środa, 19 lutego 2014

Voodoo doll - Rodział 1

A/N: To jest pierwszy rozdział, bo tak i już. Wkrótce biorę się za pisanie nowych rozdziałów, bo są ogromne plany już porobione. Zapraszam do czytania!
1. Pierwsze starcie

            Oh Sehun pochodził z bardzo bogatej rodziny. Mieszkał w ogromnym domu na przedmieściach Seulu. Jego ojciec miał ogromną firmę, działającą na całym świecie, matka zaś była prawnikiem. Ogromna willa, w której mieszkali, była urządzona w dobrym guście przez najlepszych architektów z Japonii. Pokój Sehuna ulokowany był na poddaszu i bardziej przypominał gabinet niż miejsce, gdzie mieszka nastolatek. Na środku stało duże biurko, a tuż za nim było ogromne okno z widokiem na las. Na lewo od okna stało duże łóżko, a po drugiej stronie ogromna biblioteczka z mnóstwem książek. Meble były w kolorze ciemnego orzecha, a ściany białe niczym śnieg. Pokój był zimny i wydawało się, że idealnie oddaje charakter Sehuna.
            Chłopak już od godziny stał przed ogromnym  lustrem i usiłował ułożyć swoje blond włosy. Zawsze musiał wyglądać idealnie. Perfekcyjnie dopasowany czarny garnitur świetnie kontrastował z jego mlecznobiałą skórą.
            - Sehun – zawołała matka chłopaka – schodź już na dół. Chyba nie chcesz spóźnić się do szkoły.
            - Już idę – krzyknął blondyn.
            - Dziecko, ruszaj się szybciej! – powiedziała pani Oh wchodząc po schodach.
            - A ty znowu swoje – wymamrotał chłopak pod nosem.
            - Ja tu stoję i wszystko słyszę.
            - Ech, nie ma sensu się z tobą kłócić – powiedział Sehun, chwycił telefon i wyszedł z pokoju.
            Razem z matką udali się do czarnego, doskonale wypolerowanego samochodu. Szofer zawiózł ich pod szkołę chłopaka i tam się rozstali.
            - To rozpoczynamy kolejny rok w tej szkole – rzucił chłopak i poszedł w stronę wejścia do szkoły.
            Gdy tylko otworzył szklane drzwi, uderzył go wielki gwar i hałas. Sehun zaczął rozglądać się po korytarzu. Kierował się w stronę sali, na której miała odbyć się ceremonia rozpoczęcia roku szkolnego. Jego wzrok prześwietlał każdy kąt szkoły i każdą osobę. Kiedy znalazł tego kogo szukał, uśmiechnął się do siebie.
            Luhan był drobnym chłopakiem o jeleniowatych oczach. Miał brązowe, zmierzwione włosy i idealny uśmiech. Był nieco starszy od Sehuna, przez co bardzo mu się podobał. Aktualnie byli ze sobą od pół roku. Luhan naprawił złamane serce Sehuna. Poskładał je najlepiej jak potrafił. Po przejściach z  byłą dziewczyną, Sehun był w strasznym stanie, a Lulu stał się jego najlepszym lekarstwem.  Był zawsze kiedy młodszy go potrzebował. Teraz stał odwrócony tyłem i wyraźnie szukał kogoś wzrokiem. Sehun zaszedł go od tyłu i przykrył mu oczy dłońmi.
            - Wiem, że to ty – zaczął Lulu. – Nie musisz robić mi takich niespodzianek. Czekam na ciebie odkąd tylko wszedłem do szkoły – dokończył chłopak, po czym zdjął dłonie blondyna ze swych oczu i odwrócił się w jego stronę.
            - Nie spodziewałem się, że będziesz na mnie czekał – powiedział zdziwiony Sehun.
            - Hunnie! – wykrzyknął Luhan. – Nie czekałem na ciebie, ale tak się cieszę, że cię widzę – powiedział i rzucił się blondynowi na szyję.
            Jak to nie czekał na mnie? - Sehun zapytał siebie w myślach.
            - W takim razie na kogo czekałeś? – zapytał dociekliwie młodszy.
