środa, 24 grudnia 2014

Christmas gift

Tytuł: Christmas Gift
Pairing: SeBaek
Bohaterowie: Oh Sehun, Byun Baekhyun, Kim Jongin
Rating: PG
Gatunek: AU, oneshot, fluff, mpreg
A/N: Witam was w to wigilijne południe. Na początku chciałam złożyć życzenia, a więc dużo zdrowia, szczęścia, pogody ducha, spokojnych świąt bez kłótni i wrzasków, żebyście dostali pod choinkę wymarzone prezenty i oczywiście dużo, dużo miłości.Teraz mogę zaprosić was do czytania! :)
 

                MinÄ…Å‚ już przeszÅ‚o rok od kiedy Sehun i ja wziÄ™liÅ›my Å›lub. Od liceum obaj wiedzieliÅ›my, że jesteÅ›my dla siebie stworzeni i nie widzieliÅ›my swojej przyszÅ‚oÅ›ci z kimÅ› innym. Mimo iż bardzo go kochaÅ‚em, ciÄ…gle wstydziÅ‚em siÄ™ oddać mu swój pierwszy raz. To wszystko byÅ‚o strasznie krÄ™pujÄ…ce i wstydliwe. Za każdym razem, gdy on próbowaÅ‚ namówić mnie na jakÄ…Å› upojnÄ… noc, skutecznie odmawiaÅ‚em, ale widziaÅ‚em, że jemu siÄ™ to nie podobaÅ‚o oraz że go to raniÅ‚o.
            Pewnego wieczoru coÅ› we mnie pÄ™kÅ‚o i postanowiÅ‚em siÄ™ przeÅ‚amać. SiedzÄ…c na kanapie, dawaÅ‚em mu subtelne sygnaÅ‚y, aby zabraÅ‚ mnie sprzed telewizora do sypialni, a nastÄ™pnie zrobiÅ‚ to, na co od dawna czekaÅ‚. Nie ociÄ…gaÅ‚ siÄ™ dÅ‚ugo, wiÄ™c już kilka minut później czuÅ‚em dÅ‚onie Sehuna na swoim nagim ciele. Po chwili zostaÅ‚em obsypany namiÄ™tnymi pocaÅ‚unkami, które byÅ‚y tylko kroplÄ… w morzu rozkoszy. Ze wszystkich siÅ‚ staraÅ‚em siÄ™ nie pokazywać tego, że nadal trochÄ™ siÄ™ bojÄ™.
            Kiedy obaj byliÅ›my już obnażeni i rozpaleni do granic naszych możliwoÅ›ci, mój mąż przygotowaÅ‚ moje ciaÅ‚o na przyjÄ™cie jego mÄ™skoÅ›ci. WypeÅ‚niÅ‚ mnie caÅ‚ym sobÄ… i zdawaÅ‚o mi siÄ™, że jestem rozciÄ…gany do granic możliwoÅ›ci. Jednak po chwili bólu zaczÄ…Å‚em doÅ›wiadczać przyjemnoÅ›ci, bÅ‚agaÅ‚em o wiÄ™cej. Nigdy nie przypuszczaÅ‚em, że jestem zdolny do czegoÅ› takiego. Każdy jego ruch oraz mój odzew na niego byÅ‚ nowy, inny a także byÅ‚ speÅ‚nieniem moich najskrytszych marzeÅ„.
            Gdy wszystkie gÅ‚oÅ›ne jÄ™ki opuÅ›ciÅ‚y moje gardÅ‚o, a Sehun zostawiÅ‚ we mnie swoje nasienie, obaj uÅ‚ożyliÅ›my siÄ™ wygodnie na naszym wielkim małżeÅ„skim Å‚ożu. MyÅ›lami bÅ‚Ä…dziÅ‚em wokół tego, co przed chwilÄ… miaÅ‚o miejsce. KochaÅ‚em siÄ™ z Sehunem po raz pierwszy. Przez gÅ‚owÄ™ przepÅ‚ywaÅ‚y mi pytania: „Czy byÅ‚em dobry?”, „Czy mu siÄ™ podobaÅ‚o?”. WydawaÅ‚o mi siÄ™ to caÅ‚kiem naturalne, w koÅ„cu nie wiedziaÅ‚em, jak mam siÄ™ zachować po czymÅ› takim.
            PrzytuliÅ‚em siÄ™ do niego, podkulajÄ…c nieco nogi. Mój mąż objÄ…Å‚ mnie czule, jak zawsze miaÅ‚ w zwyczaju. Pomimo tego, że byÅ‚ mÅ‚odszy, troszczyÅ‚ siÄ™ o moje dobro bez wzglÄ™du na wszystko. ZarabiaÅ‚ dla nas pieniÄ…dze oraz chroniÅ‚ mnie przed wszystkim co zÅ‚e. Przede wszystkim za to ofiarowaÅ‚em mu swojÄ… miÅ‚ość. Ale nie tylko to byÅ‚o powodem, dla którego go kochaÅ‚em. UwielbiaÅ‚em, kiedy kupowaÅ‚ mi róże i przynosiÅ‚ Å›niadania do łóżka; gdy żegnaÅ‚ mnie czule, wychodzÄ…c do pracy i przytulaÅ‚, przepraszajÄ…c.
            NiedÅ‚ugo po bÅ‚Ä…dzeniu we wÅ‚asnym umyÅ›le zasnÄ…Å‚em skulony jak szczeniak. Ostatnim, co poczuÅ‚em, byÅ‚ troskliwy pocaÅ‚unek w czoÅ‚o a także ciepÅ‚o grubej koÅ‚dry, otulajÄ…cej nas dwóch w tÄ™ marcowÄ… noc. MusiaÅ‚em przyznać, że miaÅ‚em niepojÄ™te szczęście, spotykajÄ…c Sehuna w swoim życiu.
▲▼
            NadchodziÅ‚a wiosna. Każda roÅ›lina, jakÄ… spotykaÅ‚em, kiedy szedÅ‚em do pracy, miaÅ‚a zielone i różowe pÄ…ki, a każde zwierzÄ…tko szukaÅ‚o swojej pary. MiÅ‚ość wisiaÅ‚a w powietrzu i można byÅ‚o to dostrzec goÅ‚ym okiem, bez zbÄ™dnego zagÅ‚Ä™biania siÄ™ w Å‚ono natury. WystarczyÅ‚o spojrzeć za okno, a widziaÅ‚o siÄ™ ludzi, zazwyczaj samotnych, którzy w tym czasie byli z kimÅ› innym. Rozmawiali, przytulali siÄ™, trzymali za rÄ™ce.
            Ja miaÅ‚em już to szczęście, że nie musiaÅ‚em za nikim podążać, ani nikogo nie musiaÅ‚em Å›ledzić czy też podrywać. MiaÅ‚em Sehuna. ByÅ‚ moim oczkiem w gÅ‚owie, tak jak ja dla niego. Z każdym kolejnym dniem kochaÅ‚em go coraz bardziej i bardziej, zdajÄ…c sobie sprawÄ™, jak ważny dla mnie jest oraz ile dla mnie zrobiÅ‚.
