sobota, 28 maja 2016

Black & White [8/12]

Długość rozdziału: 3462 słów

Około południa, po bardzo spóźnionym śniadaniu Chanyeol i Baekhyun wyruszyli na przechadzkę po okolicy. Żaden z nich nie miał ochoty na jeżdżenie samochodem czy wracanie do miasta choćby na pięć minut. Obaj marzyli o chwili spokoju i wytchnienia, więc wyłączyli swoje telefony, nawet jeśli później mieli mieć przez to kłopoty. Nie po to wyrwali się ze zgiełku i wrzawy, by teraz ktoś ciągle zrzędził im do uszu, co tam się właśnie dzieje. Chwilowe odcięcie od świata jeszcze nikomu nie zaszkodziło.
Pogoda była idealna. Majowe słońce bez specjalnego wysiłku przyjemnie ogrzewało ich twarze, a leciutki wietrzyk od czasu do czasu zapewniał słodkie ochłodzenie. Mimo wszystko student założył na siebie gruby sweter, pamiętając, jak ostatnim razem zmarzł, czekając na starszego i że tamten nad ranem skarcił go za brak dolnych części garderoby. Wdychali świeże, oczyszczające powietrze, jakie niósł ze sobą las. Jednym uchem wpuszczali odgłosy przelatujących dzikich kaczek i gęsi, a drugim plusk wyskakujących ponad powierzchnię jeziora ryb.
– Wiesz, dokąd idziemy? – zapytał nagle jasnowłosy, spoglądając na drugiego kątem oka. To nie tak, że bał się, że mężczyzna zaprowadzi go na uroczą polanę i tam zostawi, kiedy będzie zachwycał się rzadkimi okazami ptaków. Po prostu chciał się upewnić.
– Tak – odparł stanowczo Chanyeol, wpychając dłonie do kieszeni. Zanim jednak drugi zdążył coś powiedzieć, uprzedził go. – Nie powiem ci. Chcę, żeby to była niespodzianka, dobrze?
Baekhyun jak dzieciak skrzyżował ręce na piersi i spuścił głowę, nadymając wargi. Udawał obrażonego, choć w istocie lubił niespodzianki. Jako dzieciak uwielbiał dostawać niespodziewane prezenty na urodziny czy święta, ale teraz zasłużył na inny rodzaj upominków. I chociaż Park nie był nikim z rodziny, ani nie był jego chłopakiem, cieszył się, że zapewnia mu takie różnorodne atrakcje. Sam z siebie pewnie nigdy nie zdobyłby się na to, żeby pojechać w zaciszne miejsce poza miastem i chwilę się zrelaksować.
Po prawie dwugodzinnej wędrówce, w czasie której Byun chyba ze sto razy zerkał na starszego, próbując wyciągnąć informacje, dokąd się udają, dotarli do zamierzonego celu. Ich oczom ukazały się typowe wiejskie zabudowania, mnóstwo kur, kaczek i innych zwierząt, które służyły za pokarm lub przynosiły zysk w postaci jaj czy mleka. Student patrzył zaciekawiony na wszystko dookoła. Ostatnim razem był na wsi, kiedy był jeszcze dzieckiem. Jeździł często do swojej babci i pomagał jej w wielu pracach, jako że był wzorowym chłopcem.
Na myśl przyszło mu, że Chanyeol zabrał go tutaj, by znów poczuł się jak kilkanaście lat temu. Z drugiej strony podejrzewał, że może biznesman sam co jakiś czas odwiedza to miejsce z tylko sobie wiadomych powodów. To naprawdę ciekawiło chłopaka, a wkrótce wszelkie zagadki, jakie podsuwał mu umysł, miały zostać rozwiązane. Jeszcze raz jasnowłosy omiótł wzrokiem wiejski krajobraz, a potem zaciągnął się powietrzem, które nie było zatrute dymem z kominów i samochodowych spalin.
– Co będziemy tutaj robić? – zapytał mężczyzny, uwieszając się na jego ramieniu. – Tu jest naprawdę ładnie. Chętnie zostałbym tu dłużej niż na weekend – mówił bez zastanowienia, przymknąwszy oczy, gdyż słońce nieco go raziło.
– Zaraz zobaczysz, najpierw chodźmy coś zjeść – zaproponował Park, a chłopak ochoczo się zgodził, uśmiechając się przy tym szeroko.
Tradycyjna kuchnia nie była czymś obcym dla młodszego, jednak dawno nie jadł już niczego takiego. Trochę stęsknił się za wyśmienitym smakiem potraw przygotowanych z sercem, a nie w pośpiechu przy odrobinie szczęścia. Co prawda umiał gotować i robił to dla siebie i przyjaciela, ale to nie było to samo, co robiła jego mama, babcia czy kobiety mieszkające tutaj.
Weszli do jednego domu, gdzie Baekhyun od razu zaczerwienił się, ponieważ domownicy zaczęli go komentować. Widać było, że znali czarnowłosego, dlatego mogli czuć się nieco swobodniej. Mimo wszystko student postanowił mieć się na baczności, żeby nie zrobić czegoś głupiego w obecności obcych sobie ludzi. Zostali uprzejmie zaproszeni do stołu, dlatego bardzo szybko pozbyli się zbędnego obuwia i udali się do jadalni, gdzie smaki wszystkich gotowanych potraw mieszały się ze sobą, drażniąc nozdrza oczekujących na posiłek.
Na początek został podany naengmyeon czyli popularna potrawa na zimno. Napawając się samym widokiem, Baekhyun chwycił do ręki pałeczki i zaczął łowić najpierw makaron, który był nieco twardy jak na to danie przystało, a później kawałki kurczaka i jajko. Nie potrafił powstrzymać się od oblizywania ust po każdym przełknięciu, a gdy jego miska zaczęła ziać pustkami, był bliski skomlenia o więcej. Dlatego ucieszył się, jak tylko każdy wziął swoją porcję jjim.
Z nieco mniejszym entuzjazmem Chanyeol zajadał się swoją marynowaną rybą, pochłaniając przy tym podane także zieloną fasolkę i paprykę. Tak naprawdę nie skupiał się na jedzeniu, a raczej nadal próbował odkryć źródło swoich bezsennych nocy i problemów z emocjami. Ilekroć analizował wszystkie ostatnie wydarzenia, nie dochodził do żadnych konkretnych wniosków. Zaśmiał się cicho, gdy jakaś ahjumma wytarła mu brodę chusteczką. Nie oczekiwał tego, ale nie mógł być zaskoczony. Wszyscy ludzie tutaj byli to znajomi jego dziadka i babci, których już od dawna nie było na tym świecie.
Rodzice rzadko pozwalali mu widywać się ze starszą parą, ponieważ się pokłócili, ale on i tak czasami robił to w tajemnicy. Wtedy też poznał całą lokalną społeczność. Domek, do którego zabrał Baekhyuna należał do jego dziadków. Dostał go jako spadek i skorzystał, remontując go i urządzając po swojemu. Był jego ucieczką od problemów, których ostatnio tylko przybywało. Westchnął, odsuwając od siebie pusty talerz, a potem należycie podziękował.
Po krótkiej rozmowie, którą starsi ludzie zadręczali jego i Byuna – choć temu chyba się to podobało, bo żartował i śmiał się jak dzieciak, na co Park również się uśmiechał – wyszli na zewnątrz. Chłopak delikatnie poklepał się po brzuchu, a potem rozprostował ramiona, gdy ciepłe promienie słońca pieściły jego twarz. Jak dla niego wszystko było wspaniałe, nie umiał wyobrazić sobie spędzenia soboty lepiej. Może nie było to jego spełnienie marzeń, jednak czuł się trochę bardziej wolny. Przynajmniej Jongin nie jęczał mu do ucha, że musi iść zrobić popcorn, bo on przygotowywał ostatnią miskę.
– Teraz mogę pokazać ci niespodziankę – odezwał się nagle Chanyeol, kierując się z młodszym w stronę stajni.
– A samo przyjście tutaj nie było niespodzianką? – zapytał skonfundowany Baekhyun, zerkając na towarzysza z ukosa.
Mężczyzna cicho parsknął pod nosem. – W takim razie to będzie druga niespodzianka –odrzekł, uśmiechając się tak, że w jego policzku pokazał się słodki dołeczek. – Lubisz konie?
– Hm, nie wiem. Niby jeździłem do babci, ale tam nikt nie miał konia. – Jasnowłosy wzruszył niewinnie ramionami i pokręcił głową. – Chociaż nie mogę powiedzieć, że mi się nie podobają. Wiele razy widziałem ich zdjęcia i uważam, że są wyjątkowe.
– Wyjątkowe? – Starszy zmarszczył brwi.
– Tak. – Byun pokiwał głową. – Koń przy człowieku jest dużym zwierzęciem, ale jak go oswoisz, staniesz się jego przyjacielem, to będziesz mógł na nim bezpiecznie jeździć. To rodzaj zaufania, prawda? Taka specjalna więź.
– Masz rację.
Chwilę później dotarli do dużej stajni. Do środka wprowadził ich nastoletni chłopiec, którego Chanyeol znał, bo był w tym miejscu nie pierwszy raz. Joohyung – bo tak chłopak miał na imię – zaprowadził ich do dwóch koni, które były najbardziej delikatne. Dodatkowo czarnowłosy jeździł na grzbietach obydwu i trochę wiedział, jak się z nimi obchodzić. Oczywiście nie był jakimś specem od koni. Znał podstawy, których nauczył go nastolatek wraz ze swoim ojcem. Był im za to wdzięczny, bo dzięki temu, mógł oderwać się od zapracowanej codzienności nie tylko po to, by iść pograć w tenisa, lecz również, by tu przyjechać i pojeździć konno.
– Będziemy jeździć? – rzucił cicho Baekhyun, tępo wpatrując się w zwierzę w boksie obok.
– Oczywiście. To jest moja druga niespodzianka – odpowiedział Chanyeol, delikatnie klepiąc jasnowłosego po ramieniu.
– A-ale ja nigdy nie jeździłem. Nie potrafię-
– Nic nie szkodzi, nauczę cię – wtrącił Joohyung, uśmiechając się promiennie do nowego znajomego.
Na początek nastolatek podał im ubrania, które były bardziej odpowiednie do jazdy konno, oraz potrzebny osprzęt. Zupełnie zielony student nie wiedział, jak ma zachowywać się przy żywym koniu, który oddychał i dodatkowo śledził wzrokiem każdy jego ruch. To w niczym nie pomagało. Na szczęście pomocny chłopak podszedł do niego, wręczając kostki cukru, którymi obaj zaraz nakarmili Susan. Joohyung dał Byunowi także marchewkę, a później pomógł mu wyszczotkować konia i założyć siodło w odpowiedni sposób.
Następnie przeszli do części, gdzie jasnowłosy miał zawrzeć nić porozumienia z koniem, na którym za chwilę miał jeździć. Co kilka sekund nerwowo strzelał oczami w kierunku Parka. Ten wyraźnie dobrze radził sobie ze swoim zwierzęciem, bo nawet śmiał się i mówił do niego. Baekhyun wyciągnął przed siebie drżącą dłoń, ale nastolatek pokręcił głową z dezaprobatą.
– Musisz być pewien tego, co robisz – pouczył z ciepłą nutą w głosie. – Koń czuje twój strach. Musisz pewnie go pogłaskać, a kiedy go karmisz, wyprostuj palce, bo inaczej cię ugryzie.
Kiwając głową, Byun ostrożnie, lecz odpowiednio położył dłoń na pysku konia i zaczął go głaskać. Uśmiechnął się lekko. – Cześć, Susan. Mam nadzieję, że nie zrobisz mi krzywdy. Nie chcę mieć złamanej nogi. Obiecuję, że będę jeździł jak należy, choć to będzie mój pierwszy raz.
Po krótkiej acz treściwej lekcji, jak należy prowadzić konia podczas jazdy, Joohyung pomógł Baekhyunowi zasiąść w siodle. To nie było aż takie trudne, kiedy miało się kogoś do pomocy. Jasnowłosy uznał, że sama jazda może wypaść gorzej, ale liczył, że w razie wypadku chłopak zrobi, co będzie konieczne. Niedługo później, kiedy tylko Chanyeol wskoczył na gniadego konia, powoli wyjechali ze stajni w kierunku polany i łąk.
– Będę uważał na Baekhyuna – rzucił mężczyzna do Joohyunga i posłał mu promienny uśmiech. Może i nie umiał jakoś wybitnie sobie radzić, ale nie chciał, by ktoś im przeszkadzał. – Bądź w pobliżu na wszelki wypadek.
We dwójkę bez pośpiechu ruszyli w stronę przeciwną do tej, skąd przyszli. Młodszy odrobinę się stresował. Bał się, że może przez swoją nieuwagę wypaść z siodła albo niechcący rozzłościć konia. Czarnowłosy natomiast czuł się pewnie. Zdążył wpaść w rytm konia, dlatego było mu łatwiej, co jakiś czas rzucał okiem na towarzysza. Nie chciał, by stała mu się jakaś krzywda. W końcu nie po to go ze sobą zabrał.
– I jak? – zapytał starszy po pięciu minutach, gdy wydawało się, że student jest już wystarczająco rozluźniony.
– Jest dobrze. Znaczy… tak mi się wydaje. – Byun mocno ściskał lejce, jednak jego dłonie nie drżały, a postawa była mniej sztywna niż przedtem. – Susan jest chyba miłym koniem.
– Tak, jest miła. Tony – Chanyeol wskazał na swojego wierzchowca – też taki jest. Z tego co wiem, ta rodzina trzyma je już dość długo i bardzo się o nie troszczy.
Jechali tak jeszcze przez jakiś czas, gawędząc o zwierzętach, aż jasnowłosy uznał, że za bardzo bolą go nogi i tyłek, więc to pora by wracać. W podobnym tempie dotarli z powrotem do stajni, gdzie już czekał na nich Joohyung. Biznesman pospiesznie zeskoczył z siodła, mając w tym już nieco wprawy. Drugiemu nie poszło tak gładko. Sam nie wiedział, jak to się stało, ale spadł, gdy pozostało mu postawić nogi na ziemi. Jęknął cicho, podnosząc się na dłoniach.
– Baekhyun! – Mężczyzna natychmiast podbiegł do Byuna i przykucnął obok. – Nic ci nie jest? – spytał z nutą niepokoju w głosie.
– Nie. To nic wielkiego – odrzekł niższy, pomału podnosząc się do pozycji stojącej. Otrzepał z ubrania siano i zaśmiał się cicho. – Wystraszyłeś się, jakbym co najmniej spadł z drzewa i złamał nogę. Naprawdę się o mnie martwisz.
Brunet mocno zmarszczył brwi, co jeszcze bardziej rozbawiło Baekhyuna. – Martwię się, bo gdyby coś ci się stało, to nie miałbym z ciebie żadnego pożytku – wyznał, nie zwracając uwagi na nastoletniego Joohyunga, który mógł wysnuć sobie własne wnioski. – Wracajmy do domu, hm?
W odpowiedzi student pokiwał głową z aprobatą. Dość szybko przebrali się w swoje poprzednie ubrania, pożegnali z wszystkimi ludźmi, którzy życzliwie ich ugościli i wyruszyli w drogę do małego, drewnianego domku. Słońce powoli chyliło się ku zachodowi, tworząc na niebie magiczne plamy różu, pomarańczu i fioletu. Co jakiś czas mocniejszy promień całą swoją siłą beztrosko uderzał w twarz Byuna lub Parka.
Tym razem nie rozmawiali, ale cisza między nimi nie była niewygodna. Śpiew ptaków pieścił ich uszy, a wiatr dumnie rozwiewał włosy, pozwalając, by minione chwile zapadły im głęboko w pamięć. Nie mogli ukryć tego, że bardzo podobał im się czas, który razem spędzali. Nie znaczyli dla siebie wiele. W gruncie rzecz mieli znaczyć jeszcze mniej. Chanyeol, ku przekorze własnym warunkom, rozwinął ich znajomość do czegoś więcej niż seksu co kilka dni. Zabierał chłopaka do kina i w inne miejsca, choć obiecywał, że wcale tak nie będzie. Teraz już w ogóle przestał zwracać uwagę na konsekwencje, jakie mogą z tego wyniknąć.
W czasie gdy Baekhyun i Chanyeol spędzali czas, relaksując się leśnym spacerem, Yoona nie próżnowała. Cały czas zaprzątała sobie głowę, jak dostać się do mieszkania brata, którego nie było w domu. Nie posiadała zapasowych kluczy, za bardzo starszy jej nienawidził, by pozwolić jej odwiedzać jedno ze swoich osobistych schronień przed światem. Dodatkowo nie mógł dopuścić, żeby wścibska dziewucha myszkowała po wszystkich zakamarkach i szukała czegoś, co dogłębnie zainteresowałoby ją. Później zapewne krążyłyby o Parku plotki, których nawet jego wpływowi rodzice nie daliby rady powstrzymać.
Korzystając z informacji, że czarnowłosy miał pokojówkę, odwiedzającą go co dwa dni, młoda Park postanowiła zakraść się do mieszkania. W sobotnie popołudnie pewna siebie dziewczyna wysiadła pod blokiem brata ze swojego nowiutkiego samochodu. Nie chciała być w niczym od niego gorsza, dlatego kazała sobie także kupować wyszukane nowoczesne bryki. Nasunęła na nos ciemne okulary i ruszyła na misję. Nie myślała, że coś może pójść nie tak. Zawsze dopinała swego i nie miała zamiaru się poddać. Była skłonna i do tego, by uderzyć kobietę, chociaż nie wiedziała, jaka ona jest.
Dość szybko dotarła pod znajome drzwi i prychnęła, wsadzając jedną dłoń do kieszeni. Tego dnia ubrana była wyjątkowo uroczo. Miała na sobie jasną, modnie skrojoną spódnicę i kwiecistą koszulę bez rękawów, co dawało jej razem niewinną otoczkę. Była przekonana, że pokojówka przyjmie ją, nie bardzo wypytując o dokładną przyczynę jej wizyty. Miała wymyśloną wymówkę, więc zastukała lekko do drzwi, a potem na moment przycisnęła dzwonek.
Szybko w progu pojawiła się kobieta w średnim wieku ubrana dość pospolicie. Była niewysoka, szczupła, niczym nie wyróżniała się spośród innych kobiet w jej wieku, jednak miała bardzo miły wyraz twarzy. Yoona wierzyła, że to jest kluczem do jej sukcesu.
– Dzień dobry, pana Park nie ma w domu. Ale czy jest coś, czym mogę służyć? – odezwała się pracownica.
– Dzień dobry. Jestem siostrą Chanyeola – odparła grzecznie Yoona i skłoniła się lekko, co zupełnie nie leżało w jej zwyczaju. – Brat prosił mnie, żebym przyszła sprawdzić, czy wszystko w mieszkaniu jest jak należy podczas jego nieobecności – skłamała dobitnie, szczerząc zęby w fałszywym uśmiechu.
– Och, doprawdy? Wobec tego niech pani wejdzie. Zapraszam. – Kobieta odsunęła się na bok, by dziewczyna mogła wejść do środka. – Napije się pani czegoś?
– Nie, dziękuję. Zaraz mam ważne spotkanie. Będę się spieszyć.
Kolejnym „ciepłym” uśmiechem młoda Park pożegnała sprzątającą, pozwalając jej zająć się tym, co przerwała. Jako pierwszy odwiedziła gabinet, stwarzając pozory, że rzeczywiście przyszła w tym celu, o którym wspomniała. Jej niechętne i całkowicie obojętne spojrzenia lądowały na nijakich doniczkach, biurku i innych sprzętach. Bez wyraźnego zainteresowania przechadzała się po pomieszczeniu, rzucając konieczne pochwały.
Niedługo później Yoona skierowała swoje kroki do salonu, gdzie kobieta bardzo dokładnie wycierała kurze z każdego najmniejszego kąta. Rzuciła okiem tu i ówdzie, nie chcąc przeszkadzać. Również rzekła serdeczne słowo na temat panującego ładu i porządku, po czym w końcu poszła tam, dokąd od początku zamierzała zajrzeć – do sypialni swojego brata. Była bezwzględna, dlatego miała nadzieję, że jej pierwsza misja powiodła się bez przeszkód. Nie wydawało jej się, żeby Chanyeol był na tyle inteligentny, by zorientować się w czymkolwiek.
Bezproblemowo znalazła się w dość prywatnym pomieszczeniu starszego, śmiejąc się do siebie triumfalnie. Była śmiertelnie przekonana, że zaraz zdobędzie to, czego oczekiwała – kamerę z filmem oczerniającym jej brata. Podeszła do uwielbianej przez niego komody, zabierając maleńkie urządzenie, jakie umieściła tam ostatnim razem. Nie było naruszone, więc Park wyraźnie go nie spostrzegł, co niosło ze sobą same korzyści. Moment później podłączyła kamerkę do swojej komórki, jednak była rozczarowana, widząc, że nic się nie nagrało.
– Jak to możliwe? – spytała sama siebie, wlepiając wzrok w ekran. – Nic nie rozumiem. Dlaczego to gówno nie zadziałało?! – krzyknęła rozzłoszczona i tupnęła nogą jak mała dziewczynka.
– Czy coś się stało? – Nagle do sypialni wparowała pokojówka, nerwowo gniotąc w palcach wyblakłą szmatkę.
– Nic takiego. Bardzo przepraszam, to tylko mój telefon. Wszystko takie tandetne teraz robią – wytłumaczyła pospiesznie dziewczyna, uśmiechając się sztucznie.
– A, tak, tak. Rozumiem. Już nie będę przeszkadzać. Niech pani wszystko dokładnie poogląda, żeby potem nie było niedomówień. – Wyszła, a Yoona tylko cicho prychnęła pod nosem.
Kiedy emocje trochę opadły, podeszła do wnęki w ścianie, gdzie stały najbardziej potrzebne przedmioty, między innymi elektroniczny budzik, za którym to ustawiła urządzenie. Tym razem włączyła je poprawnie. Udała jeszcze, że poprawia pościel i wyszła, licząc, że tym razem wszystko pójdzie jak z płatka. Wystarczyło tylko trochę poczekać. Bez pożegnania opuściła mieszkanie Chanyeola.
Wsiadając do samochodu, usłyszała brzęczenie swojej komórki. Odebrała, jednak przedtem głośno przełknęła ślinę, widząc imię na wyświetlaczu.
Masz to, czego nam potrzeba? – odezwał się spokojnie męski głos. Gdy nie padła żadna odpowiedź, dało się słyszeć ciche warknięcie.
– Przepraszam – odpowiedziała dziewczyna uniżonym tonem. – Nic nie zdobyłam. – Słysząc kolejne, głośniejsze warknięcie, pospieszyła z prośbą. – Daj mi jeszcze najwyżej tydzień. Nie zawiodę cię, przysięgam.
– Jeśli w określonym terminie nic nie dostanę, wszyscy dowiedzą się o twoich wybrykach, zrozumiałaś?
– Tak, szefie. Zrozumiałam.
Na zewnątrz panował już mrok, gdy Baekhyun wyszedł na werandę i oparł się o misternie zbitą balustradę, unosząc wzrok ku niebu. Pojedyncze gwiazdy mrugały, tworząc nieprzerwany ciąg, jakby liczyły ziemskie sekundy. Chłopak zatopił się we własnych myślach, co rusz zerkając na inną konstelację. Przez cały dzień czuł się dziwnie lekko, a przyjemne ciepło wlewało się do jego serca. Nie pamiętał, kiedy ostatnio nie musiał troszczyć się o wszystko dookoła. Miał wrażenie, że czas na trochę się dla niego zatrzymał, by mógł skorzystać z tego, co niesie mu życie.
Ciepłe, długie ramiona wyrwały go z zamyślenia, a głębokie mruknięcie sprawiło, że przekręcił głowę w bok. Błogi uśmiech wpełzł na jego twarz, gdy zrozumiał, że to dzięki temu mężczyźnie jest właśnie w tym miejscu, a nie gniecie się na kanapie przed telewizorem z miską niezdrowego jedzenia. Odwrócił się przodem do Parka, po czym splótł dłonie na jego karku, patrząc mu w oczy. W tamtej chwili czuł się naprawdę wyjątkowy.
– Dziękuję, Chanyeol.
– Za co? – zapytał czarnowłosy, marszcząc brwi.
– Za to, że mnie tu zabrałeś i że poświęcasz mi swój czas – odrzekł młodszy, lekko przyciskając palec do czoła drugiego. – Nie marszcz się, bo to ci nie służy.
Chanyeol zaśmiał się cicho, obdarzając chłopaka najpiękniejszym uśmiechem, na jaki było go stać. Serce ścisnęło mu się na moment, po czym zaczęło bić niewyobrażalnie szybko. Uznał to za znak niecodziennego zawstydzenia. Nieczęsto ktoś dziękował mu za takie błahostki. Trudne myśli na nowo zaczęły krążyć po jego głowie, lecz starał się nie zwracać na nie uwagi. To nie był czas, ani miejsce na filozoficzne rozmyślania o życiu. Zresztą, dla niego nigdy nie był właściwy moment na podobne sprawy.
Chociaż nie było szczególnie ciepło, naszła go nagła ochota na wskoczenie do jeziora. Może jego pomysły były absurdalne, ale tak już miał i nic nie mogło tego zmienić.
– Chodźmy kąpać się w jeziorze – wypalił nagle, a w jego oczach rozszalały się wesołe ogniki.
– Oszalałeś?! – zawołał Byun, a potem roześmiał się obserwując, jak Park zdejmuje z siebie ubrania i wbiega do jeziora.
– No, chodź, Baek! – krzyknął starszy, zanurzając się do pasa w niemal lodowatej wodzie.
Pomimo że był pewien, iż na drugi dzień będzie chory albo co najmniej przeziębiony, jasnowłosy ruszył swój tyłek i poczłapał nieprzekonująco w kierunku jeziora. Wpatrywał się w drżącego bruneta, który zaraz przepłynął spory kawałek, a później wrócił i zaczął bawić się jak dziecko. Wyglądał całkiem inaczej niż wtedy, gdy poprzedniego dnia kochali się w nieznany do tej pory Baekhyunowi sposób. Student pospiesznie pozbył się swych ciuchów i ze śmiechem dołączył do Chanyeola.
– Zimna!!! – wykrzyczał, będąc już w wodzie po biodra. Złapał się za ramiona i pocierał je niecierpliwie, chcąc się jakoś rozgrzać.
Bez słowa Park zbliżył się do niższego i przyciągnął go w objęcia. Z początku tylko na niego patrzył, rozkoszując się magią chwili. Nie mogąc wytrzymać radości, która go ogarnęła, schylił się i chlusnął Byuna wodą. Nie obchodziło go, że tamten drży od ogarniającego go chłodu. Musiał się przyzwyczaić, a taka zabawa była najlepszym rozwiązaniem.
Wkrótce obaj ochlapywali się wodą bez żadnej przerwy na oddech. Wygłupiali się, popychali, łaskotali, czerpali z tych ulotnych minut tyle, ile tylko się dało. Gdy w końcu się zmęczyli, chłopak na powrót znalazł się w ramionach Chanyeola. Patrzyli sobie głęboko w oczy, nie skupiając się nawet na poprawnym oddychaniu. Cały świat dookoła zniknął w przeciągu kilku sekund. Wszystko było jakby inne, odkryte na nowo przez dziwną iskrę, która przeskakiwała między nimi, ale nie rozpalała ogniska i nie ujawniała się.
Księżycowy blask ubrał Baekhyuna w poświatę utkaną z gwiezdnego pyłu, a brunet całkowicie stracił głowę. W ciemnych tęczówkach widział nie tylko odbicie samego siebie, ale także niecodzienne ciepło, które pobudzało właśnie te bodźce, których najbardziej się bał. Jego serce ponownie niebezpiecznie załomotało. Od pewnego bolesnego momentu postanowił, że już nigdy nie ożywi do pracy swoich uczuć, by nie zostać zranionym. Życie najwidoczniej miało inne plany, gdyż z każdym dniem fragmenty jego ciała, jakby na nowo budziły się rażone wyższą energią, której źródło znajdował właśnie w tym drobnym chłopaku.


A/N: Cześć! Ostatnim razem polecaliście mi, żeby dodać to opowiadanie na Wattpad i... próbowałam. Ale czuję jakąś dziwną blokadę i chyba raczej Black & White nie znajdzie się tam. Wybaczcie. TT.TT Mimo to mam nadzieję, że prześlecie dalej link z tym ff, bo naprawdę jest mi bardzo miło, widząc, że ktoś docenia to, co publikuję.

3 komentarze:

  1. mam nadzieję, że twoje ff będzie miało jeszcze więcej fanów i wcale nie potrzebny będzie Ci do tego wattpad i trzymam za to kciuki ;3
    rozdział super, piszesz tak cudownie, że mogłabym twoje opowiadania czytać cały czas na okrągło :')
    Nie mogę doczekać się nowego rozdziału <3
    weny~~
    /Nika

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jak zwykle świetny, z każdym kolejnym relacja Chanyeola i Baekhyuna jest coraz bardziej urocza i jestem ciekawa co zrobi Yeol z faktem, że zaczyna żywić jakieś głębsze uczucie do osoby, z którą miała łączyć go jedynie więź fizyczna.

    Jak zwykle będę oczekiwać na kolejny rozdział!
    Fighting~♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałam wszystkie rozdziały, więc przybywam z komentarzem :D Opowiadanie bardzo fajnie się czyta lekko, piszesz świetnie, więc jest to przyjemna lektura :) Podoba mi się ich relacja. Mimo, że Czankie powiedział, że nie będzie żadnych wypadów ani nic, tylko spotkania w wyznaczonym terminie, to mimo wszystko uległ! Nie może się oprzeć temu słodkiemu szczeniaczkowi i ja wcale mu się nie dziwie :D Yoona mnie denerwuje, jest po prostu okropna ;/ masakra mieć taką siostrunię. Swoją drogą widzę, że nie tylko ja obsadzam Yoonę w tych złych charakterach xd
    Pozdrawiam i czekam na kolejny! :)

    OdpowiedzUsuń