            - Na mojego przyjaciela – wydukał Lulu i odsunął się od Sehuna.
            - Na kogo? – syknął blondyn.
            - N-na Laya – odpowiedział mu Luhan.
            - Kto to do cholery jest?
            - Mówiłem już,  to mój przyjaciel – rzucił starszy i odwrócił się tyłem do swojego chłopaka.
            - Od kiedy się znacie? Jak się poznaliście? Opowiedz mi wszystko – mówił wściekle Sehun.
            - Poznaliśmy się we wakacje. Na spotkaniu klasowym. Jest nowy i mieszka najbliżej mnie. Prawie całe wakacje spotykaliśmy się ze sobą. Chodziliśmy po mieście, pokazywałem mu, gdzie co się znajduje – opowiedział Lulu jak na spowiedzi.
            Blondyn zmarszczył brwi i długo patrzył na Lu w zamyśleniu.
            - Zmieniłeś kolor włosów – rzucił Luhan ni stąd, ni zowąd.
            - Tak i co z tego? – odpowiedział blondyn. – Zmieniasz temat.
            - Cześć wam! – rzucił Yixing, który właśnie wbiegł do szkoły. – Dlaczego nie jesteście jeszcze na sali? Zaraz się zacznie – dokończył i pędem rzucił się w kierunku, gdzie miało odbyć się rozpoczęcie roku szkolnego.
            - Czy to był on? – zapytał Sehun.
            - Tak. Chodźmy już, bo się spóźnimy – odrzekł Lulu.
            - Nie. Nie mam zamiaru tam iść – rzucił młodszy ze zgorszoną miną.
            - Czy ty masz zamiar kolejny rok olewać szkołę? – zapytał Luhan cicho.
            - Nie, ale rozpoczęcie roku mogę olać – powiedział blondyn i wyszczerzył zęby w łobuzerskim uśmiechu powoli zbliżając się do starszego.
            - Sehun! Co ty masz na myśli? – spytał szatyn i podniósł głowę patrząc w oczy swojego chłopaka.
            - Zaraz się przekonasz.
            Kiedy nikogo nie było już na korytarzu, młodszy przyciągnął Luhana najbliżej jak tylko mógł. Jedną ręką obiął go w talii, a drugą położył mu na policzku. Lulu zarumienił się i odwrócił głowę w bok.
            - Hej, coś ci nie pasuje? – zamruczał Sehun do ucha starszego. Luhan poczuł ciarki na całym ciele.
            - N-nie. Wszystko w porządku  – wydusił z siebie szatyn, gdy poczuł oddech młodszego na szyi.
            - Hmm… - wymruczał blondyn, po czym wpił się w usta Luhana.
            Starszy wzdrygnął się na ten gest i szybko odciągnął swoją głowę od Sehuna.
            -Co do cholery? – warknął młodszy.
            - Nie tutaj – powiedział Lulu i chwycił Sehuna za nadgarstek, po czym zaciągnął go do toalety.
            - Tutaj chcesz się zabawiać? – zapytał znacząco blondyn.
            - Hunnie, ja… Tęskniłem za tobą – odrzekł szybko starszy, nie zwracając uwagi na pytanie Sehuna.
            - Ja za tobą też. Mogłeś chociaż zadzwonić, żebyśmy mogli porozmawiać.
            - Nie mogłem – rzucił szatyn.
            - Jak to? – zdziwił się Sehun.
            - Lay… On… nie wie. O mnie. O nas.
            Twarz Sehuna poczerwieniała. Był zdenerwowany.
            - Nie przyznajesz się do mnie – zaczął Sehun. – Wiedziałem, że tak będzie. Nie chcesz się przyznać co do mnie czujesz, bo boisz się, że twój przyjaciel wyśmieje cię, że masz kiepski gust. Mam rację?
            - To nie tak…
            - Wstydzisz się. Mnie. Siebie. Nas jako pary. Prawda? – przerwał mu młodszy, mówiąc gardłowym głosem.
            -Hn… - westchnął Lulu.
            -Cii… - szepnął Sehun, ujął twarz szatyna w dłonie i powiedział – Kocham cię, Luhan – po czym przelotnie pocałował go w usta.