            Jednego razu poszliÅ›my na dość dÅ‚ugi popoÅ‚udniowy spacer. Obaj byliÅ›my już trochÄ™ zmÄ™czeni po pracy, wiÄ™c postanowiliÅ›my zaczerpnąć Å›wieżego powietrza w pobliskim parku, do którego obaj uwielbialiÅ›my czÄ™sto chodzić. Nagie gaÅ‚Ä™zie drzew powolutku ubieraÅ‚y siÄ™ w kolor nadziei, pozwalajÄ…c nam podziwiać je od samego poczÄ…tku.
            UsiedliÅ›my na samotnej Å‚awce stojÄ…cej w blasku sÅ‚oÅ„ca, trzymajÄ…c nasze dÅ‚onie ciÄ…gle splecione razem. PatrzyÅ‚em na swoje buty, czekajÄ…c, aż Sehun pierwszy zacznie rozmowÄ™. Kiedy tak siÄ™ jednak nie staÅ‚o, oparÅ‚em wygodnie gÅ‚owÄ™ na jego ramieniu i zerknÄ…Å‚em na niego. DokÅ‚adnie studiowaÅ‚em jego prawy policzek, na którym widniaÅ‚a maÅ‚a blizna. Doskonale wiedziaÅ‚em, skÄ…d pochodziÅ‚a, bo już kilkanaÅ›cie lub kilkadziesiÄ…t razy sÅ‚yszaÅ‚em tÄ™ historiÄ™. Jednak ciÄ…gle o niÄ… pytaÅ‚em, bo lubiÅ‚em, gdy mi to opowiadaÅ‚.
            Nagle mój mąż spojrzaÅ‚ na mnie, uÅ›miechajÄ…c siÄ™ promiennie. PrzygryzÅ‚em leciutko wargÄ™, czujÄ…c, że moje policzki oblewajÄ… siÄ™ szkarÅ‚atnym rumieÅ„cem. ZamknÄ…Å‚em oczy w zakÅ‚opotaniu, zdawaÅ‚em sobie sprawÄ™, że Sehun zawsze tak na mnie dziaÅ‚aÅ‚ i nie umiaÅ‚em tego opanować.
            -Jak ci minÄ…Å‚ dzieÅ„ w pracy? – zapytaÅ‚ cicho, gÅ‚aszczÄ…c mnie po gÅ‚owie.
            -CaÅ‚kiem dobrze – mruknÄ…Å‚em w odpowiedzi. – Nie byÅ‚o wielu nowych pacjentów, wiÄ™c zajmowaÅ‚em siÄ™ starymi. Wiesz, nawet kilku z nich polubiÅ‚em. Nie sÄ… takimi zgredami, jak na poczÄ…tku myÅ›laÅ‚em – odparÅ‚em i zaÅ›miaÅ‚em siÄ™ niezbyt gÅ‚oÅ›no.
            Sehun również zaczÄ…Å‚ siÄ™ Å›miać, ale po chwili obaj spoważnieliÅ›my. OtoczyÅ‚ mnie ramieniem przyciÄ…gajÄ…c bliżej siebie. PocaÅ‚owaÅ‚ mnie w czubek gÅ‚owy, po czym oparÅ‚ na niej swój policzek. OddychaÅ‚em gÅ‚Ä™boko i spokojnie, takie chwile byÅ‚y dla mnie wyjÄ…tkowe i niepowtarzalne. MiaÅ‚y w sobie to coÅ›, czego nigdy nie potrafiÅ‚em okreÅ›lić.
            -Lubisz pomagać innym prawda? – spytaÅ‚, a ja tylko skinÄ…Å‚em delikatnie. – Dlaczego wiÄ™c nie zostaÅ‚eÅ› lekarzem?
            PodniosÅ‚em siÄ™, otwierajÄ…c powoli oczy. SpojrzaÅ‚em mu w twarz i posÅ‚aÅ‚em delikatny uÅ›miech, który tak bardzo lubiÅ‚. – To byÅ‚oby dla mnie zbyt wiele. Bycie pielÄ™gniarzem, to nie to samo, co bycie doktorem. W moim zawodzie mam Å›wietny kontakt z ludźmi, pomagam im, rozmawiam z nimi o tym, co lubiÄ…, co im siÄ™ podoba. Gdybym ich leczyÅ‚, nie miaÅ‚bym na to czasu. Poza tym nie lubiÄ™ mówić pacjentom o zÅ‚ych rzeczach. Nie wytrzymaÅ‚bym psychicznie.
            Sehun kiwaÅ‚ gÅ‚owÄ…, patrzÄ…c na mnie w zamyÅ›leniu. Nie wiedziaÅ‚em, o co mu chodziÅ‚o, ani jak mam siÄ™ w tym momencie zachować, wiÄ™c przez nastÄ™pne kilka minut po prostu wpatrywaliÅ›my siÄ™ w siebie jak w obrazki. Jego oczy w kolorze sÅ‚odkiej czekolady przepeÅ‚nione byÅ‚y miÅ‚oÅ›ciÄ… oraz radoÅ›ciÄ…, którÄ… dzieliÅ‚ ze mnÄ…. PrzesunÄ…Å‚em spojrzenie na jego usta. MiÄ™kkie i delikatne malinowe wargi drgaÅ‚y lekko aż miaÅ‚em ochotÄ™ je pocaÅ‚ować.
            -Baekhyun-ah, czy chciaÅ‚byÅ›, żebyÅ›my mieli dziecko? – odezwaÅ‚ siÄ™ cicho, nie tracÄ…c kontaktu wzrokowego ze mnÄ….
            -Tak – szepnÄ…Å‚em, wtulajÄ…c siÄ™ w niego. – ChciaÅ‚bym, abyÅ›my razem wychowali maÅ‚Ä…, sÅ‚odkÄ… dziewczynkÄ™. NauczyÅ‚bym jÄ… tylu ciekawych rzeczy – uÅ›miechnÄ…Å‚em siÄ™ do siebie.
            W gÅ‚Ä™bi serca od zawsze marzyÅ‚em, by mieć córkÄ™. MaleÅ„kÄ…, kochanÄ… istotkÄ™, która byÅ‚aby najpiÄ™kniejszym stworzeniem na caÅ‚ym Å›wiecie. Z pewnoÅ›ciÄ… byÅ‚aby księżniczkÄ… tatusia, bo jak mogÅ‚oby być inaczej. Wtedy jednak nie byÅ‚em jeszcze do koÅ„ca pewien, czy wolÄ™ mężczyzn czy kobiety. Gdy wyszÅ‚o, jak wyszÅ‚o, moje plany legÅ‚y w gruzach, bo kto daÅ‚by dwóm gejom zaadoptować maÅ‚ego czÅ‚owieczka. Uprzedzenia górowaÅ‚y nad wszystkim.
            WestchnÄ…Å‚em ciężko, podnoszÄ…c siÄ™ z ramienia męża i opierajÄ…c o Å‚awkÄ™. PoprawiÅ‚em kurtkÄ™, a ta wydaÅ‚a mi siÄ™ dziwnie mniejsza niż zazwyczaj. ZmarszczyÅ‚em brwi, zastanawiajÄ…c siÄ™, co mogÅ‚o siÄ™ przydarzyć. Czy skurczyÅ‚a siÄ™ w praniu? Nie, raczej nie. Co za gÅ‚upi pomysÅ‚ strzeliÅ‚ mi do gÅ‚owy. A może…
            -Sehun, przytyÅ‚em! – powiedziaÅ‚em gÅ‚oÅ›no i caÅ‚kiem poważnie, odsuwajÄ…c siÄ™ od niego.
