wtorek, 5 maja 2015

Miracle [2/4]

Tytuł: Miracle
Pairing: Xiumin/Luhan
Rating: NC-17
Gatunek: smut, romans, angst
A/N: Dobry wieczór! Wybaczcie, że musieliście czekać dłuższy czas na tę część. Sama myślałam, że pojawi się ona szybciej, ale coś nie wyszło. Na szczęście wzięłam się ostro za napisanie jej i udało mi się w miarę szybko skończyć. Liczę, że Wam się spodoba i oczywiście zostawicie po sobie jakiś ślad!


                Informacja, jaką Minseok otrzymał od Baekhyuna, była bardzo szokująca. Z każdym kolejnym dniem coraz bardziej docierała ona do szatyna, jednak trudno było mu się do tego przyzwyczaić. Widywał teraz Luhana codziennie, pracując w pocie czoła nad tym, żeby projekt jego i Byuna wypadł idealnie. Naprawdę musieli się do tego przykładać.
                W międzyczasie Xiumin zdążył dowiedzieć się również, że tajemniczy chłopak pochodzi z Chin i to właśnie tam poznał się z brunetem w czasie jednej z jego wycieczek w czasach liceum. Od tamtej pory utrzymywali stały kontakt, aż pewnego razu Han musiał zwyczajnie uciekać z kraju z własnych powodów. Czarnowłosy przyjął go więc do siebie, ale jego wcześniejsze mieszkanie było za małe. Korzystając więc z okazji, iż praca Chińczyka była wspaniale płatna, kupili nowe, większe lokum za zaoszczędzone pieniądze.
                Minseok starał się nie gapić na Luhana, kiedy ten był w zasięgu jego wzroku, ale czasami zwyczajnie nie potrafił. Coś przyciągało jego wzrok bardziej niż wszystko inne. Miał wrażenie, że na ten moment traci kontakt ze światem rzeczywistym i przenosi się w swój własny, do którego nikt inny nie mógłby dotrzeć poza młodzieńcem o jeleniowatych oczach.
                - Przestań – syknął Baekhyun, klepiąc Kim w ramię, kiedy ten po raz kolejny zatopił swoje spojrzenie w smukłej sylwetce trzeciego chłopaka.
                Xiumin nie mógł poradzić nic na to, że był nim tak oczarowany. Czuł, jakby prawdziwa magia roztaczała się nad nim, gdy tylko zwracał swoje oczy w jego stronę. Zaciskał dłonie w pięści, a paznokcie wbijały mu się w ich wnętrze, zaś całe jego ciało wewnątrz zdawało się drżeć. Jeszcze nigdy Minseok nie odczuwał czegoś podobnego. Wzdrygnął się, kiedy spojrzenia jego i Luhana skrzyżowały się i zaraz potem wrócił do poprzednio wykonywanej czynności – sklejania małych prostopadłościanów, które niedługo miały służyć za meble.
                - Jak mówię przestań, to przestań, jasne? – warknął Byun, patrząc groźne na kolegę z uczelni. – On nie wie, że ty wiesz. Nie wiadomo, co może sobie ubzdurać i jeszcze się ciebie wystraszy. Już nie raz tak było.
                - Przepraszam, nie wiedziałem – odparł cicho Minseok, sprawnie ustawiając bryłę we właściwym miejscu. – Po prostu… uważam, że jest piękny – dodał moment później ledwie słyszalnie.
                Czarnowłosego wcale nie zdziwiła wypowiedź drugiego chłopaka. Nie raz, nie dwa słyszał już, jaki to jego przyjaciel nie jest cudowny i wspaniały, a zawsze i tak kończyło się to tylko jednorazowym seksem i niczym więcej. Baekhyun wiedział, że to dlatego, iż Luhan nie potrafi kochać. Przynajmniej tak wielokrotnie mu powtarzał. Mówił też, że nie potrafi się w kimś zakochać czy zadurzyć i to właśnie dzięki temu został tym, kim został. Nic nie stało mu na przeszkodzie, aby każdego dnia sypiać z innym partnerem oraz dodatkowo czerpać z tego korzyści.
                Chińczyk był według Byuna bardzo specyficzną osobą. Jeszcze nie spotkał kogoś takiego, kto miałby ogromną radość z  bycia prostytutką przy jednoczesnym zachowaniu, jakby urodził się w domu z wyższych sfer. Han był po prostu jedyny w swoim rodzaju. Pod swoim niezwykłym wyglądem ukrywał dzikie tajemnice przeszłości, których wstydził się do tego stopnia, że udawał, iż nie istnieją. Często jednak okrutne obrazy nawiedzały jego sny i nie umiał się ich pozbyć.