            Lulu odwrócił gwałtownie głowę, ale na jego ustach malował się nieśmiały uśmiech.
            - Czekałem na to całe wakacje – powiedział Sehun i wpił się mocno w wargi Luhana.
            Jedną rękę położył na jego talii, a drugą wsunął mu we włosy. Starszy zaczął szybko rozwiązywać krawat blondyna, który korzystając z nieuwagi Lulu, wepchnął mu język do ust. Ręka młodszego powędrowała z talii pod koszulę szatyna. W tej chwili drzwi do toalety otworzyły się, a chłopcy odskoczyli od siebie jak oparzeni, udając, że nic się nie stało. Do łazienki wkroczył pan Jung, wychowawca Luhana.
            -No, no, ładnie się tu bawicie – powiedział nauczyciel.
            Chłopcy patrzyli na siebie, nie wiedząc co powiedzieć.
            - Ja już muszę lecieć. Do zobaczenia później, Lulu – rzucił Sehun, po chwili niezręcznej ciszy i wyszedł.
            Pan Jung patrzył na Luhana pretensjonalnym wzrokiem.
            - Nie spodziewałem się tego po tobie, Lulu – rzekł po chwili wychowawca, mocno akcentując ostatnie słowo. – Mój najlepszy uczeń i robi coś takiego. Nieprawdopodobne.
            - Ja też już muszę iść – wymamrotał niepewnie Luhan.
            - Czekaj, czekaj – zatrzymywał go nauczyciel, ale szatyn nie słuchał tylko popchnął  pana Jung i wybiegł trzaskając drzwiami.
            - Nie ujdzie ci płazem to, co tutaj zobaczyłem – usłyszał jeszcze głos nauczyciela, dobiegający z zamykających się drzwi.
            Sehun stał przed salą, na której ciągle trwała ceremonia rozpoczęcia roku i wyczekiwał na swojego chłopaka. Gdy zobaczył, że Luhan idzie ze łzami w oczach, wybiegł mu naprzeciw i mocno go do siebie przytulił.
            - Czy on ci coś zrobił, skarbie? – zapytał młodszy nadal przyciskając Luhana do piersi.
            - On... On chyba mi groził. Powiedział, że nie ujdzie mi płazem to, co zobaczył– odrzekł szatyn zachrypniętym głosem.
            -Chodź! – rzucił blondyn i chwycił Lulu za nadgarstek. – Pożyczę samochód i odwiozę cię do domu.
***
            Podczas jazdy samochodem, Sehun cały czas próbował uspokoić Luhana, któremu łzy wypływały z oczu niczym strumyki. Przypomniał sobie wtedy wszystkie sceny z poprzednich lat, kiedy to inni nauczyciele molestowali go. On jednak nie mógł nic na to poradzić, bo groziło to oblaniem roku lub wydaleniem ze szkoły.
            Gdy dojechali na miejsce, starszy wcale nie chciał iść do domu. Chciał zostać ze swoim chłopakiem, bo tylko wtedy czuł się bezpieczny.
            - O co chodzi? Mam cię zaprowadzić? – spytał Sehun widząc, że Lulu wcale nie chce wysiadać.
            -Yhm… - wymruczał szatyn i skinął głową.
            Sehun szybko poderwał się z miejsca i wysiadł z samochodu. Podszedł do drzwi pasażera i otworzył je, jak na dżentelmena przystało. Złapał Luhana za rękę i pomógł mu wstać. Blondyn zamknął samochód i razem ze starszym poszedł do jego domu. Gdy weszli do środka Luhan zdziwiony powiedział:
            - Miałeś mnie tylko odprowadzić.
            - Yah, ale chciałbym jeszcze z tobą porozmawiać – odparł młodszy.
            - Niby o czym?
            - O twoim rzekomym przyjacielu.
            - Zostaw go w spokoju. Nawet go nie znasz – powiedział ostro Luhan.
            -Ale go widziałem. Patrzył na ciebie jakbyś do niego należał.
