sobota, 15 marca 2014

Voodoo doll - Rozdział 6

Tytuł: Voodoo doll
Bohaterowie: Oh Sehun, Lu Han, Zhang Yixing (Lay), Park Chanyeol
Pairing: HunHan, LayHan
Rating: NC-17
Gatunek: AU, angst, smut, chaptered, romans
Ostrzeżenia: przekleństwa, brutalne sceny
A/N: Witajcie! Uff... wyrobiłam się jakoś. Od 13 to męczyłam na przemian z prezentacją. Masakra. Mam nadzieję, że nie wypadło źle. Dziękuję bardzo wszystkim za komentarze. To jest naprawdę miłe. Dziękuję za uwagę. Zapraszam do czytania i komentowania! :3


6. Trzeci zawsze korzysta
                Wraz ze wschodem słońca Luhan obudził się. Otworzywszy oczy, chłopak nie wiedział, gdzie się znajduje i zaczął panikować. Gdy tylko odwrócił się na bok i zobaczył śpiącego Laya, od razu się uspokoił. Jego przyjaciel wyglądał bardzo słodko, kiedy spał. Chłopak uśmiechał się przez sen, w wyniku czego w jego policzkach zagościły dwa urocze dołeczki.
                 Luhan przyłożył dłoń do twarzy Yixinga i zaczął go delikatnie głaskać. Następnie przesunął swoją rękę na klatkę piersiową przyjaciela i wsłuchiwał się w równy, spokojny rytm bijącego serca. Pod palcami czuł ciepło, które jeszcze niedawno był przy nim i w nim. Wtedy dotarło do niego, co zrobił poprzedniej nocy. Spędził ją z Layem. Zdradził Sehuna.
                Chłopak chciał szybko zabrać dłoń z ciała przyjaciela, jednak ten w tym samym czasie się obudził i zatrzymał ją.
                -Co robisz, Lu? – rzucił Lay zaspanym głosem, wciąż  słodko się uśmiechając.
                -M-muszę iść do domu – szepnął Xiao i z trudem wygramolił się spod ciepłej, puchatej kołdry.
                -Nie idź jeszcze – prosił Yixing, błagalnie patrząc na przyjaciela.
                -Przepraszam, muszę – odrzekł starszy chłopak i ruszył po swoje ubrania, po czym udał się do łazienki.
                Biorąc poranny prysznic, Luhan dokładnie zastanowił się nad ubiegłą nocą. Czuł, że wyrzuty sumienia zatruwają jego umysł i nie mógł sobie z tym poradzić. Zimna woda oblewała go ze wszystkich stron, a on starał się odtrącać złe myśli.
                Zdradziłeś Sehuna, kretynie. Zraniłeś go – takie zdania odbijały się echem po głowie Xiao, niszcząc jego poranek.
                Gdy Lu ubrał się i wyszedł z powrotem do pokoju Laya, tamten nadal leżał w łóżku, zakrywając się aż po uszy kołdrą. Starszy chłopak podszedł do śpiącego, ostrożnie odsunął miękką pościel i złożył delikatny pocałunek na czole przyjaciela. Następnie Luhan pozbierał swoje rzeczy i wyszedł, po czym ruszył w stronę swojego domu, aby zdążyć przygotować się do szkoły.
                Przed rozpoczęciem zajęć, Luhan ze wszystkich sił starał się odnaleźć Sehuna. Gdy wśród tłumu, zobaczył znajomą blond fryzurę, głośno przełknął ślinę i z trudem ruszył w tamtym kierunku. Xiao drżał na całym ciele, kiedy zbliżył się do roześmianego chłopaka.
                -Cz-cześć Hunnie – szepnął, kładąc rękę na ramieniu młodszego i wysilając się na sztuczny uśmiech.
                -O, Luhan! – wykrzyknął blondyn, odwracając się i przerywając rozmowę ze swoimi kolegami z klasy. – Mam z tobą do pogadania. Teraz – rzucił, sztyletując Lu wzrokiem.
                -Uhm… Dobrze, możemy porozmawiać – odpowiedział cicho Xiao, a Sehun szarpnął go za rękę i pociągnął w miejsce, gdzie było najmniej osób.