×××

                Pewnego wieczoru Baekhyun z Minseokiem byli tak zapracowani nad swoim projektem, że żaden z nich nie zwracał uwagi na to, która jest godzina i jak szybko płynie czas. Cóż, w tamtym momencie liczyło się dla nich bezbłędne wykonanie swojej pracy oraz właściwe przygotowanie do prezentacji.
                Kiedy Xiumin poszedł do toalety, niespodziewanie ze swojego pokoju wyłonił się Luhan w długim puchowym szlafroku. Było to u niego niespotykane chodzić w takim stroju, więc brunet zmarszczył brwi, widząc go.
                - Dochodzi 23, nie powinieneś zbierać się do spania? – zagadnął cicho Chińczyk, przeczesując palcami swoje jasne włosy. – Twój znajomy chyba też powinien wracać do domu.
                Na te słowa Baekhyun spojrzał na zegar wiszący tuż za nim. Okazało się, że drugi chłopak miał rację. Pora była już bardzo późna i to burzyło cały plan pracy dwójki kolegów z uczelni. Czarnowłosy wzruszył ramionami, spoglądając na najdroższego przyjaciela. Nie wiedział, co miałby powiedzieć w tej sytuacji Minseokowi. Nie chciał tak zwyczajnie go wypraszać, bo stwierdził, że byłoby to dość niegrzeczne. W dodatku chłopak mieszkał daleko i powrót do domu mógłby sprawić mu trudność.
                - Masz rację, Lu – odparł Baekhyun, podnosząc się z podłogi. – Za bardzo byliśmy zapracowani i nie patrzyliśmy na kto, która godzina.
                - Gdybyś mi powiedział, o której chcesz skończyć, przyszedłbym ci powiedzieć. – Luhan wsunął dłonie w kieszenie swojego odzienia. – Następnym razem tak zrób – dodał, odchodząc z powrotem w stronę swojego lokum.
                - Dzięki za radę – burknął Byun pod nosem, po czym ziewnął. Kiedy jasnowłosy zniknął za białymi drzwiami, brunet dodał: - Czasami puszysz się jak paw. A zwłaszcza, kiedy chce ci się spać. Kto cię tak wychował?
                W tej samej chwili z łazienki wyszedł szatyn, poprawiając ubranie. Był nieco zaskoczony tym, że brunet rozmawia jakby z powietrzem. Trochę też go to rozbawiło, więc zaśmiał się cicho.
                - Z kim tak rozmawiasz? Czyżbyś miał wymyślonego przyjaciela? – zapytał Xiumin, podchodząc do kolegi.
                - Och, przestraszyłeś mnie – odparł szczerze Baekhyun. – Rozmawiałem z Luhanem. Powiedział mi, że jest już późno i wypadałoby, żebym położył się spać – dokończył, a Kim w tym czasie zwrócił swe oczy w stronę zegara.
                - Jejku, jest już 23. Chyba muszę iść do domu – mruknął niepocieszony.
                Byun spuścił głowę, myśląc nad czymś intensywnie. Bał się nieco, że Minseokowi coś mogłoby się stać, a tego by sobie nie wybaczył. W końcu znali się już jakiś czas i świetnie dogadywali. Wreszcie po kilku minutach rozmyślania, brunet spojrzał na drugiego Koreańczyka, unosząc palec w górę.
                - Wiem! Możesz zostać u mnie na noc. Twój dom jest prawie godzinę drogi stąd. To za długo, żebyś wracał tam po nocy. –Chłopak skrzyżował ręce na piersi. – Będziesz spał w moim pokoju, a ja przygotuję sobie posłanie na kanapie. Co ty na to?
                Oczy szatyna rozszerzyły się, ale na jego twarzy pojawił się bardzo szeroki uśmiech.
                - Wspaniały pomysł, jednak to ja zajmę kanapę. W końcu to ja zwaliłem ci się na głowę, a nie ty mnie – odrzekł, po czym odetchnął z ulgą.
                - No dobra – zgodził się brunet. – Kiedy ja pójdę po pościel i zrobię tu porządek, ty możesz iść się wykąpać. Przyda ci się chwila relaksu – dodał, a zaraz później odwrócił się w kierunku swojego pokoju. – Przyniosę ci jakieś rzeczy, żebyś miał w czym spać.
