niedziela, 29 czerwca 2014

Voodoo doll - Rozdział 13

Tytuł: Voodoo doll
Bohaterowie: Oh Sehun, Lu Han, Zhang Yixing (Lay), Park Chanyeol
Pairing: HunHan, LayHan
Rating: NC-17
Gatunek: AU, angst, smut, chaptered, romans
Ostrzeżenia: przekleństwa, brutalne sceny

A/N: Witajcie wreszcie po długiej przerwie. Mam trzynasty rozdział nareszcie! Jeszcze tylko epilog i potem leci z następnymi pomysłami. :) 
13. Sabotaż
            Jeśli ktoś wtedy czuł się zgorszony i zatracony, to był to właśnie Luhan. Przejmujące było to, że zgubił telefon, nie kontaktując się uprzednio w żaden sposób z Sehunem. Nie wiedział co się z nim ostatnio działo, a do Chanyeola bał się podejść i zapytać, bo myślał, że ten zaraz na niego naskoczy i będzie robił mu wyrzuty.
            Nerwowo poszukując odpowiedzi na nieuniknione pytania, nieświadomie pogorszył się w nauce. Z każdym kolejnym testem było coraz gorzej. Oceny dopuszczające i dostateczne tańczyły rytualny taniec śmierci, szyderczo wyśmiewając się z jego obecnej sytuacji.
            Wszystko, oprócz jego relacji z Yixingiem, zmieniło swój bieg o sto osiemdziesiąt stopni. Chodził przybity i nieco zagubiony. Martwił się. Lay starał się go wyciągać do kina i na spacery, aby ten choć trochę zapomniał o Oh.
            Jednak Zhang Yixing miał w swoim działaniu inny cel. Chciał zdobyć Xiao Lu tylko i wyłącznie dla siebie. Teraz, gdy Sehun był już na kompletnie straconej pozycji, miał duże pole do manewru i bez obaw mógł upolować swoją zdobycz. Podstępem zabierał chłopaka do domu i tam, w ramach pocieszenia, mieszał mu w głowie. Nie raz, nie dwa zakończyło się to na pocałunkach lub obmacywaniu, czemu przyjaciel nie protestował.
            Pewnego razu, gdy roztargniony Luhan zostawił swój telefon na jego biurku, Lay zabrał go, przez co tamten myślał, że go gdzieś zapodział. Przebiegły przyjaciel co chwilę sprawdzał jego komórkę. Odczytał wszystkie jego wiadomości i notatki, przejrzał również połączenia. Nie zdziwiło go, że chłopak starał się skontaktować ze swoim chłopakiem. Skutecznym sposobem utrudniał mu to.
            ***
            Tuż po wyjściu ze szpitala Sehun zadzwonił do Chanyeol i przeprosił go. Obaj wyjaśnili sobie swoje ostatnie błędy i nieodpowiedzialne zachowani. Po krótkiej rozmowie jasnowłosy odłożył telefon i postanowił poważnie zastanowić się nad sobą. Doszedł do przykrego wniosku, że odrzucił Luhana i zrobiło mu się smutno, ale wtedy nie był na to gotowy. Był to dla niego zbyt duży szok. Zadziałał za bardzo impulsywnie, czego nawet sam się po sobie nie spodziewał i czego teraz bardzo żałował. Czuł, że potrzebuje pojednania i powrotu do swojego najukochańszego i jedynego chłopaka.
            Główną barierą między nimi nadal był brak kontaktu, a bez tego nie można było znaleźć porozumienia. Sehun pomyślał o napisaniu listu, maila czy czegokolwiek podobnego. Jednak tak szybko jak wpadł na ten pomysł, tak szybko wybił go sobie z głowy i uznał za bezcelowy i totalnie beznadziejny.
            Kilka kolejnych dni było dla młodego blondyna dziwną normalnością. Jak dawniej wstawał i zjadał śniadanie, oglądał telewizję oraz czytał gazety. Żył. W zapomnieniu napisał nawet sms do Luhana.
            Kocham cię i przepraszam – brzmiała treść wiadomości.
