Bohaterowie: Oh Sehun, Lu Han, Zhang Yixing (Lay), Park Chanyeol
Pairing: HunHan, LayHan
Rating: NC-17
Gatunek: AU, angst, smut, chaptered, romans
A/N: Dobry wieczór! Nie mam dzisiaj nic do gadania. Napiszę tylko tyle, że jest mi bardzo przykro z powodu wyrządzonej krzywdy w tym rozdziale. Zapraszam do czytania!
8. Prośby i błagania
Jak każdego ranka Luhan powinien
wcześnie wstać, aby zdążyć odpowiednio przygotować się przed szkołą. Jednak tym
razem tak nie było. Chłopak obudził się o 7:30. Nie zdążył zjeść śniadania.
Ledwo ubrał się i ułożył włosy. W pośpiechu chwycił swoją torbę, włożył buty i wybiegł z domu, prawie zapominając o jego zamknięciu. Chłopak odwrócił się i
był w ogromnym szoku, kiedy zobaczył swojego przyjaciela.
-Xing! – wykrzyknął podchodząc do
chłopaka. – Jak się masz? Co z twoimi nogami?
-Cześć, Luhan – odpowiedział Lay. – Wszystko w porządku. Nie są złamane, tylko bardzo mocno obtarte. Mam bandaże na kolanach.
-A co z treningami? – zapytał zatroskany Xiao, wiedząc jak bardzo jego przyjaciel uwielbia biegać i tańczyć.
-Na razie nie mogę uprawiać żadnych sportów przez tydzień, dopóki nogi mi się nie wygoją.
-Tak mi przykro. Liczyłem, że wygrasz ten bieg – powiedział Luhan kładąc rękę na ramieniu Yixinga.
-Może następnym razem – odparł pociesznie przyjaciel i obaj szybko ruszyli do szkoły.
-Cześć, Luhan – odpowiedział Lay. – Wszystko w porządku. Nie są złamane, tylko bardzo mocno obtarte. Mam bandaże na kolanach.
-A co z treningami? – zapytał zatroskany Xiao, wiedząc jak bardzo jego przyjaciel uwielbia biegać i tańczyć.
-Na razie nie mogę uprawiać żadnych sportów przez tydzień, dopóki nogi mi się nie wygoją.
-Tak mi przykro. Liczyłem, że wygrasz ten bieg – powiedział Luhan kładąc rękę na ramieniu Yixinga.
-Może następnym razem – odparł pociesznie przyjaciel i obaj szybko ruszyli do szkoły.
Na każdej lekcji Luhan był bardzo
szczęśliwy. Yixing był zdrowy, nic mu nie było. To był główny powód jego
radości. Chłopak miał nadzieję, że skaleczenia Laya szybko się zagoją i znów
wszystko będzie jak dawniej.
Z drugiej strony Xiao był trochę
przybity po kłótni z Sehunem. Zrobiło mu się trochę głupio, że tak na niego
nakrzyczał, ale nie było innej drogi, aby dotrzeć do umysłu młodszego chłopaka,
a nie chciał go stracić w tak głupi sposób. Postanowił, że jak tylko go spotka,
porozmawia z nim i wszystko mu dokładnie wyjaśni.
Podczas lekcji matematyki Luhan cały
czas miał wrażenie, że jest coś o czym zapomniał. Jednak z biegiem czasu
przestał na to zwracać uwagę. Starał się, jak tylko mógł, aby pomóc Layowi w
wykonywaniu trudnych zadań, których tamten nie potrafił zrozumieć. Nawet
umówił się z nim na korepetycje na dzień następny. Była to także okazja, do
porozmawiania o innych sprawach.
Gdy rozbrzmiał dzwonek i wszyscy
opuścili salę, Lu przypomniał sobie, że tym co wypadło mu z głowy było
napisanie testu. Czuł się zakłopotany. Była to jego przed ostatnia lekcja, więc
postanowił, że pójdzie do nauczyciela. Chłopak powoli wszedł do klasy, zastając
pana Jung siedzącego przy biurku i sprawdzającego prace uczniów.
