Pairing: Xiuhan
Rating: PG-13
Gatunek: smut, angst, romans
A/N: Dobry wieczór! Mam dla was kolejną, trzecią już, część Xiuhana i jestem sama zdziwiona, że tak szybko ją napisałam. Mimo nawału rzeczy w szkole, udało mi się. Mam nadzieję, że wam się spodoba i zostawicie coś po sobie!
Głośny
dźwięk telefonu wyrwał Minseoka z głębokiego snu z samego rana kilka dni po
jego pierwszej randce z Luhanem. Młody mężczyzna niechętnie rozchylił powieki,
sięgając po denerwujące urządzenie leżące na szafce nocnej. Odebrał tak szybko,
jak tylko mógł, nie sprawdzając wcześniej, kto dzwoni.
- Halo?
– odezwał się szatyn nieco zachrypniętym głosem, wyczekując odpowiedzi.
- Dzień dobry. Dzwonię z New York Academy of Art. Czy rozmawiam z panem Kim Minseokiem? – odpowiedział mu bardzo miły kobiecy głos.
- Tak, to ja – odrzekł Xiumin, przełykając nerwowo ślinę. Nie krył zdziwienia, że dzwonią do niego właśnie z tej uczelni.
- Obejrzeliśmy pańskie prace i przejrzeliśmy pańskie zgłodzenie. Naprawdę ma pan zadatki, aby zostać świetnym artystą. W związku z tym został pan przyjęty na naszą uczelnię – wyjaśniła niewiasta najkrócej jak umiała. – Na pańskiego maila zostały wysłany bilet, który należy wydrukować. Jest datowany na jutro, więc wtedy powinien pan się u nas pojawić.
- Dzień dobry. Dzwonię z New York Academy of Art. Czy rozmawiam z panem Kim Minseokiem? – odpowiedział mu bardzo miły kobiecy głos.
- Tak, to ja – odrzekł Xiumin, przełykając nerwowo ślinę. Nie krył zdziwienia, że dzwonią do niego właśnie z tej uczelni.
- Obejrzeliśmy pańskie prace i przejrzeliśmy pańskie zgłodzenie. Naprawdę ma pan zadatki, aby zostać świetnym artystą. W związku z tym został pan przyjęty na naszą uczelnię – wyjaśniła niewiasta najkrócej jak umiała. – Na pańskiego maila zostały wysłany bilet, który należy wydrukować. Jest datowany na jutro, więc wtedy powinien pan się u nas pojawić.
Student
naprawdę nie maskował swego zaskoczenia. Tak bardzo cieszył się z tego, że
najlepsza dla niego uczelnia przyjęła go w tak szybkim czasie. Bez
zastanowienia zgodził się na wszystko, o czym mówiła, jak się okazało,
sekretarka.
Po
kilkunastominutowej rozmowie Minseok rozłączył się, a potem znów ułożył
wygodnie w jeszcze ciepłej pościeli. Szeroki uśmiech pojawił się na jego
twarzy. Leżąc ciągle w łóżku, patrzył w sufit, zastanawiając się nad tym, jak
to będzie. Przed oczami miał swoją niedaleką przyszłość. Mimo iż jego planem
było zostanie architektem, od dziecka marzył, żeby w przyszłości być artystą.
Tak bardzo nie mógł się doczekać wyjazdu.
Nagle
uderzyła go szara rzeczywistość. Musiał przecież powiedzieć o tym swojemu
chłopakowi. Niestety nie wiedział, jak ma to zrobić, a wylot przecież był
zaplanowany na kolejny dzień. Szatyn był w prawdziwym potrzasku. Skoro była to
jego ostatnie doba w Korei, po prostu musiał spędzić ją z Luhanem. Chciał się w
ten sposób z nim pożegnać.
Minęło
kilka bezczynnych momentów, nim Xiumin z niezbyt wesołą miną podniósł się z
łóżka. Z jednej strony bardzo cieszył się, że został przyjęty, ale nie potrafił
znieść tego, że rozstanie się z Chińczykiem. To było dziwne, bo na początku nie
traktował go w stu procentach poważnie. Myślał, że to tylko błaha zachcianka;
zabawa.
Jednak
przez te parę dni zdążył poczuć coś silniejszego niż zwykłe „jesteś fajny,
lubię cię”, coś, co zawróciło mu w głowie tak, że nie umiał przestać myśleć o
pozornie niewinnym chłopaku. Zawsze, gdy tylko zamykał powieki, miał przed sobą
jego uroczy uśmiech oraz te piękne jeleniowate oczy, które nadal skrywały przed
nim jakąś tajemnicę. Czasem nawet Luhan odwiedzał Minseoka w snach, co
oczywiście było tylko pozytywne. Sprawiało to także, że za każdym razem, kiedy
Kim nie widział jasnowłosego, tęsknił coraz bardziej i bardziej.
×××
Po
powrocie z uczelni Koreańczyk udał się prosto do mieszkania swojego kolegi.
Początkową ideą było oczywiście kontynuowanie projektu, ale w połowie drogi
student zmienił zdanie. Nie chciał męczyć się już z klejeniem bezsensowych
prostopadłościanów czy wyklejaniem ich dywanikami zrobionymi z pluszu.
