czwartek, 20 lutego 2014

Voodoo doll - Rozdział 2

A/N: Cześć! Witajcie! Dzisiaj kolejna część odbudowy bloga, czyli drugi rozdział Voodoo doll i Cinderella. :3 Zapraszam do czytania!
2. Wszystko przeciwko mnie
            Zhang Yixing mieszkał w niedużym domu na przedmieściach Seulu. Razem ze swoją matką przyprowadził się tutaj z Pekinu. W swoim rodzinnym mieście nie miał przyjaciół. Był traktowany jak przedmiot. Nikt się nim nie przejmował, nawet jego rodzicielka. Jednak miał tylko ją i nie chciał zostać sam. Oboje chcieli rozpocząć swoje życie na nowo.
            Dochodziła godzina 7 rano. Chłopak zaczął się budzić, czując nasilający się ból wokół lewego oka.
            Od dawna był traktowany jak zabawka. Jak rzecz, którą można kopnąć, uderzyć, po czym zostawić. Nikogo nie obchodziło co się z nim stanie. Jednak kiedy każdego dnia wracał do szkoły, cała zabawa zaczynała się od nowa. Codziennie był poniewierany przez grupę chłopców z najstarszej klasy. Każdego dnia kończył na ulicy. Nigdy nie wiedział gdzie się znajduje. Tak było i tym razem.
            Obolały Lay powoli otwierał oczy. Czuł, że ciepła krew rozpływa się po jego twarzy, wydostając się z ust i nosa. Ostrożnie podniósł rękę do góry i zobaczył, że jest cała sina i zakrwawiona. Próbował poruszyć palcami, ale każdy ruch sprawiał mu ogromny ból. Przymknął powieki i chciał zapomnieć o tym, co wydarzyło się tego wieczoru.
            Lay powoli wstał z łóżka i poszedł do łazienki. Spojrzał w lustro i zobaczył wokół oka i na policzku wielkie limo. Przyłożył palce do bolącego miejsca i czuł, że całe jest napuchnięte. Przemył swoją twarz zimną wodą i spojrzał w lustro jeszcze raz. Jego lewy profil przypominał zmasakrowane boisko.
            Po krótkiej chwili postanowił wziąć długi prysznic. Kiedy wyszedł, od razu ubrał się w szkolny strój. Chłopak chciał ukryć swojego ogromnego siniaka, ale nie wiedział jak. Wiedział jednak, że Luhan będzie się martwił tym, co znajduje się na jego twarzy.
***
            Sehun przyjechał pod dom Luhana i postanowił zabrać go do szkoły. Wysiadł z samochodu i udał się w stronę drzwi. Już miał dzwonić dzwonkiem, gdy Lu otworzył drzwi i wbiegł na niego. Starszy podniósł głowę do góry i ujrzał swojego chłopaka.
            - Cześć, co tu robisz? – wymamrotał zdziwiony.
            - Przyjechałem, żeby zabrać cię do szkoły – odpowiedział blondyn.
            - Od kiedy ty wozisz mnie do szkoły? – zapytał starszy.
            -Tylko dzisiaj po ciebie przyjechałem – wycedził Sehun.
            Było widać, że młodszy nie jest w dobrym nastroju. Jego twarz miała groźny wygląd i odzywał się gniewnym tonem. Mocno pociągnął Luhana za nadgarstek i zaprowadził go do swojego samochodu, po czym natychmiast ruszył w stronę szkoły.
            -Chcę z tobą porozmawiać – zaczął Sehun, starając się opanować swoje rozwichrzone emocje.
            - Znowu zaczynasz – rzucił cicho starszy, rozmasowując swój obolały nadgarstek.
            - Tym razem nie będę ci niczego wytykał. Chcę ci coś oznajmić – powiedział blondyn spokojnym tonem. – Nie podoba mi się ten cały Lay. Wiem, że nawet go nie znam, ale wydaje mi się podejrzany.  Chcę go sprawdzić.
            - Ty jesteś jakiś psychiczny – rzucił Luhan.