-Luhan, czy coś się stało? – zapytał
matematyk, poprawiając swoje okulary na nosie.
-Um… Bo widzi pan, miałem dzisiaj napisać zaległy test, ale zapomniałem – odparł chłopak, spuszczając głowę w dół.
-Oh, fakt. Ja również o tym zapomniałem, ale wiesz co? Nie martw się. Zadzwonię do ciebie i napiszesz go po lekcjach – zaproponował nauczyciel. – Zgoda?
-Um… Bo widzi pan, miałem dzisiaj napisać zaległy test, ale zapomniałem – odparł chłopak, spuszczając głowę w dół.
-Oh, fakt. Ja również o tym zapomniałem, ale wiesz co? Nie martw się. Zadzwonię do ciebie i napiszesz go po lekcjach – zaproponował nauczyciel. – Zgoda?
W odpowiedzi Xiao skinął głową, po
czym szybko wyszedł z sali. Powłócząc nogami, udał się do szatni i przebrał na
lekcję wychowania fizycznego. Całą godzinę chłopak biegał, jakby coś go
hamowało. W gruncie rzeczy tak właśnie było. Nie dość, że zapomniał o ważnym
dla niego teście, to jeszcze jak na złość, nigdzie nie mógł znaleźć swojego
chłopaka, a bardzo chciał z nim porozmawiać.
Po skończonych zajęciach chłopak
udał się do domu, lekko podenerwowany. Chciał zadzwonić do swojej miłości,
jednak wiedział, że to nic nie da, bo tamten i tak nie odbierze. Za mocno
odebrał wczorajsze słowa. Za bardzo się nimi przejął, chociaż udawał, że wcale tak
nie jest.
Całe popołudnie Luhan spędził bawiąc
się z psem i oglądając telewizję. Niespecjalnie przejmował się tym, że pan Jung
do niego nie zadzwonił. Po prostu uważał, że zrobi to następnego dnia.
Gdy zbliżał się wieczór i chłopak
był już bardzo zmęczony, postanowił, że pójdzie wziąć prysznic i położy się
wcześniej spać. Już miał wchodzić na górę, gdy usłyszał dźwięk dzwoniącego
telefonu. Z początku ucieszył się, myśląc, że to Sehun, jednak pomylił się,
gdyż na jego wyświetlaczu widniało ‘numer nieznany’. Luhan niepewnie nacisnął
zieloną słuchawkę i przystawił komórkę do ucha.
-Halo? – zapytał ze strachem.
-Cześć, Luhan –usłyszał w słuchawce znajomy głos nauczyciela matematyki. – Przepraszam, że dzwonię tak późno, ale dopiero skończyłem pracę. Miałem mnóstwo testów do sprawdzenia i właśnie przypomniało mi się, co mówiłeś, gdy u mnie byłeś.
-Uhm… - mruknął chłopak. – I co pan postanowił?
-Wymyśliłem, że napiszesz ten test najszybciej. Tak, żeby nie marnować naszego wspólnego czasu. Twojego na dodatkową naukę i mojego na dłuższy czas sprawdzania –odparł mężczyzna.
-Więc co pan proponuje? – spytał Luhan.
-Proponuję, żebyś otworzył swoje drzwi wejściowe –rzekł pan Jung i rozłączył się.
-Cześć, Luhan –usłyszał w słuchawce znajomy głos nauczyciela matematyki. – Przepraszam, że dzwonię tak późno, ale dopiero skończyłem pracę. Miałem mnóstwo testów do sprawdzenia i właśnie przypomniało mi się, co mówiłeś, gdy u mnie byłeś.
-Uhm… - mruknął chłopak. – I co pan postanowił?