                Gdy Baekhyun zniknął za drzwiami, Kim usiadł na sofie, przeczesując palcami włosy. Nie mógł uwierzyć, że aż tak długo zasiedział się u kogoś. Wiedział, iż nie wypada tak robić, ale byli bardzo zajęci projektem i wypadło im to obu z głów. Mimo wszystko chłopak uznał, że jedna jedyna noc poza domem nic nie zmieni oraz wcale mu nie zaszkodzi.
                Nie upłynęło więcej niż pięć minut i Baekhyun był już znowu przy swoim koledze. W rękach trzymał świeże ubrania a także ręcznik i czysty szlafrok w razie potrzeby. Nie wiedział, czy Minseok planuje paradować w piżamie czy też nie.
                - Te ciuchy są moje, więc chyba będą dobre. Zawsze chodzę w za dużych – wyjaśnił pokrótce Byun. –  W łazience w białej szafce znajdziesz jakiś olejek do kąpieli. Zresztą pozwalam ci wziąć z niej co zechcesz – powiedział z uśmiechem. – Poza podejrzanymi przedmiotami – dodał szybko.
                Po tym jak szatyn zabrał swoje  rzeczy, zmierzył do łazienki. Mimo iż widział ją już kilka minut wcześniej, nadal był oczarowany jej wyglądem. Pomieszczenie było wręcz ogromne. Całe w bieli i złocie. Olbrzymie kafelki pokrywały podłogę oraz ściany. Na suficie umieszczone były dwa duże kwiatowe żyrandole, które świetnie oświetlały całość. Wanna stała prawie na środku, jednak nie było to niestosowne. Naprzeciw drzwi znajdował się ażurowy parawan, wspaniale ozdabiający pustą ścianę.
                Bez zastanowienia Minseok przygotował sobie kąpiel, wlewając do wody znaleziony różany olejek. Taki relaks był mu w tej chwili potrzebny. Niemalże natychmiast zdjął ubranie, które wydawało się tylko ciążyć na ciele chłopaka. Zaraz potem ostrożnie wszedł do wanny.
                Ułożywszy się wygodnie, Xiumin zamknął oczy. Rozkoszował się ciepłem wody oraz przyjemnym aromatem róż, jaki docierał do jego nozdrzy. Nic nie mogło równać się tej przyjemności.
                Nagle szatyn usłyszał cichy szmer dochodzący gdzieś z bliska. Otworzył oczy, rozglądając się po pomieszczeniu. Wtem zza ozdobnej przysłony wyłonił się nie kto inny a sam Luhan. Miał na sobie tylko jasnoróżowy atłasowy szlafrok. Zdecydowanym lecz powolnym krokiem podszedł do zdezorientowanego gościa, stając za jego plecami.
                - Wystraszyłeś się, prawda? – zapytał cicho młody mężczyzna o jeleniowatych oczach, układając dłonie na ramionach Koreańczyka. – Nie masz czego się bać. Nie zrobię ci krzywdy.
                Zgrabne palce Chińczyka zaczęły przesuwać się najpierw po barkach Minseoka, a następnie zsuwały się bez pośpiechu w dół. Han nachylił się, delikatnie całując zroszoną kroplami wody skórę studenta. W tym czasie jego ręce zdążyły zanurkować pod wodą, badając każdy milimetr torsu Xiumina. Jako odpowiedź jasnowłosy usłyszał najpierw ciche westchnięcie, a potem jęk zdziwienia. Widać było, że drugi cały czas nie może otrząsnąć się z lekkiego szoku.
                Po kilku minutach uwodzenia Luhan odsunął się na parę kroków od swojej ofiary. Szatyn odwrócił głowę w jego stronę, jakby w jednej sekundzie zatęsknił za subtelnym dotykiem mniejszych dłoni. Pod wodą zacisnął ręce w pięści. Był najzwyczajniej w świecie sfrustrowany. 
                Chińczyk patrzył swoimi pięknymi oczyma na Minseoka, starając się odczytać wyraz na jego twarzy. Wnet szeroki uśmiech ozdobił uroczą buzię, a sam Han rozwiązał wąski pasek swojej odzieży, po czym pozwolił bezwładnie upaść mu na ziemię.  Jego uda oraz brzuch zostały odsłonięte, ale on wcale nie wstydził się tego. Cały czas utrzymywał kontakt wzrokowy z Xiuminem, co mogło tylko go dekoncentrować. Bez słów zbliżył się do wanny, a następnie zanurzył rękę w wodzie.
