środa, 7 maja 2014

Voodoo doll - Rodział 11

Tytuł: Voodoo doll
Bohaterowie: Oh Sehun, Lu Han, Zhang Yixing (Lay), Park Chanyeol
Pairing: HunHan, LayHan
Rating: NC-17
Gatunek: AU, angst, smut, chaptered, romans

A/N: Ohayo! :3 Jestem z siebie taka dumna. Już niedługo koniec tego ff. WRESZCIE. Ten rozdział jest trochę krótki, ale mam nadzieję, że się wam spodoba. Trochę taki rozdział-niespodzianka. Zapraszam do czytania i komentowania! :D
11. Chwila słabości
                Klika kolejnych dni sprytnie przepływało Sehunowi przez palce. Każdy z nich był do siebie łudząco podobny – szary i beznadziejny. Szansa na odzyskanie Luhana z rąk Yixigna zmalała do zera, a sam chłopak prawie się załamał. W ciągu dwóch tygodni pojawił się tylko raz w szkole, gdyż nie mógł wytrzymać towarzystwa roześmianych kolegów, a przede wszystkim obecności Xiao, który zdawał się nie zwracać na niego najmniejszej uwagi.
            W domu spędzał czas samotnie. Nie zapraszał nikogo, bo po pierwsze nie miał kogo, a po drugie chciał być całkowicie odosobniony. W agonii uczuć zgubił poczucie wartości miłości i przyjaźni, a zastąpiła je bezduszna nienawiść. Pocieszenie odnalazł w niewielkich butelkach wypełnionych alkoholem. Codziennie odpływał w kolorowy świat, gdzie zdawał się tonąć w szczęściu. Bez miłości. Bez Luhana. W otoczeniu własnych myśli.
            Zaniepokojony nagłą nieobecnością Sehuna Chanyeol starał się złapać z nim jakiś kontakt. Dzień po dniu dosłownie wisiał na telefonie, usiłując usłyszeć choćby westchnienie chłopaka z drugiej strony słuchawki, ale wszystko to szło na marne. Oh nie dawał żadnego znaku życia.
            W pewien piątkowy poranek złość czarnowłosego sięgnęła zenitu. Telefon zagubionego w życiu Sehuna rozładował się. Park załamał ręce i postanowił odwiedzić go zaraz po szkole. Tuż po zajęciach chłopak poszedł do rezydencji panicza Oh. Stojąc przed drzwiami jeszcze raz wykonał połączenie, które okazało się być całkiem nie na miejscu. Kilka chwil później wielokrotnie zadzwonił dzwonkiem, ale nikt mu nie otworzył.
            Przestraszony zaczął chodzić dookoła willi i uderzał w poszczególne okna. Żadnej reakcji ze środka. Ani jednej pokojówki czy lokaja. Wrócił do wejścia i bez większego namysłu nacisnął klamkę. Ku jego zdziwieniu dębowe drzwi zaskrzypiały i otworzyły się.
            Chłopak wpadł do środka i począł rozglądać się po wszystkich pomieszczeniach. Dokładnie zwiedził prawie cały dom, ale nikogo nie znalazł. Ostatnim miejscem jakie mu zostało, był gabinet, w którym jeszcze niedawno urzędował pan Oh. Czarnowłosy sceptycznie podszedł do odwiedzenia go, ale postanowił to zrobić, uważając to za swoją ostatnią nadzieję.
            Powoli otworzył drzwi i wszedł do środka. Omiótł wzrokiem pomieszczenie i był w niemałym szoku. Na skórzanej kanapie leżały pełne lub już opróżnione butelki po nieznanych mu trunkach. Jednak jego uwadze nie umknęła postać siedząca w samym rogu kanapy, ubrana w bokserki i stary, rozciągnięty podkoszulek. Sehun.
            W jednej ręce blondyn trzymał szklankę do połowy wypełnioną brązową cieczą, a opuszkiem palca wskazującego drugiej ręki ostrożnie badał jej krawędź. Powoli upił łyk, przechylając naczynie i odchylając swoją szyję. Gdy powrócił do poprzedniej pozycji, podniósł swój wzrok, a jego oczy rozszerzyły się, kiedy zobaczył przyjaciela.
            -Cześć, Chanyeol – powiedział zachrypniętym głosem, odstawiając szklankę na stolik.
            -Sehun! –powiedział chłopak, podnosząc ton głosu. – Co ty, do cholery, robisz?! –podszedł i zajął miejsce obok niego.
            -Ja… staram się zapomnieć – odburknął, tępo patrząc przed siebie.
            -W ten sposób? - zapytał zdziwiony Park, patrząc na niego pytająco.
            -A znasz lepszy? – odpowiedział pytaniem na pytanie, zerkając na Chanyeola z nadzieją.
            -Przestań! –krzyknął i potrząsnął za wątłe ramiona Oh. – Znowu chcesz doprowadzić się do tamtego stanu? Nie pamiętasz, co Luhan dla ciebie zrobił?