-Wymyśliłem, że napiszesz ten test najszybciej. Tak, żeby nie marnować naszego wspólnego czasu. Twojego na dodatkową naukę i mojego na dłuższy czas sprawdzania –odparł mężczyzna.
-Więc co pan proponuje? – spytał Luhan.
-Proponuję, żebyś otworzył swoje drzwi wejściowe –rzekł pan Jung i rozłączył się.
Xiao Lu był zaskoczony sugestią
nauczyciela. Nie wiedział dlaczego ani po co, miałby otwierać drzwi. Czy ktoś
tam stał? Chłopak nie wiedział, ale jakiś dziwny instynkt kazał mu zrobić to,
co powiedział nauczyciel. Podszedł i chwycił za klamkę, bojąc się otworzyć. Po
chwili wahania Luhan pociągnął drzwi w swoją stronę i był bardzo zdziwiony tym,
kogo zobaczył.
-Pan Jung? Co pan tutaj robi? –
zapytał zszokowany i zakłopotany chłopak.
-Dobry wieczór! Mówiłem, że chcę, abyś napisał ten test jak najszybciej – odparł mężczyzna.
-A-ale ja spodziewałem się, że to będzie tuż po lekcjach – mówił Xiao Lu, nadal będąc w niemałym osłupieniu.
-Oto jestem. Co prawda jest godzina dwudziesta pierwsza, ale to ci chyba nie przeszkadza, prawda?- w odpowiedzi chłopak skinął głową. – Mogę wejść.
-Oczywiście – odrzekł Luhan i przesunął się, aby wpuścić mężczyznę do środka.
-Dobry wieczór! Mówiłem, że chcę, abyś napisał ten test jak najszybciej – odparł mężczyzna.
-A-ale ja spodziewałem się, że to będzie tuż po lekcjach – mówił Xiao Lu, nadal będąc w niemałym osłupieniu.
-Oto jestem. Co prawda jest godzina dwudziesta pierwsza, ale to ci chyba nie przeszkadza, prawda?- w odpowiedzi chłopak skinął głową. – Mogę wejść.
-Oczywiście – odrzekł Luhan i przesunął się, aby wpuścić mężczyznę do środka.
Nauczyciel ściągnął marynarkę i
buty, po czym ruszył w stronę salonu, dokładnie rozglądając się i zapamiętując
każdy zakamarek domu.
-Może napije się pan herbaty? –
zapytał chłopak, będąc w kuchni.
-Z przyjemnością – odpowiedział pan Jung, wygodnie rozsiadając się na kanapie.
-Z przyjemnością – odpowiedział pan Jung, wygodnie rozsiadając się na kanapie.
Wsypując świeże liski herbaty do glinianego
czajniczka, Luhan kątem oka obserwował poczynania matematyka, jednak nie
zauważył nic niepokojącego w jego zachowaniu. Mężczyzna po prostu siedział i
wpatrywał się w obrazy wiszące na ścianie.
-Ładnie mieszkasz –odezwał się
nagle, gdy chłopak wychodził z kuchni niosąc ze sobą smaczny, parujący napój.
-Dziękuję – odparł Xiao, siadając na drugim końcu kanapy.
-Wiesz, mam trzydzieści pięć lat i odkąd pracuję, jeszcze nigdy nie spotkałem kogoś takiego jak ty. Jesteś mądry, inteligentny, pracowity i odpowiedzialny, a do tego bardzo przystojny – powiedział mężczyzna i upił łyk herbaty.
-To bardzo miłe z pana strony.
-Oh, Luhan. Przestań zwracać się do mnie per „pan”. Mam na imię Shin Ho, więc mówi mi po prostu Shin – odrzekł pan Jung i uśmiechnął się lekko.
-A więc dobrze, Shin – powiedział niepewnie chłopak. – Co z moim testem?
-Uhm… właśnie. Chciałbyś może zaliczyć go tu, w domu? – zapytał mężczyzna.
