyliśmy w łóżku? To chyba-
– Czyli miałem rację! – przerwał starszy, klaskając w dłonie. – Twój wielki biznesman jednak jest gejem. Ale żeby tak od razu zaciągać kogoś do łóżka… Nie pomyliła mu się przypadkiem kolejność?
– Wyjaśnijmy sobie jedno. Chanyeol nie jest i nie będzie moim chłopakiem – oświadczył jasno Baekhyun. Ton jego głosu był stanowczy, ale mimo to można było dosłyszeć w nim nutę zawodu. – Powiedział, że związki nie są dla niego, bo to za duża odpowiedzialność czy coś takiego.
– Och… – Jongin jęknął wielce zdziwiony, odkładając na bok ogryzek z jabłka. – Wobec tego jak, hm, rozegracie waszą sytuację?
Cisza ogarnęła niepokaźne pomieszczenie. Student mocno przygryzł dolną wargę. Znowu musiał znaleźć jakieś wytłumaczenie. Ale przecież Kai był jego przyjacielem od zawsze i dobrze wiedział, że może mu ufać. Mógł mu wszystko wyjawić, nawet gdyby miał zostać za to skrytykowany. A może jednak starszy mógłby dać mu jakąś pomocą radę. Dlatego postanowił nie unikać tematu i wyłożyć karty na stół.
– Zdecydowaliśmy się na związek oparty tylko i wyłącznie na seksie. Zero zobowiązań – wyjaśnił jasnowłosy, a w tym samym czasie na jego policzkach zakwitły szkarłatne rumieńce.
– Ty i seks?! Słucham?! Chyba się przesłyszałem! Przecież ty jesteś żelazną dziewicą, Baek. – Jongin zanosił się śmiechem, trzymając się za brzuch. Niewiele brakowało, żeby spadł z blatu szafki. Wówczas Byun miał ochotę zapaść się pod ziemię.
– Od wczoraj nie jestem – odparł cicho, spuszczając głowę w zawstydzeniu. Kim miał zacząć coś mówić, ale ten ciągnął dalej. – Powiedział, że było mu ze mną dobrze i wszystkiego mnie nauczy. Nie musisz się o nic martwić.
Ciemnowłosy był naprawdę zaskoczony postawą przyjaciela. Nie spodziewał się, że chłopak mógłby się w taki sposób zachować. Zawsze uważał Baekhyuna za rozsądnego, ułożonego człowieka, który najpierw długo zastanawia się nad skutkami swoich działań, a dopiero potem podejmuje decyzje. Sądził, że spontaniczność i szaleństwo nie łączą się z tak uporządkowaną osobą. Stąd brały się jego troski i zmartwienia. Zwyczajnie bał się, że Byunowi przytrafi się coś złego z powodu jego braku doświadczenia w sferze intymności.
Po kilku minutach Jongin zeskoczył z blatu i podszedł do młodszego. Położył dłonie na jego kolanach, uśmiechając się półgębkiem. Gdzieś w głębi serca był dumny. Traktował go jak rodzonego brata, więc nie umiał inaczej.
– Jeśli coś będzie nie w porządku, to mów. Zawsze mogę spróbować mu przyłożyć – zażartował cicho. – Poza tym uważaj na siebie, bo naprawdę myślałem, że coś ci się w nocy stało.
– Jasne, powiem. – Uśmiechnął się lekko student. – I nie przejmuj się tak. Jestem dorosły i wiem, co robię. – A przynajmniej mam taką nadzieję.
Wieczorem, kiedy słońce chyliło się ku zachodowi, Baekhyun i Jongin postanowili się trochę zrelaksować i zapomnieć o porannym napięciu, jakie między nimi zapanowało. Zdecydował się na obejrzenie „Więźnia Labiryntu”, na punkcie którego młodszy miał małą obsesję ze względu na Thomasa Brodie-Sangstera. Aktor go zdecydowanie zauroczył i potrafił ciągle o nim gadać w trakcie oglądania filmu. Rzucał tandetne komplementy, ale sprawiało mu to przyjemność, więc przyjaciel go przed tym nie powstrzymywał.
Siedzieli, a wręcz leżeli oparci o siebie na kanapie, gapiąc się w nie za duży telewizor. Pomiędzy nimi stała spora miska z popcornem. Co chwilę znikał z niej garstki przekąski, a jasnowłosy wycierał utłuszczone palce w koszulkę Kaia. I vice versa. Nie kłócili się o to jednak, gdyż to również było częścią ich normalnych zachować. W końcu traktowali się jak rodzeństwo.