Wiedział, że będzie musiał zostawić Baekhyuna samego z całą pracą, ale co mógł
poradzić, skoro wyjeżdżał do Stanów.
Ten
dzień pragnął więc poświęcić Luhanowi. Jeszcze nie wiedział, gdzie go zabierze,
ale na pewno nie zamierzał cały czas siedzieć w jego pokoju czy w salonie. To
miały być najlepiej spędzone wspólne chwile w czasie ich krótkiego związku. Gdy
z minuty na minutę bardziej docierało to do Minseoka, czuł jak w jego sercu rodzi
się delikatny ból.
Pół
godziny wystarczyło szatynowi, by dotarł do zamierzonego wcześniej celu. Stał
zziębnięty przed dobrze znanymi drzwiami i odrobinę wahał się, czy zapukać. Zdawał
sobie sprawę, jak bardzo zrani Chińczyka, mówiąc mu, że będą musieli się
rozstać. Przełknął w końcu ślinę i trzy razy zastukał.
Otworzył
mu nie kto inny, a sam jasnowłosy chłopak. Nie był ubrany jak dawniej. Szczerze
powiedziawszy, od tego czasu, gdy stali się parą, Luhan zaczął nosić zupełnie
normalne rzeczy. Promienny uśmiech gościł na twarzy gospodarza mieszkania, gdy
witał się z przybyłym gościem.
-
Baekhyun jeszcze nie wrócił z uczelni – odezwał się starszy, krzyżując ręce na
piersi. – To dziwne, bo zwykle wracaliście w tym samym czasie – dodał, a potem
wzruszył ramionami.
- Może poszedł kupić obiad albo ma jakieś dodatkowe zajęcia – odpowiedział Xiumin, podchodząc bliżej ukochanego.
- Może, może. Kto wie – mruknął Chińczyk, otaczając rękami szyję Minseoka. – Tęskniłem za tobą, Minnie.
- Ja za tobą też – powiedział szczerze Kim, przytulając swojego chłopaka.
- Może poszedł kupić obiad albo ma jakieś dodatkowe zajęcia – odpowiedział Xiumin, podchodząc bliżej ukochanego.
- Może, może. Kto wie – mruknął Chińczyk, otaczając rękami szyję Minseoka. – Tęskniłem za tobą, Minnie.
- Ja za tobą też – powiedział szczerze Kim, przytulając swojego chłopaka.
Ta
chwila była jednym z wielu gwoździ, jakie wbijały się w ciało młodego
Koreańczyka. Powoli zaczynał cierpieć, a przecież najgorsze miało dopiero
nadejść. Tak bardzo nie chciał zostawiać Luhana. Ten chłopak miał w sobie
dziwną magię, która nie każdego mogła porwać.
- Gdzie
dzisiaj pójdziemy? – zapytał cicho jasnowłosy, układając wygodnie głowę na
ramieniu młodszego.
- Co powiesz na lodowisko? – zaproponował Xiumin, przyglądając się drugiemu z ukosa.
- Tak! – krzyknął radośnie chłopak lekkich obyczajów, wyrywając się z uścisku. – Tak dawno nie jeździłem na łyżwach. Żebyś wiedział, jaki jestem w tym dobry! – Po tych słowach Chińczyk zaczął udawać, że ślizga się po lodzie, robi piruety i inne akrobacje, jakie tylko wpadły mu do głowy.
- Co powiesz na lodowisko? – zaproponował Xiumin, przyglądając się drugiemu z ukosa.
- Tak! – krzyknął radośnie chłopak lekkich obyczajów, wyrywając się z uścisku. – Tak dawno nie jeździłem na łyżwach. Żebyś wiedział, jaki jestem w tym dobry! – Po tych słowach Chińczyk zaczął udawać, że ślizga się po lodzie, robi piruety i inne akrobacje, jakie tylko wpadły mu do głowy.
Minseok
na to zaczął się śmiać. Wiedział, że będzie mu brakować tych spontanicznych,
ale jakże urokliwych reakcji. Chciał dobrze odnotować to w pamięci, by tak
szybko mu nie umknęło.
Po
chwili Luhan rzucił się ukochanemu na szyję, całując go soczyście w policzek.
Zaraz potem perlisty chichot rozszedł się po pomieszczeniu.
-
Jesteś najlepszym chłopakiem, jakiego kiedykolwiek poznałem – szepnął
jasnowłosy, po czym odskoczył na bok, by założyć ciepłe buty oraz swoją grubą
puchową kurtkę. – Jestem gotowy – powiedział wesoło i klasnął w ręce.
Z
pogodnymi wyrazami twarzy para opuściła mieszkanie, uprzednio zostawiając
Byunowi wiadomość, że najprawdopodobniej wrócą wieczorem. Obaj cieszyli się, że
spędzą ze sobą trochę czasu. Żaden z nich nie powiedział tego na głos, ale
wiedzieli, iż jest to ich kolejna randka.