                -Gdzie wczoraj byłeś?! Dlaczego nie odbierałeś telefonu?! – mówił blondyn podniesionym tonem.
                -Nie było mnie w domu, a mój telefon się rozładował – mówił Luhan, spuszczając głowę i wyglądając przy tym, jak mały bezbronny szczeniak.
                -To gdzie byłeś, jak nie w domu? – zapytał Sehun, powoli uspokajając swoje nerwy.
                -Byłem u Laya. Zostałem na noc – rzucił szatyn i spojrzał na swojego chłopaka, któremu właśnie w tej chwili oczy rozbłysnęły wściekłością i można w nich było zobaczyć istny pożar uczuć.
                -Co ty z nim robiłeś, mały kłamczuchu? – powiedział blondyn i popchnął Luhana na ścianę.
                -Nic - odparł stanowczo Xiao. – Nic, co mogłoby cię zranić – dokończył i uśmiechnął się ciepło.
                -Mam nadzieję – rzekł Sehun, po czym przysunął się bliżej Luhana. – W innym wypadku nie skończyłoby się tylko na rozmowie – to powiedziawszy, jeszcze raz pchnął swojego chłopaka, po czym odszedł.
                Skołowany szatyn zaczekał, aż młodszy zniknie z jego pola widzenia, po czym ruszył w stronę pracowni matematycznej. W połowie drogi do Lu dołączył jego przyjaciel.
                -Dlaczego tak szybko rano wyszedłeś? – zapytał Lay, starając się dotrzymać chłopakowi kroku.
                -Musiałem… musiałem przygotować się do szkoły –wymamrotał Luhan, spuszczając głowę.
                -Przecież mogłem pożyczyć ci książki i zrobić śniadanie, i… - mówił Yixing jak nakręcony.
                -Nie. Nie mogłeś – zaoponował Xiao i wszedł do klasy, gdyż właśnie zadzwonił dzwonek.
                Całą lekcję Luhan siedział skupiony na zadaniach. Bez trudu radził sobie nawet z tymi najtrudniejszymi i również pomagał Layowi.
                -Luhan, wstań – odezwał się nagle pan Jung, a Xiao Lu nie wiedział, co się dokoła dzieje.
                -O co chodzi? – zapytał chłopak, powoli podnosząc się z miejsca.
                -Nie było cię na ostatnim teście. Chciałbym, żebyś zaliczył go w piątek – powiedział mężczyzna, poprawiając okulary na swoim nosie.
                -Dobrze, nie ma sprawy. Przygotuję się na piątek – powiedział Lu z uśmiechem na twarzy, po czym usiadł na swoim miejscu.
                Gdy rozbrzmiał dzwonek na przerwę i wszyscy zaczęli wychodzić z klasy, nauczyciel matematyki przywołał Luhana do siebie. Zdziwiony chłopak szybko podszedł do pana Jung i zapytał go, o co chodzi.
                -Chciałbym twój numer telefonu – powiedział mężczyzna. – W razie gdybyś zapomniał o teście.
                -Uhm… Oczywiście, już podaję – rzucił Xiao, po czym wyciągnął kartkę oraz długopis i zanotował swój numer, a następnie wyszedł z klasy
                -Dziękuję bardzo! – usłyszał chłopak zza zamykających się drzwi.
                Na jednej z kolejnych lekcji, jak co roku, rozpoczynała się międzyszkolna olimpiada, na której uczniowie z najlepszych seulskich szkół rywalizowali ze sobą jak na prawdziwej Olimpiadzie. Luhan był bardzo podekscytowany, gdyż Lay brał udział w biegu na sto metrów. Chłopak przyszedł, aby dopingować swojego przyjaciela. Nie przewidział jednak, że ktoś może chcieć zaszkodzić Yixingowi.
                ***
                -Chodź szybciej, Yeol – Sehun ponaglał czarnowłosego, który ciągle rozglądał się za gośćmi, którzy przyjechali do ich szkoły.
                -Już, już idę – odpowiedział chłopak i wyrównał swój krok z blondynem.