W momencie kiedy Thomas wbiegł do labiryntu, dołączając do Minho, telefon Baekhyuna odezwał się skoczną melodyjką. Chłopak leniwie podniósł się z sofy, zatrzymując pilotem film. Oglądał go już wiele razy, ale nie lubił, gdy omijał go jakiś moment.
– Baek – marudził Jongin – dlaczego zastopowałeś?
– Odbiorę telefon i będziemy oglądać dalej – odparł student, sięgając po leżącą na ławie komórkę.
Zdziwiło go, kto do niego dzwonił. Był to bowiem Chanyeol. Jeśli życzyłby sobie, żeby przyjść do niego w tej chwili, to chyba był nienormalny. Byun nie zamierzał po ciemku szlajać się po mieście, ani prosić zmęczonego przyjaciela o podwózkę tylko dlatego, że zapracowany i seksualnie sfrustrowany biznesman chciał sobie ulżyć. Mimo wojny z myślami odebrał.
– Halo?
– Dobry wieczór, Baekhyun. Wyjdziemy jutro razem na kolację?

sobota, 23 kwietnia 2016

Black & White [3/12]

Długość rozdziału: 3447

Ubrany w zwiewną białą koszulę i czarne, obcisłe spodnie Baekhyun udał się następnego dnia w drogę do mieszkania dyrektora Parka. Poszedł pieszo. Nie chciał, by Jongin znów mu dogryzał i denerwował się, bo młodszy jak zwykle nie zapłaciłby mu ani grosza za jazdę. Tym razem stres nie ogarniał Byuna, a jeśli już, to był on związany z miejscem zamieszkania mężczyzny. Spodziewał się wielkich luksusów i różnych cudowności rozmieszczonych w fantazyjnej kompozycji. Denerwował się tym, że może coś nieumyślnie przesunąć bądź, co gorsza, zepsuć.
Na miejsce dotarł kilka minut po wyznaczonej godzinie. Wydawało mu się, że biznesman będzie miał swe lokum w ogromnym apartamentowcu w samym sercu Gangnam, ale w rzeczywistości było odrobinę inaczej. Owszem, mieszkanie starszego znajdowało się w dość dużym budynku mieszkalnym, ale był to raczej drogi, nowoczesny wieżowiec, a nie apartamentowiec. Poza tym nie znajdował się w Gangnam, które opływało we wszelakie znakomitości tego świata. Wszystko to raczej zdziwiło studenta. Nie spodziewał się czegoś takiego po sławnym człowieku.
Po wjechaniu windą na trzynaste piętro i dotarciu pod wskazany numer mieszkania Baekhyun dość głośno zapukał do drzwi. Przez kilka minut cierpliwie czekał na otwarcie, ale to nie następowało. Gdy już miał odejść zupełnie zrezygnowany i rozczarowany, wejście otworzyło się niemal na oścież. Promienny uśmiech dyrektora Parka powitał studenta i od razu przepędził jego pochmurny nastrój.
– Och, to ty – odezwał się mężczyzna, gestem ręki zapraszając Byuna do środka.
– Dzień dobry. – Chłopak wszedł do mieszkania. Natychmiast rozejrzał się po jego wnętrzu i był mile zaskoczony. Dookoła roznosił się delikatny kwiatowy zapach, który dodatkowo koił jego zmysły i uspokajał jego roztrzęsione nerwy. – Ładnie tutaj.
Chanyeol roześmiał się, trochę onieśmielony błahym komplementem. Prawie nigdy nie zapraszał do siebie gości, tylko od czasu do czasu odwiedzali go ważni klienci. Zamknął za młodym studentem, a potem odwrócił się w jego stronę.
– Dziękuję – odrzekł. – Myślę, że możemy przejść do mojego gabinetu, aby kontynuować nasz wywiad. Napijesz się czegoś?
– Poproszę wodę – odpowiedział nieśmiało Baekhyun, uśmiechając się nieco dziecinnie.
