piątek, 17 kwietnia 2015

Miracle [1/4]

Tytuł: Miracle
Pairing: Xiumin/ Luhan
Rating: NC-17
Gatunek: smut, romans, angst
A/N: Witam! Przybywam dzisiaj z niespodzianką, która, mam nadzieję, Wam się spodoba. Jak widać całość będzie miała cztery części i planuję to już od dawna. Ostatni natchnęło mnie do pisania swoich ficków, więc postanowiłam to jak najszybciej to wykorzystać. Póki co nie mam dużo szkolnych obowiązków, to mam czas, by coś dla Was napisać. Myślę, że wkrótce powinna pojawić się kolejna część. Zapraszam do czytania! 


                Krocząc zaśnieżonymi ulicami Seulu, Minseok przyglądał się życiu, które miało miejsce gdzieś obok niego. Nie dotyczyły go ani trochę. Było już ciemno, ale nie przeszkadzało mu to. Miał wtedy czas na przemyślenia i ocenę wszystkiego dookoła. Co jakiś czas zatrzymywał się przy sklepowych witrynach, zanurzając wzrok w barwnych, tematycznych dekoracjach, łatwo przyciągających uwagę przechodniów. 
                Z minuty na minutę śnieg zaczynał prószyć coraz intensywniej, ograniczając pole widzenia do minimum. Ni stąd, ni zowąd ze starego budynku, którego ściany były wymalowane ostrą czerwienią, wypadła kobieta. Była dość przy kości, w średnim wieku. W swym uścisku trzymała ramię wątłego chłopaka, aby zaraz móc swobodnie go wypchnąć na zasypany śniegiem chodnik. 
                -I żebyś mi się tu więcej nie pokazywał! – wrzasnęła, po czym wróciła do środka. 
                Minseok zatrzymał się, będąc zaskoczony tym, co zobaczył. Młodzieniec nie miał na sobie prawie nic. Jego ciało odziane było tylko w skąpą bieliznę oraz różowy szlafrok z tiulu, który odsłaniał dosłownie wszystko. Ponad to wyrzucony poślizgnął się i upadł wprost na pokrytą lodem ścieżkę, przez co jego blade udo i dłoń uległy zranieniu. Kiedy dziwny chłopak podniósł się, nagle z jednego z okien ktoś wyrzucił na niego kilka ubrań. 
                -Zapomniałeś czegoś, śmieciu! – krzyknęła ta sama podstarzała kobieta. 
                Na twarzy wyrzutka malowało się rozgoryczenie. Z wyraźną pogardą w oczach zerkał w stronę oszklonego otworu, zakładając na siebie zimną odzież. Zwykłe podarte dżinsy i cienki biały sweter chyba nie były w stanie dostatecznie ochronić go przed panującym mrozem. Po krótkiej chwili młodzieniec odwrócił się w stronę Minseoka, w końcu go zauważając. 
                -Och, przepraszam. Już się ubrałem, a może ty chciałeś skorzystać – odezwał się, patrząc w stronę zszokowanego Koreańczyka.
                 -Nie rozumiem – zaczął Kim, marszcząc brwi. – Z czego miałbym skorzystać?
                 -Ze mnie – drugi zaśmiał się melodyjnie, wciąż patrząc na Xiumina swoimi dużymi, jelenimi oczami, które tak łatwo zapadały w pamięć. Jednak gdy ten nie odpowiedział mu nic, urażony mężczyzna poszedł w swoją stronę, wciskając zaciśnięte dłonie w kieszenie swych spodni. 
                Kim jeszcze przez kilka minut stał w miejscu jak wryty, patrząc w pustą przestrzeń, gdzie do tej pory znajdował się chłopak. W ułamku sekundy zdawało mu się, że świat zatrzymał się na jakiś czas.  Potrząsnął energicznie głową, po czym ruszył naprzód. Musiał zapomnieć o tym, co przed chwilą widział. Miał swoje własne życie, osobiste problemy, zajmujące jego głowę. Nie potrzebował marnować czasu, by szukać kogoś, kogo widział pierwszy i pewnie ostatni raz. Jednak coś w nim krzyczało, by odszukał tego biedaka i pomógł mu; by odnalazł piękne, zagubione oczy, w których kryło się tak dużo żalu przyćmionego mgłą kłamstw.