-Byłoby wspaniale, ale najlepiej, gdybym mógł zdać go teraz.
-Na to liczyłem – powiedział nauczyciel, zniżając swój głos do cichego pomruku i zmniejszając dystans dzielący go od Xiao.
-To może… zacznijmy – zaproponował chłopak, podnosząc się z miejsca.
-Dobrze. Myślę, że w twoim pokoju będzie najlepiej – odrzekł Jung i również wstał.
-Dziękuję – odparł Xiao, siadając na drugim końcu kanapy.
-Wiesz, mam trzydzieści pięć lat i odkąd pracuję, jeszcze nigdy nie spotkałem kogoś takiego jak ty. Jesteś mądry, inteligentny, pracowity i odpowiedzialny, a do tego bardzo przystojny – powiedział mężczyzna i upił łyk herbaty.
-To bardzo miłe z pana strony.
-Oh, Luhan. Przestań zwracać się do mnie per „pan”. Mam na imię Shin Ho, więc mówi mi po prostu Shin – odrzekł pan Jung i uśmiechnął się lekko.
-A więc dobrze, Shin – powiedział niepewnie chłopak. – Co z moim testem?
-Uhm… właśnie. Chciałbyś może zaliczyć go tu, w domu? – zapytał mężczyzna.
-Byłoby wspaniale, ale najlepiej, gdybym mógł zdać go teraz.
-Na to liczyłem – powiedział nauczyciel, zniżając swój głos do cichego pomruku i zmniejszając dystans dzielący go od Xiao.
-To może… zacznijmy – zaproponował chłopak, podnosząc się z miejsca.
-Dobrze. Myślę, że w twoim pokoju będzie najlepiej – odrzekł Jung i również wstał.
Wchodząc po schodach Luhan nerwowo
zaciskał i rozluźniał pięści. Cały czas czuł na sobie wzrok nauczyciela, jakby
ten zaraz miał na niego naskoczyć. W jego głowie rodził się strach. Strach
przed testem czy może przed mężczyzną? Sam nie umiał tego wyjaśnić, przez co
denerwował się jeszcze bardziej.
Gdy dotarli do pokoju chłopaka,
matematyk pewnym krokiem wszedł do środka, po czym usiadł na łóżku. Luhan,
nieco spięty, wszedł zaraz za nim i zasiadł na krześle przy biurku, a następnie
wyciągnął kartkę i długopis.
-Co ty robisz, Lulu? – zapytał mężczyzna, patrząc na Xiao ze zdziwieniem.
-Czekam na jakieś zadania – wymamrotał chłopak cicho, niespokojnie stukając długopisem o blat sosnowego biurka.
-Żartujesz, prawda? Naprawdę chcesz pisać test?
-Przepraszam – odrzekł Lu, spuszczając głowę, a następnie wstał i patrzył niecierpliwie na pana Jung.
-Zatańcz dla mnie – rzucił niespodziewanie nauczyciel.
-Słucham? – spytał chłopak z niedowierzaniem.
-Luhan, proszę… - powiedział Shin błagalnym tonem
-Ale nie mam żadnej muzyki – Luhan próbował jakoś uciec od całej tej sytuacji, nie mogąc rozgryźć toku myślenia swojego gościa.
-Oh, w takim razie… rozbierz się.
-Czekam na jakieś zadania – wymamrotał chłopak cicho, niespokojnie stukając długopisem o blat sosnowego biurka.
-Żartujesz, prawda? Naprawdę chcesz pisać test?
-Przepraszam – odrzekł Lu, spuszczając głowę, a następnie wstał i patrzył niecierpliwie na pana Jung.
-Zatańcz dla mnie – rzucił niespodziewanie nauczyciel.
-Słucham? – spytał chłopak z niedowierzaniem.
-Luhan, proszę… - powiedział Shin błagalnym tonem
-Ale nie mam żadnej muzyki – Luhan próbował jakoś uciec od całej tej sytuacji, nie mogąc rozgryźć toku myślenia swojego gościa.