                Obserwując reakcję Kim, Luhan zachichotał cicho, wynurzając rękę. Kiedy drugi myślał już, że chłopak lekkich obyczajów zostawi go w spokoju i pozwoli mu się wykąpać, ten po prostu wszedł do wody i usiadł na kolanach Koreańczyka. Pozwolił, aby jego szlafrok zamoczył się; nawet specjalnie się tym nie przejął.
                Jasnowłosy przysunął się najbliżej, jak tylko mógł, pozwalając wodzie oblać swoje mlecznobiałe uda oraz pośladki. Ułożył ręce na ramionach Minseoka, energicznie ocierając o siebie ich męskości. Doskonale wiedział, co robi i wcale nie zamierzał przestać. Sprawiało mu to za dużą przyjemność.
                Niedługo potem uniósł do góry biodra, na co szatyn szczerze się zdziwił. Chińczyk nie umiał pozostawiać nikogo w niepewności, więc niemal od razu powoli opadł na prężącego się członka. Student tylko jęknął cicho, a rzeczywistość powoli zaczynała do niego docierać. Luhan chciał uprawiać z nim seks. Nie. Chwila. On już to robił.
                Nie szczędząc czasu, bezwstydny młodzieniec zaczął poruszać biodrami w jednym rytmie, przymknąwszy oczy. Urywane westchnięcia wymykały się z jego ust. Palce Hana delikatnie pieściły pierś Xiumina, dotykając jego sutków, drażniąc je natarczywie, jakby w ten sposób chciał pokazać, jak dobrze mu jest.
                Wreszcie jasnowłosy rozchylił powieki, a potem głęboko wciągnął powietrze wypełnione kwiatowym zapachem. Słodka woń ożywiła go oraz rozbudziła. Wyraz twarzy kochanka, który wyraźnie poddał się jego urokowi, zachwycił go. Po raz pierwszy miał przed sobą kogoś, kto nie z własnej woli poddał się jego zachciankom i pieszczotom.
                - Lubię róże – jęknął Chińczyk, kolejny raz uderzając pośladkami o uda drugiego chłopaka. – Najbardziej białe – wysapał, powtarzając dotychczasowe ruchy.
                Żaden z nich nie wiedział, kiedy dłonie Minseoka znalazły miejsce na krągłej pupie Luhana i zaczęły ją lekko ściskać. Jednak nie przeszkadzało to ani jednemu, ani drugiemu. Wręcz przeciwnie, im obydwu dawało nieokreśloną błogość  oraz poczucie bliskości.
                W pewnej chwili Xiumin sam z siebie zaczął wypychać biodra do góry, na co jasnowłosy tylko przyspieszył. Obaj otoczeni byli aurą uniesienia i chęci spełnienia. Nie potrafili przerwać tego, co działo się miedzy nimi, mimo iż się nie znali. To wręcz tylko pogłębiało tajemniczy urok tej chwili.
                Gdy Han czuł, że szczyt jest już blisko, coraz bardziej dociskał się do nagiego ciała kochanka, czerpiąc jak najwięcej doznań. Jego jęki przenikały się z tymi drugiego, powodując ich zniekształcanie. Zaciskając mocno powieki i wyginając plecy w łuk, Luhan doszedł z krzykiem. Zaraz po nim szczyt przyjemności osiągnął Kim.
                Nieco zmęczony Chińczyk po chwili powrócił do poprzedniej pozycji, a w tym czasie szlafrok zsunął się z jego ramion, odsłaniając tors w kolorze porcelany. Lekko dyszał, na co jego klatka piersiowa falowała. Spojrzał prosto w oczy Minseoka, uśmiechając się zalotnie. Przez kilka sekund przyglądał mu się dokładnie, jakby ten miał zaraz zniknąć.
                - Skoro jesteś kolegą Baekkiego, to nie musisz mi płacić – odezwał się wreszcie jasnowłosy, podnosząc biodra, by następnie usiąść na kolanach Xiumina. W tym czasie strużka spermy spłynęła po wewnętrznej stronie jego uda, łagodnie go łaskocząc. – No i jesteś całkiem milutki, dlatego też nie będę od ciebie niczego wyciągał.
                Szatyn uniósł lekko brwi. Nie wiedział, co ma zrobić, co powiedzieć, gdzie spojrzeć, aby nie czuć się zawstydzony. Przełknął głośno ślinę, jakby chciał się odezwać, ale jego spojrzenie spoczęło na nagiej klatce piersiowej Luhana i słowa ugrzęzły mu w gardle.
                - Mam nadzieję, że ci się podobało – powiedział cicho Han, sięgając po gąbkę.