            - Nie. Po prostu martwię się o ciebie – odpowiedział mu blondyn bezuczuciowym tonem.
            Starszy spojrzał na niego z dezaprobatą, po czym odwrócił głowę w stronę szyby. Przez resztę drogi nie zamienili już ani słowa, mimo to Luhan czuł, że Sehun miał mu jeszcze coś do powiedzenia.
            Kiedy podjechali pod szkołę, szatyn chciał od razu wysiąść z samochodu, ale młodszy zatrzymał go, chwytając jego rękę.
            - Co znowu? – burknął Luhan.
            - Zachowuj się tak, jakby mnie dzisiaj nie było w szkole – odparł blondyn.
            - Sehun, co ty kombinujesz? – zapytał starszy wyraźnie zmieszany.
            - Za długo by tłumaczyć. Idź już. Po szkole odwiozę cię do domu – rzucił Sehun oschle i uwolnił rękę Luhana z uścisku.
            Starszy chłopak szybkim krokiem wszedł do szkoły. Na korytarzu od razu odszukał Laya i razem udali się w stronę klasy. Pierwszą lekcją była matematyka z panem Jung. Gdy zadzwonił dzwonek, wszyscy weszli do środka i zaczęli zajmować swoje miejsca. Yixing pociągnął Luhana do ostatniej ławki, on usiadł po prawej stronie, a Lu po lewej.
            Nauczyciel przywitał ich oschle, jak zwykle miał w zwyczaju. Pan Jung był bardzo niesprawiedliwym nauczycielem. Oceniał każdego zgodnie ze swoimi własnymi normami i wymaganiami. Lepsi uczniowie łatwo zdobywali u niego dobre oceny, a gorsi nawet nie mogli o takich marzyć. Luhan był najbardziej lubianym uczeniem przez pana Jung. Zawsze miał świetne oceny, nie tylko poprzez sympatię nauczyciela. Lu zawsze dobrze się uczył, a kiedy trzeba było zostawał po lekcjach i pomagał innym odrabiać prace domowe. Pan Jung bardzo to w nim cenił. Chłopak lubił tego nauczyciela, gdyż był on jedyny, który nie żądał od niego żadnej „zapłaty” w zamian za przejście do następnej klasy.
            Pan Jung cały czas patrzył na Luhana dziwnym wzrokiem. Kiedy chłopak to zauważył odwrócił się w stronę Yixinga, by mu o tym powiedzieć, lecz jego uwagę zwróciło coś innego. Był to siniak na twarzy przyjaciela.
            - Hyung, co ci się stało? – zapytał Lu i wskazał policzek Laya.
            - To? - zapytał Yixing, wskazując ogromne limo. -  Ach… wczoraj jakiś chłopak podszedł do mnie i po prostu mnie uderzył – odpowiedział mu przyjaciel.
            -Tak bez powodu? – dopytywał młodszy.
            - Musiał mieć jakiś powód, skoro to zrobił. Problem w tym, że ja go nawet nie znam.
            - A wiesz chociaż jak wyglądał? – dociekał Luhan.
            -Nie miałem czasu, żeby mu się dokładnie przyjrzeć, ale z tego co pamiętam, to miał blond włosy zaczesane do góry i był nieco wyższy ode mnie. Ubrany był w czarny garnitur i miał groźny wyraz twarzy – odparł Lay.
            -Niemożliwe, żeby to był… – szepnął do siebie Lu.
            -Ostatnia ławka, cisza! – wrzasnął pan Jung i rzucił ostrzegawcze spojrzenie Layowi.
            Do końca lekcji Luhan nie rozmawiał już z Yixingiem, żeby na wstępie nie narobić chłopakowi problemów.
            Kiedy zadzwonił dzwonek, Lu wyciągnął Laya z klasy i poszli razem zwiedzać szkołę.  Na każdej przerwie Xiao zabierał swojego przyjaciela na inne piętro i pokazywał, gdzie znajduje się jaka klasa. Gdy nadeszła pora lunchu, Luhan zaciągnął Yixinga na stołówkę.  Tam wpadli na Chanyeola, który ze względu na swój wzrost był nazywany olbrzymem.