            -Nie chcę o nim słyszeć – mruknął i oparł się plecami o kanapę, po czym zamknął oczy.
            -Stało się coś? – spytał zaniepokojony olbrzym z troską w głosie.
            -Czy coś się stało? Czy coś się stało? – powtarzał Sehun jak w amoku. – Tak, idioto, stało się! Lulu odnalazł tą pierdoloną lalkę! Palant – burknął, przeczesując palcami włosy.
            Głucha cisza wypełniła całe pomieszczenie. Powściągliwe westchnięcia młodszego chłopaka co chwila bezczelnie ją przerywały. Zdawało się, że chce coś powiedzieć, ale za każdym razem głos grzązł w jego gardle.
            -Co zamierzasz z tym zrobić? – mruknął Chanyeol, przerywając przytłaczające milczenie.
            -To, co robię teraz – odpowiedział i nalał do szklanki nieco alkoholu, po czym wypił wszystko jednym haustem.
            -Sehun, przestań! – powiedział czarnowłosy ze stoickim spokojem, odbierając Oh naczynie z trunkiem.
            -Nauczył cię ktoś nie ruszać nie swoich rzeczy?! – krzyknął zdenerwowany chłopak z oburzeniem patrząc na giganta.
            -Skończ pyskować – rzekł i wstał, po czym zaczął zbierać opróżnione porozrzucane butelki po alkoholu.
            Jasnowłosy z zainteresowaniem przyglądał się temu, co robi Yeol. Uciekając od toczącego się życia, zatapiał się w swoich myślach. Zadrżał lekko, kiedy przyjaciel powrócił na swoje miejsce.
            -Po co ty tu w ogóle przyszedłeś? – zapytał Sehun, przysuwając się do niego.
            -Martwię się o ciebie – mruknął i spojrzał na chłopaka.
            Był wyczerpany i blady. Wielkie sińce pod oczami dawały znak, że nie spał lub niedawno płakał. Prawdopodobnie nie jadł lub robił to bardzo rzadko i w małych ilościach. Było widać, że schudł.
            -Nie masz o co – wyszeptał młodszy, gładząc Chanyeola po ramieniu.
            -Przestałeś chodzić do szkoły. Znowu pijesz. Wyglądasz jak widmo – wyliczał czarnowłosy z wyrzutem. – Jak mam się nie martwić?
            -Po prostu… nie przejmuj się mną. Ja nie mam nikogo i nikim się nie przejmuję. Życie jakoś się toczy. W zasadzie nie wiem, co się dzieje na zewnątrz – wymamrotał i wzruszył rękami.
            -Sehun, wróć do normalności – poprosił chłopak z naciskiem. – Wiesz, że mogę ci pomóc.
            Oh długo wpatrywał się w twarz Parka, aż ten wreszcie zwrócił się w jego stronę. Patrzył w jego smutne oczy, znajdując w nich troskę i wielką tęsknotę. Nagle przybliżył się do niego, a następnie zaatakował jego usta swoimi. Zszokowany olbrzym delikatnie odepchnął go od siebie.
            -Co ty robisz? – zapytał Chanyeol i spojrzał chłopakowi w oczy.
            -Nie udawaj, że ci się nie podobało – powiedział jasnowłosy, oblizując usta.
            -Nie, nie było to przyjemne – odpowiedział, odwracając wzrok.
            -Chanyeol, ja potrzebuję bliskości – wymruczał Sehun i popatrzył na usta starszego.
            -Mogę cię przytulić, jeśli chcesz – odburknął i wyciągnął ręce, otaczając nimi chude ciało przyjaciela.
            -Nie o taką bliskość mi chodziło – szepnął, odciągając ramiona olbrzyma.
            -Chyba nie mówisz poważnie? – odpowiedział pytaniem, przesuwając językiem po dolnej wardze.
            -Pozwól mi – wychrypiał Oh, po czym znów pocałował Yeola.
            Ostrożnie popchnął  go i wsunął się na jego kolana, nie odrywając od niego swoich ust, Rękami masował kark chłopaka, wywołując ciepłe dreszcze na jego ciele. Park chętnie przyjął język młodszego między swoje wargi, smakując go. Starał się odwzajemniać każdy drobny gest, wodząc rękami po jego talii.
            Rosnące podniecenie dawało o sobie znać, pobudzając członka jasnowłosego chłopaka. Napierał na krocze Chanyeola całym sobą, cicho jęcząc. Nawet przez dżinsy czuł, że również zrobił się twardy. Sehun bez entuzjazmu odsunął się od przyjaciela i spojrzał mu czule w oczy.
            -Nie wiedziałem, że wolisz chłopców, Park – wymruczał mu do ucha i polizał jego płatek.
            Czarnowłosy zadrżał i zaśmiał się pod nosem. – Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz – powiedział gardłowym głosem, którego echo wypełniło gęstniejące powietrze.      