Będąc
na zewnątrz, Xiumin złapał Chińczyka za rękę, a następnie wsunął ich splecione
dłonie do swojej kieszeni. Może czasami był nieśmiały, ale potrafił być
romantyczny. Nie interesowało go, czy ktoś w tej chwili patrzy na ich,
komentując takie zachowanie. Liczyło się wyłącznie to, że Luhan jest obok
niego.
Zupełnie
niespodziewanie Koreańczyk poczuł, jak burczy mu w brzuchu. Schylił się lekko,
ale mimo to nie powstrzymał dość głośnego dźwięku. Oczy drugiego młodzieńca
rozszerzyły się w zdziwieniu.
- Nie
jadłeś obiadu! – krzyknął jasnowłosy, po czym prędko zakrył usta dłonią. – Jak
mogłeś mi nie powiedzieć – dodał kilka sekund później.
- Przepraszam – wybełkotał młodszy, spuszczając głowę i patrząc na czubki swoich butów.
- Teraz już za późno. Możemy wpaść do jakiegoś baru po drodze, bo z głodnym nie pójdę na lodowisko – żachnął się Chińczyk, wydymając nieco dolną wargę.
- Przepraszam – wybełkotał młodszy, spuszczając głowę i patrząc na czubki swoich butów.
- Teraz już za późno. Możemy wpaść do jakiegoś baru po drodze, bo z głodnym nie pójdę na lodowisko – żachnął się Chińczyk, wydymając nieco dolną wargę.
Jak
Luhan zaplanował, tak zrobił. Będąc niedaleko od lodowiska, wciągnął Xiumina do
małej lecz przytulnej knajpki, żeby tamten mógł coś przekąsić. Nie musieli
długo szukać wolnego miejsca. Mimo obiadowej pory kilka stolików było zupełnie
pustych.
- Na co
masz ochotę? – zapytał jasnowłosy, rozpinając kurtkę. Sam zerkał na jadłospis,
aby wyszukać coś dla siebie. – Ja chyba wezmę kimchi. Nie jestem bardzo głodny.
- To dla mnie zamów bibimbap – poprosił młodszy z szerokim uśmiechem na ustach.
- Jasne! – odpowiedział Chińczyk, kierując się w stronę lady.
- To dla mnie zamów bibimbap – poprosił młodszy z szerokim uśmiechem na ustach.
- Jasne! – odpowiedział Chińczyk, kierując się w stronę lady.
Szatyn
wygodnie usadowił się na swoim miejscu i patrzył na ukochanego, który właśnie
składał zamówienie. Jego postać wyglądała niezwykle czarująco w wielkiej
puchowej kurtce, której kaptur, był półtora razy większa niż głowa chłopaka.
Minseok chciał tego dnia zobaczyć, jak starszy zakłada go na głowę, by móc
uznać to za naprawdę piękny widok.
Po
pięciu minutach Han był z powrotem. Tanecznym krokiem zbliżył się do
zajmowanego przez nich miejsca. Potem usiadł naprzeciw swojego chłopaka,
przyglądając mu się badawczo. Wzrok Luhana był niezwykle dociekliwy, jakby
próbował coś wywnioskować. Wyraźnie zakłopotany swoimi myślami, zaraz przygryzł
wargę.
- Nie
mogę w to uwierzyć – odrzekł wreszcie, po czym westchnął ciężko.
- W co? – zapytał zdezorientowany student, patrząc szeroko otwartymi oczyma.
- W to, że się zakochałem – odpowiedział mu jasnowłosy. – Nigdy wcześniej mi się to nie zdarzyło.
- Zawsze musi być ten pierwszy raz – skwitował z entuzjazmem Kim.
- W co? – zapytał zdezorientowany student, patrząc szeroko otwartymi oczyma.
- W to, że się zakochałem – odpowiedział mu jasnowłosy. – Nigdy wcześniej mi się to nie zdarzyło.
- Zawsze musi być ten pierwszy raz – skwitował z entuzjazmem Kim.
Krótka
rozmowa dobiegła końca i jedzenie zostało przyniesione do stolika przez
sympatycznego kelnera. Poza pysznymi daniami dostali również dwie Bubble Tea.
Chińczyk szybko wyjaśnił, że to on je sobie zażyczył. Minseok nie miał nic
przeciwko temu, wręcz przeciwnie. Uradował go taki drobiazg.
Konsumując
posiłek i prowadząc ożywioną konwersację o pogodzie oraz innych bzdurach, czas
mijał im bardzo powoli. Szatynowi było z tym dobrze, bo chciał jak najdłużej
mieć przy sobie Luhana. Znów dotarło do niego, że musi powiedzieć mu o
wyjeździe. Nie wiedział, jak tamten zareaguje, ale czuł, że nie będzie to
pozytywny odruch.
Pół
godziny później, śmiejąc się oraz żartując z siebie nawzajem, para opuściła
bar. Z prawie pełnymi brzuchami szli, trzymając się za ręce. Od czasu do czasu
spoglądali na siebie zakochanymi oczyma, jakby upewniali się, czy to nie sen.
