sobota, 1 marca 2014

Voodoo doll - Rodział 4

Tytuł: Voodoo doll
Bohaterowie: Oh Sehun, Lu Han, Zhang Yixing, Park Chanyeol
Pairing: HunHan, LayHan
Rating: NC-17
Gatunek: AU, angst, smut, chaptered
Ostrzeżenia: przekleństwa, brutalne sceny,
A/N: Witajcie! Pod poprzednim rozdziałem, jeszcze na starym blogu, pojawił się komentarz, że zrobiłam ChanLay. Muszę was poinformować, że niestety nie. Chociaż tak to wyglądało. Ten rozdział jest również brutalny. Ja nie wiem skąd się takie rzeczy u mnie biorą. Dobra, przestaje już marudzić. Zapraszam do czytania i komentowania!

4. ... i tak będzie przeciwko tobie
            Luhan snuł się po szkolnym korytarzu, wycierając ściany marynarką mundurka. Miał syndrom dnia wczorajszego. Ciągle czuł mdłości, ale już nie wymiotował.  Chłopak wszędzie  szukał albo Laya, albo Sehuna, ale nigdzie ich nie było. Ponad tłum wszystkich wystawał tylko olbrzym Chanyeol, którego Luhan nawet nie miał ochoty oglądać. Wiedział, że jeśli zacznie z nim rozmawiać, tamten będzie go wypytywał o wczoraj.
                Zaraz po skończonych zajęciach Luhan poszedł w stronę domu Laya. Przyjaciel zaprosił go na obiad, więc ten postanowił skorzystać i przez to lepiej poznać jego rodzinę.
                Gdy stał już pod drzwiami, nie wiedział do końca, czy chce spotkać się z Yixingiem. Nie było go w szkole, więc nie wiedział, czy propozycja jest nadal aktualna. Nie miał nawet jego numeru telefonu, a nazywali siebie przyjaciółmi. Po krótkiej bitwie z myślami, Luhan zapukał do drzwi. Chwilę później otworzyła mu starsza od niego kobieta.
                - Witaj! Ty pewnie jesteś Luhan – powiedziała  ciepło –  wejdź do środka.
                - Dzień dobry. Miło mi panią poznać. Zapewne jest pani…
                - Cześć, Lulu – przerwał Luhanowi jego przyjaciel – chodź do kuchni. Obiad już czeka.
                Kiedy weszli do kuchni, w całym pomieszczeniu unosił się zapach ryżu i kurczaka. Pani Zhang szybko nakryła do stołu i wszyscy zaczęli razem jeść. W trakcie posiłku Luhan dużo opowiadał o sobie i o tym jak poznał Laya. Po skończonym obiedzie Yixing i Xiao pomogli sprzątać pani Zhang.
                - Idziemy się uczyć – rzucił Xing– proszę, nie przeszkadzaj nam .
                Chłopak  popchnął Lulu i chwyciwszy go za nadgarstek, zaciągnął do swojego pokoju na piętrze.
                - Yah, nie wiedziałem, że jesteś taki… porywczy – rzucił starszy, rozmasowując sobie nadgarstek.
                - Przepraszam, nie myślałem, że to może zaboleć – odrzekł Yixing, badawczo obserwując jego twarz.
                - Dlaczego nie przyszedłeś dzisiaj do szkoły? Nawet nie wiedziałem, czy mam przyjść do ciebie czy nie.
                - Ale jednak zawitałeś w moim domu – odpowiedział zalotnie starszy.
                - N-no… t-tak… - wyjąkał Luhan i zarumienił się.
                Yixing przybliżył się do przyjaciela i złapał jego dłoń. Drugą ręką delikatnie chwycił podbródek Lulu i spojrzał mu w oczy.  Starszy lekko się wzdrygnął, jednak zaraz na powrót przybrał dawną postawę. Młodszy nie chciał dłużej zwlekać. Przejechał palcem po ustach Lulu, po czym zetknął ich wargi w czułym pocałunku. Luhan nie czuł się zakłopotany. Przyzwyczaił się do takich sytuacji, po tym jak wszyscy w szkole dowiedzieli się, co robił po lekcjach w ubiegłym roku. Nagle z kieszeni starszego wydobył się dźwięk dzwoniącego telefonu.
                - Kto śmie mi przeszkadzać w takiej chwili? – warknął poirytowany Yixing, odsuwając się od Xiao.
                - Ech, przepraszam, muszę odebrać – odpowiedział cicho Luhan.
                - Luhan, gdzie ty do cholery jesteś?! –  wrzasnął Sehun  - Zapomniałeś, że mieliśmy się spotkać?
                - Sehun, ja... ja… jestem w domu… – wydukał Lulu.
                - Nie kłam. Stoję pod twoim domem i wcale cię tu nie ma.