Park zaprowadził gościa do uprzednio wspomnianego gabinetu, a sam wyszedł do kuchni, aby przynieść napoje. Pomieszczenie było nie za duże i przytulne. Na środku stało ciemne, masywne biurko, a przy nim ogromny skórzany fotel jak dyrektorowi przystało. Znajdowała się tam również biała kanapa, na której Byun zajął miejsce. Obok niej stał spory, rozłożysty kwiat, którego zielone liście miały podłużny kształt. Oddzielał sofę od wysokiego regału także w białym kolorze, w którego przegrody powtykane były kolorowe segregatory. Na przeciwległej ścianie stał kolejny regał. Ten z kolei zapełniony był dyplomami i różnymi pucharami. Przez myśl przebiegło mu, że to pewnie jakieś nagrody za osiągnięcia w szkole średniej i na studiach.
Drzwi gabinetu otworzyły się i do środka wszedł Chanyeol, trzymając w rękach tacę. Ustawił ją na szklanym stoliku przy kanapie. Wlał jasnowłosemu wody, a sobie kawy.
– Dziękuję – odezwał się Baekhyun, biorąc szklankę w ręce i zrobił łyk.
– Wczoraj chciałeś pytać o moje życie prywatne, prawda?
– Tak. Chciałbym dowiedzieć się, co robi pan poza pracą, jak pan mieszka, co ceni pan sobie w życiu – wyjaśnił jasnowłosy, wyciągając swój notatnik.
Z uśmiechem na twarzy Park wyprostował się na swoim miejscu. Nie miał nic do ukrycia. Wręcz przeciwnie. Jeśli artykuł Byuna miałby się ukazać w gazecie, to dyrektor chciał pokazać swoją osobę w jak najlepszym, ale nie przekoloryzowanym świetle.
– Wobec tego zaczynajmy – oznajmił Chanyeol, rozsiadając się wygodnie.
– A zatem… co jest dla pana ważne w życiu? – spytał student, podnosząc ołówek do ust i zaczął go lekko gryźć. Robił tak dość często, kiedy czymś się przejmował oraz gdy mu na czymś zależało.
– Przede wszystkim praca – odpowiedział mężczyzna, kiwając głową. – Kocham pracować, bo sprawia mi to przyjemność. Poza tym dużą uwagę przywiązuję do samodoskonalenia się. Lubię czytać, uczyć się nowych rzeczy. Mam też w domu fortepian. Bardzo lubię odtwarzać znane utwory i samemu komponować. To moja pasja. – Park zrobił łyk kawy i uśmiechnął się.
– Ma pan jeszcze jakieś inne hobby? Co pan lubi robić poza graniem? – dociekał Baekhyun.
– Cóż – zaczął biznesman – mam wiele zainteresowań. Kiedy jestem zdenerwowany, wychodzę z przyjacielem zagrać w tenisa. To pomaga mi się odstresować i zapomnieć o problemach. Jak każdy wychodzę do klubu, żeby się zrelaksować albo, jak to mówią, zaszaleć. Ot, zwyczajne przyjemności.
– A co z pańską sferą uczuciową? – Pytanie było może nieco niedyskretne, ponieważ czarnowłosy nerwowo zacisnął dłonie na kolanach. Westchnął, jakby nagle zapomniał języka. – Jeśli pytanie jest dla pana niewygodne, proszę mi o tym powiedzieć. Uznam, że go nie było.
– Nie, jest w porządku. Chodzi o to, że raczej moja sfera uczuciowa nie istnieje. – Zaśmiał się, jak gdyby był to najśmieszniejszy żart na świecie, choć tak naprawdę było mu w pewnym stopniu głupio. Gazety ani portale społecznościowe raczej nie interesowały się jego osobą, bo nie mieszał się w miłosne skandale i wielkie romanse. – Jestem samotny. Nie mam nikogo na oku. Wydaje mi się, że to przyjdzie samo.
Byun pokiwał głową, szybko notując to, co powiedział Park. – Z tego co widzę, nie mieszka pan jakoś wytwornie. To proste mieszkanie, prawda? – Chanyeol skinął głową. – Nie myślał pan, żeby urządzić go w przepychu, by pokazać swoje bogactwo?
– Nie – odparł stanowczo mężczyzna. – Nie uważam się za lepszego od innych, chociaż jestem świadomy swojego wyglądu. Wiem, że mam sporo adoratorek… bądź adoratorów, ale nie jestem osobą, która pokazuje, kim to ona nie jest. Chcę żyć jak normalny obywatel. Nic więcej.
Jasnowłosy położył swój gruby notes obok siebie i dokończył pić wodę. Rozglądał się jeszcze przez moment po gabinecie. W tym samym czasie uznał, że tyle informacji mu wystarczy. Miał być to w końcu tylko prywatny wywiad dla uczelni, który miał zaprezentować jego umiejętności, a nie to, jak przebiegły jest. Oczywiście nie zapomniał o tym, by później dodać coś od siebie, ale na to jeszcze miał przyjść czas.