            Po pewnym czasie Oh zorientował się, że to wysłał. Serce waliło mu jak oszalałe. Znów czuł się jak za czasów ich pierwszych wspólnych rozmów i wiadomości. Były one niewinne, niepewne i delikatne jak kolorowe motyle trzepoczące swoimi skrzydełkami na wietrze. Chłopak wiedział, że Xiao Lu bardzo za nim tęsknił i spodziewał się od niego bardzo rychłej odpowiedzi. Był ogromnie wściekły i jednocześnie zdziwiony, gdy to się jednak nie stało.
            ***
            -Gdzie jest ten pieprzony telefon?! – Luhan biegał po domu Laya jak opętany w poszukiwaniu swojej komórki. – Nie widziałeś go gdzieś?!
            -Uspokój się, Lulu. Na pewno zostawiłeś go u siebie – Yixing poklepał chłopaka po ramieniu, poprawiając ręką swoją kieszeń, w której chował jego telefon.
            -Może i masz rację. Poszukam go jak wrócę.
            Ale nie wrócił. Spędził kilka nocy u swojego przyjaciela, tłumacząc się samotnością i pustką, jakiej nie umiał wypełnić niczym po odrzuceniu przez Sehuna. Poczuł się przez niego jak zapasowe koło, które było potrzebne tylko w nagłym wypadku. A on potrzebował stałego uczucia, czego nie wyczuwał od młodszego chłopaka. Coś, czego szukał, odnalazł w ramionach Laya, jednak nie jako miłość, a dozgonną przyjaźń i bezgraniczne zaufanie. Nie wiedział jednak, jak bardzo się mylił.
            Kilka dni później Oh nadal oczekiwał na zwrotną wiadomość od Xiao Lu. Nie doczekał się jej mimo próśb, błagań i modlitw złożonych Bogu. Jego po raz trzeci odbudowana dusza i psychika na nowo zaczęły się kruszyć. Kawałek po kawałku. Powoli i bez ostrzeżenia.
            ***
            Yixing nie mógł już wytrzymać ciągłych telefonów i wiadomości od Sehuna przychodzących na komórkę Luhana. Nie chciał ich odbierać, jednak pokusa była dużo większa. Kilka razy nacisnął zieloną słuchawkę, aby usłyszeć, jak jasnowłosy chłopak żałośnie skomle do telefonu „Luhan, skarbie, wybacz mi. Kocham cię.” Czuł wtedy, że góruje nad nim, mając Xiao Lu przy swoim boku dla własnych korzyści.
            Gdy telefony ustały, zaczęło się masowe przychodzenie sms-ów. Lay podniecony głupotą Oh Sehuna odczytywał je, aby potem gorzko śmiać się z biednego chłopaka. Przebiegłość pozornie niewinnego przyjaciela sięgała zenitu. Miał w zanadrzu większego asa w rękawie, niż mogłoby się wydawać.
            Cześć, Chanyeol. Z Sehunem wszystko w porządku. Pogodziliśmy się i wróciliśmy do siebie – wystukał Lay na klawiaturze telefonu Xiao Lu i wysłał do olbrzyma. Wiedział, że już niedługo będzie tworzył ze swoim Lulu szczęśliwą parę.
            ***
            Sehun odczytywał sygnały Luhana jako pełne strachu, ale i miłości. W głębi serca miał nadzieję, że pewnego pięknego dnia chłopak odezwie się do niego. Miał do siebie żal, że nie miał na tyle odwagi, aby ruszyć swoje cztery litery i pójść do niego. Ale bał się. Bał się, że po sytuacji w szpitalu tamten odrzuci go, tak jak odrzucony się poczuł. Bał się, że nie będzie chciał go widzieć i że zostanie sam na pastwę losu.
            Zrozum to wreszcie. On nigdy by cię nie zostawił na pastwę losu.
            Zdeterminowany chłopak postanowił po raz ostatni skontaktować się z Luhanem. Wysłał do niego kolejną krótką wiadomość, aby się spotkali i niecierpliwie czekał. Gdy odpowiedź nie nadchodziła, był zły.
            Będąc pewien, że jego depresja minęła bezpowrotnie, po tygodniu odrzucił leki. Nieświadomie znów popadał w stan melancholii. Jeszcze nie sięgał po alkohol, ale w jego głowie jakiś głos podpowiadał mu, aby to zrobił.
