Pairing: KrisHan
Rating: NC-17
Gatunek: AU, smut
A/N: Witajcie! Jestem wszystkim kompletnie zażenowana. Wszystkim oprócz tego shota. To mój pierwszy taki fanfic, więc don't judge me zbyt ostro.W ogóle nie wiem jak to wyszło. Sami się przekonajcie. Zapraszam do czytania i komentowania! :3
Garnitur, szampan, kobiety, bankiet.
Zwyczajny piątkowy wieczór. Zwyczajny przynajmniej dla osób takich jak ja.
Nadziani frajerzy, którzy przychodzą tylko po to, żeby się napić i przelecieć
jakąś modelkę. Wszyscy tacy sami. Ja również się do nich zaliczam. Na każdej
takiej imprezie kobiety zbierają się w grupki i gapią na mnie, a ja mam ich już
powoli dość. Od wychudzonych i wypacykowanych modelek aż po pulchne i pstrokato
ubrane znawczynie mody. Nie ma co się dziwić, w końcu jeśli modelka zwiąże się
z wydawcą jakiegoś czasopisma modowego, oboje zyskują dodatkowy rozgłos i - co
się z tym wiąże - więcej pieniędzy.
Dzisiejszego wieczoru siedziałem sam
i starałem trzymać się na uboczu. Co jakiś czas przychodzili do mnie inni
wydawcy i projektanci i zagadywali o to, co u mnie słychać i dlaczego jestem
sam. Szybko ich zbywałem i wołałem kelnera, żeby przyniósł mi kolejnego drinka.
Po kilku godzinach takiego
zachowania, zaczęło kręcić mi się w głowie i czułem jakby od środka rozsadzał
ją dynamit. Oparłem głowę na dłoniach i zamknąłem oczy. Wtedy podeszła do mnie
znana japońska modelka Ayako Kawahara, z którą już kiedyś miałem przyjemność cudzołożyć. To co działo się
później, przeszło najśmielsze oczekiwania. Wykorzystała mnie i moją gazetę, aby
tylko polepszyć swój wizerunek i zedrzeć ze mnie kupę kasy.
-Kris, skarbie, jak się bawisz? –
zapytała i usiadła obok mnie.
-Świetnie. Naprawdę – rzuciłem, próbując ją zbyć, jednak ona nie dawała za wygraną.
-Hej, przecież widzę, że coś jest nie tak – powiedziała i przesunęła ręką po moim ramieniu, po czym wplotła ją w moje włosy. – Mnie możesz powiedzieć wszystko.
-Nic mi nie jest. Tylko trochę boli mnie głowa – powiedziałem, strzepując jej delikatną dłoń z mojej głowy.
-Kotku, nadal jesteś na mnie zły za to, jak cię potraktowałam? – wymruczała mi do ucha, a następnie usiadła okrakiem na moich kolanach, a jej obcisła sukienka podsunęła się do połowy uda.
-Wiesz, że jestem i zawsze już taki będę – burknąłem, a ona przytuliła mnie do siebie.
-Nie oszukuj sam siebie. Wiem, że nadal mnie kochasz tak bardzo jak swoje pieniądze i to durne czasopismo – powiedziała, a ja tylko tępo wpatrywałem się w jej dekolt. – Czy już czujesz się lepiej?
-Świetnie. Naprawdę – rzuciłem, próbując ją zbyć, jednak ona nie dawała za wygraną.
-Hej, przecież widzę, że coś jest nie tak – powiedziała i przesunęła ręką po moim ramieniu, po czym wplotła ją w moje włosy. – Mnie możesz powiedzieć wszystko.
-Nic mi nie jest. Tylko trochę boli mnie głowa – powiedziałem, strzepując jej delikatną dłoń z mojej głowy.
-Kotku, nadal jesteś na mnie zły za to, jak cię potraktowałam? – wymruczała mi do ucha, a następnie usiadła okrakiem na moich kolanach, a jej obcisła sukienka podsunęła się do połowy uda.
-Wiesz, że jestem i zawsze już taki będę – burknąłem, a ona przytuliła mnie do siebie.
-Nie oszukuj sam siebie. Wiem, że nadal mnie kochasz tak bardzo jak swoje pieniądze i to durne czasopismo – powiedziała, a ja tylko tępo wpatrywałem się w jej dekolt. – Czy już czujesz się lepiej?
