środa, 27 maja 2015

Miracle [4/4]

Tytuł: Miracle
Pairing: Xiuhan
Rating: PG-13
Gatunek: angst,smut, romans
A/N: Witam! Wreszcie skończyłam pisać Miracle. Mam nadzieję, że tak samo jak ja, Wy się cieszycie. Liczę na to, iż Wam się spodoba. Oczywiście dziękuję za komentarze i za to, że czekaliście.


                Głośny krzyk wyrwał Baekhyuna z głębokiego snu w samym środku nocy. Chłopak był już wyczulony na takie ataki, bo zdarzyło się to nie pierwszy raz. Odkąd Minseok wyjechał, Luhan nie potrafił spać spokojnie. Nigdy jednak nie chciał opowiedzieć brunetowi, co tak bardzo go dręczy.
                 I tym razem czarnowłosy zwlókł się z łóżka, po czym podreptał do pokoju obok. Nie zdziwił się, gdy ujrzał przyjaciela wpół siedzącego i roztrzęsionego. Z jego oczu spływały zły, a kołdra skopana była na podłogę. Wyraźnie coś było nie tak.
                - Lu, czy znowu śniło ci się coś złego? – zapytał Byun, przecierając zaspane oczy.
                - Odejdź, chcę być sam – odburknął Chińczyk, nawet nie patrząc w stronę drugiego.
                 To także nie była nowość.  Za każdym razem odpowiedź była taka sama, ale Baekhyun i tak próbował zostać. Mimo usilnych starań był zwyczajnie wypychany za drzwi z kolejnym donośnym wrzaskiem. Brunet miał pewność, że któregoś dnia sąsiedzi po prostu zadzwonią po policję z powodu zakłócania ciszy.
                - To nic nie da, Han – zaczął powoli młodszy, podchodząc bliżej posłania. – Dobrze wiesz, że nie uciekniesz od koszmarów, jak będziesz je w sobie dusił.
                - Odejdź, Baek! Zostaw mnie samego! Nie rozumiesz?! – Luhan podniósł się z miejsca i na drżących nogach przemierzył dystans dzielący go od czarnowłosego.
                - Uspokój się, Luhan, proszę – rzekł łagodnie Byun, kładąc dłonie na ramionach przyjaciela. – Opowiedz mi o wszystkim, przecież wiesz, że cię nie skrzywdzę.
                Chińczyk musiał zaczerpnąć kilka sporych haustów powietrza, zanim jego oddech unormował się, a ciało przestało drżeć. Prawie bezwładnie opadł wtedy na miękkie poduszki, wpatrując się w Byuna. Ten zaś podniósł z ziemi pomiętą pościel, a potem usiadł obok jasnowłosego i przykrył ich obydwu.
                W momencie starszy spuścił głowę i zaczął płakać. Nie potrafił tego powstrzymać, nawet jeśli bardzo chciał. Czuł jak jego ciało zżerane jest przez tęsknotę i  nie odwzajemnioną miłość, a jego serce z każdym kolejnym wspomnieniem rozpada się na miliardy maleńkich kawałeczków, których na pewno nikt już nie zdoła posklejać w całość.  Jego uczucia były teraz wielką bezdenną dziurą, jaka pochłaniała go coraz głębiej i głębiej. Kruszył się wewnętrznie.
                - Baekhyun, proszę,  spraw, żeby Minnie wrócił – wyszeptał Luhan prawie bezgłośnie, ścierając słone krople ze swojej twarzy. – Tak bardzo go kocham. Potrzebuję go.
                - On nie wróci. Wiesz przecież, że wyjechał – odpowiedział smutno Baekhyun, obejmując ramieniem Chińczyka.
                Z ciężkim bólem Han wtulił się w bruneta, znowu starając się ochłonąć. Szok, jaki przeżywał od kilku dni był większy, niż ktokolwiek by się spodziewał. Jego pierwsza wielka i prawdziwa miłość uległa destrukcji przez beznadziejny wyjazd. To nie mieściło się w jego głowie. Wszystko było strasznie trudne i przewyższało możliwości psychiczne blondyna.
                Objąwszy Byuna w pasie, Chińczyk przylgnął do niego, zamykając oczy. Z całej siły chciał by zniknęły wspomnienia, które jeszcze niedawno wydawały mu się piękne, a teraz były najgorsze na świecie. Nie mogąc dłużej znieść myśli krążących po swojej głowie, Luhan mocno zacisnął powieki. Nim czarnowłosy zdążył rozpocząć swoją mądrą przemowę, jego przyjaciel już spał.