            Kiedy wreszcie Oh doczekał się zwrotnego sms-a, był zszokowany i zdołowany jednocześnie. „Dzisiaj się nie spotkamy. Jestem umówiony z Layem” – tak przedstawiała się odpowiedź wysłana z telefonu Luhana. To było jak gwóźdź do trumny. Sehun podjął ostateczną decyzję. Koniec z tym wszystkim.
            ***
            Wieczorem zadowolony z siebie Yixing zaciągał się kolejnym papierosem, gdy do jego pokoju wparował przyjaciel. Xiao Lu był wściekły i zdeterminowany, biegał po pomieszczeniu jak szalony.
            -Gdzie on jest?! – krzyknął, patrząc piorunującym wzrokiem na młodszego.
            -O co ci chodzi? – odparł chłopak, rozdmuchując chmurę dymu dookoła siebie.
            -Mój telefon. Wiem, że go masz. Wczoraj widziałem go w twoich rękach – mówił rozwścieczony Luhan. – Oddaj mi go. Teraz!
            -Już, już – Lay wyciągnął z kieszeni spodni komórkę szatyna i podał mu ją. – Masz szczęście, że ją znalazłem – skłamał, w duszy śmiejąc się dobitnie.
            -Yh, dzięki – machnął rękę i wziął swoją zgubę. – Nie pal tyle – skarcił go, patrząc z niedowierzaniem.
            Piętnaście minut później, gdy Xiao Lu uspokoił nieco swoje rozwichrzone emocje, chwycił za telefon i przejrzał go.
            -Woah! Hunnie do mnie dzwonił – spojrzał na wiadomości. – I wysyłał mi sms-y. Nawet nagrał się na pocztę kilka razy.
            Chłopak szybko wystukał krótki numer i oczekiwał na połączenie. Po chwili usłyszał głos Sehuna, który zostawił mu trzy nagrane wiadomości. Jego głos był zachrypnięty i zapłakany. Dało to Luhanowi do zrozumienia, że chłopak nie doszedł jeszcze do siebie i nadal tkwi w depresji. Włączył pierwsze nagranie.
            Luhan – rozbrzmiał tęskny głos w słuchawce, a po nim nastało kilkanaście sekund głuchej ciszy. Nagle niepohamowany szloch przerwał milczenie, a po chwili chłopak rozłączył się.
            Biorę w dłoń własną broń i używam jej przeciw samemu sobie.
Kilkanaście sekund później Xiao Lu włączył kolejną wiadomość. Był odrobinę niespokojny i zdezorientowany. Obawiał się tego, co może usłyszeć. Jednak mimo wszystko nacisnął klawisz, aby ją odtworzyć.
            Cześć, Lulu – usłyszał zachrypnięty lecz zdecydowany głos jasnowłosego chłopaka. –Strasznie się za tobą stęskniłem. Nie wiem nawet, co u ciebie słychać. Nie odzywasz się – powietrze przeciął śmiech Sehuna. Nie był to jednak udawany odruch. –Spotkajmy się w piątek, proszę.
            W oczach słuchającego pojawiły się znikome ślady łez. Czuł się jak bezduszny frajer i egoista, który próbuje wszystko wykorzystać tylko dla siebie. Zrobiło mu się strasznie głupio.
            Raz…
            Dwa…
            Trzy…
            To miałeś być ty.
            Kolejną wiadomość Xiao Lu włączył z nutką spokoju w sercu. Miał nadzieję, że były tam same pozytywne słowa i że dowie się, co słychać u Sehuna. Postanowił, że następnego dnia się z nim spotka.
            Pieprzony lamus – krzyknął Oh z drugiej strony. – Wolisz jego ode mnie. Dobrze. Bardzo dobrze –jego głos był słaby i roztrzęsiony. –Byłem dla ciebie tylko pierdolonym bachorem, który dobrze obciągnie i przeleci. Nie zwracałeś uwagi na moje uczucia –Xiao Lu usłyszał gorzki bezdenny szloch. –To koniec. Słyszysz?! Koniec twoich problemów. Było miło.
            Szatyn był zdezorientowany, tym co usłyszał. Zaczął się trząść, a telefon wypadł z jego ręki i uderzył o podłogę. Lay patrzył na niego szeroko otwartymi oczami. Przestraszył się, że  z przyjacielem stało się coś niedobrego. Podszedł do niego i złapał go za ramiona, po czym delikatnie nim potrząsnął.
            -Lulu, wszystko z tobą w porządku? – zapytał, spoglądając na niego podejrzliwie.
            -Muszę do niego pojechać. Jak najszybciej. Najlepiej teraz – wymamrotał Xiao Lu i wyszarpnął się z uścisku drugiego chłopaka. Wybiegł z jego domu, po czym szybko złapał taksówkę i kazał się zawieźć do posiadłości Oh Sehuna.
            Zamykam oczy. Do głowy uderza mi krew. Koniec. Definitywnie nie ma już mnie.
            ***
            Kilkanaście minut później zdruzgotany i podenerwowany Luhan wyskoczył z żółtego samochodu taksówkarza i ze łzami w oczach podbiegł do wejścia domu swojego chłopaka. Dzwonił, pukał i z całych sił dobijał się oraz wrzeszczał, ale nikt mu nie otworzył. Dokoła panowała tylko nieskończona cisza. Z nadzieją w sercu nacisnął klamkę i ku jego zdziwieniu drzwi otworzyły się. Powoli wszedł do środka, jakby bał się, że może go tam spotkać coś, czego najbardziej się obawiał.
            -Hunnie! Gdzie jesteś?! Hunnie! Odezwij się, proszę! – wołał, przeszukując wszystkie pokoje, w których panowała ciemność, co wydało mu się nienormalne. Czuł się jak w jakimś horrorze.  Jego serce waliło jak oszalałe, gdy przechodził do kolejnych pomieszczeń.
            Wreszcie dotarł do pokoju jasnowłosego chłopaka. Ostrożnie i powoli otworzył drzwi. Nie zaskoczyło go to, że światło było zgaszone, a przez okno wpadały tylko cienkie strużki księżycowych promieni. Luhan nacisnął włącznik i pokój rozświetlił się. Spojrzał w stronę biurka, a chwilę później z jego ust wydobył się niekontrolowany pisk.
            -HUNNIE! –krzyknął ze wszystkich sił na drżących nogach zrobił kilka kroków w przód.
            Na podłodze przy biurku leżał zakrwawiony Sehun. Ogromna kałuża czerwonej cieczy otaczała całą jego postać, wypłynąwszy z jego ust brzucha i dłoni, a także skapywała z ciemnego mebla na podłogę niczym łzy rozpaczy. Reszta ciała była całkowicie zmasakrowana, jak gdyby ktoś na niego napadł i brutalnie pobił. Xiao Lu spojrzał na blat biurka. Leżała tam mała lalka cała pokłuta szpilkami i gwoździami z przypiętym zdjęciem Oh. Obok niej spoczywała pomięta kartka, na której widniał napis „Do Luhana”.
            Roztrzęsiony chłopak odgadł, że był to list. Wziął go niepewnie w swoje roztrzęsione ze strachu dłonie, ostrożnie rozłożył go i zaczął czytać.
Luhan,
Jeżeli to czytasz, mnie zapewne nie ma już na tym świecie. Nie mogłem z Tobą porozmawiać, więc napisałem ten list, aby wyjaśnić kilka spraw.
Kiedy się poznaliśmy od razu wiedziałem, że jesteś wyjątkowy. Zakochałem się w tobie. Nigdy nie podziękowałem Ci za to , że pomogłeś mi naprawić złamane i słabe serce oraz za to, że zawsze byłeś przy  mnie wtedy, kiedy tego potrzebowałem. Bardzo się wtedy zbliżyliśmy do siebie. Później sprawy potoczyły się szybko i staliśmy się parą.
Wkrótce po rozpoczęciu roku szkolnego zauważyłem, że bardzo się ode mnie oddaliłeś. Czułem się samotny, nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Zachowywałem się jak kretyn, znęcając się nad Twoim jedynym przyjacielem. Zrozumiałem, że ja nigdy nim nie byłem. Później moja rodzina wyjechała. Zostałem sam. Całkiem sam. Jedyną osobą, z którą mogłem porozmawiać był Chanyeol, ale nawet jemu nie chciałem mówić o wszystkich  swoich uczuciach. Popadłem w depresję. Przestałem chodzić do szkoły. Topiłem swoje smutki  w alkoholu, dopóki Chan nie znalazł mnie zalanego w trupa. On zaprowadził mnie do lekarza, który tylko przepisał mi leki. Myślałem, że poradzę sobie i wyjdę z tego. Pewnego razu swoje leki zacząłem zapijać alkoholem.  W ten sposób prawie udało zniknąć mi się z tego świata. Jednak olbrzym ciągle był na posterunku. Efektem tego, był mój pobyt w szpitalu. Kiedy przyszedłeś tam, by mnie odwiedzić , zachowałem się jak dupek. Kazałem Ci wyjść. Nie byłem gotowy zobaczyć Ciebie, po tak długim czasie. Jednak ciągle wierzyłem, że przemyślisz całą tę sytuację  i naprawimy, to co zepsuliśmy, lecz tak się nie stało.
Żyjąc bez Ciebie zrozumiałem wiele rzeczy. Zrozumiałem, że kochałem twoją bliskość i to jak nieśmiało dotykałeś moich dłoni. Zrozumiałem, że  uwielbiałem słuchać bicia Twojego serca i Twoich szeptów, o tym, jak bardzo mnie kochasz. Cały czas wierzyłem, że mówiłeś prawdę. Byłem głupi.  Myślałem, że już na zawsze zostaniemy razem. Myliłem się. Nasza miłość była ślepa.  Przepraszam, że Cię pokochałem.
Sehun
Z oczu Luhana płynęły łzy. Czuł jakby koś wytargał mu serce z piersi i pozbawił go wszelkiej miłości. Chłopak odłożył list i uklęknął nad ciałem martwego Sehuna. Delikatnym ruchem pogłaskał jego zimny policzek, po czym położył głowę na jego piersi. Nie usłyszał już bicia serca osoby, która kochała go ponad wszystko. Osoby, która nie patrzyła na jego wady i była gotowa oddać za niego życie. Luhan podniósł głowę i spojrzał na twarz zmarłego.
- Hunnie, przepraszam. Za wszystko – szepnął szatyn i złożył ostatni pocałunek na ustach swojego martwego chłopaka.


4 komentarze:

  1. .......
    .......
    Do czuja wytłumaczysz mi co kurwa zrobiłaś? CZEMU MOJ BIEDNY HUNNIE NIE ŻYJE? Co to ma być. Nienawidzę cie, nienawidzę, płakałam od początku rozdziału, a teraz trafiam w literki z zamazanym obrazem, bo kurwa rycze przez ciebie jak cholera. Kurwa. Nienawidzę smutnych zakończeń. Nienawidzę angstów. Nienawidzę laleczek voodoo. Nienawidzę jak zabijają Sehuna. Nienawidzę laya w tym fiku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaki pojebaniec z niego. Jak on mógł. Ten pierdolony telefon. Płacze kurna. Sehun jak mogłeś zabić sie laleczka voodoo. Kurwa NO :-))) KURWA NO JA PIERDOLE CO TO MA BYĆ DO CHUJNI NO FAK. JESTEM NA NIE. MOE PODOBA MI SIE TO. CHOWAJ SIE DO JEBANEGO SCHRONU BO JA CIE CHYBA ZABIJE. Dlaczego nie możecie pisać fików ze szczęśliwym zakończeniem tylko jebane angsty

      Usuń
    2. NO kurwa czemu. Nie wierz NO. MIJ BIEDNY HUNNIE TYLE SIE WYMECZYL PRZEZ TEGO CHUJ YIXINGA. PIERDOLONY PEDAL I KIEROWNICA W NEDNYM. embrion ja płacze mocno. To jest takie perf i FAB, ale jednocześnie żałosne ze o ja pierdole. Kurwa NO. Jestes zjebana. Jak mogłam. Idź sie walić w sosnę. Mocno. Nieumyty chuj ci w dupę. Rozumiesz? NIEUMYTY

      Usuń
    3. Rzalsko. Ja sie tak nie bawię. Jak kolejny twój fanfik to będzie angst to wyrzucę cie pod tory kolejowe.
      Dziękuje (nie)dobranic

      Usuń