środa, 5 marca 2014

Shadows cz. 1

Tytuł: Shadows: Temptation
Bohaterowie główni: Kim Jongin (Kai), Lu Han, Oh Sehun
Bohaterowie drugoplanowi: Park Chanyeol, Kim Minseok, Wu Yi Fan, Kim Joonmyun, Kim Jongdae, Byun Baekhyun, Do Kyungasoo, Huang Zitao, Zhang Yixing
Pairing: KaiLu
Rating: R
Gatunek: AU, horror, supernatural, twoshot
A/N: Dzień dobry/ Dobry wieczór! Mam na dzisiaj pierwszą część Shadows, która moim zdaniem wyszła okropnie. Jest beznadziejna i tak dalej, ale jakoś muszę to zacząć, a gdybym chciała pisać to jako jedno, to nie wiem ile by mi to zajęło, więc już niech będzie. Idąc dalej, jest mi strasznie miło za ostatnie komentarze. Naprawdę, aż się od nich popłakałam *wrażliwy embrion jest wrażliwy*. Okay, koniec tego ględzenia. Zapraszam do czytania i komentowania! :)

Temptation
            Luhan biegł przez ciemny las, ile tylko miał sił w nogach. Wiedział, że coś go goni, ale nie wiedział co to było. Chłopak na chwilę zatrzymał się i zobaczył na niebie dwa srebrzyste księżyce, co wydało mu się bardzo dziwne. Moment  później usłyszał szmer za swoimi plecami i bez zastanowienia znów zaczął biec przed siebie. Luhan nie patrzył pod nogi, więc nie zauważył wystających korzeni. Potknął się o jeden z nich i upadł na ziemię. Poczuł ucisk na swoich plecach i nie mógł się podnieść. Odwrócił głowę do tyłu i w tej samej chwili coś chwyciło go za szyję. Chłopak zaczął się dusić i…
            - Luhan, wstawaj! – krzyknął Sehun prosto do ucha blondyna.
            -Ugh… Co ty tutaj robisz? –mruknął zaspany Lu.
            -Twoja mama mnie wpuściła-  powiedział szatyn lekkim tonem.
            Luhan pospiesznie wstał z łóżka i poszedł do łazienki wziąć szybki prysznic. Sehun w tym czasie zszedł do kuchni, gdzie mama Luhana zaprosiła go na śniadanie.
            Po skończonym posiłku, chłopcy opuścili dom Xiao i ruszyli w stronę szkoły. Czerwcowe słońce oświetlało ich jeszcze zaspane twarze i próbowało przywrócić ich do porządku.
            - Luhan, co śniło ci się, zanim cię obudziłem? – rzucił niespodziewanie Sehun. – Cały się trzęsłeś i próbowałeś krzyczeć.
            -Yah, to nic takiego, po prostu jakieś bzdury –odpowiedział blondyn i spuścił głowę.
            -Na pewno nie. Przecież widziałem. Zachowywałeś się tak, jakby ktoś próbował cię skrzywdzić – uciął szatyn.
            -Oh, już dobrze, powiem ci – mruknął Lu. – Byłem w lesie i uciekałem przed czymś. Zatrzymałem się na chwilę, żeby złapać oddech i zobaczyłem na niebie dwa księżyce. Głupoty jakieś, mówiłem ci już.
            -Co? Dwa księżyce? – Sehun był w kompletnym szoku. Wiedział co oznaczało to zjawisko.
            Dwa księżyce były symbolem dwóch stron świata: dobrej i złej. Strona zła była mroczna i czarna, przez co nazywano ją stroną cieni. Natomiast strona dobra była czysta i przejrzysta, zwana stroną jasności. Obchody pełni księżyców odbywały się w nocy z 30 czerwca na 1 lipca. W tym czasie strażnicy dobra i zła  spotykali się na leśnych polanach i tworzyli rytualne kręgi, w których celebrowali tę wyjątkową dla nich noc. Strona cieni składała krwawe ofiary ze zwierząt leśnych, które wcześniej poddawane były próbom ich mocy. Strażnicy dobra ofiarowywali zioła i nietypowe rośliny, które uprzednio przygotowywali wykorzystując otrzymane dary. Obie strony modliły się przy tym w dziwnym języku, który tylko oni znali i doskonale rozumieli.