×××

                O poranku Luhan obudził się sam. Nie było przy nim żywej duszy, co świadczyło o tym, że jego przyjaciel wyszedł już na uczelnię i że to, co niedawno się wydarzyło, wcale nie było tylko brzydkim koszmarem.
                Chińczyk usiadł, podciągając kolana pod brodę czuł się niezwykle samotny, ale nie mógł zrobić nic, by temu zaradzić. W ciągu tego tygodnia, który upłynął od wyjazdu Minseoka, kilkakrotnie prosił Baekhyuna, by załatwił mu jakichś klientów, ale gdy ci wreszcie się zjawiali, jasnowłosy nie potrafił tak zwyczajnie jak kiedyś sprzedać swego ciała.
                Zmienił się i sam doskonale to zauważył. Jego psychika zaczęła funkcjonować jak u każdego człowieka. Czuł się kochany i chciał kochać. Po kilku latach odzyskał uczucia, które kiedyś zabrał mu ojciec, zastraszając go i bijąc. To była ta przykra przeszłość, o której ani jednym słowem nie wspomniał Xiuminowi. Nie było tak, że bał się jej, ale najzwyczajniej w świecie wstydził się tego.
                Nadal w głębi siebie miał obrazy z okropnych wieczorów, gdy zostawał tylko z tatą, który najpierw bawił się z nim i grał, a potem pił. Alkohol ogarniał jego umysł i wtedy mężczyzna nad sobą nie panował. Kilka razy dzieci w szkole wypytywały Luhana, dlaczego ma tyle siniaków na nogach i czemu nie przyszedł ostatnio grać w piłkę, ale on nie odpowiadał. Zamykał się w sobie, co spowodowało, że stał się obojętny na radość, smutek czy cierpienie.
                Chińczyk potrząsnął głową, odpędzając od siebie niezbyt przyjazne myśli, a potem ponuro zwlókł się z łóżka. Nie widział sensu codziennego budzenia się i życia, od czasu kiedy jego ukochany wyjechał z kraju. Oczywiście, że życzył mu jak najlepiej, ale chciał być przy nim. Pragnął razem z nim cieszyć się z sukcesów, a może nawet samemu pójść na jakieś studia. W końcu nie był głupi.
                Po porannej kawie Han poszedł wziąć prysznic. Chłodna woda otulała go z każdej strony. Czasami zdawało mu się, iż czuje na sobie wargi Minseoka, które tak uwielbiał. Tęsknił za nimi. Pomimo że nie byli ze sobą zbyt długo, on zdążył się przywiązać. Był jak oswojone dzikie zwierzę, które odnalazło przyjaciela w zupełnie obcym człowieku, nawet obdarzyło go zaufaniem.
                W ciepłym szlafroku Chińczyk podreptał do pokoju Byuna. Wiedział, że nie powinien tam wchodzić, bo była to strefa prywatna bruneta, jednak chciał coś odnaleźć.
                Pierwszym, co zobaczył, wszedłszy do pokoju, był projekt, jaki Baekhyun rozpoczął wraz ze swoim kolegą, a dokończyć musiał sam. Jasnowłosy uśmiechnął się smutno. Wiedział, że Minseok starał się, gdy sklejał różne potrzebne bryły. Nawet nie raz przyglądał mu się z daleka, kiedy pochłonięty był pracą.
                Idąc dalej, Luhan wreszcie dotarł do biurka czarnowłosego. Rozejrzał się, ale na wierzchu nie znalazł nic, co by go interesowało. Westchnął ciężko, siadając na ciemnym obrotowym krześle.
                - Musisz mieć jego numer telefonu, kolegowaliście się – powiedział młody mężczyzna sam do siebie, a potem zabrał się do pracy.