– Nie miałby pan nic przeciwko temu, że obejrzałbym mieszkanie? Bardzo mi się tu podoba – zagadnął student, patrząc przyjaźnie na Chanyeola.
– Jasne, że nie, to żaden problem. Chodź. – Mężczyzna wstał i gestem ręki zaprosił Byuna, by podążył za nim.
Gdy wyszli z gabinetu, od razu skierowali się w stronę dużych drzwi na wprost wejścia. Kiedy te otworzyły się, ich oczom ukazał się ogromny, dobrze urządzony salon. Ciemna, wypolerowana podłoga silnie kontrastowała z sosnowymi melbami. Jedna ze ścian była przeszklona od góry do dołu, ukazując migoczącą kolorowymi światłami panoramę Seulu. Tuż obok stał biały fortepian, który od razu przykuł uwagę studenta. Chaotycznie rozrzucone na nim kartki z nutami dawały poczucie, że ktoś przed chwilą go używał. Poza tymi rzucającymi się w oczy elementami wystroju, znajdowały się tam także telewizor, sofa i kilka zielonych kwiatów. Całość napawała oko swoim niezwykłym smakiem, który zachowany był w niby niepozornym minimalizmie.
Zachwyt wymalowany był na twarzy Byuna i nie było sposobu, aby go zachwiać. Podziwiał pokój z niedowierzaniem, jakby był arcydziełem, nieistniejącym w namacalnym świecie tworem. Był zbyt prosty, jak gdyby nie należał do tak bogatego biznesmana.
Następnie przeszli do sypialni Chanyeola. Była równie przytulna jak dwa poprzednie pomieszczenia, a jednocześnie tkwiła w niej jakaś intymność. Ściany w kolorze kawy z mlekiem dawały poczucie bezpieczeństwa i ciepła, zaś czarne nieliczne meble dodawały odrobiny pikanterii.
Student z wolna podszedł do okna, a by ujrzeć kolejny cudowny widok. Mieszkanie znajdowało się w idealnym punkcie, z którego można było obserwować miasto i zapierało ono dech o każdej porze dnia i nocy. Nic nie mogło równać się z robiącym ogromne wrażenie obrazem.
Gdy jasnowłosy był zbyt zajęty adorowaniem obserwowanych przez szybę punktów, Park zamknął za nimi drzwi. Już wcześniej udało mu się zauważyć, że chłopak ma ładną, zgrabną sylwetkę. Jego uwadze nie umknęła także urocza twarz, której delikatne rysy aż prosiły się, by na nie patrzeć. Mężczyzna westchnął, przemierzając dystans dzielący go od Baekhyuna.
– Baekhyun – odezwał się biznesman, a Byun niemal podskoczył, słysząc niski, lekko zachrypnięty głos tak blisko siebie. Odwrócił się powoli, unosząc na starszego niewinne spojrzenie.
– Tak?
Park chwycił swojego gościa za rękę i ostrożnie poprowadził go bliżej łóżka. Lekko popchnął go, żeby usiadł, a potem podszedł do nocnej szafki. Po chwili na łóżku znalazły się trzy kolorowe buteleczki i opakowania, jednak Byun nawet nie zwrócił na nie uwagi. Zastanawiał się, co się dzieje, bo nie do końca był pewien, czy ze wszystkim nadąża. Chciał tylko obejrzeć mieszkanie, a tymczasem Chanyeol stanął przed nim, kładąc dłonie na jego wąskich ramionach. Patrzył mu prosto w oczy, uśmiechając się łobuzersko.
– Dam ci dziesięć minut. Proszę, przygotuj się – powiedział cicho, mierzwiąc włosy na głowie chłopaka, a potem wyszedł, zostawiając go samego.
Jasnowłosy siedział na łóżku bez żadnego ruchu. Zszokowany trzymał wzrok utkwiony przed sobą. Nie spodziewał się, że mężczyzna kiedykolwiek dotknie go w inny sposób niż uściśnięcie ręki na powitanie. Zastanawiał się nad jego słowami, bo nie wiedział, do czego miałby się przygotować. I dlaczego został sam? Byun już niczego nie rozumiał.
