2. Wszystko przeciwko mnie
Zhang Yixing mieszkał
w niedużym domu na przedmieściach Seulu. Razem ze swoją matką przyprowadził się
tutaj z Pekinu. W swoim rodzinnym mieście nie miał przyjaciół. Był traktowany
jak przedmiot. Nikt się nim nie przejmował, nawet jego rodzicielka. Jednak miał
tylko ją i nie chciał zostać sam. Oboje chcieli rozpocząć swoje życie na nowo.
Dochodziła godzina 7
rano. Chłopak zaczął się budzić, czując nasilający się ból wokół lewego oka.
Od dawna był traktowany jak zabawka. Jak rzecz, którą można kopnąć,
uderzyć, po czym zostawić. Nikogo nie obchodziło co się z nim stanie. Jednak
kiedy każdego dnia wracał do szkoły, cała zabawa zaczynała się od nowa.
Codziennie był poniewierany przez grupę chłopców z najstarszej klasy. Każdego
dnia kończył na ulicy. Nigdy nie wiedział gdzie się znajduje. Tak było i tym
razem.
Obolały Lay powoli otwierał oczy.
Czuł, że ciepła krew rozpływa się po jego twarzy, wydostając się z ust i nosa.
Ostrożnie podniósł rękę do góry i zobaczył, że jest cała sina i zakrwawiona.
Próbował poruszyć palcami, ale każdy ruch sprawiał mu ogromny ból. Przymknął
powieki i chciał zapomnieć o tym, co wydarzyło się tego wieczoru.
Lay powoli wstał z
łóżka i poszedł do łazienki. Spojrzał w lustro i zobaczył wokół oka i na
policzku wielkie limo. Przyłożył palce do bolącego miejsca i czuł, że całe jest
napuchnięte. Przemył swoją twarz zimną wodą i spojrzał w lustro jeszcze raz.
Jego lewy profil przypominał zmasakrowane boisko.
Po krótkiej chwili
postanowił wziąć długi prysznic. Kiedy wyszedł, od razu ubrał się w szkolny
strój. Chłopak chciał ukryć swojego ogromnego siniaka, ale nie wiedział jak.
Wiedział jednak, że Luhan będzie się martwił tym, co znajduje się na jego twarzy.
***
Sehun przyjechał pod
dom Luhana i postanowił zabrać go do szkoły. Wysiadł z samochodu i udał się w
stronę drzwi. Już miał dzwonić dzwonkiem, gdy Lu otworzył drzwi i wbiegł na
niego. Starszy podniósł głowę do góry i ujrzał swojego chłopaka.
- Cześć, co tu
robisz? – wymamrotał zdziwiony.
- Przyjechałem, żeby zabrać cię do szkoły – odpowiedział blondyn.
- Od kiedy ty wozisz mnie do szkoły? – zapytał starszy.
-Tylko dzisiaj po ciebie przyjechałem – wycedził Sehun.
- Przyjechałem, żeby zabrać cię do szkoły – odpowiedział blondyn.
- Od kiedy ty wozisz mnie do szkoły? – zapytał starszy.
-Tylko dzisiaj po ciebie przyjechałem – wycedził Sehun.
Było widać, że
młodszy nie jest w dobrym nastroju. Jego twarz miała groźny wygląd i odzywał
się gniewnym tonem. Mocno pociągnął Luhana za nadgarstek i zaprowadził go do
swojego samochodu, po czym natychmiast ruszył w stronę szkoły.
-Chcę z tobą
porozmawiać – zaczął Sehun, starając się opanować swoje rozwichrzone emocje.
- Znowu zaczynasz – rzucił cicho starszy, rozmasowując swój obolały nadgarstek.
- Tym razem nie będę ci niczego wytykał. Chcę ci coś oznajmić – powiedział blondyn spokojnym tonem. – Nie podoba mi się ten cały Lay. Wiem, że nawet go nie znam, ale wydaje mi się podejrzany. Chcę go sprawdzić.
- Ty jesteś jakiś psychiczny – rzucił Luhan.
- Nie. Po prostu martwię się o ciebie – odpowiedział mu blondyn bezuczuciowym tonem.
- Znowu zaczynasz – rzucił cicho starszy, rozmasowując swój obolały nadgarstek.