Nie odpowiedziałem. W zamian za to
chwyciłem jej podbródek i przesunąłem kciukiem po jej pełnych, malinowych
wargach. Kilka sekund później przylgnąłem do nich swoimi wargami, jakby była to
moja ostatnia deska ratunku. Nie wiem, co mnie do tego zmusiło. Może ilość
wypitego alkoholu? A może to głupkowate uczucie do Kawahara, które nadal
wypruwało dziurę w moim sercu? Mimo, że zostawiła mnie jak psa, ciągle myślałem
i wierzyłem, że do mnie wróci. Teraz jednak nie wiedziałem, po co miałaby to
robić. Wiedziałem tylko, że jej ręka znajduje się pod moją koszulą, a ja
wpycham jej język do gardła jak skończony gówniarz. Szybko się opamiętałem i
odsunąłem Kawahara od siebie.
-Masz rację. Nie tutaj. Jeszcze ktoś
zauważy – wyszeptała, ja zobaczyłem
znajomy błysk w jej oku.
-Kawahara, ja nie mogę. Nie chcę. Przykro mi – rzuciłem i odepchnąłem od siebie jej rozgrzane dłonie.
-Kawahara, ja nie mogę. Nie chcę. Przykro mi – rzuciłem i odepchnąłem od siebie jej rozgrzane dłonie.
Kobieta szybko zsunęła się z moich
kolan, poprawiła swoją krótką sukienkę i odchodząc rzuciła ciche „Dobranoc.
Było miło.” Tak, na pewno było miło, ale nie chciałem, żeby skończyło się tak
jak kiedyś.
Powróciłem do rzeczywistości i
rozejrzałem się dookoła. Nikt nie zwrócił na nas uwagi. Wszyscy nadal stali
rozbawieni i lekko wstawieni. Postanowiłem pójść do toalety i przywrócić się do
należytego porządku. Powoli podniosłem się z miejsca i chwiejnym krokiem udałem
się do zamierzonego celu.
Kiedy już znalazłem się w toalecie,
w moje oczy uderzyła biel marmurowej posadzki i ścian, przez co zakręciło mi
się w głowie. Podszedłem do lustra i spojrzałem na swoje odbicie. Podkrążone
oczy, rozczochrane włosy i czerwone wargi. Wyglądałem, jakbym się przed chwilą
obudził, a nie spędził kilka godzin na wytwornym
przyjęciu w najbogatszym seulskim hotelu.
Nagle poczułem, jak coś przewraca
się w moim żołądku i nachodzą mnie niespodziewane mdłości. Zbyt duża ilość
alkoholu zrobiła swoje. Wbiegłem do pierwszej lepszej kabiny, po czym
zwymiotowałem. Przez kilka chwil siedziałem na podłodze i starałem się dojść do
siebie. Jednak czy to aby na pewno było spowodowane przez wypite drinki?
Ostatnio piłem tyle tydzień temu. To wcale nie tak dawno. Mimo wszystko
poczułem się lepiej, a jako przyczynę wymiotów określiłem pocałunek z Kawahara
i moje nieopisane uczucia do niej.
Po kilku minutach siedzenia na
zimnej podłodze, wstałem i poszedłem umyć twarz. Pochylając się nad umywalką i
nabierając wody w ręce, usłyszałem jak ktoś wchodzi do toalety i mruczy coś pod
nosem. Szybko zakręciłem wodę i sięgnął po papierowe ręczniki, a następnie
spojrzałem na tego, kto wszedł do środka.
-Na co się pan patrzy? – zapytał
chłopak, mierząc mnie wzrokiem od czubka głowy po moje nowe, czarne buty. – Zna
mnie pan?
Pokręciłem przecząco głową, po czym
wyrzuciłem papier do kosza, nie odrywając wzroku od młodzieńca. Delikatna,
niemalże dziewczęca twarz, ciemne włosy i oczy. Wyglądał tak niewinnie ubrany w
garnitur podobny do mojego. Wydawało mi się, że ktoś zaciągnął go tu siłą albo
po prostu przyszedł, aby dotrzymać komuś towarzystwa.
-Po co tu przyszedłeś? – rzuciłem
ostro, a chłopak najwyraźniej się przestraszył, bo przysunął się bliżej
wyjścia. Nie chciałem, żeby to tak zabrzmiało.
-Jestem tu z koleżanką. Myślałem, że kogoś tu spotkam – odpowiedział łamiącym się głosem, a jego oczy zaczęły błyszczeć od zbierających się łez.