Wreszcie
dotarli na upragnione lodowisko. Jasnowłosy po raz kolejny tego dnia w
przeuroczy sposób zaklaskał w dłonie, a potem pociągnął Xiumina za rękaw
kurtki, by mogli wypożyczyć łyżwy. Chińczyk miał małe problemy z założeniem
ich, więc uprzejmie poprosił instruktora o pomoc. Mężczyzna w mniej więcej jego
wieku oczywiście zgodził się.
Szatyn
poczuł nutkę zazdrości, gdy dostrzegł, jak Luhan uśmiecha się do swojego
pomocnika. Zacisnął wargi, aby nie poniosły go emocje. Przecież on też mógł
pomóc. Nic nie stało temu nie przeszkodzie. Może jednak blondyn uznał, że nie
będzie przeszkadzał ukochanemu w przygotowywaniu do jazdy. Z takimi myślami
Koreańczyk wstał i podszedł do wejścia na lód. Zaraz za nim czekał Han.
- No
idź już – mruknął starszy, po czym delikatnie popchnął Minseoka, by obaj mogli
zacząć jeździć.
Lodowisko
było odkryte, więc orzeźwiający wiatr delikatnie smagał ich twarze. Xiumin
dawno już nie korzystał z tej rozrywki, dlatego trochę ciężko było mu poruszać
się. Ciągle trzymał się bandy, jakby bał się upadku. Chińczyk widząc to tylko
śmiał się pod nosem. On sam radził sobie naprawdę wybornie. Poruszał się
podobnie, jak prezentował w mieszkaniu. Czuł się na lodzie jak ryba w wodzie.
Sprawiało mu to ogromną radość. Zwinnie i zręcznie omijał kolejnych ludzi.
- Czy
ty nie umiesz jeździć na łyżwach? – zapytał w końcu Luhan swojego chłopaka,
kiedy ten nie robił nic, tylko ciągle mu się przyglądał. – Poruszasz się jak
słoń w składzie porcelany – mruknął.
- Dawno nie jeździłem i zapomniałem, jak to jest – odparł bez owijania w bawełnę młodszy chłopak.
- Chodź, pokażę ci.
- Dawno nie jeździłem i zapomniałem, jak to jest – odparł bez owijania w bawełnę młodszy chłopak.
- Chodź, pokażę ci.
Jasnowłosy
złapał ukochanego za rękę, po czym ostrożnie pociągnął go za sobą. Pokazał mu,
że trzeba subtelnie odpychać się najpierw jedną, a potem drugą nogą i samo
jakoś idzie. Xiumin z każdym kolejnym ruchem radził sobie coraz lepiej. W końcu
po dziesięciu minutach szło mu całkiem, całkiem, ale i tak nie dorównywał
swoimi umiejętnościami starszemu.
Kiedy
zostali na lodowisku prawie sami, Koreańczyk objął swojego ukochanego w pasie,
a potem podjechał z nim do bandy, blokując mu drogę ucieczki. Przez kilka
długich chwil patrzyli sobie w oczy, jakby widzieli się ostatni raz; jakby za sekundę
świat miał rozpłynąć się a oni wraz z nim. Luhan ułożył zziębnięte dłonie po
obu stronach twarzy Xiumina, a potem uśmiechnął się szeroko.
-
Kocham cię – wyznał Chińczyk z szybko bijącym sercem, które prawie podskoczyło
mu do gardła.
Szatyn
był całkowicie zdezorientowany. Nie spodziewał się, że to on pierwszy usłyszy
te słowa. Nim zdążył cokolwiek dokładnie przeanalizować i zareagować w jakiś
inny sposób, bez namysłu odparł „Ja ciebie też”, po czym ciepły uśmiech
zagościł na jego ustach. Ta chwila była naprawdę wyjątkowa. Pewnie byłaby jeszcze
lepsza, gdyby jasnowłosy dał się pocałować. To było jednak niemożliwe, bo jako
porządna prostytutka miał swoje zasady.
Po czasie
czułości oraz wyrażania uczuć, postanowili zejść z lodu, gdyż zaczynało się
ściemniać. Pojedyncze latarnie rozświecały się jak za dotknięciem
czarodziejskiej różdżki, co nadawało miastu niezwykły urok. Pięć minut później
para była już poza lodowiskiem. Obaj pospiesznie pozbyli się ciężkiego sprzętu
ze swoich nóg i ubrali buty.
Minseok
od razu chwycił rękę Luhana, gdy tamten był już przebrany. Uśmiechając się do
siebie, ruszyli w drogę powrotną do domu. Mijając małą kawiarenkę, nie obyło się bez zakupu gorącej czekolady,
którą Xiumin tak bardzo uwielbiał. Jasnowłosy z początku upierał się, by wziąć
herbatę, jednak w końcu uległ.
Powrót
do mieszkania zajął im nieco więcej czasu niż wcześniejsza trasa. Szli powoli,
gdyż chcieli nacieszyć się swoją obecnością. Zwłaszcza szatyn, który kolejny
raz miał pewne opory przed wyjazdem do USA. Han trzymał go w tym miejscu, ale
poza nim nie było nic, co mogłoby go zatrzymać w Korei na stałe. Jedyna szansa
w życiu nie mogła się zmarnować, dlatego też musiał powiedzieć starszemu
bolesną prawdę.
- Chcę
obejrzeć jakiś film – zawołał Chińczyk, rozebrawszy się z ciężkiego
wierzchniego odzienia. – Co powiesz na komedię?
- Bardzo chętnie – odparł Koreańczyk, a potem pociągnął nosem. Nadal było mu zimno i wcale tego nie ukrywał.
- Bardzo chętnie – odparł Koreańczyk, a potem pociągnął nosem. Nadal było mu zimno i wcale tego nie ukrywał.
Jasnowłosy od razu pobiegł po koc
i zaniósł go do salonu. W tym czasie Minseok prędko przyrządził popcorn oraz
wybrał płytę z filmem, aby jego chłopak nie musiał długo czekać. Bez
zastanowienia włączył kino domowe, a potem uruchomił odtwarzacz. Obaj prawie w
tym samym czasie znaleźli się na kanapie, lgnąc do siebie. Okryli się szczelnie
kocem, starając się ogrzać ich zziębnięte ciała.
Wtuliwszy
się w ukochanego, Luhan zaczął wpatrywać się w ekran, gdzie pojawiały się
kolorowe obrazy, rozpoczynające seans. Nie mógł uwierzyć w to, że doczekał
takiej chwili; romantycznej chwili.
Nie przywykł do tego typu zajęć. Czasami bywał chłopcem do towarzystwa, ale i
tak kończyło się to jednorazową przygodą w łóżku, więc nigdy nie traktował tego
poważnie.
Po kilku
minutach, gdy akcja na ekranie zaczęła się rozwijać, Han odpędził do siebie te
myśli i skupił swoją uwagę na filmie. Czasami jednak czuł, jak Kim delikatnie
przyciąga go bliżej siebie i wtedy pragnął choć na moment zatrzymać czas i
uwiecznić to. Zawsze, gdy był z młodszym, roznosiła się wokół nich fantastyczna
aura, jakiej nigdy przedtem nie widział.
Podczas
dwóch cudownych godzin Xiumin i jego ukochany śmiali się tak, aż rozbolały ich
brzuchy. Jednak było warto. Student nie pamiętał, kiedy ostatnio bawił się tak
dobrze z jedną tylko osobą. Czuł narastające uczucie motyli w brzuchu, co tylko
dodawało mu więcej radości. Wiedział jednak, że zbliża się przykry moment
wyjawienia przed Luhanem prawdy.
Gdy
posprzątali już po wspaniałym seansie, udali się do pokoju Chińczyka. Nadal
żaden z nich nie widział Baekhyuna, więc uznali, że jest w swoich czterech
ścianach i pewnie pracuje nad projektem.
Minseok
wygodnie usadowił się na łóżku drugiego chłopaka wśród kolorowych poduszek, a
ten zajął miejsce na jego kolanach, po czym wtulił się w niego. Chwila trwała i
była cudowną, pomimo że nie zamieniali ze sobą ani słowa. Nie potrzebowali
tego. Wystarczała im sama wzajemna obecność, ciche oddechy i przyspieszone
bicia serc.
W
pewnym momencie szatyn odchrząknął. Nie był pewien, czy już powinien zdradzić
swój sekret, jednak wolał to zrobić teraz, niż zostawiać na sam koniec. Nie
chciał wywoływać smutku u jasnowłosego, ale w tej sytuacji było to
nieuniknione. Po dłuższym czasie chłopak odchrząknął ponownie, zwracając na
siebie uwagę drugiego.
- Czy
coś się stało? – zapytał niepewnie Luhan. Z jego twarzy można było odczytać
zdziwienie.
- Nie – odburknął młodszy. – W zasadzie to tak – dodał zaraz, spuszczając wzrok.
- Słucham więc – powiedział bezwstydny młodzieniec, kiedy po upływie kilkunastu sekund nic nie usłyszał.
- Widzisz… dzisiaj rano dostałem bardzo ważny dla mnie telefon – rozpoczął Kim powoli i cicho. – Dobrze wiesz, że lubię rysować. Wysłałem więc moje rysunki do wspaniałej amerykańskiej uczelni i oni do mnie oddzwonili. – Po tych słowach przerwał, podnosząc wzrok. Spojrzał głęboko w oczy starszego. – Luhan, jutro wyjeżdżam do Stanów na stałe.
- Nie – odburknął młodszy. – W zasadzie to tak – dodał zaraz, spuszczając wzrok.
- Słucham więc – powiedział bezwstydny młodzieniec, kiedy po upływie kilkunastu sekund nic nie usłyszał.
- Widzisz… dzisiaj rano dostałem bardzo ważny dla mnie telefon – rozpoczął Kim powoli i cicho. – Dobrze wiesz, że lubię rysować. Wysłałem więc moje rysunki do wspaniałej amerykańskiej uczelni i oni do mnie oddzwonili. – Po tych słowach przerwał, podnosząc wzrok. Spojrzał głęboko w oczy starszego. – Luhan, jutro wyjeżdżam do Stanów na stałe.