- Tym razem nie będę ci niczego wytykał. Chcę ci coś oznajmić – powiedział blondyn spokojnym tonem. – Nie podoba mi się ten cały Lay. Wiem, że nawet go nie znam, ale wydaje mi się podejrzany. Chcę go sprawdzić.
- Ty jesteś jakiś psychiczny – rzucił Luhan.
- Nie. Po prostu martwię się o ciebie – odpowiedział mu blondyn bezuczuciowym tonem.
Starszy spojrzał na
niego z dezaprobatą, po czym odwrócił głowę w stronę szyby. Przez resztę drogi
nie zamienili już ani słowa, mimo to Luhan czuł, że Sehun miał mu jeszcze coś
do powiedzenia.
Kiedy podjechali pod
szkołę, szatyn chciał od razu wysiąść z samochodu, ale młodszy zatrzymał go,
chwytając jego rękę.
- Co znowu? – burknął
Luhan.
- Zachowuj się tak, jakby mnie dzisiaj nie było w szkole – odparł blondyn.
- Sehun, co ty kombinujesz? – zapytał starszy wyraźnie zmieszany.
- Za długo by tłumaczyć. Idź już. Po szkole odwiozę cię do domu – rzucił Sehun oschle i uwolnił rękę Luhana z uścisku.
- Zachowuj się tak, jakby mnie dzisiaj nie było w szkole – odparł blondyn.
- Sehun, co ty kombinujesz? – zapytał starszy wyraźnie zmieszany.
- Za długo by tłumaczyć. Idź już. Po szkole odwiozę cię do domu – rzucił Sehun oschle i uwolnił rękę Luhana z uścisku.
Starszy chłopak
szybkim krokiem wszedł do szkoły. Na korytarzu od razu odszukał Laya i razem
udali się w stronę klasy. Pierwszą lekcją była matematyka z panem Jung. Gdy
zadzwonił dzwonek, wszyscy weszli do środka i zaczęli zajmować swoje miejsca.
Yixing pociągnął Luhana do ostatniej ławki, on usiadł po prawej stronie, a Lu
po lewej.
Nauczyciel przywitał
ich oschle, jak zwykle miał w zwyczaju. Pan Jung był bardzo niesprawiedliwym
nauczycielem. Oceniał każdego zgodnie ze swoimi własnymi normami i wymaganiami.
Lepsi uczniowie łatwo zdobywali u niego dobre oceny, a gorsi nawet nie mogli o
takich marzyć. Luhan był najbardziej lubianym uczeniem przez pana Jung. Zawsze
miał świetne oceny, nie tylko poprzez sympatię nauczyciela. Lu zawsze dobrze
się uczył, a kiedy trzeba było zostawał po lekcjach i pomagał innym odrabiać
prace domowe. Pan Jung bardzo to w nim cenił. Chłopak lubił tego nauczyciela,
gdyż był on jedyny, który nie żądał od niego żadnej „zapłaty” w zamian za
przejście do następnej klasy.
Pan Jung cały czas
patrzył na Luhana dziwnym wzrokiem. Kiedy chłopak to zauważył odwrócił się w
stronę Yixinga, by mu o tym powiedzieć, lecz jego uwagę zwróciło coś innego.
Był to siniak na twarzy przyjaciela.
- Hyung, co ci się
stało? – zapytał Lu i wskazał policzek Laya.
- To? - zapytał Yixing, wskazując ogromne limo. - Ach… wczoraj jakiś chłopak podszedł do mnie i po prostu mnie uderzył – odpowiedział mu przyjaciel.
-Tak bez powodu? – dopytywał młodszy.
- Musiał mieć jakiś powód, skoro to zrobił. Problem w tym, że ja go nawet nie znam.
- A wiesz chociaż jak wyglądał? – dociekał Luhan.
-Nie miałem czasu, żeby mu się dokładnie przyjrzeć, ale z tego co pamiętam, to miał blond włosy zaczesane do góry i był nieco wyższy ode mnie. Ubrany był w czarny garnitur i miał groźny wyraz twarzy – odparł Lay.
-Niemożliwe, żeby to był… – szepnął do siebie Lu.