            -Oj, Baek, nie bÄ…dź niemÄ…dry. Jak mogÅ‚eÅ› przytyć, skoro jesz jak dawniej – rzekÅ‚ i zaÅ›miaÅ‚ siÄ™, mierzwiÄ…c mi wÅ‚osy na gÅ‚owie.
            Niestety to nie pocieszaÅ‚o mnie, a jeszcze tylko bardziej utwierdziÅ‚o we wÅ‚asnym przekonaniu. WlepiaÅ‚em oczy w swój brzuch, bÄ™dÄ…c zupeÅ‚nie poirytowanym. Mój mąż miaÅ‚ racjÄ™. JadÅ‚em caÅ‚y czas tak samo, a mimo to przybraÅ‚em na wadze. To byÅ‚o caÅ‚kowicie żenujÄ…ce i popsuÅ‚o mój nastrój. WstaÅ‚em prÄ™dko, po czym stanÄ…Å‚em do niego bokiem.
            -Patrz, Sehun – wyprostowaÅ‚em siÄ™. – Mam wiÄ™kszy brzuch, prawda?
            Nie otrzymaÅ‚em takiej odpowiedzi, jakiej siÄ™ spodziewaÅ‚em. W zamian za to zobaczyÅ‚em, że chÅ‚opak podniósÅ‚ siÄ™, a nastÄ™pnie zatrzymaÅ‚ siÄ™ na wprost mnie. ObjÄ…Å‚ mnie ostrożnie w talii, przyciÄ…gajÄ…c bliżej siebie. Mimowolnie zawiesiÅ‚em rÄ™ce na jego szyi, patrzÄ…c mu gÅ‚Ä™boko w oczy. Nie minęła sekunda, a już czuÅ‚em wargi Sehuna oplatajÄ…ce moje, jakby motyl Å‚askotaÅ‚ mnie swymi skrzydeÅ‚kami. OdwzajemniÅ‚em ten gest dość Å‚apczywie i żądnie. Natychmiast poczuÅ‚em, jak jego zwinny jÄ™zyk Å›lizga siÄ™ po moim podniebieniu, zachÄ™cajÄ…c mnie do zabawy.
            PrzerwaÅ‚ nam nieco zimny kwietniowy wiatr, który zerwaÅ‚ siÄ™ niespodziewanie, niszczÄ…c nasze fryzury. ChwyciliÅ›my siÄ™ za rÄ™ce, po czym prÄ™dko pobiegliÅ›my do naszego niewielkiego mieszkania, Å›miejÄ…c siÄ™ po drodze jak maÅ‚e dzieci.
▲▼
            Tej nocy wypadÅ‚a mi akurat zmiana w pracy. ByÅ‚em trochÄ™ zażenowany, wiedzÄ…c, że nie bÄ™dÄ™ mógÅ‚ poprzytulać siÄ™ do Sehuna oraz że nie otrzymam sÅ‚odkiego pocaÅ‚unku przed zaÅ›niÄ™ciem. Do domu miaÅ‚em wrócić o szóstej rano, kiedy on bÄ™dzie pewnie już w drodze do biura.
            PrzeszedÅ‚em powoli przez korytarz, sprawdzajÄ…c, czy wszyscy pacjenci już poszli spać. Praca pielÄ™gniarza nie byÅ‚a trudna, jednak czasami zdarzaÅ‚y siÄ™ niezwykle upierdliwe przypadki, które istniaÅ‚y tylko po to, by denerwować czÅ‚owieka i psuć mu dobry humor. PoprawiÅ‚em swojÄ… zielonkawÄ… tunikÄ™, po czym zmarszczyÅ‚em brwi oraz zacisnÄ…Å‚em wargi. ByÅ‚a ciaÅ›niejsza.
            Od ostatniej rozmowy z Sehunem na temat mojej wagi unikaÅ‚em tego tematu, jak tylko mogÅ‚em, bo nie miaÅ‚em powodu, by go uporczywie drążyć. Jednak to wydaÅ‚o mi siÄ™ nienaturalne, że mój brzuch powiÄ™kszyÅ‚ siÄ™ od tamtej pory. ByÅ‚ czerwiec i wydawaÅ‚o mi siÄ™, jakbym przez te kilka miesiÄ™cy przytyÅ‚ z pięć kilogramów, a przecież nic nie robiÅ‚em, żeby to siÄ™ staÅ‚o. PotrzÄ…snÄ…Å‚em gÅ‚owÄ…, odtrÄ…cajÄ…c drÄ™czÄ…ce mnie myÅ›li.
            W pewnej chwili poczuÅ‚em, jak mój żoÅ‚Ä…dek wywraca siÄ™ do góry nogami, a przeÅ‚yk zawiÄ…zuje w supeÅ‚. NagÅ‚a potrzeba zwymiotowania dopadÅ‚a mnie jak Å›nieg w Å›rodku lata. PrÄ™dko udaÅ‚em siÄ™ do toalety, po czym zwymiotowaÅ‚em dość obficie. Po kilku minutach Å›lÄ™czenia nad muszlÄ… klozetowÄ…, podniosÅ‚em siÄ™, wytarÅ‚em i opÅ‚uknÄ…Å‚em twarz, a potem wyszedÅ‚em z powrotem na korytarz.
            CaÅ‚kiem przypadkiem wpadÅ‚em na Jongina. ByÅ‚ on moim i Sehuna przyjacielem. ZnaliÅ›my siÄ™ od liceum i bardzo lubiliÅ›my. ByÅ‚ z niego niezÅ‚y amant. Od kiedy tylko pamiÄ™tam, podrywaÅ‚ wszystkie kobiety, a niekiedy także i mężczyzn. WÅ‚aÅ›nie dlatego zostaÅ‚ ginekologiem, ale byÅ‚ też doskonaÅ‚ym chirurgiem i w pewnym sensie byÅ‚em z niego dumny. UÅ›miechnÄ…Å‚em siÄ™ szeroko, patrzÄ…c na niego. Dawno siÄ™ nie widzieliÅ›my.
            -Cześć, Baek – powiedziaÅ‚ Jongin wesoÅ‚o, odpowiadajÄ…c na mój uÅ›miech tym samym. – Co u ciebie?
            -Hej – mruknÄ…Å‚em i odsunÄ…Å‚em siÄ™ nieco. – Wszystko dobrze… chyba – westchnÄ…Å‚em, spoglÄ…dajÄ…c w podÅ‚ogÄ™.
            -CoÅ› nie tak? Źle siÄ™ czujesz? Chcesz wody? – pytaÅ‚ jak nakrÄ™cony. To byÅ‚o dla niego typowe.
            -Nie, tylko… Ech, wymiotowaÅ‚em – splotÅ‚em palce, które drżaÅ‚y nerwowo. ZaczÄ…Å‚em siÄ™ nimi bawić.
            -Och… Chodźmy usiąść i o wszystkim mi powiesz.