                Otwierał wszystkie szuflady, szukając choćby małej karteczki z kilkoma cyframi, które tak bardzo by go uradowały. Tak, chciał skontaktować się z osobą, dzięki której jego uczucia powróciły.
                Wreszcie po piętnastu minutach grzebania w rzeczach przyjaciela, Luhan odnalazł wytargany skrawek. Widniał na nim krzywy napis „Minseok”, a tuż nad nim nabazgrany był ciąg cyfr. Chińczyk uśmiechnął się do siebie. Wrócił do swojego pokoju w znakomitym humorze.
                Nie zastanawiał się długo nad tym, czy wpisać numer i nacisnąć zieloną słuchawkę. Zrobił to niemal od razu, gdy tylko ubrał się w coś wygodnego. Szatyn nie mógłby go zobaczyć, jednak on i tak chciał prezentować się powalająco.
                Słuchając dźwięku oczekiwania, aż ktoś z drugiej strony odbierze, jasnowłosy niecierpliwił się. Bardzo chciał usłyszeć głos ukochanego. Po chwili jednak jego połączenie zostało odrzucone i to nie przez kogoś, tylko przez zbyt długi czekania. Chłopak zacisnął dłonie w pięści i ponownie wybrał ten sam numer. Incydent powtórzył się.
                Młody mężczyzna odłożył telefon, czując jak drobne łzy zbierają się w kącikach jego oczu. Nie chciał płakać, nie to było jego zamiarem. Jednak w tamtej chwili, nie potrafił się powstrzymać. Upadając na kolana, wybuchnął głośnym jękiem przepełnionym goryczą samotności i cierpienia.  Osamotnienie przytłaczało go, jak nigdy dotąd. Nie był silny, mimo iż kiedyś wydawało mu się, że jest.
                Pośród żałosnego łkania, Luhan wydobył z siebie kilka razy słowa „Kocham cię, Minseok”. W kółko powtarzał, jak bardzo czuje się porzucony, odepchnięty i zapomniany. Błagał, by chłopak do niego wrócił, choć wiedział, że nikt go nie słyszy, może poza sąsiadami. Drżącymi dłońmi, chwytał się za serce, jakby to miejsce paliło go żywcem. Czuł rosnący z każdą chwilą ból.
                Kiedy wreszcie otrząsnął się z amoku, powoli wstał z podłogi i usiadł na krześle, otulając się kocem. Wziął do ręki czystą kartkę i długopis. Przez jakiś czas tylko wpatrywał się w rażącą biel, a po jego policzkach znowu spłynęło kilka łez.
                - Słyszałem, że jak napisze się list, to pomoże to zabrać nasze troski – powiedział do siebie Chińczyk drżącym głosem.  – Tak więc zrobię.
                Musiało znów upłynąć kilka długich minut, nim chłopak przyłożył przybór do pisania do czystego papieru. Zebrał wszystkie myśli, jakie tylko plątały się w jego głowie, by wkrótce móc zacząć pisać.
                Minseok,
                Wiem, że i tak nie przeczytasz tej wiadomości, ale mimo wszystko ją piszę. Mam bardzo dużo spraw, których nie potrafię uporządkować.
                Tęsknię.
                Mam wyrzuty sumienia, że nie umiałem zatrzymać cię przy sobie.
                W ten sposób jednak nic nie zdziałam, muszę zacząć od początku. Zanim się spotkaliśmy, byłem zwykłym chłopakiem do towarzystwa. Jeden raz był wszystkim, na co się zobowiązywałem. Nie obchodziło mnie w tej kwestii zdanie innych; to były tylko i wyłącznie moje zasady. Liczyły się dla mnie tylko przyjemność i pieniądze. Potrzebowałem ich coraz więcej i więcej, chociaż nie było konkretnego celu, na które mógłbym je wydać. Po prostu chciałem je mieć.