-Jestem tu z koleżanką. Myślałem, że kogoś tu spotkam – odpowiedział łamiącym się głosem, a jego oczy zaczęły błyszczeć od zbierających się łez.
Zrobiło mi się go żal. Chłopak
przyszedł tu dla kogoś zapewne ważnego, a ten ktoś go wystawił. Czy nie tak
samo zachowała się Kawahara kilka lat temu w stosunku do mnie? Nagle
młodzieniec opuścił toaletę, zostawiając mnie samego rozmyślającego nad jego
losem. Nie wiem co mnie ogarnęło. Szybko wyszedłem i zacząłem się za nim
rozglądać. Dookoła znajdowało się setki różnych osób, jednak ja starałem się
skupić swój wzrok tylko na nim. Nigdzie go nie było, jakby rozpłynął się w
powietrzu.
Po kilkunastu minutach ciągłego
łażenia po całym hotelu, zobaczyłem, że chłopak siedzi samotnie przy barze.
Nogi same poniosły mnie w jego kierunku i chwilę później zajmowałem miejsce
obok niego.
-Czy pan mnie śledzi?! – wybuchnął
chłopak, gdy tylko mnie zauważył. – Czy ktoś pana na mnie nasłał?!
-Spokojnie. Nikt mnie nie nasłał. Po prostu zobaczyłem cię i wyglądałeś, jakbyś zaraz miał płakać, więc postanowiłem…
-To nie pańska sprawa – przerwał mi młodzieniec i poderwał się z miejsca.
-Zaczekaj – rzuciłem i wstałem, łapiąc go za rękę. – Nie będę mieszał się w nie swoje sprawy, ale chciałbym zapytać, czy dotrzymasz mi towarzystwa - nie wiedziałem, co mówię, przecież nawet nie znam tego dzieciaka. Chyba naprawdę za dużo wypiłem.
-Jeśli sprawi to panu przyjemność – wymamrotał chłopak, cofając się.
-Chodź, usiądź tam– powiedziałem, wskazując na miejsce najbardziej oddalone od rozszalałego tłumu pijanych gości. – Kupię dla nas coś do picia i zaraz do ciebie wrócę – rzuciłem, na co chłopak tylko skinął głową i poszedł do miejsca, które mu przed chwilą pokazałem.
-Spokojnie. Nikt mnie nie nasłał. Po prostu zobaczyłem cię i wyglądałeś, jakbyś zaraz miał płakać, więc postanowiłem…
-To nie pańska sprawa – przerwał mi młodzieniec i poderwał się z miejsca.
-Zaczekaj – rzuciłem i wstałem, łapiąc go za rękę. – Nie będę mieszał się w nie swoje sprawy, ale chciałbym zapytać, czy dotrzymasz mi towarzystwa - nie wiedziałem, co mówię, przecież nawet nie znam tego dzieciaka. Chyba naprawdę za dużo wypiłem.
-Jeśli sprawi to panu przyjemność – wymamrotał chłopak, cofając się.
-Chodź, usiądź tam– powiedziałem, wskazując na miejsce najbardziej oddalone od rozszalałego tłumu pijanych gości. – Kupię dla nas coś do picia i zaraz do ciebie wrócę – rzuciłem, na co chłopak tylko skinął głową i poszedł do miejsca, które mu przed chwilą pokazałem.
Co
ja wyprawiam? –
zapytałem siebie w myślach. Zobaczyłem jakiegoś chłopaka, który wyglądał jakby
miał się zaraz rozpłakać i wziąłem go sobie za towarzystwo. Czy ja jestem jakiś
chory?
Poszedłem do baru i zamówiłem dla
nas dwa Martini. Chwilę czekałem na swoje zamówienie, a kiedy już je
otrzymałem, ruszyłem do stolika przy którym siedział młodzieniec.
-Jak masz na imię? – rzuciłem do
niego, siadając i podając mu drinka.
-Jestem Luhan – powiedział chłopak i wyciągnął rękę w moją stronę, uśmiechając się szeroko. – Przykro mi, ale nie pijam alkoholu.
-Jestem Luhan – powiedział chłopak i wyciągnął rękę w moją stronę, uśmiechając się szeroko. – Przykro mi, ale nie pijam alkoholu.