            -Sehun, słyszysz mnie? – krzyknął Luhan. – Co o tym sądzisz?
            -Um… Przepraszam, zamyśliłem się – burknął szatyn i zorientował się, że znaleźli się przed bramą szkoły. – Faktycznie, to straszne głupoty. Nie myśl o tym, to przestaną ci się śnić takie rzeczy.
            -Jasne – rzucił blondyn i razem z Sehunem weszli do szkoły.
***
            Na drugiej lekcji Luhan miał wf z klasą, której nienawidził. Może nie tyle nienawidził całej klasy, co jednego ucznia: Kim Jongina.
            Kim Jongin był wysokim, przystojnym chłopakiem o dość ciemnej karnacji, ze zmierzwioną czupryną i oczami w kolorze gorzkiej czekolady. Wszystkie dziewczyny w szkole szalały za nim lecz on udawał, że tego nie widzi. Był typem człowieka, który koncentruje się tylko na sobie i nie dba o potrzeby innych. Kiedy znalazł swój cel, robił wszystko by go osiągnąć. Ponad to Jongin lubił znęcać się nad słabszymi, co również drażniło blondyna, bo sam znajdował się w grupie potencjalnych ofiar.
            Luhan powoli przebierał się w szatni i zastanawiał się nad swoim snem.
            Ogarnij się – zganił siebie w myślach. – Sehun kazał ci o tym nie myśleć.
            -Cześć, blondyn – rzucił kpiąco Jongin w stronę Luhana, wyrywając go tym samym z zamyślenia.
            -Cześć – burknął Lu i zlustrował chłopaka wzrokiem.
            -Stało się coś? – spytał Kim, całkowicie zbity z tropu.
            Luhan nic się nie odezwał, tylko dokończył się przebierać i czym prędzej wyszedł z szatni, zostawiając Jongina samego.
            Był słoneczny dzień, więc lekcja wychowania fizycznego odbywała się na dworze. Chłopcy mieli grać w piłkę, więc trzeba było wybrać drużyny. Na kapitanów nauczyciel wybrał Jongina i jakiegoś drugiego chłopaka, którego imienia Luhan nie znał. Blondyn nienawidził momentu wybierania. Zawsze zostawał na koniec, chociaż wcale nie grał źle. Na swoje nieszczęście, tym razem trafił do drużyny Jongina.
             Ciemnoskóry polecił Luhanowi, aby ustawił się na pozycji obrońcy, a sam został napastnikiem. Blondyn doskonale wiedział, że Jongin zrobił to świadomie. Chłopak był niski, więc nie sięgał piłki głową, w czasie licznych wyskoków i chęci odbicia piłki. Gra toczyła się szybko i zaciekle. Luhan nie chciał dać za wygraną i postanowił pokazać Jonginowi, że nie straszna mu gra w obronie. W pewniej chwili blondyn podskoczył i prawie sięgnął piłki głową, ale ktoś popchnął go i chłopak wpadł na słupek bramki, rozcinając przy tym przedramię i boleśnie uderzając się w głowę.
            -Cholera jasna – krzyknął Jongin. – Blondyn, żyjesz? – chłopak odgonił tłoczących się uczniów i pochylił się nad Luhanem.
            -Ugh.. zostaw mnie – wymamrotał Lu, po czym stracił przytomność.
            Jongin podniósł Xiao i zaniósł go pod drzwi gabinetu szkolnej pielęgniarki. Zapukał i po chwili otworzyła mu niska kobieta w średnim wieku. Chłopak ułożył rannego na łóżku, po czym opowiedział co się stało. Postanowił, że pomoże higienistce w przywróceniu Luhana do stanu używalności.
            Kiedy kobieta na chwilę wyszła Jongin wziął mokrą chusteczkę, aby otrzeć zakrwawioną rękę blondyna. Powoli pochylił się nad raną i dokładnie ją obejrzał. Czując zapach krwi, chłopakowi zakręciło się w głowie. Delikatnie rozchylił usta i językiem przesunął po skaleczeniu, spijając ciepłą, czerwoną krew. W tej samej chwili jego serce zaczęło bić mocniej, a ciemne tęczówki zaszkliły się. Wiedział, że dostąpił Skojarzenia.