 ×××

                Pierwszy semestr kolejnego roku studiów powoli dobiegał końca. Każdy kolejny dzień przybliżał uczniów do ważnej prezentacji na wybrany przez siebie temat. Wszyscy o tym bardzo dobrze wiedzieli, jednak to wykładowcy mieli wyznaczyć, kto z kim będzie współpracował.
                Gdy wreszcie nadszedł wyczekiwany dzień, studenci podekscytowani biegli do tablicy ogłoszeń, aby wyszukać swoje nazwisko, a następnie swoją parę. Kim Minseok jakoś nie przejmował się tym, który student zostanie mu przydzielony. Był bardzo towarzyski i było mu obojętne z kim będzie pracował, gdyż z prawie każdym umiał znaleźć wspólny język.
                Kiedy dotarł pod wielką, starą i już nieco poniszczoną korkową wywieszkę, bez trudu odnalazł swoje nazwisko. Tuż obok niego na rozpisce umieszczony był Byun Baekhyun. Chłopak uśmiechnął się do siebie, bo znał tego niewysokiego, przyjaźnie wyglądającego bruneta, a nawet się z nim kolegował. Często razem siedzieli na zajęciach i wspólnie wychodzili na lunch.
                Niedługo po tym, jak już wszyscy wiedzieli, kto został im przydzielony do Minseoka podbiegł właśnie Baekhyun. Był nieco zdyszany, jego włosy były w nieładzie.
                - Cześć – wyrzucił z siebie szybko, po czym zaczerpnął duży haust powietrza. – Jesteśmy razem w parze, wiesz?
                -Tak, właśnie sprawdziłem - odparł Minseok z uśmiechem, na co czarnowłosy tylko pokiwał głową.
                - Co powiesz na to, abyśmy spotkali się u mnie? –zapytał ciemnowłosy, ale nie czekając na odpowiedź dodał - Mam duże mieszkanie. Będziemy mogli swobodnie zrobić plakaty i wszystko łatwo przygotować. Co ty na to?
                -Całkiem niezły pomysł – przytaknął Kim, kiwając głową. – Do prezentacji od dzisiaj pozostał miesiąc, więc najlepiej jeśli zaczniemy to w tym tygodniu. Kiedy mógłbym do ciebie wpaść?
                Baekhyun na krótką chwilę zamyślił się, dokładnie analizując, co zamierza robić w ciągu następnych siedmiu dni.
                -Dzisiaj jest poniedziałek, więc może być nawet jutro – odrzekł brunet, po czym uśmiechnął się, a jego policzki nabrały rumieńców po wcześniejszym biegu.
                -W porządku. Odpowiada ci, żebyśmy szli od razu po zajęciach? – jako odpowiedź otrzymał energiczne skinienie głowy Byuna.

×××

                Tego wieczoru Minseok po raz kolejny wyszedł na samotny spacer. Przechodził tą samą ulicą co wtedy, gdy niewinny chłopak został wyrzucony z mieszkania. Ten obraz jeszcze raz pojawił się przed jego oczami i wprawił go w zakłopotanie.
                Nagle przypomniał sobie dziwne pytanie młodzieńca. Jego niecodzienny strój. Właśnie w tej chwili znalazł się dokładnie pod owym budynkiem, którego ściany aż raziły krwistą czerwienią.
                Teraz w oknie, z którego wredna kobieta wyrzuciła liche ubrania, błyszczały kolorowe światła, a cały obraz dopełniała klubowa muzyka. Minseok oprzytomniał i dostrzegł, że również z innych okien tej obskurnej budowli bije tęczowy blask. Wydawało mu się, że kilka razy, ktoś rzucił na niego okiem i wcale nie była to ta sama grubawa niewiasta, ale inny, zupełnie obcy mu młody mężczyzna.
                To wszystko wydało mu się bardzo dziwne, dlatego czym prędzej oddalił się z tamtego miejsca i wrócił do swojego małego mieszkania. Panowała w nim cisza i spokój. Zbyt duża cisza i zbyt duży spokój. To uczucie przytłaczało go. Był duszą towarzystwa, a nie miał nikogo, do kogo mógłby wracać każdego dnia.
                Zostawiając buty w korytarzu oraz odwieszając płaszcz, ogarnęło go uczucie pustki, którego nie mógł się pozbyć. Po raz kolejny przed oczami ujrzał rozżalone spojrzenie, w którym można było dostrzec prośbę o pomoc.  Dlaczego wtedy się zawahał? Przecież zwykle wyciągał życzliwie pomocną dłoń do osób, którego tego potrzebowały. A jednak wtedy uznał, że ma za dużo własnych zmartwień, których wszak nie było.
                Wyszedł na egoistę przed samym sobą. Mógł chociaż pożyczyć mu szalik. Chłopak wyglądał na biednego, skoro chodził w podartych ubraniach. Minseok tylko kręcił głową, nie dowierzając samemu sobie. Jeszcze nigdy nie zdarzyło mu się, że widząc, jak ktoś zostaje wyrzucony z mieszkania, czuje się dziwnie odpowiedzialny brak ratunku dla tego kogoś.
                W niezbyt dobrym humorze Kim wziął zimny prysznic, by ochłonąć i wynurzyć się nad powierzchnię dręczących go myśli. Odświeżony bez zastanowienia wsunął się pod kołdrę, pozwalając ciału odpocząć. Zasnął dość prędko, unikając kolizji ze zmartwieniami.

