sobota, 22 marca 2014

Voodoo doll - Rozdział 7

Tytuł: Voodoo doll
Bohaterowie: Oh Sehun, Lu Han, Zhang Yixing (Lay), Park Chanyeol
Pairing: HunHan, LayHan
Rating: NC-17
Gatunek: AU, angst, smut, chaptered, romans

A/N: Już siódmy rozdział. No nie... jeszcze 8 do końca. Od razu mówię, że ten jest krótki. Jak dla mnie zbyt krótki, ale nic więcej nie mogłam już wykrzesać, żeby to napisać. Obiecuję, że kolejny rozdział będzie dłuższy i okropny. Myślę, że dam radę go napisać. Żeby nie zanudzać zapraszam do czytania i komentowania! :3
7. I tak wszyscy stajemy się samotni
            Następnego ranka Sehuna obudziły wrzaski rozchodzące się po całym domu. Zaspany chłopak wstał i z bólem głowy ruszył w stronę, skąd dochodził hałas. Powolnym krokiem wszedł do salonu i zastał tam obrazek, który widział już kilka dni wcześniej. Matka Sehuna siedziała na kanapie, płacząc i rozmasowując swój posiniaczony nadgarstek. Mężczyzna stał obok niej i wykrzykiwał obelgi skierowane w jej stronę, które kobieta starała się bezskutecznie odeprzeć.
            Młody Oh z ciężkim szokiem wysłuchiwał kłótni rodziców. Niegdyś idealna rodzina, którą wszyscy podziwiali i szanowali, rozpadała się na jego oczach. Chłopak przypomniał sobie wspólne obiady i wypady do kina. Później ojciec zaczął więcej pracować i przestawał dotrzymywać wierności pani Oh, która zaś poznała swojego kochanka, Junsu. Sehun wiedział o poczynaniach swojej matki, jednak starał się chronić rodziciela i nic mu nie mówił.
            Chłopak powoli wyszedł na środek pokoju i nie wiedział, jak powinien się zachować. Tępo patrzył na poczynania ojca i chciał go powstrzymać, lecz wiedział, że może to zakończyć się tak, jak ostatnim razem.
            -Przestańcie wreszcie! – krzyknął Sehun, wyrywając rodziców z transu. – Ciągle tylko się kłócicie. Nie moglibyście normalnie porozmawiać?
            -Synu – zaczęła pani Oh. – Jeszcze wielu rzeczy nie rozumiesz. Jesteś jeszcze młody i będziesz musiał wszystkiego doświadczyć. Być może kiedyś znajdziesz się w sytuacji podobnej do naszej.
            - Co chcesz przez to powiedzieć? – zapytał niepewnie chłopak.
            - Po prostu, Sehun, rozwodzimy się z matką – powiedział mężczyzna i chwycił butelkę dobrej whisky, po czym wypełnił nią szklankę i upił spory łyk. – Twoja matka ma tego młodego fagasa, a ja.. cóż, moja asystentka, jest moją nową dziewczyną.
            Sehun głośno przełknął ślinę i próbował zrozumieć co ojciec do niego powiedział. Nigdy nie przypuszczał, że ma on kogokolwiek innego i wie o romansie pani Oh.
            - A co będzie ze mną? –zapytał blondyn po chwili głuchej ciszy.
            -Ty zostaniesz tutaj. W domu – rozpoczęła stanowczo kobieta. – Dopełniliśmy wszystkich formalności, aby ta willa była tylko i wyłącznie twoja. My z ojcem wyjeżdżamy. Ja zamierzam wraz z Junsu wyjechać do Stanów, a ojciec do Europy. Jednym słowem zostajesz sam.
            Ostatnie zdanie odbijało się w głowie Sehuna, jak piłka uderzona o podłogę. W ogromnym szoku chłopak opuścił salon i wrócił do siebie. Z wolna przeanalizował wydarzenie tego poranka i zdecydował, że nie pójdzie prosto do szkoły. Założył dżinsy i biały podkoszulek, po czym wziął plecak i szybko wyszedł z domu.
            Pierwszą osobą, do której chciał pójść był Luhan, jednak Sehun wiedział, że ten nie zgodzi się iść z nim na wagary. Był zbyt przejęty szkołą i ocenami. Poszedł więc do Chanyeola.
            Olbrzym ochoczo zgodził się na propozycję blondyna i wziąwszy pieniądze, ruszyli do zacisznego miejsca, gdzie mogliby spokojnie porozmawiać. Po drodze czarnowłosy wstąpił do sklepu i zakupił kilka piw dla siebie i przyjaciela.