Wargi
Chińczyka zadrżały, a jego oczy rozszerzyły się. Natychmiast też zmarszczył
brwi. Czuł jak łzy zbierają mu się pod rzęsami, dlatego starał się nie mrugać. Taka
garstka słów była jak cios nożem prosto w serce. Nie odzywał się nic, bo
wiedział, że jak tylko otworzy usta, nie powstrzyma łez.
Jasnowłosy
mocno zacisnął zęby, a potem odwrócił głowę, przysłaniając twarz grzywką.
Ciężko było mu pogodzić się z bolesnym uczuciem, które rozkwitło w jego wnętrzu.
Gdy oddychał, czuł, jakby ktoś rzucił mu kamień na piersi. Nie umiał
powstrzymać zaciskania dłoni w pięści oraz drżenia ciała.
- Więc
to nasz koniec, tak? – spytał cicho Han, wcale nie żądając odpowiedzi. Zaraz
potem poczuł na swoich policzkach spływające słone krople. – Rozumiem, Minnie.
Masz szkołę. W takim życiu nie ma czasu ani miejsca na miłość. Naprawdę to
rozumiem – wyszeptał przez łzy, patrząc na swoje zbielałe kłykcie.
Koreańczyk
w jednej sekundzie miał ochotę przekląć się za to, co właśnie zrobił. Miał
jednak pewność, że to i tak lepsza metoda niż zwyczajne odejście bez słowa. Nie
mogąc czekać dłużej, otoczył Chińczyka ramionami, dając mu ciepło i ochronę
przez krótki jeszcze czas.
Jasnowłosy
nawet nie próbował protestować. Zamknął oczy, pozwalając palącym strumykom
znaczyć swoją twarz. Z każdą sekundą bał się coraz bardziej, że piękny świat,
jaki wspólnie utworzyli, rozpadnie się i zniknie na zawsze w odmętach
wspomnień. Strach jednak nie był tak silny jak ból, który ogarniał wszystkie
cząstki jego drobnego ciała.
-
Zostaniesz dzisiaj na noc? – zapytał Chińczyk, ocierając zroszone łzami
policzki i patrząc na równie smutną twarz Xiumina.
- Zostanę – odparł spokojnie młodszy, jednak jego głos odrobinę się łamał.
- Będę mógł cię odprowadzić na lotnisko? – padło kolejne pytanie.
- Tak, będziesz mógł.
- Zostanę – odparł spokojnie młodszy, jednak jego głos odrobinę się łamał.
- Będę mógł cię odprowadzić na lotnisko? – padło kolejne pytanie.
- Tak, będziesz mógł.
Następnie
kilka minut spędzili w zupełnej ciszy, znów tylko wsłuchując się w swoje
oddechy. Każdy z nich w samym sobie w jakiś sposób powoli przetrawiał przykre
słowa. W końcu po dość długiej i martwej ciszy Luhan podniósł wzrok na
Minseoka, po czym lekko się uśmiechnął.
- Skoro
ma to być nasza ostatnia noc, chcę, by była wyjątkowa – powiedział poważnie
jasnowłosy, a z jego twarzy zniknął cień smutku.
Bez
żadnych wyjaśnień starszy zeskoczył z kolan ukochanego, a potem zdjął z siebie
dosłownie wszystkie ubrania. O to samo poprosił swojego gościa. Tym razem jego
planem nie była kolejna seksualna przygoda. Chciał tylko po raz ostatni poczuć
na swoim ciele ten jakże przyjemny i wyjątkowy dotyk.
Będąc
już w łóżku, Chińczyk mocno wtulił się w Xiumina, układając głowę na jego
nagiej piersi. Ich ciała były zupełnie odkryte. Koreańczyk subtelnie przesuwał
palcami po chłodnej skórze kochanka, finezyjnie zataczał kółka na każdej
wypukłości sylwetki jasnowłosego. Tamten zaś czule pieścił nieznacznie
zarysowane mięśnie brzucha drugiego, co jakiś czas buntowniczo drapiąc go
paznokciami.
Nie
wiedzieli, ile dokładnie czasu spędzili w ten sposób, ale wkrótce nadszedł
moment, gdy spojrzeli sobie w oczy. Te Minseoka wypełnione były już tylko pustką, gdyż ból rozpłynął się tuż po
wyjawieniu prawdy bezwstydnemu młodemu mężczyźnie. Wzrok Luhana wyrażał
wszechobecną tęsknotę i smutek, nieprzerwanie kryła się w nim także magiczna
tajemnica spowijająca brudy przeszłości.
-
Opowiedz mi coś o swojej przeszłości – poprosił cicho szatyn.
- J-ja … - zaczął nerwowo Chińczyk, po czym głośno przełknął ślinę i odchrząknął. – No, dobrze.
- J-ja … - zaczął nerwowo Chińczyk, po czym głośno przełknął ślinę i odchrząknął. – No, dobrze.
Na
dosłownie kilka sekund zapadło milczenie. W tym czasie na twarzy jasnowłosego
zdążyło pojawić się tysiące różnych emocji, jednak zaraz na powrót stała się
ona taka sama – opanowana i odrobinę smutna.