×××

                Nazajutrz Minseok obudził się rześki i wypoczęty. W dobrym nastroju wyszedł z domu i po drodze na uczelnię kupił kubek świeżej, wspaniale smakującej espresso ze swojej ulubionej kawiarni.
                Niedługo później wszedł do nowiutkiego budynku, gdzie mimo dość wczesnej pory roiło się już pełno studentów. Chłopak przywitał się z niektórymi osobami, po czym zajął wolny kąt i wyjął ze swojej torby kilka kartek oraz ołówki. Mimo iż studiował architekturę wnętrz, z całego serca kochał rysować. Jego szuflady zasypane były toną rozpoczętych szkiców a także tych zakończonych, które swobodnie mogłyby zawisnąć jako obrazy.
                Minseok traktował przybory do rysowania nie jako narzędzia, ale jako coś, co pomaga mu przelać na papier wszystko to, czego nie może wyrazić słowami. Chłopak potrafił przedstawić nawet to co czuje, jeśli tylko widział taki obraz w swojej głowie.
                W ciągu dwudziestu minut białą, czystą kartkę pokrył nowy rysunek. Przedstawiał on te duże, brązowe, przygnębione oczy, które tak często mu się ukazywały. Mógł teraz patrzeć na nie, ile tylko chciał i przepraszać je za to, że nie pomógł ich właścicielowi. Nawet nie znał imienia tego nieskalanego, jak mu się wydawało, młodzieńca.
                Jego wywody oraz rozmyślania nad świeżym dziełem przerwał Baekhyun, który powitał go ciepłym uśmiechem.
                - Co tam masz? – zapytał, usiłując dostrzec, co znajduje się trzymanym przez kolegę arkuszu.
                - Bazgroły – odparł Kim, wykrzywiając usta w radosnym geście. – Jesteś gotowy na rozpoczęcie naszej pracy?
                - Oczywiście. Po zajęciach musimy tylko skoczyć do sklepu, żeby kupić jeszcze kilka kartonów, coś do klejenia i jakieś materiały – brunet wyliczał na palcach, zastanawiając się, czy nie będą potrzebowali czegoś jeszcze.
                - W porządku. To żaden problem – odparł Minseok, chowając swój rysunek do torby tak, aby się nie zniszczył. – Masz już jakiś pomysł na nasz projekt?
                -Pomyślałem, że moglibyśmy zrobić coś jakby… - Byun na chwilę przerwał, szukając odpowiednich słów. – Ekologiczny dom! – powiedział radośnie.
                - Wydaje mi się, że to może być całkiem dobre. Rozumiem, że będziemy musieli zrobić piętrową makietę?
                -Tak.
                Rozmawiali tak jeszcze przez jakiś czas, aż wreszcie rozpoczął się pierwszy wykład. Siedzieli razem, jak prawie codziennie, uważnie słuchając, co profesor ma do powiedzenia. Tego dnia udzielał on cennych wskazówek dotyczących właśnie prezentacji, która miała odbyć się za miesiąc.
                -Pamiętajcie, żeby wasz pomysł był oryginalny i dobrze dopracowany! Przygotujcie również porządną mową na temat waszego projektu. Nie róbcie tego dwa dni przed samym wystąpieniem, bo nie dacie rady! – echo roznosiło słowa starszego mężczyzny po całej sali.
                Ciche szmery i chichoty rozeszły się po całej sali, ale Byun i Kim tylko spojrzeli po sobie i zgodnie kiwnęli głowami. Na szczęście wiedzieli już, co będą robić i nic nie stało na przeszkodzie, by niedługo po zajęciach się spotkać. Pieniędzy na pewno nie będą potrzebowali dużo, więc kupią potrzebne materiały i od razu ruszą do mieszkania czarnowłosego.