-Ostatnia ławka, cisza! – wrzasnął pan Jung i rzucił ostrzegawcze spojrzenie Layowi.
- To? - zapytał Yixing, wskazując ogromne limo. - Ach… wczoraj jakiś chłopak podszedł do mnie i po prostu mnie uderzył – odpowiedział mu przyjaciel.
-Tak bez powodu? – dopytywał młodszy.
- Musiał mieć jakiś powód, skoro to zrobił. Problem w tym, że ja go nawet nie znam.
- A wiesz chociaż jak wyglądał? – dociekał Luhan.
-Nie miałem czasu, żeby mu się dokładnie przyjrzeć, ale z tego co pamiętam, to miał blond włosy zaczesane do góry i był nieco wyższy ode mnie. Ubrany był w czarny garnitur i miał groźny wyraz twarzy – odparł Lay.
-Niemożliwe, żeby to był… – szepnął do siebie Lu.
-Ostatnia ławka, cisza! – wrzasnął pan Jung i rzucił ostrzegawcze spojrzenie Layowi.
Do końca lekcji Luhan
nie rozmawiał już z Yixingiem, żeby na wstępie nie narobić chłopakowi
problemów.
Kiedy zadzwonił
dzwonek, Lu wyciągnął Laya z klasy i poszli razem zwiedzać szkołę. Na każdej przerwie Xiao zabierał swojego
przyjaciela na inne piętro i pokazywał, gdzie znajduje się jaka klasa. Gdy
nadeszła pora lunchu, Luhan zaciągnął Yixinga na stołówkę. Tam wpadli na Chanyeola, który ze względu na
swój wzrost był nazywany olbrzymem.
- Hej Luhan – zawołał
Chan stając tuż przed twarzą Lu.
- Cześć – wymruczał Luhan.
- Cześć – wymruczał Luhan.
Chanyeol był
najlepszym przyjacielem Sehuna, poznali się w gimnazjum i wiedzieli o sobie
praktycznie wszystko. Xiao nie lubił Chana, ponieważ ten nigdy nie umiał
zachować się taktownie. Zawsze uśmiechał się jak idiota i zachowywał równie
głupio.
- Kto to? – zapytał
olbrzym, wskazując na Yixinga.
- To jest Lay. Jest nowy w szkole i oprowadzam go – odrzekł Luhan. Yixing tylko wyciągnął rękę i uścisnął ją z Chanyeolem.
- Usiądźcie z nami – powiedział Yeol i zaprowadził kolegów do stolika, przy którym siedział Sehun. Blondyn siedział ze spuszczoną głową i gapił się tępo w talerz z jedzeniem.
- Sehun! Przyprowadziłem nam kolegów – oznajmił czarnowłosy, na co jasnowłosy tylko prychnął. – Lulu, może przedstawisz Hunniemu swojego nowego kolegę – na te słowa Sehun podniósł głowę i zrobił duże oczy widząc Yixinga.
- Ym… To jest Lay – wymamrotał Luhan i spojrzał bojaźliwym wzrokiem na blondyna.
-To byłeś ty – rzucił Yixing, wskazując na Sehuna. – To ty wczoraj… Ał! – chłopak nie dokończył, ponieważ blondyn kopnął go pod stołem, dając mu tym samym znak, aby się zamknął. Lay zrozumiał ten gest i już więcej się nie odzywał.
- To jest Lay. Jest nowy w szkole i oprowadzam go – odrzekł Luhan. Yixing tylko wyciągnął rękę i uścisnął ją z Chanyeolem.
- Usiądźcie z nami – powiedział Yeol i zaprowadził kolegów do stolika, przy którym siedział Sehun. Blondyn siedział ze spuszczoną głową i gapił się tępo w talerz z jedzeniem.
- Sehun! Przyprowadziłem nam kolegów – oznajmił czarnowłosy, na co jasnowłosy tylko prychnął. – Lulu, może przedstawisz Hunniemu swojego nowego kolegę – na te słowa Sehun podniósł głowę i zrobił duże oczy widząc Yixinga.
- Ym… To jest Lay – wymamrotał Luhan i spojrzał bojaźliwym wzrokiem na blondyna.