                - Jestem w domu Laya – dokończył Lu
                - Natychmiast wracaj do siebie. Nie na darmo tu przyszedłem – powiedział oschle blondyn i rozłączył się.
                - Yixing, przykro mi, ale muszę już iść -  rzucił na odchodne Luhan i wybiegł trzaskając drzwiami.
***
               Sehun stał pod drzwiami domu Luhana i nerwowo przestępował z nogi na nogę. Wyszedł na środek chodnika i wypatrywał starszego z każdej strony. Nagle zobaczył biegnącego chłopaka. Ulżyło mu, ale w tym samym momencie poczuł się zdenerwowany.
                - Dlaczego biegłeś? – rzucił ostro Sehun, gdy Luhan stanął przed nim zdyszany.
                - J-ja… myślałem, że ty…
                - Myślałeś, że sobie pójdę, hm? – przerwał mu blondyn.
                - Właściwie, to tak – wyszeptał Lulu.
                - Jesteś jak dziecko, które nie chce spóźnić się po zasłużoną nagrodę– odburknął Oh – ale nieważne. Przyniosłem dla ciebie prezent.
                - Prezent? Dla mnie? – powiedział starszy, a jego oczy zrobiły się wielkie jak talerzyki.
                - Tak, specjalnie dla ciebie – odpowiedział mu Sehun i uśmiechnięty ruszył po paczkę leżącą pod drzwiami.
                Luhan podążył za swoim chłopakiem, dokładnie obserwując co tamten robi. Blondyn podniósł paczkę, a w środku niej coś się poruszyło. Starszy przestraszył się, ale mimo wszystko ostrożnie wyciągnął ręce po podarek.
                -Najpierw otwórz drzwi – powiedział Sehun, poprawiając ogromną różową kokardę znajdującą się na wieczku pudełka.
                Luhan pospiesznie wyciągnął swoje klucze i czym prędzej otworzył wejście, po czym zaprosił blondyna do środka. Chłopak wszedł,  po czym wcisnął szatynowi prezent do rąk.
                -Otwórz go. Teraz – rzucił Sehun.
                -Mógłbyś mi nie rozkazywać? Chcę to zrobić później – odrzekł cicho Luhan.
                -Otwórz to teraz – warknął blondyn, sztyletując Xiao wzrokiem.
                -Dobra, dobra. Już otwieram – odpowiedział starszy, po czym powoli uniósł wieczko pudełka, a jego oczom ukazała się mała brązowa kulka. – Co to jest? – zapytał po chwili, wciąż gapiąc się na zawartość pudełka.
                Sehun ostrożnie wyjął małe puszyste coś z paczki, po czym delikatnie pogłaskał po czymś, co chwilę później okazało się być głową.
                -To… to jest szczeniak – wyjąkał Luhan, będąc pod ogromnym wrażeniem.
                -Tak i jest on twój. Przepraszam za moje ostatnie zachowanie, Lulu – powiedział młodszy miłym tonem i uśmiechnął się słodko, podając pieska swojemu chłopakowi.
                -Nie wiem co powiedzieć – wymamrotał Lu, a po chwili dodał – Sehun, dziękuję.
                Szczęśliwy Xiao położył szczeniaka na kanapie, po czym poszedł się przebrać. Kiedy wrócił, Sehun w najlepsze zaczepiał mała puchatą kulkę, stawiającą niestabilne kroki na miękkim podłożu.
                -Sehun, jak go nazwiemy? –spytał Xiao, uśmiechając się ciepło.
                -Nie wiem, nazwij go jak chcesz. W końcu jest twój – odpowiedział blondyn, po chwili dodając – Przyniosłem film. Chcesz obejrzeć?
                -Z przyjemnością – powiedział Luhan i poszedł do kuchni z zamiarem zrobienia popcornu.
                Gdy obaj wrócili do salonu, blondyn poszedł włączyć płytę z filmem. Razem z Luhanem usiadł na kanapie i przytulił go do siebie.
                -Od kiedy ty oglądasz takie filmy? – spytał Lu, kiedy film się zaczął.
                -Odkąd ty mnie do tego zmusiłeś – odparł Sehun i zaśmiał się cicho, a następnie złożył czuły pocałunek na ustach Xiao.
                Po dwóch godzinach, kiedy film się skończył, Sehun zaproponował wyjście na wspólny spacer, na co od razu Xiao się zgodził. Idąc chodnikiem starszy chłopak, chwycił blondyna za rękę, na co tamten tylko się uśmiechnął. Słońce muskało ich twarze swoimi promieniami, a ciepły jesienny wiatr sprawiał, że zaciskali dłonie jeszcze mocniej. Sehun odwrócił się do Luhana i już miał coś powiedzieć, gdy zobaczył zbliżającego się do nich Yixinga.