            Skojarzenie było czymś w rodzaju trwałej więzi między dwoma osobami. Jedna z nich zawsze pochodziła ze strony Ciemnego Księżyca, a druga była człowiekiem, jednak nie takim zwykłym. Pijąc lub smakując krew człowieka, strażnik wiedział, jaką krew posiadana owa osoba. Skojarzenie występowało tylko wtedy, kiedy istota ludzka była czystej i niewinnej krwi, bez żadnych ciężkich postępków na swoim sumieniu Strażnik księżyca wykorzystywał ją do celów obrzędowych, jako ofiarę, aby na zawsze uwolnić się od ludzkiej postaci i przejść przemianę, której wynikiem było stanie się Cieniem.
            Luhan powoli otworzył oczy i przestraszył się, kiedy zobaczył nad sobą pochylonego Jongina z zakrwawionymi ustami.
            - Odsuń się ode mnie – krzyknął blondyn.
            -Hej, przecież nic ci nie robię. Zakładałem ci tylko bandaż – rzucił wściekle Jongin i dokończył wiązać opatrunek na ręce Luhana.
            -Masz pełno krwi na twarzy, wyglądasz jak pierdolony wampir – powiedział Lu, podnosząc się na łokcie i odsuwając na drugi koniec łóżka. – Właściwie, skąd masz tę krew?
            - Z twojej rany – rzucił ciemnoskóry i obdarzył Lu swoim łobuzerskim uśmiechem.
            -C-co? – mruknął niepewnie blondyn.
            -Ubrudziłem się zakładając ci bandaż – odpowiedział i wytarł swoją twarz w koszulkę.
            Luhan był nadal oszołomiony, po uderzeniu się w głowę, więc nie zauważył, że odpowiedź Jongina jest nielogiczna. Chwilę później wróciła higienistka i dokończyła opatrywać blondyna.
            Kiedy Xiao był już zdolny do opuszczenia gabinetu szkolnej pielęgniarki, Jongin  postanowił odprowadzić go do szatni. Po drodze ciemnoskóry chwycił dłoń blondyna i zaplótł razem ich palce.
            - Co ty robisz?! Puszczaj! –krzyknął Luhan z oburzeniem i strzepnął dłoń Jongina.
            -Teraz się ode mnie nie uwolnisz – mruknął ciemnoskóry i posłał blondynowi piorunujące spojrzenie. – Połączyło nas Skojarzenie. Zapytaj swojego kolegi. On powinien wiedzieć co to znaczy – dokończył, po czym oddalił się w stronę boiska, zostawiając zszokowanego Luhana przy jego szafce.
***
            Na pozostałych lekcjach Luhan nie mógł się skupić. Ciągle myślał o tym, co powiedział Jongin i o tym, czy zapytać Sehuna czym jest Skojarzenie. Czekając przed budynkiem szkoły na swojego przyjaciela dziwne myśli i uczucia wierciły mu dziurę w mózgu.
            Sehun nie wychodził ze szkoły już dobre piętnaście minut. Powinien był się tutaj zjawić nawet wcześniej niż sam Xiao, bo miał mniej lekcji niż on. Kiedy w końcu szatyn wyszedł ze szkoły, Luhan odetchnął z ulgą.
            -Gdzie byłeś tak długo? Martwiłem się, że coś ci się stało – mówił Lu opiekuńczym tonem.
            -Spokojnie. Ja to nie ty – mówiąc to wskazywał na siniaki na twarzy blondyna. – Musiałem omówić kilka spraw z Tao i Baekhyunem.
            -W porządku, ale następnym razem mógłbyś chociaż wysłać mi sms – powiedział Xiao i pociągnął Sehuna za rękaw koszuli, po czym ruszyli razem w stronę domu blondyna.
            Całą drogę Luhan był bardzo rozkojarzony. Nie uważał nawet na to, jak idzie, co spowodowało, że jego urocza twarz kilka razy spotkałaby się z podłożem.