                -Nie chcę się spóźnić. Nie mogę pozwolić, aby ten śmieć wygrał – warknął Oh, marszcząc brwi.
                -Uspokój się trochę i zachowaj ostrożność, żeby nikt nie zauważył co się dzieje – powiedział Chanyeol, kładąc rękę na ramieniu przyjaciela. 
                -Usiądziemy w ostatnim rzędzie – rzucił Sehun – O, tam! – wskazał najlepszy punkt obserwacyjny, będący jednocześnie bardzo dobrym ukryciem. – Chodź!
                Olbrzym podążył za swoim przyjacielem, który z determinacją omijał kolejne dziewczyny wzdychające na ich widok. Chłopak był skupiony na swoim zadaniu. Za wszelką cenę chciał zaszkodzić Layowi i nie dopuścić, aby ten wygrał najbardziej emocjonujący bieg tych zawodów.
                ***
                Luhan krążył dokoła szatni dla biegaczy, chcąc jak najszybciej znaleźć Yixinga i dodać mu odwagi, aby wygrał. Gdy tylko ten się pojawił, na twarzy Xiao zagościł wielki uśmiech.
                -Xing! Wygrasz to! Wierzę w ciebie! – mówił Luhan, zachowując się jak nastolatka, która pierwszy raz spotkała swojego idola.
                -Jasne, że wygram. W końcu jestem najlepszy – odpowiedział Lay, i mocno przytulił Luhana, po czym poszedł na krótką rozgrzewkę.
                Xiao pobiegł zająć swoje miejsce na widowni. Usiadł w pierwszy rzędzie, żeby wszystko dokładnie widzieć. Kiedy Lay był już na starcie, chłopak pomachał mu i mocno zacisnął swoje dłonie, pokazując, że trzyma za niego kciuki.
                ***
                -Sehun! Zaraz startują - powiedział Chanyeol do blondyna, który ciągle grzebał w swoim plecaku.
                -Idealnie – rzucił chłopak i wyciągnął lalkę voodoo i kilka szpilek z bocznej kieszeni. – Tym razem spróbuję czegoś innego. Bez rozlewu krwi – uśmiechnął się szyderczo i spojrzał w kierunku bieżni.
                Chłopak ściskał w swoich rękach narzędzia do wykonania swojego zadania. Gdy rozległ się strzał Sehun nie zastanawiał się długo i główką szpilki kilkakrotnie uderzył w miejsce, gdzie znajdowały się kolana małej lalki. Raz po raz uśmiechał się sam do siebie, jakby nie mógł uwierzyć, że właśnie niszczy życie swojemu największemu wrogowi.
                Pożałujesz, że się w ogóle urodziłeś – powiedział Sehun do siebie w myślach, po czym jeszcze kilka razy dał upust swojej złości krzywdząc voodoo.
                -Patrz! – wrzasnął Yeol, wyrywając blondyna z jego skupionego zajęcia.
                Sehun podniósł się z miejsca i podszedł do barierki, gdzie stał czarnowłosy. Na bieżni panował ogromny chaos. Ludzie tłoczyli się dokoła zawodnika, który niespodziewanie upadł i nie ukończył swojego biegu. Ktoś niósł nosze. Ktoś krzyczał.
                -Wydaje mi się, że narobiłeś niezłego zamieszania – rzucił Chanyeol i szturchnął swojego przyjaciela.
                -Niech ma za swoje, bezużyteczne stworzenie – wycedził Sehun, po czym schował narzędzie czynu do swojego plecaka.
                ***
                -Lay! – krzyknął Luhan, wybiegając zza barierki w stronę leżącego na ziemi Yixinga. – Lay, co z tobą?
                -Proszę się odsunąć – powiedział mężczyzna w czerwonym stroju, który okazał się sanitariuszem. – Może być z nim naprawdę źle. Z moich oględzin wynika, że może mieć złamaną nogę albo, co gorsza, dwie złamane nogi. Musimy jak najszybciej zabrać go do szpitala.