            Kim, widzÄ…c, że nie żartujÄ™, objÄ…Å‚ mnie rÄ™kÄ… w talii, prowadzÄ…c do najbliższych krzeseÅ‚.  StaraÅ‚em siÄ™ oddychać gÅ‚Ä™boko, bo ktoÅ› powiedziaÅ‚ mi, że to pomaga. Nie wiedziaÅ‚em, co byÅ‚o przyczynÄ… moich wymiotów. Może szpitalna kolacja, jakÄ… zjadÅ‚em kilka godzin temu? A może coÅ›, co razem z moim mężem spożyliÅ›my na obiad? Ech, sprzedawcy powinni częściej kontrolować towary w swoich sklepach, inaczej potrujÄ… wiÄ™cej ludzi, niż to w ogóle możliwe. Nieprawdopodobne, że takie rzeczy siÄ™ zdarzajÄ….
            Kiedy już usiedliÅ›my, przyjaciel przyglÄ…daÅ‚ mi siÄ™ badawczo. DaÅ‚ mi odrobinÄ™ czasu, abym mógÅ‚ jakoÅ› dojść do siebie. Lekko krÄ™ciÅ‚o mi siÄ™ w gÅ‚owie, jednak nie miaÅ‚em ochoty już biec do Å‚azienki, by zwrócić po raz kolejny. Delikatny uÅ›miech zagoÅ›ciÅ‚ na ustach Jongina, gdy subtelnie pogÅ‚askaÅ‚ moje ramiÄ™.
            -Już lepiej? – spytaÅ‚, a ja tylko pokiwaÅ‚em, odpowiadajÄ…c. – To teraz mi wszystko opowiedz. Wiesz, czemu tak siÄ™ staÅ‚o?
            -Nie – odparÅ‚em, kÅ‚adÄ…c dÅ‚onie na swoich kolanach i Å›ciskajÄ…c je lekko. – Ale to nie zdarzyÅ‚o siÄ™ pierwszy raz – przyznaÅ‚em szczerze.
            MartwiÅ‚o mnie to. Może jakaÅ› egzotyczna choroba, przeniesiona przez jakiegoÅ› pacjenta, wskoczyÅ‚a do mojego organizmu, niespodziewanie mnie atakujÄ…c. Sehun nie wiedziaÅ‚ o moim niezbyt dobrym stanie zdrowia. UkrywaÅ‚em przed nim wszystko, bo nie chciaÅ‚em, by siÄ™ przejmowaÅ‚ takimi bÅ‚ahostkami, skoro miaÅ‚  wielki nawaÅ‚ pracy i innych obowiÄ…zków.
            -Oh…  ByÅ‚eÅ› z tym u jakiegoÅ› lekarza? – Jongin przerwaÅ‚ moje bezsensowne rozmyÅ›lania.
            -Nie. Nie czujÄ™ takiej potrzeby.
            -PowinieneÅ› iść. W sumie… ja jestem lekarzem. Powiedz mi, od kiedy tak siÄ™ dzieje i czy masz jakieÅ› inne objawy -  poprosiÅ‚. ByÅ‚ niezwykle poważny. CzuÅ‚em, że chce mi pomóc.
            -WiÄ™c… Uhm… Od dwóch tygodni miewam poranne mdÅ‚oÅ›ci. Czasami zdarzajÄ… siÄ™ też niespodziewanie jak dzisiaj. Poza tym zauważyÅ‚em, że przytyÅ‚em i… - wÅ‚aÅ›nie teraz zdaÅ‚em sobie sprawÄ™ z jednej rzeczy. DomyÅ›liÅ‚em siÄ™, dlaczego przybraÅ‚em na wadze.
            -I? – przyjaciel ponagliÅ‚ mnie.
            -Jem jak sÅ‚oÅ„, Jongin. Dzisiaj zjadÅ‚em na Å›niadanie trzy miski pÅ‚atków – westchnÄ…Å‚em, ale zaraz podniosÅ‚em gÅ‚owÄ™. – Ale w takim razie powinienem chyba przytyć wiÄ™cej! I… moje uda powinny być grubsze! – wstaÅ‚em, otwierajÄ…c usta za zdziwienia. Wszystko wydawaÅ‚o mi siÄ™ tak bardzo nienaturalne a także sprzeczne z prawami przyrody.
            -Baekhyun – zaczÄ…Å‚ cicho, stajÄ…c obok mnie i kÅ‚adÄ…c mi rÄ™kÄ™ na ramieniu. – Z opisanymi przez ciebie symptomami spotkaÅ‚em siÄ™ setki lub wiÄ™cej razy. Zazwyczaj przychodzÄ… do mnie z tym kobiety. MuszÄ™ powiedzieć, że mnie zszokowaÅ‚eÅ› i chcÄ™ wykonać ci jedno badanie.
            UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ do siebie, a ja nie wiedziaÅ‚em, co mam myÅ›leć. ZÅ‚apaÅ‚ mnie za rÄ™kaw, po czym zaczÄ…Å‚ ciÄ…gnąć w tylko jemu wiadomym kierunku. ByÅ‚em zszokowany, ale również nieco podekscytowany. Nie miaÅ‚em  pojÄ™cia, o jakiej chorobie mówiÅ‚ mój przyjaciel, mimo to wystraszyÅ‚em siÄ™.
            Kilka minut później znaleźliÅ›my siÄ™ w gabinecie Jongina. Nie chirurgicznym, tylko tym ginekologicznym. To wydaÅ‚o mi siÄ™ podejrzane. A może po prostu nie chciaÅ‚, by ktoÅ› nas usÅ‚yszaÅ‚? Tak wtedy pomyÅ›laÅ‚em, bo to byÅ‚o jedyne logiczne wytÅ‚umaczenie.
            -Baekhyun, połóż siÄ™ na kozetce – poprosiÅ‚, uÅ›miechajÄ…c siÄ™ w sposób, jakiego nie umiaÅ‚em okreÅ›lić.
            PosÅ‚usznie uÅ‚ożyÅ‚em siÄ™ na leżance, wpatrujÄ…c pytajÄ…co w mojego przyjaciela. ZaskoczyÅ‚ mnie, kiedy podciÄ…gnÄ…Å‚ do góry mojÄ… tunikÄ™, a spodnie obsunÄ…Å‚ na biodra. Czy on próbowaÅ‚ mnie do czegoÅ› namówić? O nie! Takie rzeczy nie przejdÄ…. Sehun jest tym jedynym i nigdy bym go nie zdradziÅ‚. ZaczÄ…Å‚em siÄ™ szybko podnosić, ale Jongin z powrotem popchnÄ…Å‚ mnie do poprzedniej pozycji.
            -Nie panikuj, Baek – odparÅ‚ ciepÅ‚o, posyÅ‚ajÄ…c mi uspokajajÄ…ce spojrzenie.
            PróbowaÅ‚em siÄ™ rozluźnić, ale wÅ‚aÅ›nie poczuÅ‚em na swoim brzuchu zimny żel. ZadrżaÅ‚em. Oh, wiÄ™c teraz kochany pan doktor zrobi mi badanie ultrasonografem. W porzÄ…dku. Może wreszcie dowiem siÄ™, jakie sÄ… przyczyny mojego beznadziejnego stanu zdrowia.
            LeżaÅ‚em wygodnie, patrzÄ…c w sufit i rozmyÅ›lajÄ…c ponownie nad gÅ‚upimi objawami, które miewaÅ‚em od dÅ‚uższego czasu. PrzyzwyczaiÅ‚em siÄ™ do nich. PrzestaÅ‚y robić na mnie jakiekolwiek wrażenie. Teraz po prostu chciaÅ‚em poznać diagnozÄ™ oraz otrzymać receptÄ™ na leki, które zabiorÄ… to Å›wiÅ„stwo ode mnie.
            -GratulujÄ™, Baekhyun – radosny gÅ‚os Jongina wyrwaÅ‚ mnie z moich myÅ›li. PatrzyÅ‚em naÅ„ rozkojarzony. Lekarz powoli odwróciÅ‚ w mojÄ… stronÄ™ monitor aparatury, wciąż trzymajÄ…c gÅ‚owicÄ™ na moim brzuchu. – JesteÅ› w trzecim miesiÄ…cu ciąży.
            Moje oczy rozszerzyÅ‚y siÄ™ w dość teatralny sposób. ZamrugaÅ‚em kilkakrotnie, nie dajÄ…c wiary jego sÅ‚owom. PrzeniosÅ‚em wzrok na ekran, po czym prawie podskoczyÅ‚em. ZobaczyÅ‚em coÅ›, co widziaÅ‚em już wielokrotnie w telewizji, ale także i tu, w szpitalu. MaleÅ„ki płód poruszaÅ‚ siÄ™ wewnÄ…trz mnie, ssÄ…c delikatnie swój maciupki palec.
            W pewnej chwili uderzyÅ‚ we mnie niekontrolowany napÅ‚yw uczuć i Å‚zy zaczęły pÅ‚ynąć po mojej twarzy. ChwyciÅ‚em Jongina za nadgarstek, po czym rozpÅ‚akaÅ‚em siÄ™ bardziej. W mojej gÅ‚owie nie mieÅ›ciÅ‚o siÄ™ to, jak wielkie bÅ‚ogosÅ‚awieÅ„stwo nosiÅ‚em w sobie. CzuÅ‚em siÄ™ wyjÄ…tkowy, oprószony przez życie szczęściem z każdej możliwej strony.  
            SÅ‚one krople spÅ‚ywaÅ‚y po moich policzkach szerokimi strumieniami, a na moich ustach zagoÅ›ciÅ‚ uÅ›miech. PuÅ›ciÅ‚em dÅ‚oÅ„ przyjaciela, a on zabraÅ‚ ode mnie aparaturÄ™ i podaÅ‚ mi chusteczki do wytarcia brzucha. ZrobiÅ‚em to szybko, po czym usiadÅ‚em. OtrzymaÅ‚em zdjÄ™cia USG. TrzymaÅ‚em je w rÄ™kach, nie mogÄ…c siÄ™ nimi nacieszyć.
            -Teraz już wiesz, na co jesteÅ› chory – zaÅ›miaÅ‚ siÄ™ Kim, gÅ‚askajÄ…c mnie delikatnie po gÅ‚owie. – Dbaj o siebie, Baekhyun i przychodź na rutynowe badania. Jedz dużo owoców, nie denerwuj siÄ™. Czy chcesz znać pÅ‚eć?
            ZerknÄ…Å‚em na niego z ukosa, po czym wzruszyÅ‚em ramionami. Nie w peÅ‚ni dotarÅ‚o mnie, o czym mówiÅ‚ lekarz. ByÅ‚em za bardzo zafascynowany cudem, jaki siÄ™ wydarzyÅ‚. Gdy Jongin powtórzyÅ‚ swoje sÅ‚owa, znowu wybuchajÄ…c Å›miechem, zmarszczyÅ‚em brwi.
            -Nie. Nie chcÄ™. ChcÄ™ zrobić sobie i Sehunowi niespodziankÄ™ – powiedziaÅ‚em nieco drżącym z poruszenia gÅ‚osem.

            Tym razem moja dniówka zakoÅ„czyÅ‚a siÄ™ przed czasem. Już o piÄ…tej rano staÅ‚em przed drzwiami mieszkania, zastanawiajÄ…c siÄ™, jak powiedzieć mojemu mężowi, że bÄ™dziemy mieli dziecko. ZdecydowaÅ‚em, iż zrobiÄ™ to powoli, bez zbÄ™dnego podniecenia. ChciaÅ‚em, by byÅ‚ to dla niego prezent, o jakim nigdy nie zapomni, najpiÄ™kniejszy podarek na Å›wiecie.
            OtworzyÅ‚em drzwi i usÅ‚yszaÅ‚em szuranie stóp po kuchennej posadzce. WiedziaÅ‚em, że Sehun już nie spaÅ‚, bo musiaÅ‚ iść wczeÅ›nie do pracy. Cicho zdjÄ…Å‚em buty, a nastÄ™pnie podszedÅ‚em do wejÅ›cia prowadzÄ…cego w stronÄ™ stoÅ‚u. Na raz do moich nozdrzy dotarÅ‚ zapach Å›wieżej kawy oraz zobaczyÅ‚em dobrze znanÄ… mi postać. MiaÅ‚ na sobie tylko bieliznÄ™ i obcisÅ‚Ä… bokserkÄ™. WyglÄ…daÅ‚ jak zawsze cudownie.
            Bezszelestnie wszedÅ‚em do pomieszczenia, patrzÄ…c ciÄ…gle w podÅ‚ogÄ™. ZatrzymaÅ‚em siÄ™ na Å›rodku, Å›ciskajÄ…c w dÅ‚oniach to, co daÅ‚ mi Jongin. SchowaÅ‚em rÄ™ce za plecami, a wtedy mój mąż stanÄ…Å‚ przede mnÄ…. UsÅ‚yszaÅ‚em jego ciche westchniÄ™cie, westchniÄ™cie ulgi, które zapewniÅ‚o mnie o tym, że cieszyÅ‚ siÄ™ z mojego wczeÅ›niejszego powrotu.
            -DzieÅ„ dobry, Baekhyun – powiedziaÅ‚ przyciszonym gÅ‚osem, po czym pocaÅ‚owaÅ‚ mnie w czoÅ‚o.
            -Cześć – odparÅ‚em, nie patrzÄ…c na niego. – Sehun, muszÄ™ ci coÅ› powiedzieć – wypaliÅ‚em, zaciskajÄ…c lekko dÅ‚onie.
            -Tak? – odezwaÅ‚ siÄ™ poważnie, gdy podniosÅ‚em na niego wzrok. – O co chodzi?
            -J-ja… - zaczÄ…Å‚em niepewnie, wciąż nie wiedzÄ…c, jak siÄ™ do tego zabrać.
            -Masz kogoÅ›? Chcesz rozwodu? – zapytaÅ‚ powoli, mierzÄ…c mnie lodowatym spojrzeniem. Nie odezwaÅ‚em siÄ™ nic, tylko wziÄ…Å‚em bardzo gÅ‚Ä™boki wdech, próbujÄ…c uspokoić moje koÅ‚aczÄ…ce serce.
            - Ty… zostaniesz ojcem – wyszeptaÅ‚em, patrzÄ…c mu w oczy.
            W jednej sekundzie jego oczy rozbÅ‚ysnęły bezkresnÄ… radoÅ›ciÄ…, jakiej nigdy u nikogo nie widziaÅ‚em. PoÅ‚ożyÅ‚ dÅ‚onie na moich ramionach i uÅ›cisnÄ…Å‚ je lekko. ByÅ‚ szczęśliwy. Nie. ByÅ‚ najszczęśliwszym czÅ‚owiekiem na caÅ‚ej planecie.
            -ZaÅ‚atwiÅ‚eÅ› nam adopcjÄ™! O mój Boże, to cudownie – maleÅ„kie Å‚zy spÅ‚ynęły po jego policzkach.
            -Nie – powiedziaÅ‚em stanowczo, mimo że gÅ‚os mi siÄ™ trzÄ…sÅ‚.
            -Ale… przed chwilÄ… powiedziaÅ‚eÅ›, że-
            -Jestem w ciąży –przerwaÅ‚em mu, wyciÄ…gajÄ…c w jego stronÄ™ dÅ‚onie ze zdjÄ™ciami USG naszego dziecka.
            PrzyglÄ…daÅ‚ siÄ™ im przez kilka dÅ‚ugich minut. PrzekÅ‚adaÅ‚ po kolei, nie mogÄ…c opanować swej radoÅ›ci. Kiedy trochÄ™ ochÅ‚onÄ…Å‚, podszedÅ‚ do mnie i czule ucaÅ‚owaÅ‚ moje usta.
            -Kocham ciÄ™ – powiedziaÅ‚ gÅ‚oÅ›no, a echo tych słów wypeÅ‚niÅ‚o każdy kÄ…t w naszym niewielkim mieszkaniu.
▲▼
            We wrzeÅ›niu musiaÅ‚em iść na kolejne badania kontrolne. Już dawno zadecydowaÅ‚em, że Jongin zostanie moim lekarzem prowadzÄ…cym. UfaÅ‚em mu. ByÅ‚ jedynym czÅ‚owiekiem, któremu powierzyÅ‚em swoje zdrowie. Od ostatniego razu mój brzuch chyba zwiÄ™kszyÅ‚ swÄ… objÄ™tość dwukrotnie, ale nie przeszkadzaÅ‚o mi to, dopóki wiedziaÅ‚em, jaki skarb w sobie noszÄ™.
            Razem z moim mężem poszliÅ›my do lekarza. Nie chciaÅ‚em przed nim niczego ukrywać. WrÄ™cz przeciwnie, pragnÄ…Å‚em, by wiedziaÅ‚ oraz widziaÅ‚ każdÄ… rzecz, jaka dotyczyÅ‚a naszego maleÅ„stwa. Znów miaÅ‚em na skórze zimny żel, a dobry przyjaciel powoli studiowaÅ‚ wszystko, co znajdowaÅ‚o siÄ™ pod niÄ…. Wyraźnie zainteresowany Sehun patrzyÅ‚ w ekran jak zaczarowany. PodziwiaÅ‚ nieduże nóżki i rÄ…czki, które machaÅ‚y wesoÅ‚o na swój sposób.  
            Obaj byliÅ›my wzruszeni, a Jongin, który nas obserwowaÅ‚, byÅ‚ w niemaÅ‚ym szoku. UznaÅ‚, że to niewiarygodne, iż i ja, i Sehun jesteÅ›my z tego powodu tak bardzo rozradowani. OtrzymaliÅ›my kolejne wydruki z ultrasonografu lecz nieustannie nie chcieliÅ›my znać pÅ‚ci dziecka.
            WyszliÅ›my z gabinetu, trzymajÄ…c siÄ™  za rÄ™ce. MijajÄ…cy nas ludzie patrzyli z zazdroÅ›ciÄ… lub odrzuceniem, jednak nas to nie obchodziÅ‚o. Szybko ubraliÅ›my swoje kurtki, po czym wyszliÅ›my na zewnÄ…trz. ChÅ‚odny wiatr zawiaÅ‚ dość mocno, wiÄ™c przysunÄ…Å‚em siÄ™ bliżej męża. OtoczyÅ‚ mnie ramieniem i pocaÅ‚owaÅ‚ w skroÅ„.
            -Jestem tak bardzo szczęśliwy, że nawet nie umiem tego opisać – powiedziaÅ‚, gÅ‚aszczÄ…c moje wÅ‚osy.
            -Ja też, Sehun. To wszystko wydaje siÄ™ tak bardzo niemożliwe, ale jednak siÄ™ staÅ‚o – zaÅ›miaÅ‚em siÄ™ lekko, chowajÄ…c twarz w jego ramieniu. W pewnej chwili poczuÅ‚em delikatne uderzenie i zatrzymaÅ‚em siÄ™.
            -Co siÄ™ dzieje, Baek? – zapytaÅ‚, obserwujÄ…c mnie z niepokojem.
            -Nic, skarbie. Tylko dostaÅ‚em kopniaka od naszego dziecka – zachichotaÅ‚em.
            Sehun również zaniósÅ‚ siÄ™ lekkim Å›miechem. PoÅ‚ożyÅ‚ ostrożnie dÅ‚oÅ„ na moim okrÄ…gÅ‚ym brzuchu, wsuwajÄ…c jÄ… pod moje wierzchnie odzienie. WiedziaÅ‚em, że czuÅ‚ to samo co ja. CzuÅ‚, jak maleÅ„stwo obija siÄ™ o mnie, sprawiajÄ…c mi lekki ból. RobiÅ‚o tak już od pewnego czasu, wiÄ™c przyzwyczaiÅ‚em siÄ™, a nawet polubiÅ‚em to. DziÄ™ki tym ruchom, miaÅ‚em pewność, że żyje i kontaktuje siÄ™ ze mnÄ… za pomocÄ… swego wÅ‚asnego jÄ™zyka. Dwa niezbyt mocne uderzenia czÄ™sto zdarzaÅ‚y siÄ™, gdy mówiÅ‚em w jego stronÄ™ „kocham ciÄ™”. ByÅ‚em przekonany, że rozumie te proste sÅ‚owa i zdaje sobie sprawÄ™ z tego, jak wielkÄ… miÅ‚oÅ›ciÄ… go darzÄ™.
            -Niecierpliwi siÄ™ – stwierdziÅ‚ mój mąż, zabierajÄ…c dÅ‚oÅ„.
            -Musi poczekać jeszcze parÄ™ miesiÄ™cy – spojrzaÅ‚em na wybrzuszenie pod kurtkÄ…. – JesteÅ› najlepszym, co mogÅ‚o nam siÄ™ przytrafić – szepnÄ…Å‚em, uÅ›miechajÄ…c siÄ™ do niego.
▲▼
            Szybko nadszedÅ‚ grudzieÅ„, czyli czas rozwiÄ…zania. Z każdym dniem odczuwaÅ‚em coraz wiÄ™kszÄ… euforiÄ™, bo nasze maleÅ„stwo miaÅ‚o wreszcie przyjść na Å›wiat. Nigdy nie myÅ›laÅ‚em, że coÅ› takiego kiedykolwiek mnie spotka. A jednak staÅ‚o siÄ™.
            Od rana krzÄ…taÅ‚em siÄ™ po kuchni w fartuchu, który doskonale podkreÅ›laÅ‚ wypukÅ‚ość mojego brzucha. MusiaÅ‚em przyznać, że ta dość spora kulka nie pomagaÅ‚a mi w przyrzÄ…dzaniu jedzenia. SzykowaÅ‚em potrawy bożonarodzeniowe, które tak bardzo uwielbialiÅ›my. W tym roku zrobiÅ‚em wiÄ™cej, ponieważ wiedziaÅ‚em, że bÄ™dÄ™ jadÅ‚ co najmniej za dwoje.