W odpowiedzi uścisnąłem jego dłoń,
po czym poszedłem kupić mu wodę. Gdy wróciłem na miejsce, chłopak nadal słodko
się uśmiechał i patrzył na mnie z zaciekawieniem.
-Dziękuję za fatygę – powiedział i
sięgnął po butelkę z płynem, którą dla niego kupiłem. – Nie powiedział mi pan,
jak się nazywa.
-Nazywaj mnie jak chcesz – rzuciłem do niego, popijając swojego drinka.
-Mogę mówić ci Sehun? – zapytał chłopak, a ja tylko kiwnąłem głową na znak, że się zgadzam.
-Opowiedz mi coś o sobie – powiedziałem, sięgając po kolejny łyk Martini.
-Jak już wcześniej wspomniałem, mam na imię Luhan. Pochodzę z Chin i jestem studentem – zaczął młodzieniec, a potem tylko bla bla bla. Opowiadał mi o swoich studiach i nieciekawym życiu, a także o cotygodniowym bieganiu na bankiety myślą spotkania kogoś. Ilekroć wypytywałem o imię tej osoby, on odpowiadał, że to mało ważne, a w jego oczach zbierały się łzy.
-Ile ty w ogóle masz lat? – spytałem po chwili głuchej ciszy.
-Dwadzieścia cztery – rzucił Luhana, a ja prawie zakrztusiłem się swoim drinkiem.
-Nie pomyślałbym. Wyglądasz na młodszego co najmniej o trzy lata – odparłem z niedowierzaniem, a mój rozmówca tylko skinął głową.
-Nazywaj mnie jak chcesz – rzuciłem do niego, popijając swojego drinka.
-Mogę mówić ci Sehun? – zapytał chłopak, a ja tylko kiwnąłem głową na znak, że się zgadzam.
-Opowiedz mi coś o sobie – powiedziałem, sięgając po kolejny łyk Martini.
-Jak już wcześniej wspomniałem, mam na imię Luhan. Pochodzę z Chin i jestem studentem – zaczął młodzieniec, a potem tylko bla bla bla. Opowiadał mi o swoich studiach i nieciekawym życiu, a także o cotygodniowym bieganiu na bankiety myślą spotkania kogoś. Ilekroć wypytywałem o imię tej osoby, on odpowiadał, że to mało ważne, a w jego oczach zbierały się łzy.
-Ile ty w ogóle masz lat? – spytałem po chwili głuchej ciszy.
-Dwadzieścia cztery – rzucił Luhana, a ja prawie zakrztusiłem się swoim drinkiem.
-Nie pomyślałbym. Wyglądasz na młodszego co najmniej o trzy lata – odparłem z niedowierzaniem, a mój rozmówca tylko skinął głową.
Około północy Luhan zdawał się
przysypiać. Ja również nie czułem się na siłach, aby dalej popijać Martini i
wysłuchiwać ciągłych męczących próśb od nieznajomych osób o wywiad ze mną.
-Mógłbyś odprowadzić mnie do pokoju?
–zapytał niewinnie chłopak, gdy zmęczenie zaczęło dawać mu we znaki.
-Oczywiście – odparłem ochoczo i szybko podniosłem się z miejsca, co wywołało nagły zawrót głowy i zachwianie mojej równowagi.
-Dobrze się czujesz? – spytał Luhan i także wstał, chcąc mnie przytrzymać.
-Tak. Wszystko w porządku. To tylko zawrót głowy – tłumaczyłem się głupkowato. – Gdzie jest twój pokój?
-Na czwartym piętrze. Pokój numer 312. Chodźmy – powiedział i chwycił mnie za ramię.
-Oczywiście – odparłem ochoczo i szybko podniosłem się z miejsca, co wywołało nagły zawrót głowy i zachwianie mojej równowagi.
-Dobrze się czujesz? – spytał Luhan i także wstał, chcąc mnie przytrzymać.
-Tak. Wszystko w porządku. To tylko zawrót głowy – tłumaczyłem się głupkowato. – Gdzie jest twój pokój?
-Na czwartym piętrze. Pokój numer 312. Chodźmy – powiedział i chwycił mnie za ramię.
Postanowiliśmy iść schodami, a windę
zostawić dla zakochanych i pijanych.
Nigdzie nam się nie spieszyło, więc mieliśmy więcej czasu, żeby ze sobą
porozmawiać. Kiedy dotarliśmy pod pokój Luhana, chłopak odwrócił się w moją
stroną i przytulił się do mnie.