Tak jak zapowiedział, Park zjawił się w pokoju dziesięć minut później. Miał na sobie puchaty, brązowy szlafrok, a z jego włosów skapywały kropelki wody. Spojrzał na bezczynnie siedzącego studenta i zmarszczył brwi. Podszedł do niego z nieco zaskoczonym wyrazem twarzy,. Oczekiwał zastać inny widok.
– Wydawało mi się, że o coś cię poprosiłem – odezwał się mężczyzna, wprawiając tym samym jasnowłosego w zakłopotanie. – Nawet dałem ci potrzebne rzeczy. Nie skorzystałeś z nich.
Dopiero wówczas Baekhyun zerknął na to, co wcześniej Chanyeol obok niego położył. Trzy buteleczki erotycznego żelu o różnych zapachach swoimi barwnymi etykietami aż prosiły się o otwarcie. Chłopak zarumienił się na ich widok, jako że nigdy wcześniej nie miał z czymś takim styczności. Park tylko westchnął, a potem przewrócił oczami. Nie miał ochoty czekać cały dzień.
– Nie bądź taki pruderyjny. – Skrzyżował ręce na piersi.
– Kiedy ja naprawdę… – Byun zaniemówił, spuszczając głowę. Wstydził się przyznać, że mimo swojego wieku jeszcze nikogo nie miał.
– Och… a więc to tak – mruknął mężczyzna, powoli zaczynając wszystko rozumieć. – Pozwól, że ci pokażę.
Ukucnął, kładąc dłonie na kolanach studenta. Patrzył na jego iście anielską twarz, która wyrażała lekki strach. Dźwignął palcem jego podbródek tak, że mierzyli się wzrokiem. Oczy Chanyeola okazywały ciekawość, ale jednocześnie wzbudzały zaufanie. Te Baekhyuna wypełniała niepewność.
– Nie bój się. – Padło z ust dyrektora.
Pomału zbliżył się i najdelikatniej, jak potrafił, pocałował jasnowłosego. Nie wyczuł sprzeciwu, dlatego kontynuował, dając czas na przyzwyczajenie się do nowego uczucia. Lekko przesuwał językiem po ustach chłopaka, kosztując tym samym jego słodkiego smaku. Wkrótce ich języki zetknęły się, splatając w tańcu namiętności i walcząc o dominację.
Oderwali się od siebie, kiedy zabrakło im tchu. Obaj dyszeli cicho, w czasie gdy ich piersi nierównomiernie falowały. Chanyeol bez uprzedzenia sięgnął do koszuli Baekhyuna i prędko rozpiął jej guziki, odsłaniając jasną skórę i płaski brzuch. Uśmiechnął się do siebie, a jego duża dłoń przesunęła się po nieskalanym torsie. Byun skulił się w mgnieniu oka, a spomiędzy rozchylonych warg wydostało się urywane westchnienie.
– Jesteś jak mimoza – stwierdził brunet. – Jesteś niezwykle eteryczny, a do tego piękny. Podobasz mi się.
Chłopak uniósł wzrok i podbudowany wyprostował się. Zwiewny materiał koszuli zsunął się z jego ramion. Byun zdążył domyślić się, dokąd to wszystko zmierza, ale nie oponował. Nie czuł się do niczego zmuszany, dlatego chciał poddać się Parkowi i jego cudownej aurze. Widział w nim coś, co fascynowało go bardziej niż ważna osobistość zachwyca dziennikarza. Odrzucił odzież na podłogę i oparł się na łokciach.
– Chcę być twój – wyszeptał, patrząc mężczyźnie w oczy. – Chcę do ciebie należeć.
Chanyeol zagryzł wargę, przemierzając spojrzeniem szczupłe ciało, które działało na niego jak na wygłodniałe zwierzę. Usiadł przy swoim gościu, a potem powoli przesunął dłonią po jego ramieniu i znów wrócił do jego policzka. Przyciągnął go bliżej, łącząc ich wargi w kolejnym pocałunku. Ten był bardziej świadomy, pełen niekończącej się pasji.
Niedługo potem Baekhyun wylądował na plecach, a Chanyeol znalazł się nad nim. Rozpiął jego spodnie, by móc następnie rzucić je w kąt. Powoli, w drażniący sposób zaczął składać mdłe pocałunki na szyi Baekhyuna, które niemal doprowadzały go do śmiechu. Chciał wszystko przyspieszyć, ale dla chłopaka musiał być delikatny. Musiał pokazać mu, na czym polega świat przyjemności. Jego wargi co chwilę przesuwały się coraz niżej. Słyszał nierównomierny oddech wymykający się z ust młodszego, co świadczyło o tym, że czułe gesty rozpalały jego zmysły.