            - Wygadujesz bzdury – powiedział starzy po czym zdjął buty i rzucił na wieszak swoją marynarkę.
            - Wcale nie i zapamiętaj sobie, jesteś tylko i wyłącznie mój – odparł Sehun.
            Lulu zaprosił blondyna do kuchni i zrobił im herbaty. Następnie przenieśli się do salonu i oglądali telewizję siedząc na podłodze.
            - Yah, znowu mamy oglądać te głupoty? – zapytał kpiąco młodszy, wyłączając telewizor.
            - A co mielibyśmy robić innego?    
            - Znam ciekawsze zajęcie – odrzekł Sehun i objął ramieniem Luhana.
            Starszy oparł głowę na piersi blondyna i mocno się w niego wtulił.
            - Tak bardzo mi cię brakowało, Sehunnie – powiedział Lulu po chwili ciszy.
            Sehun chwycił Luhana za podbródek i spojrzał mu przenikliwie w oczy. Starszy chciał odwrócić wzrok, ale w tym momencie usta blondyna przylgnęły do jego ust. Sehun przesunął swoje ręce na talię Luhana i delikatnie podniósł go z podłogi.
            - C-co ty robisz? – spytał zdyszany Lulu.
            - Chodźmy do twojego pokoju – rzucił Sehun i złapał starszego za nadgarstek, po czym zaciągnął go na górę.
            W pokoju szatyna jak zwykle panował porządek, który Sehun od razu musiał zniszczyć. Ściągnął swoją marynarkę i rzucił ją na podłogę, po czym delikatnie pchnął starszego na łóżko i usiadł na jego brzuchu. Luhan powoli wsunął swoje dłonie pod koszulę młodszego, a tamten nachylił się i złączył ich wargi w gorącym pocałunku. Sehun po omacku rozpinał koszulę Lulu, a kiedy skończył, rzucił ją na bok i to samo zrobił ze swoją. Starszy złapał za pasek spodni Sehuna i czym prędzej odpiął go, po czym zsunął materiał z nóg blondyna.
            Kiedy obaj byli już w samej bieliźnie, młodszy stanął obok łóżka i wpatrywał się w idealne ciało Luhana. Jego falująca klatka piersiowa przyciągała uwagę Sehuna lecz było coś co przyciągało jego uwagę jeszcze bardziej. Nie mógł już dłużej czekać i podszedł bliżej starszego. Po chwili włożył mu rękę w bokserki i dotknął jego członka, na co Luhan odpowiedział mu cichym jękiem.
            Starszy tak długo nie czuł dotyku Sehuna, że nawet najmniejszy gest przyprawiał go o dreszcze. Blondyn zaczął delikatnie przesuwać po męskości starszego i w ten sposób chciał rozbudzić w nim pożądanie. Luhan poczuł falę podniecenia i chciał oddać się rozkoszy. Po chwili ostatnie kawałki materiału zsunęły się z ich ciał i wylądowały na podłodze.
            Luhan leżał na plecach czekając na ruch młodszego. Sehun powoli rozszerzył nogi szatyna, po czym wsunął jeden palec w jego wejście i zaczął nim ostrożnie poruszać. Po krótkim czasie dostał od Luhana to, czego najbardziej oczekiwał. Starszy cicho jęczał, co spodobało się blondynowi, więc dołożył jeszcze jeden palec. Lulu wygiął się, odrzucając głowę do tyłu i czując, że jest rozciągany do granic możliwości. Długie palce Sehuna zaczęły poruszać się w nim w przód i w tył.  Spazmy rozkoszy przepłynęły przez ciało starszego.
            Kiedy Sehun czuł, że ciało Luhana jest już wystarczająco przygotowane, wyciągnął z niego swoje palce.  Wyprostował się i spojrzał w oczy szatyna, po czym nachylił się nad nim i czule pocałował jego rozpalone wargi. Następnie powrócił do czynności, do której wcześniej odpowiednio przygotował Lulu.
            Szatyn poczuł, jak palce Sehuna znikają i zastępuje je coś znacznie większego. Doskonale wiedział, że był to drgający penis młodszego.