-Dziękuję ci za dzisiaj. Mimo
wszystko to był bardzo miły wieczór – wyszeptał, wtulając się we mnie mocniej.
-Dobrze mu się z tobą rozmawiało – powiedziałem, przyciskając go do swojej piersi.
-Dobrze mu się z tobą rozmawiało – powiedziałem, przyciskając go do swojej piersi.
Nagle jakaś nieokreślona siła
wstrząsnęła moim ciałem. Delikatnie odsunąłem chłopaka od siebie i ująłem jego
twarz w dłonie. Spojrzałem w niewinne oczy Luhana i przylgnąłem wargami do jego
ust, zatrzymując nas w czułym pocałunku. Chłopak nie wyrywał się, w wyniku
czego mój nagły atak zamienił się w dziką walkę naszych rozpalonych warg. Gdy
zabrakło nam tchu, oderwaliśmy się od siebie, głośno dysząc.
-Wejdź do środka, Sehun – powiedział Luhan, ściszając głos
przy ostatnim słowie.
-Z przyjemnością –rzuciłem, kiedy chłopak otworzył drzwi i ruchem ręki zaprosił mnie do środka. – Nie krępuj się, przy mówieniu do mnie „Sehun” – w odpowiedzi młodzieniec skinął głową.
-Z przyjemnością –rzuciłem, kiedy chłopak otworzył drzwi i ruchem ręki zaprosił mnie do środka. – Nie krępuj się, przy mówieniu do mnie „Sehun” – w odpowiedzi młodzieniec skinął głową.
Gdy weszliśmy, moim oczom ukazał się
najzwyklejszy hotelowy pokój. Jednak coś w nim zwracało moją szczególną uwagę.
Mocny zapach perfum.
W czasie kiedy ja rozglądałem się po
pokoju, Chińczyk zdjął swoją marynarkę i rzucił ją na fotel, po czym podszedł
do mnie i zaczął mnie całować. Niewiele myśląc objąłem go w talii i odsunąłem
na bok wszystkie myśli, krążące po mojej głowie. Z każdą chwilą powietrze w
pokoju stawało się coraz cięższe. Przeniosłem się z Luhanem bliżej łóżka i
delikatnie go na nie popchnąłem. Chłopak tylko zaśmiał się cicho. Szybko
zdjąłem swój krawat oraz marynarkę i pochyliłem się nad Luhanem, rozpinając
jego koszulę.
Kiedy wypiąłem ostatni guzik,
szarpnąłem materiał, a moim oczom ukazało się delikatne i nieskazitelne ciało chłopaka. Przesunąłem
dłonią po jego brzuchu i poczułem pod palcami miękką i aksamitną skórę. Luhan
zadrżał lekko, a przez moje ciało przepłynęła fala gorąca, znajdując lokum w
moim podbrzuszu. Chłopak objął moją szyję i przyciągnął do siebie, inicjując
pocałunek.
Będąc zmęczony wpychaniem Luhanowi
języka do gardła, przesunąłem swoje usta na jego linię szczęki, a następnie
szyję i tors. Składałem subtelne pocałunki na wrażliwej skórze chłopaka,
niekiedy nie mogąc się powstrzymać, zostawiałem tu i tam małe czerwone ślady
jako dowód tej nocy. Luhan odrzucał głowę na bok, ukazując swoją idealną szyję,
która aż prosiła się o kilka porządnych malinek.
Przesunąłem chłopaka na środek łóżka
i usiadłem między jego udami. Nagle on oplótł mnie w pasie swoimi nogami i
niezdarnie przewrócił na plecy tak, że teraz siedział na moim brzuchu. Powoli
rozpinał moją koszulę, a kiedy już to zrobił, zdjął ją i uśmiechnął się
znacząco. Po chwili zaczął całować mój tors i brzuch swoimi drobnymi wargami.
Kiedy Luhan dotarł do paska moich spodni, odpiął go, po czym zsunął z nóg
niepotrzebny materiał razem z bokserkami i zrzucił je na podłogę. Uklęknął
między moimi udami i chwycił w dłoń moją prężącą się męskość. Kręcąc
nadgarstkiem suwał po niej w górę i w dół, jeszcze bardziej mnie pobudzając. Po
kilku minutach takiej zabawy chłopak pochylił się i polizał główkę mojego
członka, a następnie przesunął językiem po całej jego długości.