            To byÅ‚ szczególnie radosny dzieÅ„ nie tylko dlatego, że mieliÅ›my skÅ‚adać sobie życzenia czy oglÄ…dać Å›wiÄ…teczne filmy. DokÅ‚adnie dwa lata temu, dwudziestego piÄ…tego grudnia, Sehun i ja wziÄ™liÅ›my Å›lub. ByÅ‚o to skrajnie szalone i prawie niemożliwe do wykonania lecz udaÅ‚o nam siÄ™.
            PoprawiÅ‚em czerwony fartuch z nadrukowanym ÅšwiÄ™tym MikoÅ‚ajem, a potem wytarÅ‚em rÄ™ce w trochÄ™ brudny już rÄ™cznik. UsiadÅ‚em przy stole i siÄ™gnÄ…Å‚em po kolorowy lukier, który na pewno byÅ‚ już gotowy. PrawdÄ… byÅ‚o to, że byÅ‚em doskonaÅ‚ym kucharzem a jeszcze lepszym cukiernikiem. WziÄ…Å‚em do rÄ™ki pierniczka w ksztaÅ‚cie serca i zrobiÅ‚em na nim różowy wzór oraz kilka zielonych i żółtych kropek. W podobny sposób ozdobiÅ‚em resztÄ™ ciastek w innych ksztaÅ‚tach. Choinki, anioÅ‚ki oraz gwiazdki zasypaÅ‚y prawie caÅ‚y stół. ZrobiÅ‚em ich tak dużo, ale nie wszystko to byÅ‚o dla nas.
            -Baekhyun, czy jesteÅ› gotowy? – zapytaÅ‚ Sehun, wchodzÄ…c do domu z zielonym drzewkiem w rÄ™kach. UderzyÅ‚ od niego przyjemny zimowy chłód.
            -Już, już. Poczekaj – odszedÅ‚em od stoÅ‚u, Å›ciÄ…gajÄ…c fartuszek.
            Mój mąż ustawiÅ‚ iglaka na stojaku w salonie. PokrÄ™ciÅ‚em gÅ‚owÄ…, zakÅ‚adajÄ…c buty i widzÄ…c, ile Å›niegu mamy w korytarzu. BÄ™dÄ™ musiaÅ‚ to uprzÄ…tnąć, gdy wrócimy. PoszedÅ‚em do kuchni, po czym zapakowaÅ‚em do pudeÅ‚ek jak najwiÄ™cej pierniczków siÄ™ daÅ‚o. WÅ‚ożyÅ‚em je do Å›wiÄ…tecznej torby , a nastÄ™pnie obwiÄ…zaÅ‚em czerwonÄ… kokardÄ…. ZaÅ‚ożyÅ‚em kurtkÄ™ i razem z Sehunem byliÅ›my gotowi do wyjÅ›cia. PrÄ™dko opuÅ›ciliÅ›my mieszkanie, idÄ…c i trzymajÄ…c siÄ™ za rÄ™ce.
            -Dzieci siÄ™ ucieszÄ…, prawda? – spytaÅ‚, wskazujÄ…c na ozdobionÄ… siatkÄ™.
            -Tak. Przynajmniej mam takÄ… nadziejÄ™. Straszni mi ich szkoda. Nie majÄ… rodziców. To smutne – odparÅ‚em, patrzÄ…c na męża.
            -DziÄ™ki tobie majÄ… przynajmniej weselsze Å›wiÄ™ta – uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™. WiedziaÅ‚em, że byÅ‚ ze mnie dumny.
            Szybko dotarliÅ›my do znajomego nam domu dziecka. W ostatnim czasie bywaliÅ›my tam czÄ™sto, by pobawić siÄ™ z tymi opuszczonymi lub porzuconymi dzieciakami. ChcieliÅ›my mieć chociaż niewielkÄ… wprawÄ™ w opiece nad bobasami.
            PodarowaÅ‚em ciastka opiekunce tych wszystkich maluchów, a ona z szerokim uÅ›miechem nam podziÄ™kowaÅ‚a. Później poszliÅ›my zÅ‚ożyć życzenia wszystkim na raz i każdemu z osobna. To byÅ‚ najszczęśliwszy dla nich dzieÅ„. WspółczuÅ‚em im z caÅ‚ego serca, ale przecież nie mogÅ‚em zrobić nic innego, jak tylko ofiarowywać różne prezenty.
            Po kilku godzinach wróciliÅ›my do domu. RozebraÅ‚em siÄ™, a potem  zajÄ…Å‚em swoje miejsce w kuchni. Sehun natomiast poÅ›pieszyÅ‚ siÄ™ i zaczÄ…Å‚ ubierać choinkÄ™. Nagle dostrzegÅ‚em, że za oknem zaczÄ…Å‚ padać Å›nieg. To byÅ‚o nadzwyczajnie urocze, wiÄ™c zawoÅ‚aÅ‚em męża, byÅ›my razem mogli podziwiać ten widok. JakiÅ› czas gapiliÅ›my siÄ™ w Å›wiat za szybÄ…, jakbyÅ›my wrócili do czasów dzieciÅ„stwa.
            -Kocham ciÄ™, Baekhyun – szepnÄ…Å‚ Sehun, przytulajÄ…c mnie od tyÅ‚u. PocaÅ‚owaÅ‚ mnie w skroÅ„, a ja odwróciÅ‚em siÄ™ do niego przodem.
            -Ja ciebie też –odparÅ‚em i przylgnÄ…Å‚em do jego warg swoimi. Ten caÅ‚us byÅ‚ zwykÅ‚y, krótki, niespodziewany, ale jakże peÅ‚en miÅ‚oÅ›ci oraz dobroci.
            Do godziny osiemnastej byliÅ›my zajÄ™ci czymÅ› innym. Ja wciąż kucharzyÅ‚em, zaÅ› mój małżonek przystroiÅ‚ drzewko oraz nakryÅ‚ do stoÅ‚u, po czym usiadÅ‚ na krzeÅ›le w kuchni i obserwowaÅ‚ mnie uważnie. CzuÅ‚em, że zachwyca siÄ™ moim brzuchem, a raczej dzieckiem, które znajdowaÅ‚o siÄ™ wewnÄ…trz niego.
            Kiedy wszystko byÅ‚o już przygotowane, zaniosÅ‚em jedzenie do salonu, ponieważ niedÅ‚ugo mieliÅ›my zacząć kolacjÄ™. PoszedÅ‚em jeszcze tylko po opÅ‚atki i uÅ‚ożyÅ‚em je przy naszych talerzach. Prawie w poÅ›piechu przebraÅ‚em siÄ™ w czyÅ›ciejsze ubranie. Sehun zrobiÅ‚ to samo. ZnaleźliÅ›my siÄ™ przy choince, trzymajÄ…c siÄ™ za rÄ™ce. PatrzyliÅ›my sobie gÅ‚Ä™boko w oczy, gdy migajÄ…ce Å›wiateÅ‚ka oÅ›wietlaÅ‚y nas w piÄ™kny sposób, dodajÄ…c magii tej chwili.