- Moje życie
było zupełnie takie samo, jak każdego innego dzieciaka. Bawiłem się z kolegami,
grałem z nimi w piłkę, chodziliśmy pływać w stawie. To były najwspanialsze
czasy w moim życiu – rozpoczął cicho Han
z lekkim uśmiechem na ustach. – Kiedy stałem się nastolatkiem jak wszyscy
chodziłem do szkoły, a potem także zacząłem trochę imprezować. Minęło parę lat i przyjechałem tutaj, do
Korei, aby poszukać szczęścia.
Mieszkając w Chinach, czułem się jakby ograniczony.
Minseok
na chwilę mocno zmarszczył brwi i przygryzł wargę. Czegoś tu nie rozumiał.
Baekhyun powiedział mu, że Luhan uciekł ze swojego rodzinnego kraju. Przez umysł
Koreańczyka przebiegło na raz bardzo dużo przedziwnych i być może nierealnych
scenariuszy. Potrząsnął lekko głową, starając się odgonić urojenia.
Jasnowłosy
podniósł wzrok na młodszego, a jego twarz wyraźnie promieniała. Szatyn
spostrzegł jednak zupełnie coś innego. Te piękne oczy nie były już takie same.
Stały się bardziej tajemnicze, pokryte grubym woalem miliona kłamstw, którymi
młodzieniec karmił każdą kolejną osobę. Skoro prawda była ujawniona, powinny
się one zmienić. Powinny być zupełnie jasne i przejrzyste, czytelne dla
każdego.
Kiedy
kilka niezręcznych minut minęło bez jednego choćby szmeru, Luhan wreszcie
ziewnął szeroko. Przez chwilę w uroczy sposób marudził, że jest zmęczony i
śpiący, ale nie chce zasypiać, by móc jeszcze trochę nacieszyć się towarzystwem
Minseoka. Tamten uśmiechnął się na to lekko, gładząc nieco rozczochrane włosy
starszego. W końcu, ułożywszy się wygodnie, zasnęli spokojnie, lecz tak bardzo
nie chcieli budzić się następnego poranka.
×××
Nazajutrz
Xiumin jako pierwszy otworzył oczy i dość boleśnie przetarł je, odganiając
resztki snu. Spojrzał na śpiącą postać obok niego, a potem westchnął cicho.
Właśnie poczuł, jakby ktoś wbił mu sztylet w serce, jednak nie miał zamiaru dać
po sobie tego poznać. Przez krótki moment gładził delikatne włosy Luhana,
przyglądając się jego młodo wyglądającej twarzy, próbując zapamiętać wszystkie jej
szczegóły.
Nie
trwało to długo, gdyż wkrótce i Chińczyk rozchylił powieki, ziewając szeroko.
Uśmiech od razu zagościł na jego twarzy, ale szybko zamienił się on w dość
żałosny grymas. Dotarło do jasnowłosego, że to ostatni wspólny poranek. Nie
chciał, żeby to kończyło się w taki sposób, ale teraz było już za późno, by
cokolwiek zrobić. Mógł tylko patrzeć, jak po raz ostatni ich ciała leżą
przytulone do siebie pod ciepłą pościelą.
Należało
się spieszyć, toteż nie spędzili leniwego poranka w łóżku. Skończyło się tylko
na całusach w policzek i przytulaniu, jednak to nie potrafiło zabrać bólu,
który wypełniał ich serca w tamtym momencie.
Zaraz
po śniadaniu udali się pieszo do mieszkania Minseoka. Po drodze trzymali się za
ręce, ściskając je mocno, jakby chcieli zostać tak już na zawsze. Spoglądając w
zszarzałe niebo, śmiali się z głupawych żartów, ale nie wyciągali na wierzch
swoich prawdziwych uczuć. Obaj bali się, że to natychmiast zamieniłoby się w
rozpacz i morze łez, a przecież mieli dla siebie tylko ostatnie kilka godzin.
Kiedy
byli już na miejscu, jasnowłosy pomógł młodszemu pakować walizki. Przy tym
także było trochę zabawy. Chińczyk naśmiewał się z niektórych przestarzałych i
niemodnych ubrań Xiumina, po czym zakładał je na siebie, zachowując się jak
dzieciak. Naprawdę starał się okazywać radość, pomimo tak trudnej sytuacji, w
jakiej się znaleźli. Rozłąka nigdy nie była niczym dobrym.
Gdy
wszystko było dopięte już na ostatni guzik, Han wraz z szatynem znieśli torby
na dół i czekali na samochód, który miał przyjechać po studenta. W ciągu tych
piętnastu minut, które spędzili na dworze, z nieba zaczął lecieć delikatny
śnieg. Han złapał na dłonie parę płatków, a te natychmiast rozpuściły się.
- One
są trochę jak my – powiedział cicho Luhan, wlepiając wzrok w twarz Koreańczyka.
– Byliśmy dla siebie nawzajem tylko przez chwilę, aby móc rozpłynąć się,
pozostawiając za sobą zimną plamę w sercu.
Minseok
nie umiał znaleźć żadnych słów, aby jakoś odpowiedzieć. Po prostu skinął głową,
a z zamyślenia wyrwał go dźwięk klaksonu pojazdu, który właśnie nadjechał.