-Arghhh… - jęknąłem, gdy Luhan włożył
do ust mojego penisa i zaczął go delikatnie ssać, poruszając przy tym głową w
przód i w tył.
Znajdując się na granicy wytrzymałości wypchnąłem
biodra do góry, chcąc, aby chłopak wziął więcej niż to było w ogóle możliwe.
Luhan wcale nie protestował. Wręcz przeciwnie, jeszcze chętniej brał całą moją
męskość w swoje delikatne wargi. Wiedząc, że koniec jest bliski, szarpnąłem
chłopaka za włosy i przycisnąłem go do swojego krocza, po chwili znajdując swój
upust. Luhan powoli odsunął się ode mnie, wytarł kąciki swoich ust, oblizał je,
po czym uśmiechnął się słodko, jakby chciał powiedzieć „Polecam się na
przyszłość”.
Leżałem oszołomiony na łóżku,
ponieważ nigdy żadna dziewczyna nie zrobiła mi fellatio lepiej niż ten niewinny chłopak. Na pewno robił już to
wcześniej, bo niby w jaki inny sposób robiłby to tak dobrze.
-Chodź do mnie – powiedziałem do
Luhana zachrypniętym głosem, a chłopak natychmiast przyczołgał się bliżej moich
ust i zaczął je delikatnie całować.
Tym razem to ja przewróciłem
chłopaka na plecy lecz zrobiłem to brutalnie w przeciwieństwie do niego. Powoli
zdejmowałem jego spodnie razem z bielizną, delektując się każdym odkrywanym
skrawkiem ciała, a on zdawał się być zawstydzony, gdyż subtelnie przygryzał
dolną wargę.
Kiedy Luhan był już nagi, chciałem
rozsunąć jego nogi, ale on zaprotestował. Przyczołgał się do szafki nocnej, a
następnie wyciągnął z szuflady małą buteleczkę zawierającą lubrykant i rzucił
ją do mnie, po czym wrócił na swoje miejsce. Byłem nieco zdziwiony, że
chłopak był przygotowany na taką
ewentualność.
Wróciłem do poprzedniej pozycji i
ostrożnie rozsunąłem nogi chłopaka.
Nałożyłem na palec trochę zimnego żelu i wsunąłem go w ciasne wejście
chłopaka. On w odpowiedzi zamknął oczy i jęknął cicho. Bez pośpiechu zacząłem
poruszać swoim palcem w przód i w tył, patrząc jak Luhan odwraca swoją głowę i
kolejny raz ukazuje swoją szyję, na której miałem ochotę zostawić całe mnóstwo
czerwonych śladów.
-Sehun
– jęknął po chwili chłopak – chcę… więcej – wysapał, a ja słuchając go,
dołożyłem jeszcze jeden palec, na co chłopak zaczął wydawać z siebie
głośniejsze dźwięki.
Nie chciałem, żeby chłopak doszedł
od samych moich palców, dlatego w najmniej oczekiwanym momencie wyjąłem je.
Luhan był zdezorientowany, ale kiedy zobaczył, że nakładam lubrykant na swojego
penisa, jego usta ułożyły się w wymowny uśmiech. Chwyciłem swoją męskość w dłoń
i nakierowałem na otwór chłopaka. Wszedłem w niego gwałtownie, sprawiając, że
przez chwilę wił się pode mną.
Gdy Luhan uspokoił się, kazał mi się ruszyć. Zacząłem
powoli i delikatnie, jakbym bał się, że zrobię mu krzywdę. On zaś objął mnie
nogami, dając mi większą kontrolę ruchów. Gdzieś między pchnięciami i
zderzaniem się naszych nagich ciał, słyszałem jego głośne jęki.
Zwiększyłem tempo, a Luhan chwycił
się mnie, jednocześnie robiąc paznokciami ślady na moich plecach. Cicho syknąłem
z bólu, a chłopak spojrzał na mnie przepraszającym wzrokiem i złożył na moich
ustach przelotny pocałunek. Nie miałem mu niczego za złe, więc przedłużyłem
nasz pocałunek.
Czując, że mój partner zaraz
osiągnie szczyt, przesunąłem ręką po jego szczupłej talii. On w tym czasie
doszedł, krzycząc moje imię i
zalewając swoją spermą nasze nagie brzuchy. Chwilę później swój upust znalazłem
i ja będąc w Luhanie. Po wszystkim wyjąłem swojego członka z wnętrza chłopaka i
jeszcze przez moment patrzyłem, jak z miejsca, gdzie jeszcze kilka sekund temu byliśmy
złączeni, wycieka moje nasienie.