                Xiao Lu patrzył na całą sytuację jakby przez mgłę. Łzy napływały mu do oczu, jednak za wszelką cenę starał się je powstrzymać. Chłopak spojrzał na leżącego przed nim przyjaciela, który stracił przytomność. Jego nogi i ręce były prawie całe odrapane. Na kolanach widniały wielkie siniaki takie jak te, które Luhan widział poprzedniej nocy. W pewnej chwili ktoś odciągnął go na bok i mocno przytulił.
                -Cii… Wszystko będzie dobrze – szeptał Sehun wprost do ucha Lu. – Zobaczysz, wyjdzie z tego.
                - Co ty tu robisz? – spytał szatyn, podnosząc głowę i marszcząc brwi. – Od kiedy interesuje cię los moich przyjaciół?
                -Nie interesuje mnie to – rzucił blondyn, na co Xiao odepchnął go od siebie. – Ty mnie interesujesz, Luhan. Nie chcę, żebyś był przygnębiony czy smutny – powiedział i ucałował czoło chłopaka.
                -Odejdź. Nie mam ochoty z tobą rozmawiać – odparł Lu, odwracając się do Sehuna plecami.
                -Przestań się na mnie boczyć – blondyn chwycił starszego za rękę. – Przepraszam za to co zrobiłem rano. Jest mi z tym głupio.
                Luhan stanął twarzą do swojego chłopaka, a chwilę później wtulił się w niego, płacząc. Chłopak drżał na całym ciele, nie mogąc się pogodzić z tym, co spotkało Yixinga.
                -Może pójdziemy do ciebie? –zaproponował nagle Sehun.
                -Nie ma mowy! Za to jak mnie ostatnio traktujesz, chcesz wpadać do mnie, gdy tylko ci się podoba? Wykluczone.
                -Lulu, proszę. Pozwól sobie pomóc – mówił młodszy z troską w glosie.
                -Powiedziałem nie! – krzyknął Lu, krzyżując ręce na piersi.
                -W takim razie idziemy do ciebie – rzucił blondyn i pociągnął za sobą Xiao, prowadząc go do swojego samochodu.

                -Gdzie mnie zabierasz, gówniarzu? – warknął Luhan, próbując wysiąść z pojazdu.
                -Wow! Od kiedy ty się tak wyrażasz? – zaśmiał się Sehun. – Zwykle jesteś miły i kochaniutki. Jedziemy do ciebie, jak już mówiłem wcześniej.
                -Za dużo sobie pozwalasz – burknął Xiao i odwrócił głowę w stronę szyby.
                Kiedy Sehun zaparkował swój samochód na podjeździe Lu, starszy chłopak zdawał się być nieobecny. Blondyn delikatnie potrząsnął jego ramieniem, na co tamten do razu odwrócił głowę w jego stronę. Wzrok Xiao był pusty i blady, a oczy błyszczały mu od napływających łez.
                -Nie płacz, skarbie – powiedział młodszy i przytulił  Xiao. – Chodźmy do środka.
                Luhan wysiadł z samochodu i ruszył w kierunku drzwi. Trzęsącymi się dłońmi znalazł odpowiedni klucz i wsunął go w otwór zamka, po czym przekręcił, otwierając wejście. Sehun cały czas był krok za nim, na wypadek gdyby coś miało się stać.
                Będąc już w środku, blondyn szybko zdjął swoje buty i bluzę i rzucił je w kąt.
                -Znowu bałaganisz – powiedział Luhan. – Nigdy po sobie nie sprzątasz.
                -Przykro mi. Taki już jestem – rzucił młodszy i podszedł do Xiao, po czym chwycił jego twarz w dłonie i spojrzał mu w oczy. – Aleś ty naiwny – powiedział i zaczął brutalnie całować chłopaka.
                -Nie! Wiem co chcesz zrobić! – krzyknął Lu, odpychając od siebie Sehuna. – Jutro mam zawody w piłkę nożną. Nie chcę, żeby coś mnie bolało.
                -Fakt. Ostatnio bywam trochę brutalny wobec ciebie – odparł blondyn i szybko pocałował starszego w czoło.