                -Cześć, Luhan – krzyknął Lay, podchodząc do spacerujących, na co Luhan od razu uwolnił swoją dłoń z uścisku blondyna.
                -Cześć, Xing – odpowiedział Lu, uśmiechając się i całkowicie nie zwracając uwagi na swojego chłopaka.
                Sehun aż kipiał ze złości. Nie potrafił zrozumieć, dlaczego Luhan wstydził się go. Przecież ponoć tak bardzo go kochał. Zdał sobie właśnie sprawę, że Laya i Xiao coś naprawdę łączyło. Postanowił nie odzywać się, tylko przysłuchiwać rozmowie prowadzonych przez tę dwójkę.
                -Lu, przepraszam za to wcześniej, powinienem był poczekać – rzucił Lay i spojrzał na rozwścieczoną twarz blondyna.
                -Nic nie szkodzi, to był tylko zwykły... gest – Luhan zawahał się nad swoją odpowiedzią, skarcił siebie w myślach, bo wiedział, że Sehun zacznie go wypytywać o co chodziło.
                -Tak nawiasem mówiąc, podobało mi się – powiedział chłopak, po czym zaczął oddalać się od osłupiałego Xiao. – Do zobaczenia, Lu.
                Sehun zaciskał swoje pięści, wbijając paznokcie w dłonie tak, że o mało nie poleciała z nich krew. Chłopak powoli podszedł do Luhana, złapał go za wątłe ramiona i zaczął nim potrząsać.
                -Co ty z nim, do cholery, robiłeś? – wrzeszczał blondyn, a słyszała go chyba cała okolica w promieniu pół kilometra.  – Luhan, ty mnie zdradzasz, prawda?
                -Nie – wyszeptał Luhan, bezskutecznie próbując złapać Sehuna za ręce. – Nic z nim nie robiłem –skłamał.
                -Więc o czym on mówił? Odpowiedz mi. Tutaj i teraz – krzyknął młodszy, próbując uspokoić swoje roztrzepane emocje.
                -To był tylko... – zaczął Luhan, zniżając swój głos do szeptu.
                -Tylko co? – wrzasnął blondyn, przerywając wypowiedź Xiao.
                -Tylko jeden niewinny pocałunek – dokończył Lu i poczuł, że Sehun przestał nim potrząsać. Podniósłszy głowę spojrzał w brązowe oczy swojego chłopaka, które wyrażały prawdziwą złość.
                -Jak mogłeś mi to zrobić? – powiedział blondyn, drżącym głosem. – Jesteś bezczelny. Kłamiesz mi w żywe oczy, a za chwilę przyznajesz się, że mnie zdradziłeś.
                -Sehun, to nie była zdrada – szepnął Lu, próbując chwycić młodszego za rękę, ale tamten zdążył odsunąć dłoń.
                -Jesteś pierdolonym kłamcą, Lulu – powiedział Sehun ostro. – Mam cię dość na dzisiaj. Żegnaj – to powiedziawszy chłopak wsadził swoje ręce do kieszeni i ruszył w stronę swojego domu, zostawiając Luhana samego.
                Blondyn podążał chodnikiem wpatrując się w zachodzące słońce. Nienawidził siebie za to, że ufał Luhanowi, a on bezwstydnie olewał go, kiedy Lay był w pobliżu. Nigdy wcześniej się tak nie zachowywał, nieważne czy był to Chanyeol czy ktoś inny. Sehun wiedział jedno – Luhan się zmienił. Za każdym razem, gdy Luhan wykonywał jakiś gest przeciwko ich miłości, blondyn czuł, jak w jego serce trafia ostry nóż  i rozcina je na miliardy maleńkich kawałeczków, których nikt nie da rady poskładać. Mimo wszystko nadal bezgranicznie wierzył w słowa wypowiadane przez Luhana, mówiące,  jak bardzo go kochał. Nigdy nie patrzył mu wtedy w oczy, bo bał się, że starszy szybko odwróci wzrok i wyda się, że tak naprawdę kłamie, a tego Sehun by nie chciał.
                Będąc w połowie drogi do domu, Sehun zatrzymał się, aby zaczerpnąć powietrza.  Z oczu chłopaka popłynęły łzy, tworząc dwie słone ścieżki na jego policzkach, a następnie spadając na jego szarą bluzę. Po krótkiej chwili znów ruszył, starając się ukryć wszystkie uczucia, jakie znajdowały się w jego wnętrzu. Z szybkiego bicia serca wyczytał rytm, mówiący mu „Natychmiast wróć do Luhana i zatrzymaj go przy sobie tak długo, jak tylko dasz radę”. Chłopak jednak nie posłuchał go i tylko przyspieszył kroku.