                Jego zamiarem w tej chwili nie była ucieczka ani nic podobnego. Był bardzo porządny, dlatego, nie jak każda zwykła dziwka, dbał o swoich klientów także po załatwieniu interesów. Kiedy odnalazł już myjkę, ostrożnie ale dokładnie zaczął myć ciało swojego kochanka. Co jakiś czas pieścił też jego skórę palcami, uśmiechając się pod nosem.
                Po wspólnej kąpieli Chińczyk, cały w skowronkach, zabrał  gościa do swojego pokoju, a następnie prawie wepchnął go do łóżka. Tym razem jednak nie chciał się z nim kochać. Wszedłszy pod kołdrę, zwyczajnie przytulił się do Minseoka, po czym obaj zasnęli.

×××

                Następnego poranka jasnowłosy obudził się pierwszy. Jak codziennie wyszedł z łóżka, by przez okno swojego pokoju popatrzeć na budzący się do życia Seul. Zaciskał dłonie na parapecie, przypominając sobie, jak razem z Baekhyunem po raz pierwszy weszli do tego mieszkania. To był chyba najpiękniejszy moment w jego życiu.
                - Już nie śpisz. – Z zamyślenia wyrwał Luhana nieco zachrypnięty głos Xiumina. – Jesteś rannym ptaszkiem.
                Nierządny chłopak odwrócił się powoli, po czym wszedł do łóżka, by móc położyć głowę na ramieniu kochanka. Przez chwilę patrzyli sobie w oczy, ale kiedy Koreańczyk chciał pocałować drugiego chłopaka w usta, ten odsunął się jak oparzony.
                - Nigdy nie całuję w usta – wyjaśnił szybko, siadając na piętach. – Wiesz, muszę ci powiedzieć coś jeszcze – dodał moment później, uśmiechając się ciepło.
                Nim Chińczyk rozpoczął swoją krótką mowę, Minseok zmusił go, żeby z powrotem się położył. Wygodnie ułożywszy się na boku, Luhan zaczął mówić:
                - Przychodzisz do nas od tygodnia, ale spotkaliśmy się już wcześniej – powiedział, nie patrząc na swojego rozmówcę. – Kiedy widzieliśmy się po raz pierwszy poczułem coś dziwnego, ale miałem nadzieję, że nigdy się już nie spotkamy. Wypadłem przed tobą jak jakiś brudas, którym naprawdę nie jestem. Później, gdy ujrzałem cię z Baekkiem, to nieznane uczucie pojawiło się znowu i nieco się zaniepokoiłem. Porozmawiałem z Baekhyunem i zacząłem go o ciebie wypytywać – kontynuował cicho, wciąż unikając kontaktu wzrokowego. – Dotarło do mnie, że to coś, co czuję, wzięło się z serca i że cię lubię. – Jasnowłosy wreszcie przeniósł spojrzenie na twarz zaskoczonego Xiumina. – Chcę, żebyś został moim chłopakiem.
                Minseok był wręcz oszołomiony tym, co właśnie usłyszał. Niedowierzał. Kilkakrotnie zamrugał, jakby próbował wybudzić się ze snu. Gdy to jednak nie działało, musiał przetrawić niespodziewane wyznanie oraz podjąć decyzję, co powinien zrobić.
                - Wiesz, ja… - zaczął niepewnie Koreańczyk – nie wiem, co powiedzieć. Nikt nigdy nie wyznawał mi swoich uczuć, ale uważam, że to bardzo miłe i przede wszystkim odważne z twojej strony – przyznał z lekkim uśmiechem.
                Nim mógł mówić dalej, Luhan przerwał mu. – Więc zostaniesz moim chłopakiem? – zapytał, po czym wydął wargi w uroczy sposób.
                Kim na chwilę zacisnął usta. Czy powinien się zgodzić? Czy też raczej odmówić? Tego jeszcze nie był pewien. Jedyną rzeczą, jakiej był pewien to to, że Chińczyk zachowywał się jak dziecko, którym wcale nie był.
                - Ile ty masz w ogóle lat? – wymknęło się nagle z ust Xiumina.
                - Dwadzieścia sześć – odpowiedział Han zgodnie z prawdą. – A co? Za stary jestem?
                - Nie jesteś za stary, ale…  Rany! Jesteś ode mnie całe pięć lat starszy. – Oczy Minseoka rozszerzyły się w zdziwieniu.
                Po tych słowach jasnowłosy roześmiał się. Prawdą było, że nie wyglądał na swój wiek i w zasadzie sam nie wiedział dlaczego. Podobało mu się to jednak, bo w ten sposób przyciągał więcej klientów, co równało się z większymi zarobkami.