            Blondyn najpierw powoli wsunął swojego pulsującego członka w otwór Luhana, a następnie równie wolno go wysunął. Starszy mocno przygryzł wargi i przymknął oczy.  Sehun wiedział, że sprawia ból swojemu chłopakowi.
            - Przepraszam, skarbie – szepnął szatynowi wprost do ucha, na co ten odpowiedział mu głośnym jękiem.
            Młodszy energicznie poruszał swoim członkiem wewnątrz ciała Luhana i jednocześnie błądził rękami po jego torsie. Jego usta na zmianę to przywierały do warg szatyna, to pieściły jego nagi brzuch. Słyszał ciche pojękiwania swojego chłopaka i przez to odczuwał niewyobrażalną przyjemność.
            Luhan czuł, że zaraz osiągnie szczyt. Zagryzł swoje wargi jeszcze mocniej i wygiął swoje ciało w łuk, a po chwili zalał swój brzuch i tors Sehuna białym płynem. Moment po nim doszedł blondyn, po czym opadł na łóżko, kładąc swoją twarz obok twarzy szatyna.  Patrzył na ich ciała, falujące z każdym ciężkim oddechem.
            - Całe wakacje myślałem o tym, żeby znowu móc cię poczuć – mruknął Sehun po chwili ciszy i przejechał palcem po obojczyku Luhana, na co ten lekko zadrżał.
            Blondyn objął ramieniem starszego i położył sobie jego głowę na piersi. Głaskał go po włosach, na co Lu tylko się delikatnie uśmiechał. Po dłuższej chwili Sehun zdecydował, że musi iść wziąć prysznic. Pocałował jeszcze czule szatyna i wstał, kierując się w stronę łazienki.
            Gdy blondyn wyszedł ubrany w swoje dawne ciuchy, zobaczył, że starszego nie ma w pokoju. W tej samej chwili otworzyły się drzwi i wszedł Luhan.
            - Myślałem, że gdzieś zniknąłeś – rzucił Sehun.
            - Miałbym zginąć we własnym domu? – zapytał ironicznie starszy.
            - Nie, ale przecież to mógł być tylko sen.
            - Ale nie był – szepnął szatyn i podszedł do blondyna, a następnie wtulił się w niego. – Dziękuję.   
            - Ech… to ja powinienem dziękować tobie. Przepraszam, ale musze już iść – powiedział młodszy i wyszedł.
            Kiedy tylko Sehun opuścił dom Luhana, od razu wpadł mu do głowy pomysł, żeby jechać do szkoły i spotkać się z Layem.
            - Dopiero jedenasta. Może jeszcze jest w szkole – mruknął blondyn do siebie, po czym wsiadł do samochodu i ruszył tam, skąd przyjechał.
***
            Gdy blondyn zaparkował swój samochód przed budynkiem szkoły, powróciła jego dawna złość. Czuł, że w jakiś sposób musi odizolować Luhana i Yixinga. Wysiadł szybko z auta i ruszył w stronę szklanych drzwi, przez które już wcześniej przechodził.
            Powoli otworzył drzwi szkoły i pewnym krokiem wszedł do środka. Cały korytarz wypełniony był  uczniami i nauczycielami, co świadczyło o tym, że ceremonia rozpoczęcia roku szkolnego niedawno się zakończyła. Nagle blondyn zauważył zdezorientowanego Yixinga, który wyraźnie na kogoś czekał. Gwałtownie odwrócił się w jego stronę i nie czekając długo, postanowił zajść go od tyłu.
            Kiedy Sehun znajdował się coraz bliżej swojego rywala,  mocniej zaciskał swoje pięści. Podszedł najbliżej jak tylko mógł. Wziął porządny zamach i kiedy Lay odwrócił się, młodszy z całej siły uderzył go w twarz.  Skołowany Yixing zatoczył się i z impetem runął na podłogę.
            Blondyn uklęknął przed Layem i wycedził przez zęby:
            - Nie zbliżaj się do Luhana, gnido.
            Następnie wstał, poprawił swoją marynarkę i z uśmiechem na ustach opuścił budynek szkoły, zostawiając bezradnego Yixinga na podłodze.

1 komentarz: