sobota, 21 maja 2016

Black & White [7/12]

Długość rozdziału: 3541 słów

Nie mając innego wyjścia, Baekhyun przystał na propozycję Parka. W zasadzie było to raczej tak, że zwyczajnie chciał się wyrwać na kilka dni z domu, bo polubił spędzanie czasu w nieco inny sposób niż dotychczas. Pakując swoje rzeczy do wielkiej, czarnej torby, zastanawiał się, czy aby na pewno dobrze robi. Po półgodzinie i rozpatrzeniu wszystkich za i przeciw uznał, że nie ma nic do stracenia, a może nawet zyskać. Upchnął jeszcze ostatnie rzeczy, po czym z trudem zasunął swój bagaż i otarł z czoła wyimaginowane kropelki potu.
            – Na ile dni jedziecie, że zabierasz taką wypchaną torbę? – spytał Jongin, na co młodszy podskoczył zaskoczony.
– Na dwa – odparł jasnowłosy, a jego przyjaciel odpowiedział zduszonym śmiechem. – Z czego się tak śmiejesz?
– Wygląda to, jakbyś spakował się na dwa ale tygodnie.
– Niech cię to nie interesuje.
– Tylko uważaj tam na siebie. Skoro ostatnio cię związał, to nie wiadomo, do czego posunie się teraz – powiedział prędko i nim zdążył wybiec z pokoju, oberwał w głowę poduszką.
– Co ty masz w tym swoim małym móżdżku? Nie jesteśmy królikami i nie będziemy się pieprzyć przez cały weekend – oznajmił szorstko chłopak, odwracając się, aby wziąć swoje rzeczy.
– A skąd ty możesz to wiedzieć? On zabiera cię do swojego domku nad jeziorem, więc tak jakby to on dyktuje warunki. – Kai upierał się przy swojej wersji, choć w tej kwestii jego zdanie i tak zupełnie się nie liczyło. – A tak poza tym to nie mieliście przypadkiem umowy, że będziesz się z nim kochał na jego życzenie?
– Jongin, przestań! Dwa dni temu byliśmy w wesołym miasteczku i chyba mogę uznać, że się kumplujemy! – Baekhyun wybuchnął. Patrzył drugiemu prosto w oczy, a z jego własnych emanowały niewidzialne błyskawice. Miał już po dziurki w nosie tego, że starszy sobie z niego żartował i nie widział nic oprócz seksu w jego stosunkach z Chanyeolem. To wcale tak nie wyglądało. Potrafili się ze sobą świetnie dogadać i w czasie kilku ostatnich spotkań bardzo dużo rozmawiali o swoich zainteresowaniach, aby lepiej się poznać.
Ich zaognioną wymianę zdań przerwał dzwonek telefonu Byuna. Natychmiast wyjął dzwoniące urządzenie z kieszeni i nacisnął zieloną słuchawkę, widząc imię Parka na swoim wyświetlaczu. Odebrał, nie zwracając już dłużej uwagi na kąśliwego Jongina i pogrążył się w rozmowie z biznesmanem. Ten przynajmniej potrafił go rozśmieszyć i sprawił, że jego oczy na nowo błyszczały w charakterystyczny dla siebie sposób. Wkrótce krótka rozmowa dobiegła końca i jasnowłosy na powrót schował telefon w spodniach.
– Muszę się zbierać. Chanyeol niedługo tu będzie – oznajmił, sięgając po torbę.
– Przepraszam, Baek – powiedział cicho ciemnowłosy, podchodząc do przyjaciela. Lekko go objął, wyrażając tym swoją szczerą skruchę. – Nie chciałem, żeby tak wyszło. Obiecuję, że już nie będę zachowywał się w ten sposób.
Baekhyun nie potrafił długo być zły na kogokolwiek, więc bez zastanowienia odwzajemnił uścisk, a potem lekko klepnął przyjaciela w głowę. Trochę go rozumiał, bo to dla nich obydwu była całkiem nowa sytuacja. Każdy starał się znaleźć własną metodę, by się w niej odnaleźć, jednak ta wybrana przez Kim okazała się nie być tą właściwą.
Po upływie zaledwie kilku minut Kai wyprowadził młodszego przed ich blok, aby się z nim należycie pożegnać. Co z tego, że już wcześniej w mieszkaniu żegnali się z dobre pięć razy. Co z tego, że student wyjeżdżał tylko na weekend. Traktowali się jak rodzeni bracia i zwykle nie rozstawali się ze sobą na dłużej niż jeden dzień. Kiedy ostatecznie Park zatrąbił poirytowany, bo czekał już jakiś czas, Byun odsunął się od taksówkarza.
– Miłej zabawy. – Jongin pomachał, a potem wcisnął dłonie w kieszenie.
– Dzięki. Uważaj na siebie i nie spal mieszkania, jak będziesz gotował – zażartował Baekhyun, wsiadając do auta. Swoje rzeczy wrzucił wcześniej na tylne siedzenie.
– Dzień dobry, Baekhyun – przywitał się mężczyzna, rzucając zalotne spojrzenie, na co jasnowłosy zachichotał pod nosem.
– Dzień dobry, panie Park. Jak się pan dzisiaj miewa? – spytał i lekko przygryzł wargę. Uwielbiał niekiedy droczyć się, używając słowa „pan”. To pozornie ochładzało ich relacje, ale w istocie było inaczej. Pozwalało to im posuwać się o krok dalej, odkrywać wzajemnie swoją psychikę, by potem móc swobodnie spędzać ze sobą czas niezależnie od czasu i miejsca.
– Wybornie – odrzekł starszy, uchylając nieco szybę, aby chłodne powietrze orzeźwiło ich twarze. – Ale będę czuł się jeszcze lepiej, kiedy dotrzemy na miejsce.
Większość drogi minęła im w ciszy, lecz nie była ona niezręczna. Poprzez czas, który ze sobą spędzili, dawno odegnali ciemne chmury zakłopotania czy zawstydzenia wzajemną obecnością. Może jeszcze nie byli na poziomie, gdzie mogli rozmawiać o dosłownie każdej rzeczy, jednak było wiele spraw, w których potrafili się dogadać, mimo iż znali się stosunkowo niedługo.
Łagodne obłoki przesuwały się po wieczornym niebie, gdzie słońce chyliło się ku zachodowi. Baekhyun ziewnął cicho, obserwując to, co działo się za oknem. Po wyjeździe za miasto oglądał zmieniający się krajobraz. Z początku były to pojedyncze domy, a dookoła nich kręciło się mnóstwo zapracowanych ludzi czy też biegały dzieci. Później wszystko przerodziło się w pola, na których końcu sklepienie niebieskie składało czcze pocałunki na życiodajnej ziemi. Wreszcie całość zamieniła się w gęsty las, poprzedzony pojedynczymi drzewami różnorakiego gatunku.
Ciemność wysokich świerków, jodeł i innych iglastych nie wzbudzała strachu. Raczej siała magię, zapraszała w głąb gąszczu, gdzie dzikie jelenie, wilki czy lisy czekały na przybycie człowieka, choć tak naprawdę nie chciały się z nim spotkać. Przez lekko odkręconą szybę do wnętrza pojazdu subtelnie przemykał się zapach słodkiej żywicy i aromatycznego igliwia, który wspaniale oddawał urok miejsca, przez które przejeżdżali. Nie było w tamtym momencie nic, co mogłoby zakłócić panujący dookoła spokój.
Kiedy oczom jasnowłosego ukazał się wyłożony kamieniami długi podjazd prowadzący wprost do drewnianego domku, był niemal pewien, że właśnie dojechali na miejsce. Tak też właśnie było. Po wjechaniu samochodem do garażu Park wysiadł, a potem zabrał swoje rzeczy. Jego towarzysz uczynił to samo i podążył za starszym, aby nie zgubić się w nieznanej okolicy.
Znajdowali się w zupełnie odosobnionym miejscu, gdzie chyba nie było żywej duszy. Wokoło rozciągała się tylko polana, a dalej za nią las. Niedaleko domu było jezioro, a gdzieś w oddali widać było inne budynki. Chłopak jednak nie zastanawiał się długo, bo został zawołany do środka domu.
Wnętrze przebiło jego najśmielsze oczekiwania. Dosłownie wszystko pachniało drewnem, czyli było tak, jak to w domku w lesie być powinno. Przedpokój był całkiem spory. Na ścianach wisiały różne obrazy i zdjęcia, a przy lewej ścianie znajdowały się schody prowadzące na wyższe piętro. Po prawej stronie był mały salonik, co Baekhyun wywnioskował z powodu braku drzwi, a jedynie łuku, jaki zapraszał, by wejść do środka, usiąść na kanapie i rozgościć się. Stał tam też niewielki telewizor i biurko. Tuż obok była równie nieduża kuchnia, gdzie stały najbardziej podstawowe sprzęty.
Na wprost wejścia do domku ulokowane były drzwi, wyglądające na niezwykle masywne, jakby skrywały jakąś wielką tajemnicę. To właśnie tam poszedł Chanyeol, a student powlókł się tuż za nim. Jeśli wydawało mu się, że to on zabrał za dużo rzeczy w swojej niewielkiej, wypchanej torbie, to biznesman wziął ich ze sobą, jak gdyby przyjechali tu na miesiąc. Miał bowiem w zanadrzu całkiem sporą walizkę i dziwną torbę, w której coś zagruchotało, gdy postawił ją na ziemi.
– Co tam zabrałeś? – spytał śmiało młodszy, spoglądając, jak wyższy zmierza do łazienki dołączonej do, jak się okazało, sypialni.
– Najpotrzebniejsze rzeczy – odrzekł ogólnikowo mężczyzna.
Może nie było jeszcze nocy, ale obaj byli nieco zmęczeni podróżą i uznali, że to idealna pora, żeby się wykąpać. Pierwszy zrobił to Chanyeol, a wówczas student miał szansę, aby jeszcze raz dokładnie rozejrzeć się po domu. Czuł się trochę nieswojo, ale musiał się upewnić, że rano przypadkiem nie wyjdzie na zewnątrz, zamiast udać się do toalety. Bardzo spodobało mu się to, że wszystko przyjemnie błyszczało i wyglądało na dopiero co kupione. Cóż, stwierdził w myślach, skoro jest bogaty, to może mieć wszystko, czego tylko zapragnie.
Nim zdążył pójść gdziekolwiek dalej, mężczyzna oznajmił, że prysznic jest już wolny. Chłopak czym prędzej pobiegł po swoje rzeczy i zajął łazienkę. Mocny, znajomy zapach unosił się po pomieszczeniu, pieszcząc nozdrza Baekhyuna. Od razu ukazał mu się przed oczami Chanyeol, kiedy pierwszy raz poszedł z nim do łóżka. Naprędce odgonił te myśli, rozebrał się i wszedł pod strumień ciepłej, kojącej wody.
Kiedy już wyszedł, Park leżał na łóżku, przeglądając coś w swoim telefonie. Ujrzawszy młodszego, natychmiast odłożył urządzenie na szafkę obok. Uśmiechnął się do chłopaka, a potem wstał i podszedł do niego. Z pewną czułością założył mu za ucho wilgotne włosy i pocałował go mocno w usta. Duże dłonie natychmiast wylądowały na drobnej talii, jakby to było ich jedynym przeznaczeniem. Młodszy nie umiał się opierać, bo nawet nie zdążył się tego nigdzie nauczyć. Posłusznie rozchylił wargi, czując błagalne ruchy języka starszego.
– Rozbierz się – polecił Chanyeol, gdy odsunął się od młodszego.
Drugi natychmiast zdjął koszulkę i dresy, nie bardzo wiedząc, co powinien robić jako następne. Zagryzł wargę, uciekając wzrokiem w bok. Wiedział, że mężczyzna na niego patrzy.
– Bieliznę też zdejmij, a potem uklęknij przy łóżku tyłem do mnie – mówił dalej czarnowłosy, będąc w stu procentach świadomym tego, co chce zrobić.
Nieco podenerwowany i zdezorientowany Baekhyun zsunął z siebie bokserki, zostawiając je na podłodze. Jak mu nakazano, uklęknął obok łóżka, plecami zwracając się do Parka. Patrzył na ścianę przed sobą. Powinien był już przyzwyczaić się do takich dziwactw, ale te zwykle ujawniały się z zaskoczenia. W ciągu ostatnich tygodni nie uprawiali seksu w jakiś niekonwencjonalny sposób, nie korzystali z żadnych zabawek. Od dnia, kiedy jasnowłosy miał związanie dłonie krawatem, nie wydarzyło się nic, na co warto było zwrócić szczególną uwagę.
Na kolejne polecenie spuścił głowę i wystawił dłonie na bok, wyczekując tego, co miało zaraz nadejść. Do jego uszu docierały kroki Chanyeola, rozsuwanie suwaka torby i ciche westchnięcia. Miał wrażenie, że jego serce zmarło, chociaż w takim momencie powinno zachowywać się jak ptak, który chce wydostać się z klatki. Mimo to jego ciało nie było napięte, a nawet dziwnie rozluźnione. Uznał, że nie ma się czego obawiać, bo starszy nigdy nie zrobiłby mu krzywdy. Ufał mu.
Bez zbędnego pośpiechu brunet zbliżył się do Byuna. Ścisnął w dłoni rękojeść szpicruty i delikatnie przesunął nią wzdłuż pleców i ramienia chłopaka. Widział, jak cały drży, a na całym ciele pojawia się gęsia skórka. Uśmiechnął się lekko. Wziął zamach i wymierzył raz w otwartą dłoń swojego partnera. Usłyszał tylko, że tamten gwałtownie wciągnął powietrze.
– Czy to bolało? – spytał poważnie, nie przestając muskać palcatem aksamitnej skóry.
– Nie – odrzekł szczerze Baekhyun.
– Widzisz, chodzi o to, że ból powstaje w twojej głowie. Kiedy widzisz coś, co kojarzy ci się z bólem, zaboli, gdy tego dotkniesz – wyjaśnił, stając za młodszym i kładąc dłoń na jego miękkich włosach. Jeszcze raz, ale używając mniej siły, klepnął go w dłoń. – Połóż się na plecach, na łóżku – polecił kuszącym szeptem.
Nie wiedząc, czego powinien się spodziewać, jasnowłosy wgramolił się na ogromne łoże i ułożył się tak, jak mu kazano. Bacznym spojrzeniem obserwował nagiego mężczyznę. Owszem, teraz już w jego ciele zaczynał kłębić się strach, bo po raz pierwszy został czymś uderzony i to w taki sposób. Przełknął ślinę, widząc, jak Park zbliża się do niego. W rękach trzymał kilka przedmiotów, ale wszystko działo się zbyt szybko, by mógł je z miejsca nazwać.
Jako pierwszy poczuł sznur na swojej kostce. Jego drobnym ciałem wstrząsnęły nieznaczne dreszcze, zaś jego oczy nienaturalnie się rozszerzyły. Mimo słabego księżycowego światła, jakie wpadało przez duże okno, wszystko doskonale rozpoznawał. Zaraz też został przywiązany do ramy łóżka obiema stopami, na co począł panikować.
– Ch-chanyeol? Chanyeol, dlaczego… to robisz? – spytał Baekhyun, czując kolejny węzeł, tym razem na nadgarstku.
– Nie bój się – odpowiedział wyższy i uśmiechnął się uspokajająco. – Przysięgam, że cię nie skrzywdzę. Zaufaj mi, dobrze?
Student zareagował pewnym skinieniem głowy. Wziął głęboki oddech, powtarzając sobie, że to nie jest nic poważnego i że niewątpliwie niczego nie będzie żałował. Wkrótce też jego obie dłonie zostały przywiązane do metalowej ramy. Nim zdążył wyrazić to, jak się czuje, Chanyeol założył mu na oczy opaskę. Teraz mógł tylko snuć domysły, co działo się dookoła. Z drugiej strony miał okazję, by pobudzić wszystkie zmysły do intensywnej pracy i odbierać każde doznanie na nowo.
– Pamiętaj, że ból powstaje tylko w twoim umyśle – oświadczył Park kolejny raz. On sam nie bał się niczego. Robił takie rzeczy już mnóstwo razy, w końcu miał innych partnerów. Obawiał się tylko tego, że jasnowłosy może zacząć się szarpać i będzie chciał uciec.
Zdecydowanym ruchem podniósł z podłogi pejcz i w nieco drażniący sposób przesunął rzemykami po wewnętrznej stronie uda Baekhyuna. Do jego uszu dotarło ciche sapnięcie. Jego oczy za to cieszyły się widokiem drobnego ciała, skąpanego w księżycowym blasku. Gdyby mógł, od razu przystąpiłby do rzeczy, jednak on lubił najpierw się zabawić. Niezbyt mocno wycelował w drugą nogę i dostrzegł, jak wszystkie mięśnie chłopaka spięły się. To go jednak nie usatysfakcjonowało. Pragnął czegoś więcej.
Leżąc w obezwładniającej niewiedzy, jasnowłosy nie do końca wiedział na czym się skupić. Słuch go zawodził, gdyż czarnowłosy zachowywał się niezwykle cicho. Wobec tego musiał zdać się na zmysł dotyku. Łagodne mrowienie na wrażliwych udach sprawiało, że krew zaczęła szybciej krążyć mu w żyłach, jednak niespodziewane uderzenie, dosłownie zamknęło mu usta. Nie było już przestraszony, ale zdezorientowany, a może nawet lekko podekscytowany. Czekał na dalsze posunięcia starszego, chcąc napawać się nowymi doświadczeniami.
Kolejny raz wymierzony w zaróżowione udo Byuna sprawił, że westchnął cicho. Gdy w czasie paru następnych uderzeń pojedyncze rzemyki drażniąco musnęły jego męskość, dość głośno jęknął, czując przyjemne fale przepływające przez jego ciało. W jego głowie pojawiła się myśl, że następnego dnia nie będzie mógł chodzić, ale szybko ją przegonił. Nie liczyło się to, co miało być jutro. Jeszcze jeden bat i niemal krzyknął, wyginając plecy w łuk. Nie potrafił uspokoić rozszalałego bicia serca, które było spowodowane rosnącym podnieceniem.
Satysfakcjonując się osiągniętym efektem – zaczerwienioną skórą, urywanymi jękami, w których potrafił usłyszeć nieme błaganie – Park postanowił, że to już pora przejść dalej. Odłożył swoją zabawkę na podłogę, a potem zajął miejsce pomiędzy rozsuniętymi nogami Baekhyuna. Miał ochotę bez końca wpatrywać się w neurotycznie falującą klatkę piersiową, jednak gdzieś podświadomie chciał, aby ich ciała złączyły się w jedność choć na kilka sekund. Mimo iż nie żywił do chłopaka głębszych uczuć, nie był obojętny na jego stan. Taki miał już charakter.
Mężczyzna bardzo ostrożnie uniósł biodra młodszego w górę, a potem wsunął jeden nawilżony palec w jego wejście. To, że zwykle kierowało nim pożądanie, nie czyniło, że zapominał o komforcie partnera. Niezbyt szybko i należycie, przygotował go, wsłuchując się w wydawane przez jasnowłosego erotyczne westchnięcia. Gdy w pewnej chwili jego trzy palce trafiły w wrażliwy kłębek nerwów Baekhyuna, natychmiast wysunął dłoń, a drugi tylko zaskomlał.
– Będę delikatny – powiedział czarnowłosy, zniżając głos do szeptu, a Byun tylko skinął niemrawo głową.
Chanyeol dość powoli wszedł w niego, choć niewiele czasu minęło od ich ostatniego seksu i miał pewność, że tamten jest już przyzwyczajony. Nie był mu jednak konieczny żaden pośpiech, bo miała to być obopólna przyjemność. Każdy ich stosunek traktował jak wysoce wartościowy akt, a nie szybki numerek. Po kilku chwilach z wolna poruszył biodrami, czerpiąc rozkosz z ciepła otaczającego jego członka. Przygryzł wargę, trochę mocniej zaciskając dłonie na biodrach chłopaka, który jęknął bezwstydnie.
Nawet jeśli związane nogi i ręce nie pozwalały jasnowłosemu objąć swojego kochanka i przycisnąć go do siebie mocniej, starał się być jak najbliżej niego. Subtelnie wychodził na spotkanie jego pchnięciom, pragnąc poczuć go jeszcze bardziej. Dłonie zacisnął w pięści na wolnej części sznurka i z całej siły uniósł się lekko do góry, by ich piersi na moment się zetknęły. Czuł, jak pęta drażnią jego nadgarstki i kostki, a miejsca po uderzeniach niemiłosiernie pieką, jednak i to nie mogło równać się przyjemności, jaką czerpał z bliskości ciała bruneta.
– Chanyeol… – sapnął mniejszy, odchylając do tyłu głowę. Jak tylko poczuł na swej szyi gorące, wilgotne usta, na nowo pogrążył się w morzu ogarniających go uczuć. Nie znaczył dla tego faceta nic, a mimo to miał wrażenie, że to dzięki przeznaczeniu się spotkali. Nie kochał go. Nie był nim zauroczony, lecz chciał być zawsze tak blisko, jak tylko było to możliwe. – Chanyeol, błagam… Szybciej…
Na urzeczywistnienie prośby nie musiał długo czekać. Ruchy Parka stały się szybsze, ale wcale nie były mniej płynne czy nieodpowiednie. Obydwaj mieli dokładnie to, czego pragnęli, co siedziało głęboko zakorzenione w ich umysłach. Gdy raz po raz prostata Baekhyuna była drażniona przez męskość Chanyeola, coraz szybciej nadchodziła wyczekiwana chwila.. Zupełnie niespodziewanie jasnowłosy krzyknął z przyjemności, obficie dochodząc na swój brzuch. Czarnowłosy osiągnął spełnienie wkrótce po nim, a potem zdjął opaskę z oczu chłopaka, pozwalając mu spojrzeć na swą uśmiechniętą twarz.
Zaraz też rozwiązał sznury krępujące jego nadgarstki oraz kostki. Ułożył się obok niego, przytulając go do swojej rozgrzanej piersi. Delikatnie odgarnął grzywkę z czoła jasnowłosego, patrząc mu w oczy. Znajome iskierki tańczyły radośnie w jego tęczówkach, kiedy ostrożnie układał dłonie na klatce piersiowej Parka. Ten spojrzał w dół i dostrzegł mocno czerwone pręgi w miejscach, które jeszcze przed chwilą były związane. Uniósł je do ust i troskliwie ucałował, jakby chciał przeprosić za to, co zrobił.
– To nic – wyszeptał Baekhyun lekko zachrypniętym głosem. Odchrząknął, po czym na jego usta wpełzł lekki uśmiech. – To nie może się równać z niczym, czego kiedykolwiek doświadczyłem w życiu.
Te słowa zdawały się nie zaskoczyć Chanyeola. Przeczesał palcami włosy Byuna, wciąż chłonąc jego słodki zapach. – Jesteś piękny – mruknął gardłowo i odsunął się.
Nie odzywając się już ani słowem, skierował swoje kroki do łazienki, pozwalając partnerowi trochę ochłonąć. Odkręcił ciepłą wodę, napełniając nią wannę. Dolał sporo olejku o aromacie wanilii, co było przyjemnym ukojeniem dla zmysłów i ciała. Powietrze dookoła stało się nieco wilgotne i ciężkie, na co ziewnął, a potem się zaśmiał. Otworzywszy drzwi do sypialni, całe ciepłe powietrze uleciało z niewielkiego pomieszczenia, a zmęczony student leniwie podparł się na łokciach.
Wciąż nic nie mówiąc, mężczyzna wziął Byuna na ręce i zaniósł go, aby mogli się razem wykąpać. Uważał przy tym, by nie dostarczyć mu dodatkowego, niepotrzebnego bólu, gdyż z pewnością piekły go uda i uprzednio podrażnione sznurem miejsca na wrażliwej skórze. Chanyeol bardzo pomału usadził młodszego w wannie i zajął miejsce tuż za nim. Lekko przyciągnął go do siebie, by się oparł i zrelaksował.
– To było naprawdę coś niesamowitego – powiedział cicho chłopak, wpatrując się w sufit. Słodkawy zapach napawał go energią, lecz jednocześnie uspakajał rozszalały organizm po nowych doświadczeniach. – Chociaż przyznam, że na początku trochę się bałem – dodał już nieco ciszej, jakby wstydził się własnych odczuć.
– Mówiłem ci, że cię nie skrzywdzę, prawda? – Park przesunął dłonią po ramieniu jasnowłosego, ledwie go dotykając. – Nie mógłbym tego zrobić, bo wiem, że mi ufasz. Nawet jeśli nie znamy się długo… To wydaje się być nierealne, a jednak jest prawdziwe.
Po cudownej, odprężającej kąpieli obaj położyli się spać. Powieki Baekhyuna ciążyły mu już od jakiegoś czasu, utrudniając prawidłowy kontakt ze światem, dlatego zapadł w sen od razu po tym, jak ułożył głowę na miękkiej poduszce. Czarnowłosy otoczył niższego ramieniem, napawając się przyjemnym ciepłem płynącym z bliskości drugiej osoby. Przymknął oczy, zanurzając nos w puszystych włosach chłopaka, jednak jeszcze jakiś czas nie mógł zasnąć.
Po raz kolejny odwiedziły go dziwne myśli, których znaczenia nie potrafił zrozumieć. Gubił się we wszystkim, co się działo, choć pokazywał światu, że ma wszystko pod kontrolą i nigdy w nic nie miesza uczuć. Tak przynajmniej było kiedyś. Teraz powoli coś się zmieniało, ale nie potrafił nad tym zapanować. Nie umiał także odszukać źródła dręczącego go problemu, dlatego odsuwał to na bok, starając się żyć tak jak to robił do chwili obecnej.
Przeciągając się i ziewając szeroko, Byun otworzył oczy. Rozejrzał się dookoła, ale widział tylko szarość, co uświadomiło go, że jest jeszcze noc. Zerknął na najbliższy zegar, utwierdzając się w swoich przekonaniach. Dochodziła piąta rano, więc nie było jeszcze pory na wstawanie. Bardziej zmartwił go fakt, że Chanyeola już nie było obok. Westchnął cicho i wygrzebał się spod kołdry, a potem wziął za dużą koszulę olbrzyma i narzucił ją na siebie, zapinając byle jak.
Jego uwadze prawie umknęły uchylone drzwi, które prowadziły prawdopodobnie na zewnątrz. Tego nie wiedział, dlatego postanowił to sprawdzić. Lekko popchnął jedno duże skrzydło, które otworzyło się i przeszywający wiatr oplótł jego drobną postać. Zadrżał. Jego wzrok spoczął na dwóch krzesłach, niewielkim stoliku i zorientował się, że jest na werandzie, a na jednym z krzeseł siedzi znajoma postać. Stąpając cicho, podszedł do mężczyzny. Oparł dłoń na jego ramieniu, spoglądając w bezkresny szafir nieba, na którym przestały już migotać gwiazdy.
– Dlaczego wstałeś? – odezwał się brunet, odwracając głowę. – I dlaczego masz na sobie tylko moją koszulę? Zwariowałeś? Chcesz zachorować?
Ruchem ręki student powstrzymał Parka, nakazując mu zostać na miejscu. – Poczułem się wyspany, a potem zauważyłem, że cię nie ma. Poszedłem cię szukać – odrzekł cicho, mierząc towarzysza wzrokiem. – Sam masz tylko byle jakie dresowe spodnie, więc nie przejmuj się tą koszulą.
– Ale… No dobrze, więc chodź tutaj. – Chanyeol poklepał swoje kolana, szczerząc zęby w zachęcającym uśmiechu. – Zaraz będzie wschód słońca. Chciałbym go z tobą obejrzeć.
Baekhyun posłusznie zajął miejsce na kolanach mężczyzny, opierając się plecami o jego chłodny tors. Wpatrywał się w bezkres, który pomału był uwalniany z ramion ciemności. Błękitnoszare niebo pokrywało się orgią oranżu i czerwieni doprawionych szczyptą nietuzinkowego blasku, co dawało wyraźny znak, że świat budzi się do życia. Wszystko to było jak nowy obraz. Wszechświat był wybitnym malarzem, a sklepienie niebieskie nędznym płótnem, które przeistaczało się w przyrodnicze arcydzieło.
Park troskliwie objął jasnowłosego w talii i ułożył głowę na jego wątłym ramieniu. W jego głowie pojawiło się przekonanie, że każdy poranek mógłby spędzać w ten sposób. Czuł się naprawdę wspaniale i nie pamiętał, kiedy ostatnio było mu tak swobodnie. Jedno pozornie nieznaczące spotkanie wywróciło jego życie do góry nogami i teraz tkwił w samym środku ziemskiego nieba. Wkrótce jednak i to miało ulec zmianie, jakiej nigdy by się nie spodziewał.
 


A/N: Cześć wszystkim! Chciałam tylko podziękować za wszystkie komentarze, choć z niewiadomych przyczyn jest ich coraz mniej. Mimo wszystko cieszą mnie i upewniają, że chyba jednak nie piszę tak źle, jak czasami mi się wydaje.

8 komentarzy:

  1. Jejku, nie mogłam się doczekać kolejnego rozdziału. To opowiadanie jest po prostu piękne, idealne i nie wiem, co mam jeszcze powiedzieć, bo kocham je całym serduszkiem.
    A jeśli chodzi o komentarze to chyba polecałabym ci publikować dodatkowo na Wattpadzie, bo całe fanficowe życie jest teraz właśnie tam! Więcej osób zobaczyloby twoje ff i więcej osób by komentowało. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedyś już myślałam, żeby zacząć tam publikować, ale nie wiem. Obawiam się tzw. raków. XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie powiem ci szczerze, że jest o wiele lepiej niż na blogspocie! Na pewno można dotrzeć do większej ilości osób i będą otrzymywać powiadomienia o aktualizacji twoich ff, wiec jeszcze lepiej dla czytelników i dla ciebie!

      Usuń
    2. W sumie mogę spróbować, to nie zaszkodzi.

      Usuń
    3. Od razu chcę znać nick, żeby dodać wszystkie twoje opowieści i dostawać powiadomienia!

      Usuń
  3. super rozdział ;3
    tak fajnie wszystko się układa i wgl ale to ostatnie zdanie... spodziewaj się niespodziewanego huh? xd
    czekam na następny:>
    weny~~

    ps. też uważam, że powinnaś opublikować to ff na wattpadzie bo zdecydowanie więcej osób mogłoby podziwiać twój talent <3
    // Nika

    OdpowiedzUsuń
  4. Hm, czy mówiłam już, że każdy kolejny rozdział jest lepszy od poprzedniego? Coraz bardziej i bardziej zachwycam się każdym opisem, bo są naprawdę cudowne, wszystko bardzo działa na wyobraźnię, zwłaszcza, jeśli akurat uda mi się dobrać odpowiednią piosenkę, żeby włączyć ją sobie w tle, haha ^^"

    Na pewno będę niecierpliwie czekała na kolejny rozdział, bo jestem naprawdę ciekawa co może się jeszcze wydarzyć, zwłaszcza, kiedy widzę, że Chanyeol chyba zaczyna czuć do Baekhyuna coś więcej.

    Hwaiting! ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Piszesz naprawdę świetnie. Poważnie, bardzo dobrze wszystko opisujesz.

    OdpowiedzUsuń