Szofer niemal od razu wysiadł i zapakował walizki studenta do bagażnika,
zapraszając go i jego towarzysza do środka. Bez zbędnych pytań Xiumin wraz z Chińczykiem
wsiedli do auta, zamykając za sobą drzwi.
Podróż
na lotnisko minęła spokojnie. Jasnowłosy cały czas siedział praktycznie
przyczepiony do ramienia młodszego. Widać było, że nie chciał pozwolić mu
odejść. Ze wszystkich sił również powstrzymywał łzy, które co jakiś czas planowały
wypłynąć z jego oczy.
Nie
dłużej niż po dwudziestu minutach byli na miejscu. Mężczyzna, który kierował samochodem
po raz kolejny prędko z niego wysiadł i wystawił bagaże na zewnątrz, żegnając
się z chłopakiem, który wkrótce miał odlecieć. Pasażerowie wysiedli w
milczeniu, wciąż trzymając się blisko siebie.
Luhan
chwycił ukochanego za rękę i splótł z nim palce, kiedy kierowali się w stronę
kasy biletowej. Wszyscy inni ludzie znajdujący się tu i ówdzie wyglądali albo
na zmęczonych, albo na smutnych. Chińczyk tylko mocniej ścisnął dłoń Kim, zdając
sobie sprawę z tego, że jego też zaczyna ogarniać to straszne uczucie.
Gdy Xiumin
załatwił już wszystkie formalności związane z odlotem, udali się na wolne krzesła
poczekalni. Kilkanaście chwil siedzieli w zupełnej ciszy, mimo iż słowa same
cisnęły się na usta. Było tyle rzeczy, które każdy z nich chciał powiedzieć. Nie chcąc marnować więcej czasu, pierwszy
odezwał się Han:
- Będę
za tobą tęsknił – odparł przyciszonym głosem, siląc się na słaby uśmiech. –
Naprawdę bardzo cię pokochałem. Będzie mi brakować twojej bliskości.
- Ja też będę tęsknił – odpowiedział smutno szatyn. – Jednak cieszę się, że przez ten krótki okres czasu mogłem być z osobą taką jak ty. Nigdy jeszcze nie znałem kogoś tak wyjątkowego.
- Ja też będę tęsknił – odpowiedział smutno szatyn. – Jednak cieszę się, że przez ten krótki okres czasu mogłem być z osobą taką jak ty. Nigdy jeszcze nie znałem kogoś tak wyjątkowego.
Nagle
Chińczyk poderwał się z miejsca i pociągnął drugiego chłopaka za rękę, by
tamten również wstał. Kiedy patrzył młodszemu prosto w twarz, z oczu
jasnowłosego zaczęły płynąć strumienie łez. Nie wahał się nad podjęciem najważniejszej
decyzji w życiu. Bez namysłu przylgnął swoimi ustami do tych Minseoka, oddając
mu swój pierwszy pocałunek. Ich wargi niezdarnie napierały na siebie, podczas,
gdy słone krople zraszały je w najdelikatniejszy możliwy sposób.
Tę
cudowną chwilę przerwał głos spikera z głośnika, który oznajmiał, że samolot do
Nowego Yorku odlatuje wkrótce. W tym momencie odsunęli się od siebie. Tęskne
spojrzenia wciąż były we wzajemnym zasięgu, kiedy Xiumin ruszył z walizką w
stronę odprawy. Jeszcze przez kilka sekund patrzył w przepełnione czystym
cierpieniem źrenice, zanim powiedział
nieme „żegnaj” i odwrócił się plecami, odchodząc na zawsze.
omg, popłakałam się serio TT TT
OdpowiedzUsuńtego się nie spodziewałam że Minseok wyjedzie, smutek :<
teraz pewnie będę cały czas myśleć o tym jak to się skończy, już wymyślam sobie mnóstwo zakończeń w głowie xD
także czekam na ostatnią cześć, powodzenia w pisaniu ^^
popłakałam się TT TT
OdpowiedzUsuńhejka, nominowałam cię do liebster award, więcej tutaj: http://my-cup-of-dream.blogspot.com/2015/05/liebster-award.html : D
OdpowiedzUsuń;;;;;;;;;;;;;
OdpowiedzUsuńXiu jak możesz zostawiać Lu samego tutaj ;;;;;;;;;;;;;;;;
;;;;;;;;;;;;;
OdpowiedzUsuńXiu jak możesz zostawiać Lu samego tutaj ;;;;;;;;;;;;;;;;
;;;;;;;;;;;;;
OdpowiedzUsuńXiu jak możesz zostawiać Lu samego tutaj ;;;;;;;;;;;;;;;;
Jejku, jakie to kochane i smutne :c Strasznie słodka jest ta para, chociaż zastanawiam się co ukrywa Luhan. No i ciśnie mi się na usta jedno pytanie: Gdzie jest Baekhyun? Albo jestem przewrażliwiona, albo coś mu zrobiłaś hahaha
OdpowiedzUsuńWeny, kochana! I powodzenia z pisaniem :3
yehetasshole.blogspot.com
Wiedziałam że było zbyt puchato .. ale żeby musiał wylatywac? Nie mógł go zabrać ze sobą? :((
OdpowiedzUsuń