                - To, że jestem starszy, nie znaczy, że masz mi odmówić – żachnął się Luhan. – Proszę, zostań moim chłopakiem.
                - Dobrze, spełnię twoje życzenie i będę twoim chłopakiem – odparł młodszy bez głębszego zastanowienia.
×××

                Wieczorem okazało się, że Luhan nie żartował z Xiumina. Naprawdę chciał go traktować jak swojego ukochanego, mimo iż jego uczucie było tylko błądzącym nasionkiem. Jeszcze nie do końca wierzył w to, co się stało. W końcu nigdy wcześniej w nikim się nie zakochiwał, a udawanie świetnie mu wychodziło. Za poważną postawę Chińczyk uznał to, że zaprosił swojego chłopaka na kolację.
                Trochę wydało mu się to dziwne, bo wolałby być raczej zapraszanym, ale gdyby tego nie zrobił, to Minseok pewnie zająłby się dalszą pracą nad projektem. Zauważył bowiem, że dla Koreańczyka było to tylko spełnieniem dziecinnej zachcianki.
                - Co powinienem ubrać? – jasnowłosy zapytał swojego odbicia w lustrze, wykrzywiając usta w podkówkę. – To beznadziejne. Mogłem go nigdzie nie zapraszać – jęknął, siadając na podłodze.
                W tym samym momencie obok pokoju przyjaciela przechodził Baekhyun. Uśmiechnął się do siebie pod nosem, postanawiając pomóc drugiemu. Chciał, by był on szczęśliwy, więc taka pomoc na pewno się przyda.
                - Załóż podarte dżinsy i ten duży, biały sweter – zaproponował czarnowłosy, przestępując próg. – Na pewno mu się w tym spodobasz. Zresztą ty we wszystkim wyglądasz nieziemsko. Nie to co ja – dodał, po czym zaśmiał się.
                - Masz rację, Baek. To nie jest głupi pomysł. Ubiorę się zwyczajnie, w końcu to tylko randka – powiedział cicho Luhan, uśmiechając się lekko.  Zaraz jednak jego pozytywny wyraz twarzy zniknął, a oczy rozszerzyły się. – To randka!
                Byun zaczął cicho chichotać. On na szczęście nie miał takich problemów. A może na nieszczęście. Brunet od zawsze był samotny, ale nie umiał na to nic poradzić. Nikt nigdy do niego nie zagadał, a on sam był zbyt nieśmiały, żeby wykonać pierwszy krok.
                Nie zwlekając dłużej, Luhan wyciągnął z szafy zaproponowane przez Baekhyuna rzeczy i przyglądał się im chwilę. Przez kilka minut zastanawiał się, czy to na pewno to, aż w końcu poddał się, po czym założył na siebie owe ubrania. Szybko jednak opamiętał się i aż podskoczył w miejscu.
                - Baekhyun! Ja nie mogę w tym iść – odezwał się Chińczyk, będąc mocno zrezygnowany. – On widział mnie w tych ciuchach, kiedy pierwszy raz się spotkaliśmy. Wyglądałem jak bezdomny albo gorzej, jak zwykła dziwka spod latarni. Nie mogę mu się w tym pokazać.
                Czarnowłosy westchnął cicho, wstając z podłogi. Podbiegł do siebie, ale zaraz wrócił, trzymając w rękach inny strój. Ciemnoniebieskie spodnie oraz czarna koszula wisiały swobodnie na wieszaku. Han uśmiechnął się i od razu chwycił ubrania. W pośpiechu nałożył je na siebie.
                - Jak wyglądam? – zapytał, prezentując się przed przyjacielem.
                - Jak zawsze świetnie – stwierdził brunet, kiwając głową.
                - Mnie też się podoba.
                Tuż po tych słowach obaj usłyszeli dzwonek do drzwi. Byun wybiegł z pokoju i od razu otworzył. Ujrzał tego, kogo się spodziewał. Jego kolega z uczelni nie wyglądał bardzo elegancko, ale w sam raz na takie wyjście.  W ręce zaś trzymał jedną białą różę, którą zamierzał podarować swojemu chłopakowi.
                - Wejdź do środka – powiedział Baekhyun, odsuwając się na bok. – Luhan już na ciebie czeka.
                Dosłownie kilka sekund później przy boku Byuna pojawił się uśmiechnięty Chińczyk. Był zaszczycony tym, że otrzymał mały upominek. I to nie byle jaki. Był to jego ulubiony kwiat. Kiedy Luhan odłożył prezent do wazonu, ubrał kurtkę i buty, po czym chwycił Xiumina za rękę. Byli już gotowi do wyjścia.