-To byłeś ty – rzucił Yixing, wskazując na Sehuna. – To ty wczoraj… Ał! – chłopak nie dokończył, ponieważ blondyn kopnął go pod stołem, dając mu tym samym znak, aby się zamknął. Lay zrozumiał ten gest i już więcej się nie odzywał.
Po szkole Luhan i
Yixing poszli razem do kawiarni, która znajdowała się obok szkoły. Zajęli stolik, który znajdował się dalej niż
wszystkie inne, aby mieć komfort rozmowy i trochę spokoju. Lu poszedł zamówić
coś do picia, a Lay w tym czasie wyciągnął potrzebne zeszyty. Po chwili Xiao Lu
wrócił do stolika i odezwał się:
-Co miałeś na myśli
mówiąc do Sehuna „To byłeś ty”?
- Ech… nieważne – rzucił Yixing.
- Czy to on wczoraj cię uderzył? – dopytywał Luhan, a Yixing tylko skinął głową w odpowiedzi.
-Ciągle zastanawia mnie, dlaczego to zrobił. Przecież nawet mnie nie zna – dorzucił Lay.
-Nie przejmuj się tym. Pogadam z nim później, teraz mamy inne sprawy – odrzekł Lu i wskazał na leżące przed nimi zeszyty.
- Ech… nieważne – rzucił Yixing.
- Czy to on wczoraj cię uderzył? – dopytywał Luhan, a Yixing tylko skinął głową w odpowiedzi.
-Ciągle zastanawia mnie, dlaczego to zrobił. Przecież nawet mnie nie zna – dorzucił Lay.
-Nie przejmuj się tym. Pogadam z nim później, teraz mamy inne sprawy – odrzekł Lu i wskazał na leżące przed nimi zeszyty.
Po dwóch godzinach
nauki Luhan i Lay wyszli z kawiarni i ruszyli razem w stronę ich domów. Mieszkali od siebie zaledwie kilkanaście
domów dalej.
-Lu, może przyjdziesz
do mnie w piątek po szkole? Poznasz moją mamę i wreszcie zobaczysz mój dom –
zaproponował Yixing, kiedy stali pod domem Xiao.
-Z przyjemnością cię odwiedzę – odrzekł chłopak i ruszył w stronę drzwi swojego domu.
-Z przyjemnością cię odwiedzę – odrzekł chłopak i ruszył w stronę drzwi swojego domu.
Kiedy Luhan był już w
środku, zrzucił swoją kurtkę i zdjął buty, po czym poszedł do pokoju i
rozpakował się. Na swoim telefonie zobaczył 3 nieodebrane połączenia od Sehuna
i sms.
Lu usunął nieodebrane
rozmowy i odczytał wiadomość.
Gdzie ty jesteś? Czekam na ciebie
pod szkołą.
Zapomniałem, że Sehun
miał odwieźć mnie do domu - pomyślał
Luhan i skarcił się w myślach, po czym szybko wystukał odpowiedź na klawiaturze
swojego telefonu.
Przepraszam, pomagałem Layowi w nauce.
***
Sehun leżał na łóżku
i w myślach rzucał obelgami w stronę swoich rodziców. Ojciec znów zadzwonił i
powiedział, że nie wróci na noc do domu. Matka ciągle krzyczała na niego przez
telefon, a z jej oczu płynęły wymuszone łzy. Tak naprawdę cieszyła się.
Wreszcie mogła wyjść z domu ze swoim kochankiem, z którym była od kilku
miesięcy, a ojciec o niczym nie wiedział.
Z zamyślenia, wyrwał
Sehuna odgłos przychodzącej wiadomości. Chłopak szybko złapał za swój telefon i
odczytał sms.
Przepraszam, pomagałem Layowi w
nauce.
Blondyn zdenerwował
się widząc tą wiadomość. Postanowił szybko zadzwonić do swojego chłopaka i
porozmawiać.
-Słucham – odezwał się głos w słuchawce.
-Czy ty mnie olewasz? – zapytał Sehun donośnym głosem.
-Sehun, o co ci znowu chodzi? – powiedział Luhan.
-Po szkole miałem odwieźć cię do domu, a ty poszedłeś sobie gdzieś z tym twoim koleżką – rzucił młodszy, nie ukrywając złości.