            Idealną lokalizacją na bezpieczną ucieczkę z lekcji był park, do którego prawie nikt nie przychodził. Chłopcy usiedli na jednej z ławek i rozłożyli swój ekwipunek. Chanyeol otworzył dwie puszki alkoholu i jedną z nich podał Sehunowi.
            -Mam problemy –powiedział blondyn i pociągnął łyk napoju.
            -Wiem. Zauważyłem to. Luhan coraz bardziej się od ciebie odsuwa – odparł czarnowłosy.
            -Tutaj nie chodzi o niego, Yeol – rzekł Sehun i wstał, aby rozprostować kości. – Chodzi o moich rodziców.
            -Co z nimi? Któreś z nich jest chore? – wypytywał Chanyeol i zniecierpliwiony wyczekiwał odpowiedzi.
            -Nie. Z ich zdrowiem wszystko w porządku. Po prostu rozwodzą się.
            -Co?! – wykrzyknął olbrzym wypluwając to, co miał w ustach.
            -Rozwodzą się – powtórzył Sehun. –Może to i lepiej. Przynajmniej dla nich. Matka ma Junsu, a ojciec swoją sekretarkę. Oboje wyjeżdżają. Ja zostaję tu, w Seulu.
            -Sehun – powiedział Chanyeol i wstał, aby przytulić przyjaciela. – Tak mi przykro – szepnął do ucha chłopakowi. – Wszystko jakoś się ułoży. Gdybyś czegoś potrzebował, nie zapominaj, że przecież masz Luhana i oczywiście mnie.
            Skołowany blondyn kurczowo trzymał się ubrania czarnowłosego, jakby myślał, że i ten zaraz odejdzie, zostawiając go. Nie mogąc zapanować nad własnymi emocjami, Sehun rozpłakał się. Jeszcze przez jakiś czas tak tkwili, aż w końcu z powrotem usiedli. Yeol pocieszał blondyna, popijając piwo, aż ten zorientował się, że obiecał swojemu chłopakowi, że pojawi się na jego meczu.
            W porze czwartej godziny lekcyjnej dwaj przyjaciele dotarli do szkoły i wcisnęli się na trybuny przy boisku. Usiedli w pierwszym rzędzie, aby wszystko dobrze widzieć i żeby Xiao Lu ich zauważył.
            Piętnaście minut od ich przybycia rozpoczął się mecz. Luhan grał na swojej stałej pozycji napastnika, gdyż doskonale radził sobie w tej roli.; Przyjmował i podawał piłki jak zawodowiec. W dodatku poruszał się tak szybko, że nikt nie mógł go dogonić.
            Z każdym podanie serce Sehuna chciało wyskoczyć z jego klatki piersiowej. Zafascynowany rozgrywką radował się, kiedy zwykle delikatny i nieco dziewczęcy Xiao dostawał piłkę i wbijał gole. Zdobył ich aż trzy, przez co jego drużyna wygrała 5:2.
            Wszyscy kibice na trybunach czuli ogromną dumę, gdy wręczano medale. Tuż po tej ceremonii każdy z nich podchodził i robił sobie pamiątkowe zdjęcia z zawodnikami. W tym czasie Chanyeol ulotnił się i dał Sehunowi wolną rękę.
            Chłopak podszedł do Luhana, kiedy jego fani zostawili go w spokoju i dali chwilę oddechu.
            -Gratuluję – powiedział blondyn i mocno przytulił Xiao do siebie.
            -Dziękuję, Hunnie – odparł starszy chłopak i wziął głęboki wdech. – Piłeś alkohol? – zapytał nieco zdziwiony, gdy wyczuł od młodszego okropny smród.
            -Daj spokój – powiedział Oh i mocniej przytulił szatyna.
            -Sehun! Puść mnie natychmiast! – krzyknął Luhan i odepchnął blondyna. – Obiecałeś, że już nigdy nie będziesz pił, pamiętasz?
            -Przestań – warknął młodszy, przybierając postawę obronną. – Jesteś przewrażliwiony i nadopiekuńczy.
            -Czy mam ci przypomnieć, co było rok temu? Muszę ci opowiadać, jak wyglądałeś po dwóch tygodniach nieustannego picia? Chcesz, żebym po raz kolejny mówił ci, jak strasznie się czułem, gdy musiałem się tobą zajmować? A może masz ochotę wiedzieć co wyprawiałeś i w jaki sposób raniłeś wszystkich dokoła? – po policzku Xiao popłynęły łzy.