            -Co z tobą, Luhan?! – krzyknął Sehun, powodując, że starszy chłopak aż podskoczył i otrząsnął się dla opamiętania – Czy ty mnie słuchasz?
            Absolutnie nie, palancie. – Tak, cały czas – odpowiedział blondyn pewnym tonem.
            -Więc co myślisz o moim pomyśle na wykonanie projektu z angielskiego? – zapytał młodszy, patrząc uważnie na Luhana.
            -Yyy… Uważam, że jest świetny – rzucił szybko chłopak, chcąc uniknąć dalszych pytań swojego przyjaciela.
            -Ha! I tu cię mam. Wcale mnie nie słuchasz, kretynie – powiedział Sehun i roześmiał się. – Nie mogę robić projektu z angielskiego, bo na niego nie chodzę.
            -Przepraszam. Jestem dzisiaj bardzo rozkojarzony – powiedział Luhan, spuszczając głowę.
            -To wszystko przez ten wypadek. Chodźmy do ciebie. Pomogę ci z lekcjami, żebyś nie napisał żadnych głupot – rzucił Oh i uśmiechnął się do Xiao.
            Ucząc się matematyki, myśli Luhana zadręczały się nowym, trudnym słowem -Skojarzenie. Miał ciągłe wątpliwości, co do słów Kim Jongina, ale z drugiej strony nie wiedział, dlaczego miałby mu nie wierzyć. Postanowił  jednak skupić się na zadanych pracach domowych i na pomocy Sehuna.
            Matematyka. Jongin. Funkcje. Skojarzenie. Ułamki. Miłość! – takie myśli krążyły po głowie Xiao, przez co nie zwracał nawet uwagi na słowa szatyna.
            -Luhan! Słuchaj mnie! – krzyknął Sehun i potrząsnął drobnym ciałem przyjaciela.
            -Huh? O co ci chodzi? Przecież słucham – tłumaczył się Xiao Lu, patrząc na to, co napisał.
            -Jasne – powiedział Sehun, wywracając oczami. – Gdybyś mnie słuchał, nie napisałbyś, że wzór na funkcję to pole koła , przygłupie.
            -Przepraszam, Hunnie, przepraszam – mamrotał blondyn, próbując powstrzymać się od śmiechu z własnej głupoty.
***
            Kilka dni później, na najdłuższej przerwie Jongin zaciągnął Luhana do nieużywanej już toalety. Jednym sprawnym ruchem ciemnoskóry przycisnął chłopaka do ściany i naparł na jego wargi swoimi. Xiao Lu nie wiedział jak się zachować, więc zarzucił swoje ręce na szyję Kaia i przyciągnął go bliżej siebie. Nagle obaj usłyszeli skrzypienie drzwi. Jongin zakrył usta Luhana dłonią i nakazał mu być cicho. Chwilę później drzwi skrzypnęły po raz kolejny, dając im do zrozumienia, że ktoś właśnie wyszedł. Luhan odepchnął dłoń ciemnoskórego i powrócił do poprzedniej czynności. Po chwili zwykłe pocałunki zaczęły przekształcać się w porządne obmacywanie raz po raz dekorowane słodkimi jękami.
            Sehun wszedł do toalety bezszelestnie. Zatrzymał się na chwilę, słysząc ciche pojękiwania i prośby. Chłopak zdumiał się, bo niby który normalny uczeń zaciągnąłby tutaj swoją dziewczynę na jakiś szybki numerek . On przychodził tutaj odpocząć i pomyśleć. Szatyn stawiał ostrożnie kroki i powoli zbliżał się do źródła dźwięku.
            -Luhan, co ty wyprawiasz?! – wrzasnął Sehun, patrząc na Xiao Lu i Jongina, którzy dopiero co oderwali się od siebie.
            -Tak się składa, że on jest ze mną i ja go na to namówiłem – powiedział Kai, szczerząc swoje zęby w łobuzerskim uśmiechu.
            -Ciebie nikt nie pytał o zdanie, pajacu – rzucił drwiąco szatyn. – Lu, musimy porozmawiać.
            -Dobrze, Sehun – szepnął najstarszy z nich. – Do zobaczenia później, Jongin.