Gdy w końcu dotarł do jego sutków, jednego z nich wziął do ust. Pieścił go językiem, delikatnie ssał i przygryzał. Czuł, jak mniejsze ciało wręcz wije się pod nim, ale do jego uszu nie docierały żadne odgłosy uniesienia. Oderwał się, przenosząc wzrok na Byuna. Ten skutecznie zasłaniał sobie usta dłonią, tłumiąc wszystkie dźwięki, które próbowały się wymknąć.
– Od tej pory, chcę cię słyszeć – powiedział Park, zabierając rękę Baekhyuna, na co on pokiwał mimowolnie głową.
Chanyeol wstał i niby od niechcenia rozwiązał pasek swojego szlafroka, pozwalając, by ciężki materiał frotte upadł na ziemię, odsłaniając jego nagie ciało. Nie wiedząc gdzie zatrzymać wzrok, jasnowłosy zdecydował się patrzeć w ścianę. Był całkowicie skonfundowany przez widok ciała niemal obcego mężczyzny. Nim się zorientował, właśnie ten mężczyzna miał nad nim kontrolę, a chwilę potem zdejmował jego bieliznę, pozostawiając go całkiem gołego.
– Patrz na mnie – polecił czarnowłosy, odwracając twarz młodszego naprzeciwko swojej.
Doskonale wiedział, co robi, choć wcześniej tego nie planował. To, co właśnie się działo, stało się pod wpływem impulsu, jednak nie myślał, czy potem będzie tego żałował. Liczyło się tylko tu i teraz. Liczył się Baekhyun i jego piękne, dziewicze ciało, którego nikt wcześniej nie rozpieszczał.
Usta bruneta szybko odnalazły powrotną ścieżkę do porcelanowobiałej skóry. Na każde jego posunięcie odpowiedzią był cichy, nieśmiały jęk. Był on muzyką dla jego uszu, kiedy wodził językiem po kruchym torsie, kreśląc zawiłe ścieżki prowadzące do bram rozkoszy. Kiedy dotarł do podbrzusza chłopaka i już miał zejść niżej, niespodziewanie został pociągnięty za włosy.
– N-nie… – wybełkotał Byun, pomimo iż jego członek boleśnie pulsował, prosząc się o uwagę.
            – Po tym poczujesz się lepiej – oświadczył Park, gładząc jego uda.
– Nie chcę…
Czarnowłosy cicho zaśmiał się pod nosem. Widział wstydliwie płonące rumieńcem policzki, co tylko dodawało jasnowłosemu uroku. Złożył motyli pocałunek na jego szczęce. – Więc proszę, rozluźnij się, bo wkrótce może zaboleć.
Po tych słowach sięgnął ręką po jedną z barwnych buteleczek i otworzył ją, a gęste powietrze między nimi wypełnił słodki zapach truskawek. Chłopak zawstydził się przez to jeszcze bardziej, a potem niemal spłonął żywym ogniem, kiedy Chanyeol rozsunął jego nogi. Mężczyzna dokładnie nawilżył swoje palce chłodną substancją, po czym jednym z nich zaczął drażnić wejście Baekhyuna.
Wsunął go do środka kilka sekund później, a filigranowe ciało zadrżało, czemu towarzyszył przenikliwy jęk. Ból rozchodził się dookoła, nie chcąc ustąpić, dlatego mocno zagryzał wargę i zaciskał oczy. Nie chciał, żeby Park przestał, ale jednocześnie nie chciał, żeby wykonywał kolejne ruchy. Dopiero po upływie paru chwil, zrelaksował się, a brunet zaczął z wolna poruszać palcem.
Byun przyzwyczaił się dość szybko. Wzdychał, odrzucając na boki głowę, a gdy tamten dołączał odpowiednio drugi i trzeci palec, pojękiwał, jakby chciał wyrazić coś więcej niż tylko rozkosz. Z czasem sam zaczął lekko kołysać biodrami, co zostało odebrane jako pozytywny znak. Chanyeol cofnął dłoń, sprawiając, że wrażliwe mięśnie chłopaka pulsowały lubieżnie, prosząc o więcej.