            Sehun szedł ulicą, popijając drogie wino z pękniętej butelki. Odór alkoholu roznosił się wokół niego i wszyscy, którzy go mijali, odsuwali się jak najdalej. Jego wygląd też nie był najlepszy. Podkrążone i napuchnięte oczy, rozcięta warga, z której sączyła się krew i pełno siniaków na twarzy jak i całym ciele.
            Chłopak pociągnął spory łyk trunku, aż zakręciło mu się w głowie. Z powodu uprzednio wypitego alkoholu upadł na chodnik, potrącając jakiegoś przechodnia i o mało nie rozbijając sobie głowy. Tuląc twarz do zimnego podłoża, nawet nie zauważył, kiedy poczuł falę gorąca i odpłynął, tracąc przytomność.
            -Wszystko w porządku? – zapytał potrącony chłopak, a gdy Sehun się nie odezwał, zareagował ponownie. – Halo! Czy pan mnie słyszy?
            Przechodzień obrócił chłopaka na plecy, uważając, aby nie zrobić mu większej krzywdy. Z kieszeni płaszcza wyciągnął chusteczkę i delikatnie zaczął wycierać brudną twarz nieznajomego. Po chwili patrzenia na nieprzytomnego, rozpoznał w nim szkolnego znajomego.
            -Hej! Czy ty mnie znasz? Jestem Luhan – mówił, potrząsając Sehunem. – Obudź się.
            Kilka minut później oczy pijanego chłopaka otworzyły się, a on sam odzyskał część swojej świadomości. Nieustannie próbował wstać, ale miał za mało sił i był zbyt zmęczony.
            -Ty… ja cię skądś kojarzę – rzucił Sehun, podnosząc się na łokciu. – Chodzisz do mojej szkoły, prawda?
            -Tak – odparł Xiao ze łzami w oczach. – Możesz mi wyjaśnić, dlaczego tak wyglądasz?
            -Cóż… jakiś tydzień temu rzuciła mnie dziewczyna. Od tamtej pory zacząłem pić. To jedyne wyjście, jakie znalazłem. Trochę boli mnie głowa, ale myślę, że dam sobie radę – rzekł młodszy chłopak.
            Luhan bez żadnych obaw przytulił Sehuna. Nie wiedział dlaczego to zrobił. Nie przeszkadzał mu smród, rozchodzący się wokół niego. Czuł, że musi go uratować.
            Wraz z upływem czasu Xiao Lu udało się przywrócić chłopaka do normalnego stanu, jednak kosztowało go to wiele pracy, poświęcenia i wyrzeczeń. Jednak dla Sehuna był w stanie zrobić wszystko, aby tylko ten nie sięgnął dna. Spotkania z psychologiem, stała opieka, a rodzice młodszego nic nie wiedzieli. Szkoła poinformowała ich, że wyjechał na dwumiesięczny obóz sportowy.