                Jednak wystarczyło jedno twoje spojrzenie. Gdy spotkaliśmy się wtedy na ulicy, poczułem wstyd. Po raz pierwszy w swojej pracy go poczułem. Jednocześnie czułem, jakbym był nagi. Nie miałem zupełnie nic. Byłem pusty. Nie miałem żadnych uczuć.
                Ale ty mnie naprawiłeś. Kiedyś byłem ślepy, nie zwracałem uwagi na troski innych, na ich problemy. Nie wiedziałem, dlaczego ludzie płaczą, śmieją się, dlaczego wypełnia ich żal lub tęsknota. To wszystko zabrał mi ojciec. Ja go kochałem, a on.. On mnie bił. Nie powiedziałem ci o tym i wiem, że to był błąd. Oszukałem cię.
                Nie umiem teraz znaleźć na to wytłumaczenia. Jedyne, co mnie dosięga to wstyd. Po raz kolejny. Wstyd przed przeszłością. Nie lubię jej. Gdybym mógł, wymazałbym ją bezpowrotnie z mojej pamięci. To przez to, co wydarzyło się kilkanaście lat temu, stałem się bez uczuciową marionetką świata. Sam dla siebie byłem lalkarzem.
                Kiedyś byłem samolubny. Nie potrafiłem dzielić się z innymi niczym. To, co posiadałem, miało pozostać tylko moje. Bałem się, że ktoś ukradnie moje pieniądze. Zachowywałem się jak diva. Starałem się być pępkiem świata. Teraz rozumiem, że to była tylko gra. Zakrywałem swoje prawdziwe oblicze sztuczną maskę, której nie umiałem zrzucić nawet przed własnym odbiciem w lustrze.
                Ty zmieniłeś mnie. Nie. Twoja miłość do mnie przywróciła dawnego mnie. Sprawiła, że Luhan, niegdyś szczęśliwy, beztroski, lubiący i troszczący się o wszystkich, powrócił.
                Jednak czuję pustkę. Nie ma cię obok, kiedy się budzę. Nie czuję twojego ciepłego oddechu na mojej skórze. Nie słyszę twojego szeptu, który tak kojąco na mnie działał. Mimo iż znaliśmy się krótko, pokochałem cię. Ciągle mam przed oczami twoją postać.
                Czasami odwiedzasz mnie w nocy. Budzę się wtedy z płaczem. Siadam na łóżku, podkurczając nogi pod brodę i myślę, co by było, gdybyś nie wyjechał.
                Kiedy powiedziałeś mi o wylocie, poczułem, jakby ktoś wyrwał mi serce i roztrzaskał je na miliard kawałków. Z jednej strony pragnąłem, byś mnie nie opuszczał, ale zauważyłem, że to byłoby zbyt samolubne. Nie chciałem znów taki być. Dlatego pozwoliłem ci odejść.
                Zawsze będę o tobie pamiętał, bo cię kocham
Luhan.
                Młody mężczyzna nawet nie zauważył, kiedy po jego policzkach zaczęły płynąć kolejne strumienie łez. Przestały go one obchodzić. Uważał tylko, aby nie zabrudzić nimi listu, który i tak miał pozostać w szufladzie i czekać na to, aż czas ozłoci białą kartkę, na której został napisany.
                Odłożywszy długopis, Chińczyk schował złożony arkusik do szuflady. Nie chciał dłużej myśleć o czymkolwiek. Wsunął się więc po kołdrę i okrył nią po same uszy. Pragnął zniknąć, jednakże to było niemożliwe. Wobec tego zasnął głębokim snem, pragnąc, by następnego dnia obudzić się w lepszym humorze.