-Przepraszam, zapomniałem. Poza tym Yixing… muszę mu pomagać w nauce –wymamrotał starszy.
-Jest dopiero początek roku, więc póki co, nie musisz. Po prostu wolisz spędzać czas z nim niż ze mną – wrzasnął Sehun i rozłączył się, po czym rzucił telefonem o podłogę.
-Czy ty mnie olewasz? – zapytał Sehun donośnym głosem.
-Sehun, o co ci znowu chodzi? – powiedział Luhan.
-Po szkole miałem odwieźć cię do domu, a ty poszedłeś sobie gdzieś z tym twoim koleżką – rzucił młodszy, nie ukrywając złości.
-Przepraszam, zapomniałem. Poza tym Yixing… muszę mu pomagać w nauce –wymamrotał starszy.
-Jest dopiero początek roku, więc póki co, nie musisz. Po prostu wolisz spędzać czas z nim niż ze mną – wrzasnął Sehun i rozłączył się, po czym rzucił telefonem o podłogę.
-Sehun, czy wszystko
w porządku? – matka chłopaka weszła do pokoju i spojrzała na niego pytającym
wzrokiem.
-Tak, w porządku – rzucił blondyn i wstał z łóżka, po czym podniósł swój telefon i odłożył go na biurko.
-Sehun, Czy ty… masz kogoś? – zapytała kobieta i patrzyła na swojego syna, który był zaskoczony pytaniem.
-Oczywiście, że nie. Skąd ci to przyszło do głowy, mamo? – odburknął blondyn, akcentując ostatnie słowo.
- Często wychodzisz z domu, nie mówiąc dokąd ani na jak długo wychodzisz – odpowiedziała matka Sehuna.
- Skąd o tym wiesz? – spytał poirytowany chłopak.
- Od naszych służących – powiedziała kobieta i dodała. – Dzisiaj wychodzę z Junsu i nie wrócę na noc, więc jeśli masz kogoś, to możesz go sobie zaprosić.
-Tak, w porządku – rzucił blondyn i wstał z łóżka, po czym podniósł swój telefon i odłożył go na biurko.
-Sehun, Czy ty… masz kogoś? – zapytała kobieta i patrzyła na swojego syna, który był zaskoczony pytaniem.
-Oczywiście, że nie. Skąd ci to przyszło do głowy, mamo? – odburknął blondyn, akcentując ostatnie słowo.
- Często wychodzisz z domu, nie mówiąc dokąd ani na jak długo wychodzisz – odpowiedziała matka Sehuna.
- Skąd o tym wiesz? – spytał poirytowany chłopak.
- Od naszych służących – powiedziała kobieta i dodała. – Dzisiaj wychodzę z Junsu i nie wrócę na noc, więc jeśli masz kogoś, to możesz go sobie zaprosić.
Kobieta jeszcze przez
chwilę patrzyła na zdezorientowanego Sehuna, po czym wyszła, zostawiając
chłopaka całkiem samego.
Miałem jej powiedzieć, że jestem
gejem i mam chłopaka? – pomyślał Sehun – Z pewnością zadzwoniłaby do ojca i kazała wysłać mnie na jakąś
terapię. W swoich sprawach się nie dogadują, ale jeśli chodzi o mnie to
zachowują się tak, jakby nigdy się nie kłócili i zawsze żyli idealnie. No i
jeszcze Luhan. Ten człowiek doprowadza mnie do szału. Chciałbym spędzać z nim
więcej czasu, ale zauważyłem, że on nie widzi świata poza Layem. Chanyeol
śledził ich cały dzień, ale nie zachowywali się jakoś podejrzanie. To źle
wygląda. Ja chce go mieć znowu przy sobie. Chcę, żeby się ze mną spotykał. Na
szczęście mam plan. Świetny plan.
Po długich
rozmyślaniach blondyn rzucił się na łóżko i wpatrywał się w sufit pustym
wzrokiem. Po kilku godzinach, które mijały w żółwim tempie, Sehun wreszcie
utonął w głębokim śnie.
Ej znielubiłam Sehuna. Nie bije się Laya to tylko kochana owieczka (z absem). Nie baw się moimi uczuciami Embrion
OdpowiedzUsuń