Opadłem zmęczony na łóżko obok
Luhana, a on przytulił się do mojej piersi. Objąłem go ramieniem i czule
głaskałem jego plecy. Kiedy zrobiło się chłodno okryłem nas kołdrą i
przytuliłem mocniej chłopaka.
-Mógłbyś odpowiedzieć mi na pewne
pytanie? – rzuciłem po chwili, a Luhan tylko popatrzył na mnie pytająco, po
czym skinął głową. – Kim jest Sehun? Chcę wiedzieć dlaczego właśnie tak mnie
nazywasz.
-Sehun… on… on był moim chłopakiem – zaczął szatyn drżącym głosem. – Spotykaliśmy się codziennie, dopóki on nie dostał pracy w rodzinnej firmie. Po tym wydarzeniu przestaliśmy chodzić na jakiekolwiek randki. Zostawił mnie jak psa, a ja bardzo go kochałem – ostatnie zdanie rozbrzmiewało echem w moich uszach, głowie i w moim sercu. Tak samo czułem się ja, odrzucony przez Kawahara.
-Kiedy wrócił z jednej ze swoich delegacji, spotkałem się z nim i powiedziałem mu, że się rozstajemy – ciągnął dalej Luhan, a z jego oczu zaczęły płynąć łzy, które szybko otarłem. – Nawet nie zareagował. Wzruszył tylko ramionami i powiedział, że to lepiej dla niego, bo tylko byłem jego udręką i przeszkadzałem mu w robieniu nowej kariery – kariery fotografa. Mimo, iż nie chciałem go widywać, jakaś część mnie kazała mi za nim podążać i w ten sposób dowiedziałem się o bankietach takich jak ten dzisiejszy. Przychodziłem na prawie każdy, ale na próżno. Nigdzie nie znalazłem mojego Sehuna, dopóki nie pojawiłeś się ty z propozycją mówienia do ciebie tak, jak mi się podoba – chłopak rozpłakał się na dobre i wycierał swoje łzy w białą pościel, a ja uspokajałem go, nadal głaszcząc po plecach. Zrobiło mi się go bardzo żal. Wiedziałem jak musi się czuć, bo sam przeszedłem przez coś podobnego.
Luhan przez długi czas nie mógł
zasnąć, ale gdy wreszcie to zrobił ja wyślizgnąłem się z łóżka. Poszedłem wziąć
szybki prysznic, założyłem swój garnitur i opuściłem pokój chłopaka. Nie
powinienem był go zostawiać, nie chciałem, ale musiałem. W końcu był to zwyczajny
piątkowy wieczór.
-Sehun… on… on był moim chłopakiem – zaczął szatyn drżącym głosem. – Spotykaliśmy się codziennie, dopóki on nie dostał pracy w rodzinnej firmie. Po tym wydarzeniu przestaliśmy chodzić na jakiekolwiek randki. Zostawił mnie jak psa, a ja bardzo go kochałem – ostatnie zdanie rozbrzmiewało echem w moich uszach, głowie i w moim sercu. Tak samo czułem się ja, odrzucony przez Kawahara.
-Kiedy wrócił z jednej ze swoich delegacji, spotkałem się z nim i powiedziałem mu, że się rozstajemy – ciągnął dalej Luhan, a z jego oczu zaczęły płynąć łzy, które szybko otarłem. – Nawet nie zareagował. Wzruszył tylko ramionami i powiedział, że to lepiej dla niego, bo tylko byłem jego udręką i przeszkadzałem mu w robieniu nowej kariery – kariery fotografa. Mimo, iż nie chciałem go widywać, jakaś część mnie kazała mi za nim podążać i w ten sposób dowiedziałem się o bankietach takich jak ten dzisiejszy. Przychodziłem na prawie każdy, ale na próżno. Nigdzie nie znalazłem mojego Sehuna, dopóki nie pojawiłeś się ty z propozycją mówienia do ciebie tak, jak mi się podoba – chłopak rozpłakał się na dobre i wycierał swoje łzy w białą pościel, a ja uspokajałem go, nadal głaszcząc po plecach. Zrobiło mi się go bardzo żal. Wiedziałem jak musi się czuć, bo sam przeszedłem przez coś podobnego.