            -Czy tobie całkiem odbiło? – zapytał szatyn, kiedy znaleźli się już poza terenem szkoły.
            -Nie, dlaczego tak sądzisz? – odpowiedział Luhan pytaniem na pytanie.
            -Przecież ty go nienawidzisz. Zawsze się go bałeś, a teraz co? Zaraz będziesz się z nim pieprzył na korytarzu – mówił Sehun z niedowierzaniem, wymachując rękami.
            -Sehun, muszę ci coś powiedzieć – zaczął Xiao, patrząc niepewnie na przyjaciela. – Od ostatnich kilku dni coś dziwnego się ze mną dzieje. Cały czas myślę o Jonginie. O tym co mówi, co robi, o jego boskim ciele, które mógłbym…
            -Przejdź do sedna – przerwał Luhanowi szatyn. – Nie chcę słuchać o tym, jak bardzo go ubóstwiasz. Wolę nie wiedzieć co robicie po lekcjach.
            -Uhm… Nieważne. Chodzi o to, że chyba nieświadomie staliśmy się parą. Kiedy tylko on jest w pobliżu, działa na mnie jak magnes. Podchodzę do niego, bez przeszkód trzymamy się za ręce i nawet…
            -Obmacujecie w pierwszym lepszym kiblu. Jasne, rozumiem – mówił Sehun, przewracając oczami.
            -Nie przerywaj mi – rzucił Luhan. – Problem tkwi w tym, że nie wiem, dlaczego tak się dzieje. Zawsze uważałem go za wroga, a teraz nagle… - urwał na chwilę Luhan – chyba się w nim zakochałem.
            -Pieprzysz, jakby ci ktoś mózg podmienił – uciął szatyn. – To jedyne racjonalne wyjaśnienie – dokończył, po czym odwrócił się, chcąc wrócić do szkoły.
            - Poczekaj, nie skończyłem! – krzyknął Luhan. – Chciałbym, żebyś mi pomógł to rozwiązać. On kiedyś powiedział mi o czymś, czego nie zrozumiałem. Wydaje mi się, że chodziło o coś, co nazywał Skojarzeniem – powiedział, a na dźwięk ostatniego słowa idący przed nim szatyn, zatrzymał się i odwrócił.
            - SKOJARZENIE?! – wrzasnął Sehun, nie wierząc w to co usłyszał, a Xiao tylko skinął głową. – Od jak dawna się tak czujesz?
            -Od kiedy miałem wypadek. Jongin wtedy mi pomógł. Jestem mu za to bardzo wdzięczny. Dla mnie nie bał się pobrudzić krwią. Trochę mnie wtedy wystraszył. W końcu nie codziennie widzi się kogoś z twarzą w swojej krwi – odpowiedział Luhan.
            -Jego. Twarz. W. Twojej. Krwi. – powiedział mechanicznie młodszy i zamknął oczy, chcąc wyłączyć myślenie i zaczerpnąć świeżego powietrza. – Lulu, nie zbliżaj się do niego. Dobrze ci radzę. Nie obchodzi mnie to czy jesteście razem, czy też nie. Po prostu skończ z nim – mówiąc to Sehun zbliżał się powoli do przyjaciela, po czym przytulił go, jakby chciał ochronić go przed największym złem, krążącym po tym świecie.
***
            Po tej rozmowie, Luhan już więcej nie widział Jongina tego dnia. W jego głowie kłębiły się setki dziwnych, niepoukładanych myśli. Dlaczego miał się odsunąć od ciemnoskórego? Przecież się w nim zakochał. Miał z nim tak po prostu zerwać? Jak gdyby nigdy nic? Jongin dawał mu ogromną bliskość i czułość. Przy nikim nigdy nie czuł się tak bezpiecznie. Nawet przy swoim najlepszym i najdroższym przyjacielu – Sehunie.
            Xiao Lu odsuwał od siebie wszystkie złe myśli, które dawały mu znaki do jakichkolwiek obaw o prawdziwość i szczerość miłości Kaia. Co prawda nie było to nic naturalnego. W końcu kiedyś śmiertelnie go nienawidził, ale jak widać, wszystko może zmienić się w ciągu kilku minut. Postanowił, wbrew Sehunowi, nadal widywać się z Jonginem. Nie widział nic złego, kryjącego się pod słowem Skojarzenie.