                - Bawcie się dobrze! – rzucił brunet, zamykając drzwi za dwójką.
                - Gdzie pójdziemy? – zapytał młodszy, gdy byli już na zewnątrz.
                - Znam świetną restaurację tu niedaleko – odparł jasnowłosy, spoglądając na Koreańczyka. – Serwują tam doskonale przyrządzone owoce morza, no i całość jest na statku. Bardzo mi się tam podoba – dodał.
                Minseok przystał na tę propozycję, nie do końca dobrze orientował się w tej części Seulu, więc postanowił zdać się na swojego towarzysza. Nie minęło wiele czasu, nim obaj zaczęli odczuwać silną potrzebę trzymania się za ręce. Było to podświadome, ale dziwnie wiadome. Wkrótce Luhan sięgnął dłonią i chwycił delikatnie palce Xiumina. Nieśmiały uśmiech pojawił się na jego twarzy, a policzki oblał słodki rumieniec. To była zdecydowanie jego wymarzona chwila.
                Rozweseleni tym gestem szybko dotarli na miejsce. Kim, jak przystało na dżentelmena, przepuścił Hana w drzwiach, a potem sam wszedł do środka. Rozejrzał się dookoła, nie mogąc ukryć zachwytu. Wnętrze było całe w brązach, złocie i granacie. Dawało to cudowny efekt – jakby zaraz miało się odpłynąć w daleki rejs bardzo drogim statkiem.
                Gdy Xiumin i Luhan zostali zaprowadzeni do ostatniego wolnego stolika, usiedli, patrząc sobie w oczy. Niemal od razu zostało przyniesione im wino. Był to bardzo wyjątkowy wieczór i ten alkohol idealnie do niego pasował. Starszy chwycił swój kieliszek i zaczął przyglądać się trunkowi, a następnie powąchał go.
                - Mm, porto – mruknął po zasmakowaniu, a potem uśmiechnął się uroczo jak to zwykle miał w zwyczaju.
                - Znasz się na winach? – zapytał szatyn, mrugając szybko z niedowierzaniem, na co drugi tylko się roześmiał.
                - Nie, nie znam się. Znam tylko porto, bo zawsze je tutaj dostaję.
                Wieczór upływał w bardzo spokojnym i romantycznym nastroju. Obaj nie mogli dostatecznie nacieszyć się sobą, dlatego chcieli zostać jak najdłużej. Było im razem naprawdę dobrze, ale Chińczyk odczuwał, że to on żywi bardziej prawdziwe uczucie niż jego partner.
                Po zjedzeniu pyszności, jakie wcześniej zamówił każdy z nich, Luhan przeprosił Minseoka i wstał od stołu. Przez oszklone drzwi wyszedł na rufę statku, która jednocześnie stanowiła taras. Podszedł do barierki, wyglądając na ogromne jezioro, na którym umieszczony był budynek restauracji. Nie myślał w tej chwili o niczym, nie zwracał nawet uwagi na wiatr rozwiewający mu włosy. Po kilku minutach poczuł jak czyjeś dłonie otaczają jego talię.
                - Prawie jak na Titanicu, co? – zapytał cicho Xiumin, splatając swoje palce z tymi Chińczyka.
                - Mhm, prawie jak tam – odparł jasnowłosy, wciąż patrząc w dal. – Wiesz co, mam pewien pomysł – dodał po chwili, chwytając młodszego za rękę.
                Luhan nie zwracał uwagi na to, czy ich kurtki są właściwie ubrane. W pośpiechu zapłacił, po czym, nadal ciągnąc Koreańczyka za rękę, zmierzał w stronę mieszkania. Wydawało się, że jest bardzo podekscytowany i gotowy na coś wielkiego. Niestety nie powiedział Minseokowi ani słowa o swojej idei. Z tego powodu tamten nie wiedział, na co ma się szykować.
                Gdy z powrotem byli już w lokum jasnowłosego, ten od razu zdjął wierzchnie odzienie oraz buty, a także zaczął rozpinać swoją koszulę. Chciał jak najszybciej zrealizować swój plan, więc spieszył się. Kim spojrzał na niego zaskoczony. Pierwsza myśl, jaka przyszła mu do głowy, była nieco dziwna i zabawna.
                - Czy ty znowu chcesz uprawiać ze mną seks? – zapytał szatyn prosto z mostu.
                - Co?! Nie – odparł starszy, śmiejąc się. – Chcę czegoś innego – dodał, ciągnąc studenta do swojego pokoju.