                Kiedy Sehun dotarł przed swój dom, zobaczył, że frontowe drzwi otwarte są na oścież. Powolnym krokiem wszedł do środka, po czym udał się w stronę salonu. Już od progu dało się słyszeć dzikie krzyki matki chłopaka. Tym samym wiedział on, że w domu wybuchła kolejna awantura. Podszedł do drzwi oddzielających salon od hallu i przysunął się do framugi, nasłuchując.
                -Jesteś podłą dziwką – krzyknął ojciec Sehuna i podszedł do kobiety, która siedziała na sofie ze spuszczoną głową, po czym uderzył ją w twarz.
                Sehun skrzywił się na ten widok. Coś zakuło go w sercu. Nie lubił swoich rodziców i jakoś specjalnie ich nie szanował, ale kiedy jego bezbronnej matce działa się krzywda, nie umiał tego ścierpieć.
                 –Spotykasz się z tym młodszym o piętnaście lat fagasem, bo ja ci już nie wystarczam, prawda? – zapytał ostro mężczyzna. – Jeśli kiedykolwiek go tutaj spotkam, to  urwę mu łeb, a ciebie wyrzucę na ulicę. Nigdy nie wiedziałaś, że miejsce kobiety jest w domu, przy dzieciach. Zawsze stawiałaś na swoim i oto co z tego wynikło – to powiedziawszy po raz kolejny uderzył ją w twarz.
                Chłopak nie mógł dłużej bezradnie patrzeć, jak ojciec bije jego matkę. Wszedł do salonu pewnym krokiem, po czym odezwał się obojętnym tonem.
                -Zostaw ją w spokoju.
                -A tobie co do tego, gówniarzu? – wrzasnął mężczyzna i odwrócił się w stronę Sehuna. – Nie powinieneś wtrącać się w sprawy dorosłych – mówiąc to zbliżał się do blondyna, którego serce waliło jak oszalałe ze strachu.
                W tym samym czasie matka chłopaka otrząsnęła się z amoku i powoli wstała z sofy. Chwyciła w ręce kryształowy wazon i już chciała go rozbić na głowie wściekłego mężczyzny, kiedy ten odwrócił się w tym samym momencie i popchnął ją. Kobieta zachwiała się, a chwilę później wylądowała na podłodze. Wazon rozbił się tuż obok jej twarzy, sprawiając, że drobne odłamki kryształu wbiły się w jej policzek.
                -Mamo! –krzyknął Sehun i chciał ratować matkę, ale ojciec kopnął go w brzuch, a następnie popchnął na szklaną witrynę, w której znajdowało się mnóstwo kryształowych przedmiotów.
                Sehun z impetem uderzył w gablotę, a kruche szkło rozsypało się dokoła niego, a także wbiło się w jego mlecznobiałą skórę, tworząc w niej rany, z których powoli sączyła się gorąca, czerwona krew. Ojciec chłopaka podszedł do niego i jeszcze kilka razy kopnął go w brzuch tak, że blondyn osunął się na podłogę, tracąc przytomność. Mężczyzna, zadowolony z tego co zrobił, opuścił ogromną posiadłość, a wychodząc trzasnął drzwiami.
                Matka chłopaka ostrożnie wstała z podłogi i oszołomiona chwyciła za telefon, po czym zadzwoniła po prywatnego lekarza. Kobieta nie chciała, żeby ktokolwiek wiedział o tym strasznym wydarzeniu. Cała rodzina straciłaby dobrą reputację i liczne znajomość, a wtedy jej mąż prawdopodobnie by ją zabił.
                Po pół godzinie przyjechał lekarz, który doskonale znał rodzinę Oh. Matka Sehuna szybko zaprowadziła doktora do salonu, gdzie na podłodze zalewał się krwią jej bezbronny syn. Mężczyzna jak najszybciej powyjmował odłamki szkła z delikatnej twarzy chłopaka, a następnie założył mu kilkadziesiąt szwów. Kilka minut później dokładnie go obadał, po czym razem z panią Oh, zaniósł go do jego pokoju i położył na łóżku. Następnie doktor zbadał matkę chłopaka i oczyścił jej twarz z płytko osadzonych kawałeczków kryształu.
                W środku nocy Sehun obudził się. Cała twarz piekła go niemiłosiernie. Chłopak dotknął jej zimnymi rękoma i wybadał mnóstwo szwów.
                A więc jednak on zrobił to naprawdę – pomyślał blondyn.
                Chłopak ostrożnie przewrócił się na drugi bok i próbował zasnąć, jednak nie udawało mu się to. Starał się przemyśleć wszystko co wydarzyło się minionego dnia. Nie wywnioskował nic, oprócz tego, że ma obok siebie kolejną osobę, którą zabiłby za wszelką cenę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz