sobota, 14 maja 2016

Black & White [6/12]

Długość rozdziału: 2368 słów

Trochę obolały ale szczęśliwy Baekhyun dotarł do mieszkania około południa. Czuł się lekko i błogo, jakby nadal tkwił w nieograniczonym świecie przyjemności. Pierwsze, co rzuciło mu się w oczy, kiedy wszedł do środka, to Jongin przy kuchence, który wyraźnie coś gotował. Miał na sobie śmieszny fartuszek w kolorowe rybki, a jego włosy były zmierzwione, jak gdyby przed chwilą wyszedł z łóżka. Kiedy tylko spostrzegł młodszego przyjaciela, uśmiechnął się szeroko, mieszając warzywa na patelni.
– I jak było? – zapytał od razu, sięgając do garnka, aby sprawdzić czy mięso już się udusiło.
– Cześć, Jongin – odrzekł Byun wymijająco, zupełnie nie zwracając uwagi na zadane pytanie. – Co u ciebie?
Straszy chłopak oparł dłonie na biodrach, marszcząc brwi. Trochę zirytowało go to, że jasnowłosy mu nie odpowiedział. Zwykle był nieco bojaźliwy i zawsze robił to, o co go poproszono lub co mu kazano. Teraz zaszła w nim jakaś zmiana, która wyraźnie było spowodowana przez czas spędzany z Park Chanyeolem. Na razie żaden z nich nie mógł stwierdzić, czy wyjdzie to na dobre, ale przynajmniej mogli mieć taką nadzieję.
– Nie odpowiedziałeś, Baek – powiedział nieco chłodniejszym tonem Kai. – U mnie to co widać. Wziąłem się za gotowanie.
– Obyś tylko nie spalił nam kuchni, bo może się jeszcze do czegoś przydać.
Na te słowa Kim wybuchnął niepohamowanym śmiechem i musiał się odsunąć w stronę szafki, żeby się nie oparzyć. Nie do końca rozumiał, skąd tak dziwne poczucie humoru u Baekhyuna, jednak był w stanie je zaakceptować. Od samego rana stał przy kuchence, by zrobić mu niespodziankę, dlatego nawet tak głupi żart, był w stanie wywołać u niego bardzo pozytywną reakcję.
– Obiecuję, że wszystko będzie takie, jak je zastałem – odpowiedział ciemnowłosy, podnosząc do góry dwa palce jak w czasie harcerskiego ślubowania. – A teraz opowiedz mi wreszcie, jak było z tym twoim Chanyeolem, bo umrę z ciekawości.
– Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, Jongin. Jak tak dalej będzie wypytywał, to w końcu nic ci nie powiem – odrzekł z fałszywą wyższością młodszy, a następnie okrążył szafkę i wskoczył na blat, aby urządzić sobie przyjacielską pogawędkę. – Od czego mam zacząć?
– Od czego tylko chcesz.
Jak tylko Baekhyun przyłożył dłoń do brody i zaczął zastanawiać się, co byłoby dobre jako początek relacji, Jongin odwrócił się z zamiarem przygotowania herbaty. Wyjął dwa pękate kubki, w których następnie zaparzył najzwyklejszą czarną herbatę. Nie zapomniał dodać do niej cytryny i miodu czyli tego, co jego przyjaciel lubił najbardziej. Podsunął mu garnuszek, a tamten od razu chwycił go w obie ręce i pociągnął spory łyk.
– Było cudownie – rozpoczął spokojnie student, wpatrując się parujący napój. – Nie sądziłem, że można tak miło spędzić wieczór, nie siedząc przed telewizorem i nie zajadając się pizzą. – Zaśmiał się cicho, po czym kolejny raz napił się herbaty.
– Co robiliście?
Chłopak prychnął pod nosem, zerkając przelotnie na starszego. – Najpierw zabrał mnie na kolację, potem poszliśmy do klubu, a na koniec zaprosił mnie do siebie – powiedział nonszalancko, jakby to było coś, do czego już od dłuższego czasu był przyzwyczajony.
– I co dalej?
– To znaczy?
– Kochaliście się, prawda? – spytał ciemnowłosy, z wrażenia zaciskając dłonie na ceramicznym naczyniu. Czekał na odpowiedź jak na kolejną emocjonującą scenę w ulubionej dramie.
– Jongin! – krzyknął Byun, natychmiast zeskakując z blatu. Zdzielił Kim piąstką w ramię, udając oburzonego jego bezpośrednim pytaniem, na które przez moment nie miał najmniejszej ochoty odpowiadać.
Jego zmiany nastroju były niewiarygodnie gwałtowne, co nie umknęło uwadze taksówkarza. Jeszcze kilka minut temu zachowywał się, jak gdyby nie dbał o nic, bawił się każdym i robił wszystko, co mu się podobało, a teraz był jak nastolatka, która opowiada swoim koleżankom o pierwszym pocałunku. Odstawiając kubek na szafkę, westchnął. Może to pytanie było trochę zbyt osobiste, a może zachowywał się jak matka Baekhyuna, ale był zwyczajnie ciekawski. Ale kto by nie był, kiedy jego najlepszy przyjaciel umawia się ze sławnym dyrektorem, uchodzącym za jednego z najprzystojniejszych mężczyzn w Korei?
Niespodziewanie jasnowłosy zbliżył się niebezpiecznie blisko Kaia, zaciskając lekko dłonie. Wyglądało na to, że nad czymś się zastanawiał, a w ostateczności prowadził poważną bitwę z myślami. Nie zwlekając ani sekundy dłużej, wspiął się na palce tak, że jego oddech lekko drażnił szyję drugiego.
– Cztery razy – wyszeptał nieśmiało lecz poniekąd dumnie Byun, a później odwrócił się, próbując ukryć malujące się na jego twarzy zażenowanie.
Gdyby Jongin powiedział, że był zdziwiony, to by skłamał. Był oszołomiony, chociaż sam nie wiedział czym najbardziej. Po pierwsze jego malutki ukochany Baekhyunnie – osoba, która raczej nie lubiła dzikich przygód, zawsze była cicha i wstydliwa – zaczął spotykać się z niemal obcym facetem. Po drugie zawarł z nim umowę, której warunki jasno mówiły, że wszystko ma opierać się wyłącznie na seksie. Po trzecie poprzedniej nocy ten stojący przed nim chłopaczek dał się cztery razy namówić na fizyczne zbliżenie i chyba nie widział w tym nic niezwykłego.
– B-Baek… jakim cudem ty normalnie chodzisz? – spytał z niedowierzaniem Kim.
Bardzo pomału student zwrócił się twarzą do starszego. Jego buzia miała kolor dojrzałego pomidora, co wywołało u drugiego salwę śmiechu. Kiedy tylko się opanował, spojrzał pytająco na Byuna, unosząc lekko brwi. Jego zdaniem przyjaciel powinien chodzić jak kaczka (trochę znał to z doświadczenia z dziewczynami, dlatego wywnioskował, że u facetów musi być dużo gorzej), a on tymczasem wyglądał, jakby przez całą noc spacerował po lesie, jakby nic poważnego nie zaszło między nim a biznesmanem.
– No, bo widzisz… Chanyeol naprawdę potrafi się wszystkim zając – odparł, ignorując kolejną falę gorąca uderzającą do jego twarzy, która pojawiła się na wspomnienie niedawno minionych zdarzeń. – Umiejętnie mnie przygotował, a potem był bardzo delikatny-
– Przejdź do rzeczy! – Jongin podniósł głos, nie mogąc znieść rosnącego podekscytowania.
– Przecież ci wszystko mówię – bronił się jasnowłosy, w jego głosie można było dosłyszeć nutę podenerwowania. – Więc… jak już skończyliśmy, to poszedł wziąć ze mną ciepłą kąpiel, a później zrobił mi długi, relaksujący masaż. Jego dłonie są takie idealne. Gdybyś wiedział, jak on ściska moje pośladki-
– Tego chyba nie chcę wiedzieć – oznajmił ciemnowłosy, niemal wpychając młodszemu dłoń w twarz.
Tamten tylko wydął wargi i odsunął się w bok. W momencie jego oczy rozszerzyły się, przybierając nienaturalne rozmiary, jakby właśnie zobaczył przed sobą ducha. A to wcale nie był duch, tylko lekko dymiące warzywa na patelni. Chłopak bez słowa stanął przy naczyniu i instynktownie przemieszał łyżką jarzyny, z których teraz zrobiły się węgielki. Jęknął cicho, bo miał nadzieję na wspaniały, domowy obiad, a nie doczekał się niczego. Gdy Kai zorientował się w sytuacji, położył dłoń na ramieniu Byuna i ścisnął je pocieszająco.
– Mamy jeszcze ryż i kurczaka. Nie wszystko stracone.
Kolejne dwa tygodnie strasznie dłużyły się Baekhyunowi. Weekend spędził z Jonginem przed telewizorem, oglądając zabawne programy i teleturnieje i zajadając się ogromnymi ilościami zamówionego jedzenia. W następne dni nadal chodził na uczelnię, gotował pyszne obiady, uczył się i przesiadywał w swoim pokoju, czekając na powrót przyjaciela z pracy. Z Chanyeolem kontaktował się rzadko. Starszy miał dużo spotkań i najróżniejszych konferencji, dlatego wymieniali się tylko kilkoma sms-ami oraz zamienili parę słów w trakcie krótkiej rozmowy.
Młodszy miał za to czas, żeby przeanalizować skrupulatnie to, do czego doszło między nim a biznesmanem. Nigdy w życiu nie przypuszczał, że przydarzy mu się coś takiego, a przecież to dopiero był początek. Zgodnie z niepisaną umową mieli spotykać się regularnie w celach jedynie cielesnych przyjemności. Mimo iż był to początek, już mu wszystko spasowało. Co prawda znaczące spojrzenia ze strony Kaia i dwuznaczne teksty sprawiały, że miał ochotę zamknąć się przed światem z zakłopotania, jakoś sobie z tym radził.
Kiedy Park skończył już wszelakie posiedzenia z ważnymi kontrahentami, wreszcie mógł mieć czas dla swojego partnera. Z okazji pierwszego wolnego wieczoru zabrał go do kina na noc horrorów. Student był jak najbardziej za, chociaż średnio takie filmy przypadały mu do gustu. Nie chciał jednak odmawiać czarnowłosemu i tylko dlatego się zgodził.
– Boisz się? – zapytał starszy, gdy rozsiedli się w pierwszym rzędzie, trzymając w dłoniach dwa wielkie pudełka z popcornem.
– Nie wiem – odpowiedział cicho Byun, nie będąc do końca szczerym. Oczywiste było, że nie lubił strasznych rzeczy, bo się ich bał. Oglądając takie filmy z Jonginem, zawsze kończył wtulony w jego bok z twarzą zakrytą poduszką. – A ty?
– Ja się nie boję – odrzekł poważnie Chanyeol.
Tego wieczoru Baekhyun musiał przyznać, że mężczyzna wyglądał zupełnie inaczej niż do tej pory. Nie miał na sobie garnituru, przez który zwykle wyglądał dość sztywno, ale proste podarte jeansy i białą koszulkę oraz rozsuwaną bluzę. Nawet to przyprawiało chłopaka o przyjemne mrowienie w brzuchu, a gdy nagle biznesman złapał go za rękę, poczuł, jak jego serce radośnie podskoczyło. Lekko ścisnął jego palce, przykuwając jego uwagę, na co mniejszy uniósł brwi. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że drugi tego nie widzi, bo światła na sali były już zgaszone.
– O co chodzi? – spytał więc szeptem.
– Jeśli byś się bał, to zawsze mogę cię przytulić albo możemy sobie stąd pójść – oznajmił Park, na co jasnowłosy skinął głową, delikatnie zagryzając dolną wargę.
Wizja bycia obejmowanym przez kogoś takiego krążyła w jego głowie i sprawiała, że na jego policzkach kwitły spore rumieńce. Nie mógł poradzić na to nic, bo to był jego pierwszy raz, gdy znajdował się z kimś w takiej sytuacji. Przy przyjacielu wyglądało to inaczej, gdyż znał go od zawsze i było niewiele rzeczy, jakich z nim nie robił. Z brunetem czuł się, jak gdyby był na prawdziwej randce, podczas której mieli wymieniać zamglone spojrzenia, całować się i trzymać za ręce. W ich przypadku jednak nie do końca było to prawdą. Mężczyzna tylko zaoferował mu pewne rozwiązanie na jego strach. Nic więcej.
Mniej więcej w połowie filmu, kiedy bohaterce poderżnięto gardło, a krew rozlewała się wszędzie dookoła, student kurczowo złapał mężczyznę za rękę, a potem przysunął się bliżej niego. Ta scena rozbudziła jego zmysły i sprawiła, że serce zaczęło bić szybciej. Adrenalina coraz bardziej zaczynała buzować w jego żyłach, a gdy chłopak na ekranie ukazał swoją twarz zmienioną przez demona, jasnowłosy krzyknął przerażony, zasłaniając oczy. Mimowolnie schował głowę w ramieniu Chanyeola, na co tamten tylko lekko się uśmiechnął.
Gdy na ogromnym czarnym ekranie ukazały się napisy końcowe, Byun odetchnął z ulgą, a potem odsunął się od biznesmana. Dopiero wówczas zdał sobie sprawę, że wtulał się w niego jak mały dzieciak. Zerknął na niego, lekko przygryzając wargę. Nie spodziewał się po sobie takiej reakcji, mimo iż wiedział, jak bojaźliwy jest. Wraz z innymi ludźmi wstał z miejsca i skierował się do wyjścia. Chciał ukryć swoje zakłopotanie, trochę ochłonąć.
Chanyeol miał jednak nieco inny zamysł. Pospiesznie złapał młodszego za rękę, a gdy ten odwrócił się, szybko ale namiętnie pocałował go w usta. Student zawstydził się jeszcze bardziej i niemal wybiegł z sali, na co Park zaśmiał się pod nosem, a następnie podążył za nim.
– Nie wiedziałem, że aż tak bardzo się boisz – odezwał się brunet, kiedy wyszli z kina.
– Za to ty nie boisz się wcale – skwitował Baekhyun, krzyżując ręce na piersi. Wyglądał na obrażonego, jednak wyższy uznał, że był to całkiem uroczy widok.
– Nie bocz się na mnie. Przecież pozwoliłem ci się przytulać. To ci chyba pomogło, prawda? – Spojrzał wyczekująco na jasnowłosego, ale tamten tylko wzruszył obojętnie ramionami.
Innym razem czarnowłosy zaprosił chłopaka do parku. W słoneczny dzień przechodzili tymi samymi ścieżkami, którymi starszy biegał każdego dnia. Mijając kolorową budkę z lodami, zatrzymali się, by coś sobie kupić jak wszyscy inni. Chanyeol oczywiście zamierzał zapłacić za Baekhyuna, jednak ten z miejsca zaprotestował. Uważał, że miał wystarczająco dużo pieniędzy, żeby radzić sobie samemu. Chciał stawiać na swoim nawet w tak błahych sprawach.
– Możesz przestać mnie we wszystkim wyręczać? – spytał młodszy, mierząc towarzysza wzrokiem.
– Myślałem, że to normalne, że będę za ciebie płacił, skoro to ja cię gdzieś zabrałem i chcę troszczyć się o swojego partnera. Nie łączą nas żadne głębsze więzi, ale w pewnym sensie i tak jesteśmy razem – odpowiedział władczo mężczyzna, nie bojąc się spojrzeć w przymrużone oczy studenta.
Byun zmieszał się na te słowa. Rozumiał, że Chanyeol jest bogaty, ale nie sądził, że będzie chciał mu wszystko stawiać, bo w końcu ich relacje były tylko fizyczne. Ostatecznie westchnął ciężko, dając za wygraną, za co otrzymał dwie gałki bakaliowych lodów. Nie potrafił się nimi nacieszyć. Park idealnie trafił w jego smak i chociaż miał dwadzieścia dwa lata, czuł, jakby cofnął się do czasów podstawówki, gdy prawie codziennie czekał z Jonginem przed domem na samochód z lodami, który oznajmiał swą obecność wesołą muzyczką.
– Jak odgadłeś, że najbardziej lubię bakaliowe? – zapytał, będąc w połowie jedzenia pierwszej kulki.
– Intuicja – odrzekł żartobliwie biznesman. Przez moment przyglądał się jedzącemu studentowi, a później wytarł kciukiem kącik jego ust. – Ubrudziłeś się – powiedział z uśmiechem.
– Dzięki – burknął chłopak, odwracając głowę.
Nie minęła nawet sekunda, kiedy spojrzał na starszego błagalnym wzrokiem. Drugi zupełnie nie miał pojęcia, o co może chodzić, dlatego uniósł brwi, oczekując na jakieś wskazówki. Dostrzegłszy palec Byuna wskazujący sprzedawcę balonów, wybuchnął niepohamowanym śmiechem. Musiał uważać, aby nie pobrudzić się słodkim deserem, który powoli zaczynał się rozpuszczać w jego wafelku. Pokręcił z niedowierzaniem głową.
– Chcesz, żebym kupił ci balony? – spytał, upewniając się w swoich domysłach.
– Nie – mruknął chłopak. – Po drugiej stronie parku jest wesołe miasteczko. Chodźmy tam.
I tak reszta dnia minęła im na zabawach w parku rozrywki. Przypuszczalnie nie był to najlepszy sposób na spędzenie popołudnia przez dwóch dorosłych mężczyzn, ale żaden z nich się tym nie przejmował. Jeździli wszystkimi kolejkami, nie zważając na matki z dziećmi rzucające im pogardliwe spojrzenia, poszli do gabinetu luster, gdzie nie obyło się bez mnóstwa zdjęć i wygłupów, nawet bawili się w basenie z piłkami, gdzie raczej nie mieli wstępu, ale to również zlekceważyli. W czasie przejażdżki na diabelskim młynie Park całkiem naturalnie skradł Baekhyunowi kilka pocałunków, pomimo że tamten krzyczał wniebogłosy z powodu swojego lęku wysokości (a to on sam zaproponował to, żeby tu przyjść).
Na sam koniec postanowili wejść jeszcze do budki ze zdjęciami. Uznali, że bez tego dzień nie będzie należał do szczęśliwych i spełnionych, a wszystkie wesołe wspomnienia uciekną jak balony, które wcześniej chciał kupić Chanyeol. Byun nałożył opaskę z króliczymi uszami, a starszy podobną, tyle że z uszami misia. Stanęli przed aparatem, pozując do pierwszej fotografii. Czuli się trochę niezręcznie, dlatego na kolejnej się przytulali, na następnej czule całowali, a na innych robili głupie miny i pozy. Upiększyli je najróżniejszymi możliwymi efektami, po czym uzyskali dwie kopie.
– Świetnie się bawiłem – oznajmił czarnowłosy, zatrzymując swój samochód w pobliżu mieszkania studenta.
Chłopak skinął głową, uśmiechając się lekko. Odnosił wrażenie, że na te kilka godzin czas się dla nich zatrzymał. – Ja też – odparł, po czym uchylił drzwi auta.
– Baek- – wyrwał się nagle Chanyeol, na co drugi natychmiast się obrócił.
– Hm?
– Pojedź ze mną do domku nad jeziorem.

3 komentarze:

  1. Miałam zapisany twój blog na zakładkach w telefonie ale niestety ten dziad się zepsuł ;-; i straciłam ten link, szukałam tego bloga chyba z miesiąc, wiedziałam też że mam autorkę na tl na tt ale nie mogłam cię znaleźć ;-; a tu proszę rankiem 15 maja jem sobie śniadanie, przeglądam tl i widzę twój tweet o nowym rozdziale, nawet nie wiesz jaka jestem szczęśliwa, że znowu mogę czytać to ff, tęskniłam~~
    teraz zapisze sb link do twojego bloga na 126443 kartkach, wyryje w biurku żebym już nigdy go nie zgubiła :>
    co do rozdziału super, domek nad jeziorem? uuu coś poważnego wyczuwam~
    wydaje mi się, że ich relacja nie będzie ograniczała się tylko do seksu (mam taką nadzieję) ale to już wizja autorki, którą nawet nie chce zaburzać, po prostu grzecznie poczekam na rozwój wydarzeń i będę cieszyła się każdym nowym rozdziałem :')
    tak więc do następnego :>
    weny~~

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku, tak dawno mnie tutaj nie było, że wolałam przeczytać wszystko od początku. Następnym razem będę bardziej pilnować, by nie narobić sobie zaległości, obiecuję. :<

    Ten rozdział był zdecydowanie najbardziej uroczy ze wszystkich jak do tej pory, więc pewnie dlatego spodobał mi się najbardziej, haha ^^ Coraz trudniej mi uwierzyć, że Chanyeola i Baekhyuna będzie łączyła tylko i wyłącznie fizyczna bliskość, bo już coś między nimi iskrzy. Chanyeol chyba dał poznać się Baekhyunowi z nieco innej strony i jestem bardzo ciekawa, jak wszystko potoczy się później.

    Z każdym kolejnym rozdziałem coraz bardziej podoba mi się Twój styl pisania i mam nadzieję, że więcej osób trafi na Twojego bloga, bo naprawdę na to zasługujesz ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. O cholera, kocham wątki domków nad jeziorem.

    OdpowiedzUsuń