            - Hej Luhan – zawołał Chan stając tuż przed twarzą Lu.
            - Cześć – wymruczał Luhan.
            Chanyeol był najlepszym przyjacielem Sehuna, poznali się w gimnazjum i wiedzieli o sobie praktycznie wszystko. Xiao nie lubił Chana, ponieważ ten nigdy nie umiał zachować się taktownie. Zawsze uśmiechał się jak idiota i zachowywał równie głupio.
            - Kto to? – zapytał olbrzym, wskazując na Yixinga.
            - To jest Lay. Jest nowy w szkole i oprowadzam go – odrzekł Luhan. Yixing tylko wyciągnął rękę i uścisnął ją z Chanyeolem.
            - Usiądźcie z nami – powiedział Yeol i zaprowadził  kolegów do stolika, przy którym siedział Sehun. Blondyn siedział ze spuszczoną głową i gapił się tępo w talerz z jedzeniem.
            - Sehun! Przyprowadziłem nam kolegów – oznajmił czarnowłosy, na co jasnowłosy tylko prychnął. – Lulu, może przedstawisz Hunniemu swojego nowego kolegę – na te słowa Sehun podniósł głowę i zrobił duże oczy widząc Yixinga.
            - Ym… To jest Lay – wymamrotał Luhan i spojrzał bojaźliwym wzrokiem na blondyna.
            -To byłeś ty – rzucił Yixing, wskazując na Sehuna. – To ty wczoraj…  Ał! – chłopak nie dokończył, ponieważ blondyn kopnął go pod stołem, dając mu tym samym znak, aby się zamknął.  Lay zrozumiał ten gest i już więcej się nie odzywał.
            Po szkole Luhan i Yixing poszli razem do kawiarni, która znajdowała się obok szkoły.  Zajęli stolik, który znajdował się dalej niż wszystkie inne, aby mieć komfort rozmowy i trochę spokoju. Lu poszedł zamówić coś do picia, a Lay w tym czasie wyciągnął potrzebne zeszyty. Po chwili Xiao Lu wrócił do stolika i odezwał się:
            -Co miałeś na myśli mówiąc do Sehuna „To byłeś ty”?
            - Ech… nieważne – rzucił Yixing.
            - Czy to on wczoraj cię uderzył? – dopytywał Luhan, a Yixing tylko skinął głową w odpowiedzi.
            -Ciągle zastanawia mnie, dlaczego to zrobił. Przecież nawet mnie nie zna – dorzucił Lay.
            -Nie przejmuj się tym. Pogadam z nim później, teraz mamy inne sprawy – odrzekł Lu i wskazał na leżące przed nimi zeszyty.
            Po dwóch godzinach nauki Luhan i Lay wyszli z kawiarni i ruszyli razem w stronę ich domów.  Mieszkali od siebie zaledwie kilkanaście domów dalej.
            -Lu, może przyjdziesz do mnie w piątek po szkole? Poznasz moją mamę i wreszcie zobaczysz mój dom – zaproponował Yixing, kiedy stali pod domem Xiao.
            -Z przyjemnością cię odwiedzę – odrzekł chłopak i ruszył w stronę drzwi swojego domu.
            Kiedy Luhan był już w środku, zrzucił swoją kurtkę i zdjął buty, po czym poszedł do pokoju i rozpakował się. Na swoim telefonie zobaczył 3 nieodebrane połączenia od Sehuna i sms.
            Lu usunął nieodebrane rozmowy i odczytał wiadomość.
            Gdzie ty jesteś? Czekam na ciebie pod szkołą.
            Zapomniałem, że Sehun miał odwieźć mnie do domu -  pomyślał Luhan i skarcił się w myślach, po czym szybko wystukał odpowiedź na klawiaturze swojego telefonu.
            Przepraszam, pomagałem Layowi w nauce.