-Oh, w takim razie… rozbierz się.
Skrępowany Luhan zaczął powoli
odpinać guziki swojego swetra drżącymi palcami. Chłopak cały czas patrzył na
swojego rozmówcę i w duchu błagał, aby ktoś wszedł i zabrał go stąd. Rozpiąwszy
swoją wierzchnią odzież, zdjął ją i odłożył na pobliskie krzesło.
-I co teraz? –zapytał głosem
trzęsącym się ze strachu.
-Kiedy mówiłem, żebyś się rozebrał, miałem na myśli to, żebyś został w samej bieliźnie – odparł Jung, podnosząc ton i rozluźnił swój czarny krawat.
-Kiedy mówiłem, żebyś się rozebrał, miałem na myśli to, żebyś został w samej bieliźnie – odparł Jung, podnosząc ton i rozluźnił swój czarny krawat.
Jasne myślenie Xiao Lu zostało
wyłączone wraz ze zdrowym rozsądkiem. Powoli zdejmował swoją koszulkę i
spodnie. Jego umysł pracował jakby w zwolnionym tempie, co nie pozwalało mu
stawiać oporu.
Chłopak stał na środku pokoju w
samych bokserkach. Jasne światło księżycowej pełni oświetlało jego skórę, przez
co wydawała się mieć perłowy kolor. Matematyk, siedząc na łóżku dokładnie
przyjrzał mu się, a chwilę później zareagował.
-Podejdź do mnie, Luhan – powiedział
spokojnym, przyciszonym głosem, powodując, że chłopak jak zahipnotyzowany
wykonał jego polecenie.
Mężczyzna delikatnie złapał go za
rękę i przyciągnął bliżej siebie.
-Jesteś taki delikatny i niewinny.
Chyba nikt nie ma na tyle odwagi, żeby cię skrzywdzić – mówił dalej Jung,
patrząc w duże, błyszczące oczy Luhana, w których malowało się przerażenie.
-Jesteś naprawdę śliczny –kontynuował mężczyzna. – I taki naiwny – powiedział ostro i szarpnął rękę chłopaka, w wyniku czego, ten usiadł na jego kolanach.
-Jesteś naprawdę śliczny –kontynuował mężczyzna. – I taki naiwny – powiedział ostro i szarpnął rękę chłopaka, w wyniku czego, ten usiadł na jego kolanach.
Matematyk objął Luhana, a jego obcy
dotyk wywołał u młodego szatyna gęsią skórkę. Patrzył na małe, delikatne ciało,
badając wzrokiem każdy jego milimetr. Jung odchylił się lekko i odpiął pasek
swoich spodni, po czym wyciągnął go i położył obok. Zaczął rozpinać swoją
koszulę, a Luhan nadal patrzył na niego podejrzliwie.
Nauczyciel odrzucił swoją koszulę na
bok i ujął twarz Xiao w dłonie, a następnie zaczął go zachłannie całować. Jego
pocałunki były wulgarne, brutalne i nieczułe. Szybko wepchnął chłopakowi swój
język do ust, nie zważając na jego reakcję. Raz po raz przygryzał jego wargę,
aż w końcu zaczęła płynąć z niej krew. Oderwał się od chłopaka i spojrzał w
jego oczy. Były pełne bólu.
Złapał swój skórzany pasek i wziął
ręce Luhana do tyłu. Za plecami chłopaka zapiął je, najciaśniej jak tylko
potrafił, a chłopak wykrzywił swoją twarz w grymasie towarzyszących mu uczuć.
Jung mocno popchnął chłopaka na
łóżko i szybko pozbył się jego bielizny. Sam zsunął swoje spodnie, po czym
przystąpił do działania. Dłonią przesunął po nagim torsie Luhana, paznokciami
raniąc jego aksamitną i perłową skórę. Nachylił się nad nimi znów zaczął go
agresywnie całować. Przesuwał się wzdłuż jego linii szczęki aż do szyi.