Aromatyczna woń owoców rozniosła się ponownie, gdy czarnowłosy nakładał zimny żel na swojego członka. Baekhyun leżał na wznak, oddychając ciężko. Nie spodziewał się tego, co miało za chwilę nastąpić. Mężczyzna drażnił się z nim przez moment ocierając czubek męskości o jego pośladki. Z jednym nieznośnie powolnym pchnięciem, wszedł w niego niemal cały. Nachylił się, jego wargi subtelnie muskały zaróżowiony policzek.
– Jeśli chcesz, żebym przestał, powiedz to teraz – wymruczał, a w odpowiedzi usłyszał jedynie donośny jęk, na co uśmiechnął się do siebie znacząco.
Zostawił na jego szyi kilka mokrych pocałunków, pozwalając przyzwyczaić się do nowego uczucia. Kiedy chłopak sam przyciągnął go bliżej, zrozumiał, że wszystko jest już w porządku. W opanowany sposób zaczął poruszać biodrami, podpierając się rękami po obu stronach głowy jasnowłosego. Nigdzie nie było mu spieszno. Jak wcześniej powiedział, zamierzał pokazać Byunowi cały świat rozkoszy, którego wrota dopiero się dla niego otwarły.
Baekhyun czuł wszechogarniające go nieznane uczucie. Miał wrażenie, że coś sprawia, że jest mu niezwykle lekko i błogo. Oddawał się nowym doznaniom, nie protestując, gdy brunet nieco przyspieszył i pogłębił gesty. Odchylił głowę, dając mu dostęp do całowania szyi, pieszczenia obojczyków. Jęczał, bo był to jedyny dźwięk, jaki umiał z siebie wydobyć.
Dwa ciała stanowiły w tamtym czasie jedność. Chanyeol z każdym kolejnym pchnięciem uderzał w prostatę mniejszego, przenosząc go w siódme niebo. Ich głośne jęki tworzyły swoiste legato, łącząc się w przepiękną melodię miłości. Razem wznosili się na wyżyny przyjemności, chcąc wspólnie dosięgnąć jej szczytu. Na ten moment nie trzeba było długo czekać. Jasnowłosy otworzył usta, wyginając plecy w łuk.
– Ch… Chanyeol! – krzyknął, osiągając spełnienie i wbijając palce w plecy kochanka. Mężczyzna doszedł zaraz po nim, wykonując ostatnie mocne ruchy biodrami.
Lśniące kropelki potu spłynęły z czoła Byuna, kiedy przekręcił głowę, próbując złapać oddech. Park ułożył się obok niego, pozostawiając w jego wnętrzu uczucie pustki. Chłopak zachichotał, gdy poczuł, jak strużka nasienia spływa po jego pośladku, łaskocząc go. Zaraz też wtulił się w klatkę piersiową bruneta, przymykając oczy. Nieznaczny uśmiech zagościł na jego twarzy.
 – Jesteś zmęczony? – zapytał Chanyeol, przeczesując palcami jego włosy. Student tylko pokiwał głową. – W takim razie pójdziemy spać, ale najpierw muszę coś zrobić.
Wstał, opuszczając na chwilę swojego gościa, i poszedł do łazienki. Wziął stamtąd ręcznik i zmoczony przyniósł do sypialni. Na dziwny widok Baekhyun natychmiast usiadł, czego zaraz pożałował, bo kłucie w dole pleców było nie do zniesienia.
– C-co pan zamierza zrobić? – zapytał.
Marszcząc brwi, Park pokręcił głową. – Jestem Chanyeol – oznajmił. Nie rozumiał, dlaczego tamten znowu zaczął zwracać się do niego per „pan”. – Zamierzam iść spać, ale wcześniej muszę się tobą zająć. Połóż się.
Byun wykonał polecenie, układając się tym razem na brzuchu. Nie chciał, aby znowu coś go bolało, dlatego wolał być posłuszny. W pewnej chwili jego biodra zostały podniesione do góry, a pośladki rozchylone, na co krzyknął zaskoczony.
– Spokojnie, nic ci nie zrobię – powiedział czarnowłosy, przykładając mokry materiał do jego skóry. Powoli i dokładnie starł swoją spermę, a później odrzucił ręcznik na podłogę. – Rano wszystko posprzątam.
– Dziękuję – wyszeptał chłopak, ponownie wtulając się w pierś mężczyzny.
Światła były już zgaszone, a oni okryci ciepłą kołdrą. Prawie się nie znali, jednak żaden z nich nie zwracał na to większej uwagi. Obydwaj czuli się przez siebie wzajemnie przyciągani. Nie widzieli najmniejszych przeszkód w spaniu obok siebie jak każda normalna para.