×××

                - Hej, Min, tutaj znajdziemy wszystko, czego potrzebujemy – zawołał Baekhyun, wskazując na witrynę sklepu, obok którego właśnie przechodzili.
                Minseok skinął głową i skierował się wprost do wejścia. Na dworze było dość chłodno, więc miał nadzieję, że chociaż przez chwilę wnętrze sklepiku ich ogrzeje.
                Będąc już w środku, obaj rozglądali się po półkach, szukając wzrokiem potrzebnych rzeczy. Wkrótce Byun pociągnął szatyna za rękaw i pokazał mu kolorowe kartony, a zaraz potem inne ciekawe rzeczy, których będą mogli potrzebować. Z uśmiechem Xiumin przytaknął, uznając, że będą to bardzo dobre materiały; pomogą im one w wykonaniu wspaniałej pracy na zaliczenie.
                Po tym, gdy zastanowili się nad tym, co dokładnie powinni zakupić, złożyli zamówienie. Kilka minut upłynęło, nim do rąk dostali torby napakowane przeróżnymi koniecznymi tworzywami oraz wielobarwnymi, ciekawymi tkaninami.
                Wyszedłszy ze sklepu, Baekhyun objaśnił swojemu koledze drogę do jego mieszkania. Nie było to skomplikowane, ale Minseok wcześniej tego nie wiedział. Nawet jeśli był duszą towarzystwa, nie wiedzieć dlaczego, nieczęsto odwiedzał swoich znajomych. U czarnowłosego nie był jeszcze nigdy i to było w ich przyjaźni najdziwniejsze.
                - Myślisz, że uda nam się zrobić całą pracę długo przed prezentacją? – zapytał w pewnym momencie brunet, spoglądając na towarzysza.
                - A dlaczego miałoby się nie udać? – odpowiedział Kim pytaniem na pytanie. – Skoro mamy wszystko, to musi nam wyjść.
                Na te słowa Byun pokiwał głową, a czapka, jaką miał na głowie, zsunęła mu się bardziej na czoło. Zaśmiał się cicho, a potem nieudolnie ją poprawił.
                Nie upłynęło wiele czasu, a już znajdowali się przed drzwiami mieszkania czarnowłosego chłopaka. Szybko otworzył je kluczem, a potem wśliznął się do środka, zamykając drzwi przed Minseokiem. Ten zdziwił się i już miał krzyknąć, kiedy chwilę potem Baekhyun na powrót je otworzył. Nie chciał jednak wyjaśnić tego, co zrobił przed chwilą. Sprawnie wnieśli swoje zakupy do środka, a potem rozebrali się z ciężkich zimowych odzień.
                - Zrobię coś do jedzenia, a ty usiądź – zaproponował właściciel, przechodząc do mniejszego pomieszczenia, które okazało się być aneksem kuchennym.
                Xiumin posłuchał Baekhyuna i usiadł na jednym z wysokich, barowych krzeseł ustawionych przy wysepce naprzeciw kuchenki. Gdy brunet zajmował się przyrządzaniem posiłku, drugi Koreańczyk rozglądał się po pomieszczeniach.
                Ze swojego miejsca miał wspaniały widok na małą kuchnię oraz dość spory salon. Ściany w tamtej części pomalowane były na beżowo. W rogach stały duże zielone kwiaty, nadające pomieszczeniu specyficzny urok. Na środku pokoju znajdowała się mała ława a tuż przy niej biała sofa. Nie obyło się bez telewizora i kilku innych typowo salonowych gadżetów i mebli.
                 Po drugiej stronie była najzwyklejsza ściana a w niej troje drzwi. Kim odgadł, że jedne z nich to łazienka, a drugie na pewno sypialnia kolegi, bo nigdzie wcześniej nie dostrzegł żadnego łóżka. Zastanawiało go ostatnie wejście, ale nie spytał o to, bo nie chciał być wścibski. Może była to zwykła spiżarnia lub jakiś składzik.
                Całe mieszkanie było duże i jasne. Ogromne okna dawały widok na tę część miasta. Ruchliwe ulice przedstawiały się malowniczo z dziesiątego piętra budynku.