                Tam Luhan rozebrał się do naga, po czym usiadł na łóżku tyłem do Xiumina. Blask księżyca dokładnie oświetlał nieodziane ciało Chińczyka, co było istnym rajem dla oka, dlatego też Kim nie mógł przestać na niego patrzeć.  Bezwstydny chłopak odwrócił głowę w bok, zerkając na drugiego.
                - Narysuj mnie, najpiękniej jak potrafisz – wyszeptał jasnowłosy całkiem poważnie.
                Minseok ciężko przełknął ślinę, nie wiedząc, co powiedzieć. Domyślił się, że o tym, iż Kim rysuje, drugi musiał wiedzieć od Baekhyuna. Nie widział nic złego w użyciu ołówka, by wykonać piękny rysunek. Nie wiedział tylko, skąd weźmie coś do rysowania. Potrzebne rzeczy odnalazł jednak przy swoim projekcie na uczelnię. Minęło dosłownie kilka sekund, nim wrócił do pokoju.
                Siedząc na podłodze Xiumin zaczął szkic. Przyglądał się bardzo dokładnie smukłej sylwetce kochanka, po czym te same rysy umieszczał na kartce. Jeszcze nigdy nie rysowało mu się tak wspaniale przy marnym oświetleniu z zewnątrz. Czuł się tak, jakby rysował coś z głowy, jakby wcześniej nauczył się tego na pamięć.
                W głowę zapadły mu także charakterystycznie linię szczęki oraz ramion Chińczyka. Nie umiał napatrzeć się na żywe dzieło sztuki, jakim był drugi młodzieniec. Prawdą było, że jest wyjątkowy. Mimo wykonywanego zawodu wyglądał i zachowywał się prawie jak książę.
                Po dwóch godzinach praca była gotowa. Przez cały ten czas żaden z nich nie odzywał się słowem. Luhan nie chciał przeszkadzać, zaś szatyn skupiony był na wykonywaniu zadania. Postarał się z całych sił, więc nie mogło mu się to nie udać.
                Kiedy młodszy odłożył na stolik zapełnioną kartkę, przeniósł się na łóżko. Bardzo delikatnie przesunął palcami po mlecznobiałej skórze na ramieniu Chińczyka, a potem spojrzał mu w oczy.
                - Skończyłem – wyszeptał Minseok, przenosząc dłoń na policzek jasnowłosego.
                Na reakcję nie musiał długo czekać. Niemalże od razu starszy zaczął rozbierać swojego kochanka. Uważał, że należała mu się jakaś zapłata czy też nagroda. Z drugiej strony jednak w jego głowie podświadomie kryła się chęć bliskości z nim. Tym sposobem drugą z kolei noc spędzili, otaczając się cudownymi jękami rozkoszy. Ich ciała poznawały się wzajemnie, roztaczając nad młodzieńcami coraz większą aurę intymności. 

5 komentarzy:

  1. To opo jest tak delikatne i słodkie zarazem, że normalnie się rozpływam ;; Lu jest tutaj cudnie przedstawiony... Mam nadzieję, że kolejną część dodasz dosyć szybko :)

    OdpowiedzUsuń
  2. aaaa
    chcę więcje prosze, proszę, proszę ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie lubię xiuhana, dlatego nie przeczytałam tego ff jak wyszła pierwsza część, ale gdy wyszła druga to coś mnie podkusiło i stwierdziłam - yolo, przeczytam! xD te gify Luhana mnie przekonały tbh XDD nie no taki żarcik, a tak na poważnie... Muszę przyznać, że mi się podobało, ciekawy pomysł i strasznie lubię tutaj postać Luhana, chociaż za cholerę nie umiem zgadnąć co w tej jego główce siedzi, dziwny chłopak ale podoba mi się xD
    już nie umiem się doczekać co dalej, nie wiem czego się spodziewać i jak to się zakończy >.<
    Także czekam na następne części, powodzenia w pisaniu ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Aww~ Kocham to ff, jest delikatne ale nie przesłodzone. Idealne wręcz :3 No i Luhan jest strasznie ciekawą postacią ♥ Mimo, że XiuHan to nie mój ship, bo wolałabym HunHana to czyta się to strasznie łatwo, przyjemnie i szybko. No i pozostawiasz niedosyt, więc czekam na następną część :3
    yehetasshole.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak coś czułam że nie obejdzie się bez jakieś dzikiej przygody w łazience :D mam nadzieje ze nie okaże się iż za szybko się do siebie zbliżyli ;; lecę czytać dalej

    OdpowiedzUsuń