                W tym samym czasie do salonu przybiegł mały szczeniaczek, którego Sehun kilka dni temu podarował swojemu chłopakowi. Puchate stworzonko zwiedziło cały pokój, po czym podbiegło do blondyna.
                -Cześć, piesku. Jak się masz? – powiedział młodszy, przykucając i biorąc szczeniaka na ręce. – Jak masz na imię?
                -Nazwałem go Tiānshǐ – odparł Luhan i uśmiechnął się ciepło. – To znaczy anioł.
                Sehun przez chwilę bawił się z psem, a następnie odstawił go na ziemię i podszedł do kanapy, na której położył się Xiao.
                -Może obejrzymy jakiś film? – zaproponował blondyn, siadając i włączając telewizor.
                -Chętnie – odparł Lu. – Włącz film akcji. Ostatnio je polubiłem.
                Blondyn przez chwilę był zdziwiony decyzją Luhana, jednak po chwili znalazł kanał, gdzie właśnie rozpoczynała się kolejna część „Szybkich i wściekłych”. Chłopak wcisnął chude ciało tuż za swojego chłopaka i przytulił się do niego.
                -Sehun, powiedziałem ci, że dzisiaj nie mogę – zaoponował Xiao, kiedy młodszy wsunął rękę pod jego koszulkę i delikatnie muskał palcami aksamitną skórę chłopaka.
                -Nic nie będę robił – powiedział Oh, podnosząc ręce do góry. – Chciałem cię tylko dotknąć.
                -Wybacz. Jestem przewrażliwiony – powiedział Luhan i przycisnął głowę blondyna do swojej piersi.
                Sehun słyszał łomoczące serce w klatce piersiowej Lu. Uwielbiał słuchać tego dźwięku, który przyprawiał go o ciarki na całym ciele. Wiedział, że jego miłość jest prawdziwa i żywa. Nic nie było w stanie dorównać uczuciu bezgranicznego szczęścia, jakim było posiadanie ukochanej osoby.
                Kiedy film się skończył Luhan chciał wstać, aby wyłączyć telewizor, ale blondyn mu nie pozwolił. Przyciągnął chłopaka bliżej siebie i przez kilka długich minut patrzyli sobie w oczy, czytając z nich wszystko. Krzyżujące się spojrzenia wyrażały komplet uczuć.
                -Kocham cię – szepnął nagle Xiao i złożył na ustach Sehuna delikatny pocałunek.
                Młodszy chłopak zamknął oczy i dał zatopić się w odczuciu, jak gdyby jego wargi były muskane przez skrzydła motyla. Ostrożnie wyciągnął rękę i po omacku przyłożył ją do policzka Luhana, po czym otworzył oczy i zdał sobie sprawę, że tamten jest bliski płaczu.
                -Co się dzieje, Lulu? – szepnął Sehun, podnosząc się na łokciu.
                -Kocham cię – powtórzył Luhan. – To się dzieje. Po prostu… jestem szczęśliwy – wymamrotał i wtulił się w ramię blondyna.
                Gdy obaj uspokoili się, blondyn musiał pożegnać się z Xiao. Obiecał mu, że następnego dnia będzie go dopingował i przyjdzie obejrzeć jego mecz, po czym opuścił jego dom, wsiadł do samochodu i odjechał.
                ***
                Brama wjazdowa wielkiej willi państwa Oh była otwarta, co zaszokowało Sehuna. Nikt nigdy nie zostawiał jej w ten sposób, bo wszyscy wiedzieli, że ktoś może się włamać. Blondyn wjechał na podjazd, po czym zamknął metalowe ogrodzenie.
                Chłopak powoli wszedł do domu i zauważył, że światło w salonie świeci się, co oznaczało, że któreś z jego rodziców tam się znajduje. Sehun wszedł do pomieszczenia o ujrzał swojego ojca, który siedział na fotelu, popijając whisky. Mężczyzna gestem ręki wskazał, aby blondyn usiadł, gdy tylko go zauważył.
                - Przepraszam za moje ostatnie zachowanie – powiedział ojciec Sehuna, a chłopak wyczuł, że mówi to szczerze. – Przeze mnie wyglądasz… jak wyglądasz.