            -Nie musiałeś tego robić. Nie musiałeś robić nic – rzucił Sehun wymijająco. –Mogłeś zostawić mnie takiego, jakiego mnie spotkałeś. Pewnie już dawno bym umarł. Wszystkim żyłoby się lepiej.
            -Skończ opowiadać takie rzeczy! Poświęcałem dla ciebie każdą wolną chwilę. Chciałem, żebyś wrócił do rzeczywistości i zostawił przeszłość za sobą, a teraz nic sobie z tego nie robisz – mówił Luhan, drżąc od płaczu. – Za bardzo cię kocham, żeby pozwolić ci odejść.
            Blondyn puścił słowa Xiao mimo uszu. Nie chciał dłużej wysłuchiwać o swojej przeszłości, która była jednym wielki bagnem i wyeliminowała Sehuna na pewien czas z życia. Chłopak szybko odwrócił się i odszedł w stronę swojego domu.
            Będąc przed posiadłością państwa Oh, a teraz już raczej panicza Oh, blondyn nie mógł nie zauważyć, że samochody jego rodziców zniknęły z podjazdu. Chwiejnym krokiem podszedł do drzwi wejściowych i pociągnął za klamkę. Ku jego zdziwieniu wejście było otwarte.
            Cisza zalewająca cały dom, aż bolała uszy. Sehun ostrożnie zwiedził każdy zakątek domu, ale nie zastał tam nikogo, nawet obsługi. Przeszukał nawet sypialnię rodziców, ale nie znalazł ich rzeczy tylko puste szafki. Ostatnim miejscy, do którego starł, był jego pokój.
            Gdy wszedł do środka, rozejrzał się dookoła, jakby myślał, że to tutaj wszyscy się ukryli, jednak zastał tam tylko chłodną biel ścian i ponury nastrój pomieszczenia.
            Nagle w oczy rzuciła mu się kartka, leżąca na jego biurku. Szybko podszedł i wziął ją. Delikatnie różowy papier pachniał perfumami matki, a na górze widniał wykaligrafowany napis „Do Sehuna”.
            Chłopak nie wiedział, czego może się spodziewać. Ostrożnie otworzył kartkę i zaczął czytać.
            Drogi synu,
                        jest mi bardzo przykro, że stało się tak, jak się stało. Żadne z nas nie mogło i nie chciało zatrzymywać drugiego. Mam nadzieję, że kiedyś to zrozumiesz i wybaczysz nam wszystko, tak jak uczyniliśmy to z twoim tatą. Jedyne o czym chcę, abyś pamiętał, jest to, że nic nie stało się z twojej winy.
                        W imieniu ojca chciałam cię przeprosić za obrażenia, jakie poniosłeś w czasie waszej kłótni. Pragnę ci jeszcze przekazać, że nie musisz martwić się o pieniądze. Każdego miesiąca ja i twój tato będziemy wysyłać ci sporą sumę, abyś mógł żyć tak jak dotychczas.
                        Pamiętaj, aby o siebie dbać i nie urządzaj zbyt często imprez. Razem z ojcem nie chcemy jeszcze zostać dziadkami.    
                        Kocham cię i całuję,
Mama.
            Sehun nie wiedział, co ma ze sobą zrobić. Wtedy wydarzenia z poranka dotarły do niego ze zdwojoną siło. Wszystko mu się rozjaśniło i zdał sobie sprawę, że został całkiem sam. Nie umiał się z tym pogodzić. Mimo iż nigdy specjalnie nie zwierzał się rodzicom, czuł, że jakaś jego cząstka jest od nich uzależniona. Nie chodziło tu o pieniądze.
            Zawsze kiedy widział swoją matkę, ona dawała mu siłę, gdyż przypominał sobie jej słowa  z dzieciństwa „Pamiętaj, że dasz radę tylko wtedy, gdy ciągle będziesz się starał i będziesz próbował”. Nawet z największymi problemami poradził sobie przez to jedno zdanie.
            Ojca nigdy nie było w domu, ale Sehun miał poczucie, że to właśnie dlatego, że ciężko pracuje dla swojej rodziny. Widział w nim oddanego i godnego poświęcenia mężczyznę. Mężczyznę, którego każdy podziwiał. Mężczyznę, jakim on sam chciał zostać.
            Chłopak zaczął nerwowo chodzić po pokoju, próbując się uspokoić, jednak to nic nie dało. Z każdą sekundą serce bolało go coraz bardziej, a w oczach gromadziło się więcej łez. Szare myśli przytłaczały jego umysł, powodując, że świat dookoła zaczął wirować.
            W końcu Sehun nie wytrzymał. Oparł się o ścianę, ściskając list w dłoni, aby po chwili osunąć się na ziemię, rzewnie płacząc. Położył głowę na kolanach, a łzy płynęły po jego policzkach, mocząc jego spodnie kilka sekund później. Trzymany list stłamsił, przyciskając do serca. Czuł, że to jedyna pamiątka po matce, jaka mu została. Wiedział, że nie ma już odwrotu i musi sobie poradzić. Nie może zachowywać się jak rozpieszczony bachor, którym był. Postanowił, że mimo wszystko postawi swoje życie na nogi i nie zmarnuje żadnej chwili.

1 komentarz:

  1. Biedny SeHun ! Kiedybon wkoncu odpowie Xiao na "kocham cie" ?!?!?!
    ,bosko
    Kredens

    OdpowiedzUsuń