Zostawiał mocno czerwone ślady, jakby chciał zaznaczyć, że chłopak należy tylko
do niego.
-Naprawdę jesteś taki, jak mówili
inni nauczyciele – zaczął mężczyzna, podnosząc się patrząc w oczy Xiao, które
wypełnione były łzami. – Bezradny i po prostu głupi. Nie umiesz sobie z nikim
poradzić. Jesteś po prostu beznadziejnym człowiekiem, ale możesz być świetną
zabawką – dokończył i zaśmiał się szyderczo.
Jeszcze raz przeciągnął ręką po
delikatnym brzuchu chłopaka, docierając do jego męskości. Chwycił ją w dłoń i
zaczął intensywnie poruszać po niej w górę i w dół, co jakiś czas mocno
szarpiąc. Luhan miał wrażenie, że jest to jakiś zły sen, z którego po prostu
może się obudzić. Jego oczy niemiłosiernie piekły od ciągle napływających łez.
-Argh… - jęknął Luhan, kiedy poczuł,
że jest bliski końca. Sam nie wiedział, czy bardziej bolało go teraz ciało czy
dusza.
Mężczyzna wytarł swoją brudną rękę w
pościel, po czym pozbył się swojej bielizny. Nachylił się nad bezbronnym
chłopakiem i przełożył jego skrępowane ręce nad głowę. Jung rozchylił nogi
chłopaka, uśmiechając się ironicznie. Chwycił w rękę swojego członka i
przybliżył się do wejścia Xiao.
-N-nie.. proszę… nie rób tego…
błagam… -szeptał chłopak, łkając w męczarniach.
-Cii… - odrzekł Shin. – Nie będzie bolało – skłamał dosadnie.
-Cii… - odrzekł Shin. – Nie będzie bolało – skłamał dosadnie.
Po chwili Jung wbił się całym swoim
członkiem w ciało Luhana. Chłopak poczuł ostry, przeszywający ból w dole
kręgosłupa. Zagryzł mocno zęby, tłumiąc jęk bólu. Chwilę później do jego umysłu
dotarło, że po jego udach spływa jakaś ciecz. Będąc na wpół świadomym,
rozpoznał, że musi być to krew.
Mężczyzna
zaczął poruszać się wolno, lecz bardzo mocno. Patrzył na twarz chłopaka,
szczycąc się wyrządzaną mu krzywdą. Zgiął się nad klatką piersiową chłopaka i
językiem kreślił ścieżki na jego skórze, co chwila ją gryząc. Chęć spełnienia
siebie samego była dla niego najważniejsza. Gryzł i ssał sutki Luhana, a jęki
młodszego rozchodziły się po całym domu, mieszając się z jego łkaniem.
Z każdą chwilą Jung wbijał się w
chłopaka mocniej i głębiej, ignorując prośby i błagania, żeby skończył. Oddał
się niepohamowanej ekstazie, gdy mięśnie Luhana zaciskały się wokół niego. W
końcu osiągnął swój cel i obficie wypełnił wnętrze chłopaka, po czym opadł bezwładnie
prawie miażdżąc ciało młodszego.
Kilka minut później Jung podniósł
się i stanął obok łóżka. Xiao myślał, że to już koniec katowania go, jednak
bardzo się pomylił.
-Wstawaj! – rozkazał mężczyzna ostrym, pozbawionym jakichkolwiek uczuć tonem.
Lu ostrożnie poruszył się na białej
pościeli, jednak każdy, nawet najmniejszy ruch sprawiał mu ogromny ból, który
przeszywał go aż do kości.
-Luhan! Ja czekam! – warknął Jung,
niecierpliwiąc się.
Siadając na łóżku, chłopak nie czuł
dolnych części swojego ciała. Ze wszystkich sił podniósł się, ale zaraz upadł,
obijając sobie kolana o podłogę. Nauczyciel chwycił go za włosy i przyciągnął
do siebie.