***
            Sehun leżał na łóżku i w myślach rzucał obelgami w stronę swoich rodziców. Ojciec znów zadzwonił i powiedział, że nie wróci na noc do domu. Matka ciągle krzyczała na niego przez telefon, a z jej oczu płynęły wymuszone łzy. Tak naprawdę cieszyła się. Wreszcie mogła wyjść z domu ze swoim kochankiem, z którym była od kilku miesięcy, a ojciec o niczym nie wiedział.
            Z zamyślenia, wyrwał Sehuna odgłos przychodzącej wiadomości. Chłopak szybko złapał za swój telefon i odczytał sms.
            Przepraszam, pomagałem Layowi w nauce.
            Blondyn zdenerwował się widząc tą wiadomość. Postanowił szybko zadzwonić do swojego chłopaka i porozmawiać.
            -Słucham – odezwał się głos w słuchawce.
            -Czy ty mnie olewasz? – zapytał Sehun donośnym głosem.
            -Sehun, o co ci znowu chodzi? – powiedział Luhan.
            -Po szkole miałem odwieźć cię do domu, a ty poszedłeś sobie gdzieś z tym twoim koleżką – rzucił młodszy, nie ukrywając złości.
            -Przepraszam, zapomniałem. Poza tym Yixing… muszę mu pomagać w nauce –wymamrotał starszy.
            -Jest dopiero początek roku, więc póki co, nie musisz. Po prostu wolisz spędzać czas z nim niż ze mną – wrzasnął Sehun i rozłączył się, po czym rzucił telefonem o podłogę.
            -Sehun, czy wszystko w porządku? – matka chłopaka weszła do pokoju i spojrzała na niego pytającym wzrokiem.
            -Tak, w porządku – rzucił blondyn i wstał z łóżka, po czym podniósł swój telefon i odłożył go na biurko.
            -Sehun, Czy ty… masz kogoś? – zapytała kobieta i patrzyła na swojego syna, który był zaskoczony pytaniem.
            -Oczywiście, że nie.  Skąd ci to przyszło do głowy, mamo? – odburknął blondyn, akcentując ostatnie słowo.
            - Często wychodzisz z domu, nie mówiąc dokąd ani na jak długo wychodzisz – odpowiedziała matka Sehuna.
            - Skąd o tym wiesz? – spytał poirytowany chłopak.
            - Od naszych służących – powiedziała kobieta i dodała. – Dzisiaj wychodzę z Junsu i nie wrócę na noc, więc jeśli masz kogoś, to możesz go sobie zaprosić.
            Kobieta jeszcze przez chwilę patrzyła na zdezorientowanego Sehuna, po czym wyszła, zostawiając chłopaka całkiem samego.
            Miałem jej powiedzieć, że jestem gejem i mam chłopaka? – pomyślał Sehun – Z pewnością zadzwoniłaby do ojca i kazała wysłać mnie na jakąś terapię. W swoich sprawach się nie dogadują, ale jeśli chodzi o mnie to zachowują się tak, jakby nigdy się nie kłócili i zawsze żyli idealnie. No i jeszcze Luhan. Ten człowiek doprowadza mnie do szału. Chciałbym spędzać z nim więcej czasu, ale zauważyłem, że on nie widzi świata poza Layem. Chanyeol śledził ich cały dzień, ale nie zachowywali się jakoś podejrzanie. To źle wygląda. Ja chce go mieć znowu przy sobie. Chcę, żeby się ze mną spotykał. Na szczęście mam plan. Świetny plan.
            Po długich rozmyślaniach blondyn rzucił się na łóżko i wpatrywał się w sufit pustym wzrokiem. Po kilku godzinach, które mijały w żółwim tempie, Sehun wreszcie utonął w głębokim śnie.

1 komentarz:

  1. Ej znielubiłam Sehuna. Nie bije się Laya to tylko kochana owieczka (z absem). Nie baw się moimi uczuciami Embrion

    OdpowiedzUsuń