            -Baekhyun – zaczÄ…Å‚ cicho Sehun – życzÄ™ ci byÅ› byÅ‚ zdrowy, by nasz dzidziuÅ› urodziÅ‚ siÄ™ bez żadnych kÅ‚opotów, żebyÅ› byÅ‚ ze mnÄ… szczęśliwy i żebyÅ›my za rok również spotkali siÄ™ w tym miejscu, majÄ…c kolejny wspólny rok za sobÄ….
            -DziÄ™kujÄ™ – odparÅ‚em. –Ja życzÄ™ tobie… - urwaÅ‚em, czujÄ…c silny skurcz. JÄ™knÄ…Å‚em z bólu, Å‚apiÄ…c męża za ramiÄ™.
            -Co siÄ™ dzieje? – zapytaÅ‚ spanikowany, przytrzymujÄ…c mnie.
            -To chyba już czas… - wypowiedziaÅ‚em sÅ‚abo, ale on zrozumiaÅ‚, o co mi chodziÅ‚o.
            Nie ociÄ…gajÄ…c siÄ™, wziÄ…Å‚ mojÄ… torbÄ™ przygotowanÄ… na wyjazd do szpitala. UbraÅ‚ nas ciepÅ‚o, a nastÄ™pnie zaniósÅ‚ mnie do samochodu i zabezpieczyÅ‚, by nie staÅ‚a nam siÄ™ żadna krzywda. Sehun jechaÅ‚ szybko lecz ostrożnie. Co jakiÅ› czas odczuwaÅ‚em podobne bóle, syczÄ…c oraz wijÄ…c siÄ™ na siedzeniu. W krótkim czasie dojechaliÅ›my na miejsce. ByÅ‚o mi sÅ‚abo. SÅ‚yszaÅ‚em tylko gÅ‚os Jongina oraz pielÄ™gniarek. Niespodziewanie pode mnÄ… znalazÅ‚ siÄ™ wózek, po czym chyba zemdlaÅ‚em.
            OcknÄ…Å‚em siÄ™ wycieÅ„czony i ledwie przytomny. RozejrzaÅ‚em siÄ™ dookoÅ‚a. DostrzegÅ‚em, że znajdujÄ™ siÄ™ w szpitalnej sali ubrany w mojÄ… ukochanÄ… piżamÄ™. Poza mnÄ… byÅ‚a jeszcze tylko jedna kobieta, ale spaÅ‚a. MyÅ›laÅ‚em, że Å›niÄ™.
            Po upÅ‚ywie kilku minut drzwi pomieszczenia otworzyÅ‚y siÄ™. StanÄ…Å‚ w nich mój najlepszy przyjaciel oraz pielÄ™gniarka z jakimÅ› zawiniÄ…tkiem w rÄ™kach. Zbliżyli siÄ™ do mnie i poÅ‚ożna podaÅ‚a mi kolorowy, dzieciÄ™cy kocyk. WziÄ…Å‚em go ostrożnie, po czym spojrzaÅ‚em na to, co jest w Å›rodku. MaleÅ„ka różowa główka z dużymi oczami zwrócona byÅ‚a w mojÄ… stronÄ™, a niewielkie rÄ…czki znajdowaÅ‚y siÄ™ po obu jej stronach.
            -Masz goÅ›cia, Baekhyun – odezwaÅ‚ siÄ™ Jongin, odsuwajÄ…c i wskazujÄ…c na wejÅ›cie.
            OdwróciÅ‚em gÅ‚owÄ™ i ujrzaÅ‚em tam Sehuna. MiaÅ‚ kwiaty. Czerwone róże, które tak bardzo lubiÅ‚em. Lekarz ze swojÄ… pomocnicÄ… wyszli, a mąż zajÄ…Å‚ miejsce na moim łóżku. WÅ‚ożyÅ‚ kwiaty do wazonu, który staÅ‚ na szafce obok. Potem uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ do mnie, a nastÄ™pnie pocaÅ‚owaÅ‚ mnie w czoÅ‚o.
            -Jak jÄ… nazwiemy? – zapytaÅ‚, zerkajÄ…c na dzidziusia.
            -Sunhee – odparÅ‚em. – Tak jak zawsze chciaÅ‚eÅ› – uÅ›miechnÄ…Å‚em siÄ™.
            Przez chwilÄ™ patrzyÅ‚ na mnie, a potem na maleÅ„stwo. Najdelikatniej jak potrafiÅ‚, dotknÄ…Å‚  niewielkiej dÅ‚oni dziewczynki, jakby siÄ™ baÅ‚, że coÅ› jej może zrobić zÅ‚ego. ZaÅ›miaÅ‚em siÄ™ cicho, czujÄ…c jego niepewność. PogÅ‚askaÅ‚em jej drobny policzek, a ona tylko zmrużyÅ‚a oczka i wydaje mi siÄ™, że zasnęła. SpojrzeliÅ›my na siebie z Sehunem. WidziaÅ‚em w jego oczach radość a także bezkresnÄ… dumÄ™.
            -WesoÅ‚ych Å›wiÄ…t, Baekhyun – szepnÄ…Å‚, muskajÄ…c subtelnie moje usta swoimi.
            -WesoÅ‚ych Å›wiÄ…t, najdroższy – odparÅ‚em, Å‚Ä…czÄ…c nasze wargi w czuÅ‚ym pocaÅ‚unku.

4 komentarze:

  1. Jejku, kocham mpregi, a ten był przykochany! Zwłaszcza Sebaek, to dziwne, ale naprawdę lubię ten pairing. Jest taki nietypowy, ale całkiem miły i super się o nich czyta <3 A do opowiadania z całą pewnością będę powracać.
    I cóż, Wesołych Świąt! :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam twój styl pisania, poważnie.
    Zwykle przy mpregach się śmieję, bo bądźmy szczerzy, facet w ciąży XD, ale twój był taki kochany, że się rozpływałam przy czytaniu. Dlatego wielkie wow.
    Wszystko tutaj było idealne, relacja Baekhyuna z Sehunem po prostu urocza ;;; <3
    Ogólnie wszystko wyszÅ‚o ci super, zresztÄ… jak zwykle, masz talent ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak jak obiecałam, jestem! Nawet wcześniej, niż pisałam.
    Nie lubię Sebaeka, bo jestem ograniczonym stworzeniem i fangirluję do najstarszych shipów. Ale to nie znaczy, że nie umiem docenić pracy innych.
    Fanfik jest tak uroczy, że w połączeniu ze wszystkimi ciastami jakie dzisiaj zjadłam, wychodzi zabójczo słodka substancja. Tak jak Baek zrobił prezent Sehunowi, tak Ty nam tym ficzkiem. Nie wiem co mam napisać, bo bardzo rzadko czytam fluffy, ale to jest chyba dobry fluff. XD Ja tak uważam, więc tak jest.
    Wesołych Świąt!

    OdpowiedzUsuń
  4. To chyba drugi mpreg jaki czytalam, i takie dziwne to xD ale bardzo fajne. Przyjemnie siÄ™ czytaÅ‚o. MiÅ‚ość wszÄ™dzie ♡
    Życzę dalej takiej weny!

    OdpowiedzUsuń