                -Jakbym rozbił głową szklaną witrynę – burknął blondyn.
                -Naprawdę mi przykro.
                -Tato, co się dzieje? – zapytał Sehun, słysząc łamiący się głos głowy rodziny.
                -Nic, wszystko w porządku. Idź spać, synu. Jeszcze raz bardzo cię przepraszam – powiedział mężczyzna i uśmiechnął się sztucznie.
                Chłopak opuścił salon i poszedł do swojego pokoju. W głowie kłębiły mu się myśli, dlaczego jego ojciec coś przed nim ukrywa. Nie umiał zrozumieć tego, że jako jedyny syn nie wie, co dzieje się pomiędzy jego rodzicami. Zadręczając się trudnymi pytaniami, poszedł się wykąpać, a kiedy wrócił, rzucił się na łóżko i starał się jak najszybciej zasnąć. Niestety nawet nie myśląc o swojej rodzinie, Sehun nie mógł zasnąć. 
                -Życie porządnie kopnęło mnie w dupę i wyrzuciło na śmietnik – mruknął chłopak do siebie i wcisnął głowę w poduszkę, po raz kolejny próbując uciec w objęcia Morfeusza.

2 komentarze:

  1. Czego to Sehun nie zrobi, żeby pozbyć się Laya...No ale, zacznę od początku. Muszę nadrobić poprzednie rozdziały, żeby w pełni zrozumieć historię, ale zauważyłam, że dzieje się tu dużo. A to dobrze, bo nie zanudzają mnie Twoje opisy i dialogi! Ciekawi mnie, co stanie się z nogami Yixinga i czy Luhan powie Hunniemu, że spędził noc z Layem, a jeśli w ogóle to zrobi, to ogromnie ciekawi mnie reakcja Sehuna. Tak czy inaczej, biorę się za nadrabianie poprzednich rozdziałów, bo nie wybaczyłabym sobie, gdybym ich nie przeczytała. No i nie pozostaje mi nic innego, jak tylko czekanie na nowy rozdział!
    Hawaiting!~

    OdpowiedzUsuń
  2. Aww, tyle mi się nazbierało~
    Nie komentowałam czwartego i piątego rozdziału, więc tutaj napiszę wszystko.
    Tak ładnie piszesz (muszę wspomnieć o tym po raz kolejny) <3 Bardzo się wczuwam podczas czytania i momentami mam świeczki w oczach ;w;

    Lay taki dupek. Ale nie powiem, że mi się nie podobała scena zdrady bo ma ona taki urok(?). Nie wiem czy to dobre określenie... raczej nie.. ale myślę, że wiesz o co mi chodzi. XD
    Sehun i ta jego laleczka to takie creepy. Myślę, że to "skrzywdzenie" Yixinga na zawodach było złym posunięciem ze strony Sehuna. ;; bo wtedy Lu bardziej skupia się na nim, przejmuje się jego losem i troszczy się o niego. Więc ostatecznie wygrywa Lay.
    Tak sobie myślę, że może jakbyś dodała nową postać (albo wykorzystała Chanyeola) dla Sehuna, żeby wzbudzić zazdrość w Luhanie? XD
    *To tylko taki mój głupi pomysł, na który wpadłam jak Yeol przytrzymał Sehuna na korytarzu żeby ten nie rzucił się na Luhana i Xinga.*
    No. Dalej co mnie zastanawia, to ojciec Sehuna. Jaki on ma problem? Czy on jest tym złym? A może to matka jest zła a ojciec tego nie wytrzymuje? (nie.. dobra. nic go nie tłumaczy.)
    Ciekawi mnie w jaki sposób i kiedy Oh dowie się o LayHanowym seksie~. XD

    Będę brała z Ciebie przykład, bo bardzo Cię podziwiam za taką obowiązkowość i wyrabianie się na czas. Uch, zaniedbałam komentowanie ostatnio, ale już będę komentować regularnie~ :3
    Czekam na nowy rozdział, czyli na sobotę. Weny życzę kochana. ♡

    OdpowiedzUsuń