            W ciągu kilku następnych dni, Luhan spędzał z Kaiem każdą przerwę i wolną chwilę. Najdroższy przyjaciel blondyna obserwował wszystko z boku i postanowił już więcej nie wtrącać się w nieswoje sprawy. Mimo iż martwił się o Xiao, nie mógł wchodzić między tę dwójkę, zwłaszcza wtedy, gdy wiedział czym grozi połączenie przez Skojarzenie. Jeśli Sehun w jakikolwiek możliwy sposób zbezcześciłby świątynię, którą było ciało starszego przyjaciela, Jongin prawdopodobnie zakopałby go żywcem. Wiedział jednak, że nawet gdyby Luhan posłuchał jego rady i odwróciłby się od ciemnoskórego, czar nie zniknąłby.
***
            Kilka dni przed zakończeniem roku Jongin zadzwonił do Luhana.
            -Cześć Lulu. Nie miałbyś ochoty spotkać się w piątkowy wieczór ze mną? – zapytał Kai, śmiejąc się do słuchawki.
            -Z przyjemnością. To byłaby nasza pierwsza poważna randka. Tylko powiedz mi gdzie i o której – odparł Luhan, również się śmiejąc.
            -Tak jak już mówiłem. Piątek. W nocy. Najlepiej przed północą . W pobliskim lesie – zadeklarował ciemnoskóry z powagą w głosie.
            -Czy ty sobie żartujesz? W lesie? W nocy? Co ty sobie…
            -Pamiętaj! To ma być nasza pierwsza poważna radnka. Błagam cię. Musisz się tu zjawić – nalegał Jongin.
            -Ech… No dobra. A czy mam jakieś inne wyjście? – zapytał Xiao z ogromną nadzieją. Szwendanie się  samemu po nocy w lesie nie było w jego stylu oraz było niebezpieczne. W końcu nigdy nie wiadomo co może wyskoczyć zza drzewa.
            -Hm… NIE! – krzyknął uradowany Jongin, ale odpowiedziała mu tylko cisza. – W takim razie widzimy się w piątek, skarbie.

1 komentarz:

  1. pozwolę sobie zacząć moją skromną i zapewne chujową, bo już ta godzina, wypowiedź pod tym postem, gdyż nie mogłam się dosłownie powstrzymać, by nic nie napisać. czytałam to w szkole, dodam, że na biologii i to jeszcze przy wairusie, jakież on miał zdziwienie na twarzy. mimo że napisałaś w pairingu kailu, ja tam jednak widzę sekailu *nie zwracaj na to zbytniej uwagi, pls, odszukiwanie podtekstów i drugiego dna, których w rzeczywistości nie ma to moja specjalność* sekailu, bicz, ten pairing prosi się mnie o napisanie najgorszych faników w mojej historii. :l och, kurczaczki, zapędziłam się jak moja pani od historii dzisiaj na lekcji "historia przez duże w", a miałam przecież mówić o twoim fanfiku, ech. ogólnie pomysł wydaje mi się być całkiem dobry i niespotykany, pls skojarzenie *pomijając fakt, że moje całe życie to skojarzenie, w dodatku patelniane*. naprawdę, co do tego, to super duper. kolejny plus u mnie masz za gatunek: horror i supernatural, ja dosłownie ubóstwiam takiego typu szajstwa. teraz tak zwana krótka chwila, w której naleśnik jest groźny do granic możliwości. od czasu do czasu widzę powtórzenia, ale mimo wszystko nie rzuca się to tak bardzo w oczy *powtórzenia są niedopuszczalne!!!11 ~ pani od polskiego*, żeby nie było błędów czy latających przecinków pilnujesz, co pochwalam. :>
    wow, naleśnik groźny jak chuj :l
    "Matematyka. Jongin. Funkcje. Skojarzenie. Ułamki. Miłość!" życiowy tekst, bo matematyka 8D

    OdpowiedzUsuń