-Będziesz robił to, co ci każę –
wycedził starszy, patrząc w zaczerwienione i przepełnione strachem oczy Luhana.
Chłopak kiwnął lekko głową, a kiedy
domyślił się o co chodzi, otworzył usta. Matematyk wsunął swojego penisa do
jamy ustnej młodego szatyna, a ten zaczął go delikatnie ssać. Szarpiąc Luhana
za włosy, poruszał jego głową w przód i w tył, zatracając się w przyjemności.
Całkiem stracił swoje ludzkie uczucia i odruchy, zachowywał się jak zwierzę, a
nawet jak potwór. W tej chwili był tyranem, a nie miłym i uprzejmym
nauczycielem.
Machinalnie obijał się o ścianki gardła
chłopaka, powodując, że tamten prawie się krztusił. Nie był to pierwszy raz,
kiedy Luhan komuś obciągał, ale nigdy nie odbywało się to w ten sposób. W
pewnej chwili Jung wypiął biodra do przodu i wytrysnął wprost do gardła chłopaka,
a ten zmuszony był wszystko połknąć. Z chwilą przypływu radości wywołaną
wykonaniem celu, nauczyciel puścił Luhana oraz uwolnił jego ręce i popchnął go
na podłogę, po czym poszedł do łazienki wziąć prysznic.
Xiao Lu leżał bezwładnie, nie mogąc
się poruszyć. Był zbyt słaby, zbyt wymęczony i zbyt obolały. Nie potrafił
normalnie myśleć, cały czas w głowie pojawiały się obrazy sprzed kilkunastu
minut. Chłopak zamknął oczy i rozpłakał się, a jego ciałem wstrząsały dreszcze.
Czuł się brudny pod względem fizycznym i psychicznym. Zebrał w sobie wszystkie
siły i na obolałych nadgarstkach ledwie podniósł się i chwycił łóżka.
Ostrożnie wczołgał się, nie czując
bioder i dolnych części kręgosłupa. Spojrzał na pościel znajdującą się pod nim.
Była cała zakrwawiona, zalana potem, łzami i spermą. Chwycił ją posiniaczonymi
rękami i odsunął jak najdalej od siebie. Ułożył się blisko ściany i skulił się
w kłębek. Pragnął zasnąć i najlepiej wcale się nie budzić.
Po dwudziestu minutach chłopak
usłyszał ciężkie kroki swojego oprawcy. Czuł w powietrzu zapach malinowego żelu
pod prysznic, który tak bardzo uwielbiał, jednak teraz zrodziło się do niego
ogromne obrzydzenie i odraza. Mężczyzna usiadł na łóżku, a następnie odwrócił
Xiao do siebie. Wciągnął na niego bokserki i położył się obok. Chciał go do
siebie przytulić, ale chłopak skutecznie się odsunął, po czym wykończony szybko
zasnął.
***
Rankiem Luhan obudził się w swoim
pokoju. Zdziwiło go, dlaczego jest w samej bieliźnie i nie okrywa go ciepła
kołdra. Wtedy wspomnienia z nocy uderzyły w niego z ogromną mocą. Popatrzył na swoje ciało. Nadal
był brudny, do tego na brzuchu miał szramy po paznokciach, a obok niektórych
była zaschnięta krew. Palące czerwone plamy na szyi, które na pewno długo nie
przestaną dawać o sobie znać oraz bolące biodra i zalane czerwoną cieczą uda.
-Dzień dobry, Lulu! – zawołał radośnie
Shin, wchodząc do pokoju z tacą, na której były ciepła herbata i świeże
bułeczki z dżemem truskawkowym. – Przyniosłem ci śniadanie.
Xiao Lu ostrożnie przesunął się na
kraniec łóżka, wykrzywiając twarz w grymasie cierpienia. Powoli wstał i ledwie
utrzymując się na nogach, podszedł do szafy. Wyciągnął czyste ubrania i ruszył
w stronę drzwi.