Następnego poranka Baekhyun obudził się i wyciągnął dłoń, jednak nie znalazł obok siebie drugiego, większego ciała. Otworzył oczy zaniepokojony. Spostrzegł, że jest sam, jednak zaraz zauważył też małą karteczkę na szafce stojącej w pobliżu. „Musiałem wyjść do pracy. Śniadanie jest na stole w kuchni. Mam nadzieję, że się wyspałeś. C” – głosił napis.
Na lekko drżących nogach Byun zawędrował do kuchni, narzuciwszy na swojego nagie ciało koszulę biznesmana znalezioną na ziemi. Przed oczami miał pięknie urządzone pomieszczenie. Białe, lśniące szafki stanowiły istne arcydzieło w połączeniu z błękitną kafelkową podłogą. Wąskie krzesła i bogato zastawiony stół swoimi barwami przeciwstawiały się całej reszcie. Chłopak westchnął, zajmując miejsce na wprost wielkiego okna.
Nie mógł się zdecydować, co ma ochotę zjeść. Kusiły go półmiski z owocami i warzywami, ale również miał ochotę na musli z jogurtem. Dostrzegł też tradycyjne koreańskie jedzenie i w głowie stwierdził, że dyrektor Park jest bardzo nowoczesnym człowiekiem. Sam osobiście nie spotkał się jeszcze z osobą, która miałaby na stole niemal wszystko, co można było zjeść na śniadanie. W końcu zdecydował się na musli z jogurtem i bananami.
Po posiłku Baekhyun wziął szybki, chłodny prysznic, aby nieco się orzeźwić. Musiał przyznać, że wspomnienia poprzedniej nocy uderzały w niego co kilka sekund. Rumienił się, nie mogąc o niczym zapomnieć. Nadal czuł na sobie dotyk dużych dłoni oraz miękkich ust. Wyszedłszy spod strumienia wody, obejrzał w lustrze swoje ciało. Znalazł malinki przy obojczykach a także jedną w okolicy pępka. Zaśmiał się do siebie, a potem ubrał w rzeczy z poprzedniego dnia.Wyszedł niedługo później. Poszedł prosto do domu, choć zajęło mu to dłużej niż normalnie, bo odrobinę utykał.
W mieszkaniu powitał go niezbyt zadowolony Jongin. Obrzucił go surowym, chłodnym spojrzeniem, które młodszy po raz pierwszy widział. Nie rozumiał zdenerwowania przyjaciela, który po otwarciu drzwi wrócił do salonu, nawet nie wysilając się na proste „cześć”.
– Gdzie byłeś całą noc? – warknął Kai, przełączając kanały w telewizorze.
Jasnowłosy uniósł brwi i przełknął ślinę. Nie rozumiał, skąd to pytanie. Mimo iż byli przyjaciółmi, nikogo nikt nigdy nie sprawdzał. Wydało mu się to dziwne, że taksówkarza interesuje, co się z nim działo całą noc. Nie wiedział, co ma odpowiedzieć. Poczuł się jak dziecko przyłapane na podkradaniu cukierka z paczki przeznaczonej na święta.
– Byłem… u Chanyeola – zawahał się przy odpowiedzi, bo nie wiedział, jakiej reakcji ma oczekiwać.
– U Chanyeola?! – Jongin podniósł się z kanapy, patrząc pytająco na studenta. Zaraz zmaterializował się u jego boku. W jego oczach czaiła się podejrzliwość. Prychnął, uśmiechnął się półgębkiem. – Od kiedy jesteście na „ty”?
– M-my… J-ja… – Baekhyun spuścił wzrok. Zakłopotanie ogarniało go z każdej strony.
– Spałeś z nim, prawda? – spytał starszy, unosząc podbródek przyjaciela palcem wskazującym. Wyczytał z jego twarzy, że ma rację. – Ha! Wiedziałem! Mówiłem ci, że ten facet jest gejem, ale ty się zarzekałeś. – Uśmiechnął się zwycięsko, a po chwili z jego gardła wydobył się niepohamowany śmiech. Wrócił do swojego poprzedniego zajęcia, zostawiając Byuna z wstydem wymalowanym na uroczej buzi.

A/N: I tak oto pojawia się kolejny rozdział. Dziękuję za wszystkie komentarze, choć nie ma ich jakoś wiele.