9 komentarzy:

  1. jeju sliczne to płacze, nie komentowałam wczsniej bo chcialam przeczytac naraz cala historie :) jeju byla wspaniala a po ostatniej czesci nie moge powstrzymac łez, teraz bede to rozkminiac i wyobrazac se co dalej z Luhanem i czy Xiumin umie byc szczesliwy tam za Oceanem. Musze nadrobić inne twoje inne opowiadania ale po tym boje się czy moje oczy to wytrzymają^^

    OdpowiedzUsuń
  2. A tak bardzo miałam nadzieję na dobre zakończenie... Dlaczego mi ją zepsułaś? ;; Kto ci pozwolił tak skrzywdzić Lu? No kto? ;; Az serce się kraje ma widok tych słów przepełnionych goryczą...
    Może następnym razem napiszesz jakiegoś fluffa?
    Masz zdecydowanie dobrą rękę do angstów, ale jakoś zdecydowanie nie mam ochoty czytać o kolejnych łzach ;;

    yaoi-kpop-worlds.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. ;;;;;;;;;;;;;;;
    Jakie piękne ;;;;;;

    OdpowiedzUsuń
  4. ;;;;;;;;;;;;;;;
    Jakie piękne ;;;;;;

    OdpowiedzUsuń
  5. Nominowałam Twojego bloga do Liebster Award! Więcej informacji znajdziesz o tutaj -> http://yaoi-kpop-worlds.blogspot.com/2015/06/liebster-award-iv-info.html :3

    OdpowiedzUsuń
  6. Heloł, powiem ci, że strasznie długo się zbierałam do napisania tego komentarza. Chyba weny po prostu nie miałam. Jednak dzisiaj jestem!
    Okay, więc od początku. Skończyło się smutno i to sobie cenię. Nic w zakończeniu nie było naciągane, po tym jak Minseok wyjechał. W fanfickach zwykle dzieje się jakiś cud i kończą na koniec ze sobą. Dlatego gratki.
    Ogólnie bardzo podobała mi się całość, to jak Luhan się zmienił, mimo iż był z Minseokiem tak krótko. Było widać, że się kochają, aż szkoda mi się robiło Lulu, gdy Minseok wyjechał. Ale życie nie głaszcze, a ludzie przecież czekają tylko na takie życiowe okazje.
    He, powiem ci, że strasznie mi się podobało to opowiadanie. Na pewno będę do niego jeszcze wracać, bo no ej! ;-; Ślicznie piszesz, a mi się pomysł i wykonanie podoba.
    Ostatni rozdział był taki uroczy, jak Lu więcej nie chciał się sprzedawać. Jestem ciekawa tylko jak by sobie wtedy poradził, bez kasy od swoich klientów. Ale dobra, po co mam się nad tym zastanawiać?
    Więc tak, było parę literówek, jednak nie było ich tak wiele, soł nice. Przyjemnie mi się czytało mimo to. Masz talent, plus jeszcze to Xiuhan! A xiuhanów jest tak mało w Polsce i tak fajnie, jak jedna z moich ulubionych autorek go piszę ;-; (ogólnie jest mało ff z głównym xiu, ale what ever)
    Soł, to chyba w sumie byłoby na tyle, bo nie wiem co ci tu jeszcze napisać. Jednak keep fighting, bo wszystko co piszesz jest fajne **
    Pozdrawiam Kookie <3

    OdpowiedzUsuń
  7. To koniec? Tak po prostu?! Nie zgadzam się! Potrzebuje dalszej części ;_; plis. Czuje pustkę i niedosyt. To było zbyt piękne żeby tak po prostu się skończyć ;______;

    OdpowiedzUsuń
  8. http://yehetasshole.blogspot.com/2015/07/liebster-award.html nominowałam Cię do Liebster Award :3

    OdpowiedzUsuń