                - Ładnie tutaj – skomentował krótko Xiumin, zwracając się do kolegi.
                - Ach, dziękuję – odparł Byun, podając na stół dwa talerze ze spaghetti. – Sam chyba bym sobie nie poradził z utrzymaniem tego lokum, ale mieszkam z przyjacielem.
                - Z przyjacielem? – zainteresował się szatyn.
                - Tak. Poznaliśmy się dawno temu i kiedy był w potrzebie, pomogłem mu. Znaleźliśmy wspólne mieszkanie i razem za nie płacimy – wyjaśnił czarnowłosy, a zaraz potem zaczął powoli jeść. - Szkoda, że on ma lepiej płatną pracę niż ja – mruknął po chwili pod nosem.
                - Pracujesz? – zapytał znowu zaciekawiony Minseok.
                - Tak, ale tylko w weekendy. To nic wielkiego. Kilka godzin w kawiarence – odparł Baekhyun, po czym natychmiast powrócił do jedzenia, gdyż bał się, że mu wystygnie.
                Minseok w tamtym momencie już wiedział, do kogo należą trzecie, tajemnicze drzwi. Zastanawiał się jednak, czym może zajmować się osoba, z którą mieszka jego kolega. Wiedział, że nie powinien wtykać w nosa w nieswoje sprawy, dlatego cały czas był cicho i starał się nie zadawać żadnych pytań.
                Po upływie niewielu minut, gdy obaj kończyli już jeść, dało się słyszeć jakieś krzyki oraz wrzaski z jednego z pokojów. Xiumin ożywił się, podnosząc głowę i zerkając w tamtą stronę. Drzwi tamtego pomieszczenia w sekundzie otworzyły się i wypadł z nich mężczyzna w średnim wieku w garniturze. Chociaż raczej można powiedzieć, że został wypchnięty przez współlokatora Byuna.
                - Powiedziałem ci, żebyś się stąd wynosił! – Do uszu szatyna dotarł dziwnie znajomy głos.
                Gdy dokładniej przyjrzał się postaci, która stała już w korytarzu, bardzo zdziwił go widok, jaki ujrzał. W niedalekiej odległości stał ten sam chłopak o zagadkowych jelenich oczach, jakiego spotkał pod obskurnym budynkiem w innej części miasta. Tym razem ubrany był w czarny, satynowy szlafrok sięgający mu to połowy mlecznobiałych ud, który przewiązany był paskiem na wysokości talii.
                - Wynoś się i nigdy nie wracaj, rozumiesz?! – kolejny wrzask wydarł się z ust pozornie delikatnego młodzieńca. To spowodowało, że Kim lekko zadrżał, odwracając wzrok. – Boli mnie to! Nie dociera do ciebie, że też jestem człowiekiem?!
                Po tych słowach mężczyzna pod krawatem prawie wybiegł z mieszkania dwójki chłopaków, a białe drzwi zatrzasnęły się ogromnym hukiem. Minseok odsunął talerz, nie mając ochoty dalej jeść. Czuł dziwną gorycz w sobie, po zaistniałej sytuacji, mimo iż nie dotyczyła go ona bezpośrednio.
                - Nie zjesz już nic więcej? – zapytał czarnowłosy, wstając od stołu, aby posprzątać.
                - Nie, dziękuję bardzo – odpowiedział cicho Xiumin, bawiąc się palcami. Przez chwilę panowała cisza, ale postanowił ją przerwać. – To był jego chłopak? Zerwali, prawda?
                Na niespodziewane pytanie szatyna Byun prędko odwrócił się od zlewu, przy którym stał i zaśmiał się. Zaraz potem jednak odchrząknął, aby nie wyjść na głupca i wyjaśnić wszystko swojemu gościowi. Nie był pewien, czy tamten zrozumie, ale musiał naprostować błędne myślenie drugiego Koreańczyka, w końcu miał prawo wiedzieć z kim mieszka jego kolega.
                - To był jego klient – odpowiedział poważnie brunet.
                - Klient? – zdziwił się Minseok, unosząc brwi. Po sekundzie zmarszczył je.
                - Tak. Widzisz, Luhan jest męską prostytutką.