-Luhan, a co z jedzeniem? – zapytał nauczyciel,
przepuszczając chłopaka w drzwiach.
-Nie jestem głodny – odpowiedział szatyn, zachrypniętym głosem.
-Nie jestem głodny – odpowiedział szatyn, zachrypniętym głosem.
Bez pośpiechu Xiao poruszał się do
łazienki. Kiedy był w środku, zamknął drzwi, a następnie podszedł do lustra.
Jego śliczna, delikatna twarz wyglądała, jakby przeszła tortury. Pod oczami widniały
dwa duże sine półkola, zapewne spowodowane płaczem.
Odkręcił kurek i wszedł pod
prysznic. Zimną wodą, starał się uleczyć bolące miejsca, lecz te bolały jeszcze
bardziej. Nie umiejąc poradzić sobie z bólem, rozpłakał się. Oparł głowę o
płytki i patrzył, jak cały brud spływa z jego ciała. Woda zmieszana z krwią,
cierpieniem i błaganiami spotęgowała przypływ emocji.
Luhan powoli wyszedł spod prysznica
i dokładnie osuszył swoją skórę. Założył czyste ubranie i zaczął myć zęby.
Metaliczny smak utrzymywał się w jego gardle, powodując nudności, ale jak na
złość nie mógł zwymiotować. Dokładnie oczyścił swoją jamę ustną, a następnie
wyszedł z łazienki i zeszedł do kuchni.
Jung czekał na niego, zakładając
swoją marynarkę i wiążąc buty.
-Dobrze, że już zszedłeś – powiedział,
widząc Xiao na schodach. – Zaliczyłeś test na szóstkę. Jestem z ciebie dumny.
-Oh... – westchnął Luhan, patrząc na nauczyciela z żalem w oczach.
-Na blacie w kuchni zostawiłem ci trochę pieniędzy. Taka dodatkowa nagroda – rzucił mężczyzna i uśmiechnął się, po czym ruszył w stronę drzwi.
-Oh... – westchnął Luhan, patrząc na nauczyciela z żalem w oczach.
-Na blacie w kuchni zostawiłem ci trochę pieniędzy. Taka dodatkowa nagroda – rzucił mężczyzna i uśmiechnął się, po czym ruszył w stronę drzwi.
Xiao Lu odwrócił się i rozejrzał po
kuchni. Stało tam uprzednio przygotowane śniadanie, a obok faktycznie leżał
spory plik pieniędzy.
-A i jeszcze jedno – krzyknął Jung,
otwierając drzwi. – Pieprzysz się lepiej niż niejedna dziwka! – wyszedł,
trzaskając drzwiami.
Dziwka. Tak Luhan pomyślał o sobie.
Został wykorzystany. Nie umiał się opierać. Nie stawiał jakichkolwiek przeszkód. Bał się? Nie.
Został zamroczony. Czym? Sam nie wiedział.
Nagle poczuł jak jego umysł zalewa
fala wspomnień ostatnich wydarzeń. Łzy zebrały się w kącikach jego oczu, aby
następnie spłynąć dwoma szerokimi strumieniami, mocząc świeże ubranie.
Chłopak nadal czuł się brudny. Był
niczym. Zwykły śmieć, który nie jest niczego wart. Nikt nie mógł mu teraz
pomóc. Nikogo przy nim nie było. Chciał zniknąć. Rozpłynąć się w powietrzu, aby
nie pamiętać katuszy przez jakie przeszedł.
Z drugiej strony pragnął mieć przy sobie
Sehuna, żeby powiedzieć mu o wszystkim co się stało. Mocno odczuwał jego brak.
Chciał, żeby ten głupawy blondyn, którego życie uratował, stał się jego aniołem
stróżem i ochronił go przed każdym niebezpieczeństwem.