            Sehun wsunął swoje chłodne dłonie pod koszulkę olbrzyma, dotykając opuszkami palców jego rozgrzanego ciała. Nie zastanawiał się, czy robi dobrze czy źle. W tamtej chwili miłość Luhana przestała mieć dla niego jakiekolwiek znaczenie, jakby rozpłynęła się w powietrzu.
            Podążając za głosem pożądania, zaczął łapczywie zdejmować ubrania przyjaciela. Patrzył na jego półnagie ciało, przygryzając spierzchniętą wargę. Po chwili Oh przywarł do szyi Chanyeola, ssąc ją i gryząc. Chłopak półgłosem szeptał imię jasnowłosego, oddając się rozkoszy, jaką tamten mu dawał. Wplótł palce w jego włosy i szarpnął nim do tyłu, po czym zawładnął jego chętnymi ustami. Jego język ochoczo smakował słodkie wnętrze młodszego, badawczo dotykając jego miękkich policzków, podniebienia, stykając ich języki razem.
            Kilka chwil później Sehun zeskoczył z kolan Parka i począł rozpinać jego spodnie, a następnie szybko się ich pozbył tak jak jego bokserek. W mgnieniu oka niedbale zrzucił swoją koszulkę i bieliznę, po czym wrócił na swoje miejsce. Śmiało ocierał swoim nabrzmiałym członkiem o jego tors, głośno sapiąc i odchylając głowę. Ujął go w dłoń i zaczął rytmicznie pompować, czasami ugniatając.
            Podniecony tym widokiem Chanyeol nieświadomie poruszył biodrami, co wywołało głośny jęk u drugiego chłopaka. Przesuwał swoim penisem w pobliżu jego ciasnego wejścia, przyprawiając go o przyjemne dreszcze. Niespodziewanie Oh puścił swoją męskość i przylgnął wargami do ust przyjaciela.
            Po upływie kilkunastu zbyt szybko płynących sekund Sehun uniósł się lekko do góry, po czym powoli wsunął się na sztywnego członka czarnowłosego, opadając. Ostry krzyk chłopaka przeciął gęste otaczające ich powietrze. W jego oczach pojawiły się znikome ślady łez, których pozbył się, mrugając coraz szybciej. Kiedy przyzwyczaił się do nowego uczucia, zaczął rytmicznie poruszać się w górę i w dół, zapewniając stan uniesienia im obu.
            Im bliżej osiągnięcia szczytu byli, tym jasnowłosy wykonywał szybsze ruchy, a Park wyżej wypychał swoje biodra. Wraz z ostatecznym gestem jęknęli sobie wzajemnie w usta, po czym starszy chłopak wylał swoją spermę we wnętrzu Sehuna, a ten pobrudził swoim nasieniem ich nagie torsy.
            Z ciężkim oddechem Oh opadł swoim ciałem na klatkę piersiową Chanyeola. Po chwili zaczął się niewytłumaczalnie trząść, aż w końcu chłopak usłyszał jego szloch. Słone krople spływały po jego twarzy strumieniami, skapując w dół z nieopisaną ulgą. Czarnowłosy przycisnął go do siebie i głaskał po plecach. Pozwolił mu wylać swoje uczucia z płaczem.
            Gdy Sehun otrząsnął się z władającego nim żalu, wstał i chwiejnym krokiem udał się do łazienki. Gorący prysznic zmywał z niego cały brud, którego nabył w ciągu tych kilku dni. Brud nienawiści, beznadziei i samotności.
            Oparł się głową o ścianę i głęboko westchnął, kiedy poczuł, że Chanyeol stoi tuż za nim. Chłopak objął go od tyłu, dając poczucie bezpieczeństwa. – Obiecuję ci pomóc – szepnął.
            Chcąc uniknąć kolejnego ataku słabości, Oh wyszedł spod strumienia ciepłej wody i osuszył się puszystym ręcznikiem, po czym opuścił pomieszczenie. Ze wszystkich sił chciał uciec jak najdalej. Chciał znów odnaleźć ukojenie w alkoholu, ale wiedział, że póki Park u niego jest, nie może go zawieść.
            Kiedy świeżo wykąpany i przebrany Chanyeol wyszedł z łazienki, młodszy chłopak siedział nagi na parapecie przy szeroko otwartym oknie. Tępo wpatrywał się w przestrzeń na zewnątrz, gdzie nocny świat obmywały smutne krople deszczu. Olbrzym chwycił swoją bluzę i delikatnie okrył nią wyziębione ciało Sehuna.
            -Zejdź, bo się przeziębisz – mruknął troskliwym tonem, kładąc ręce na jego ramionach.
            -Wiesz, Chanyeol – zaczął jasnowłosy zachrypniętym tonem. – Kocham deszcz – uśmiechnął się blado i wystawił rękę za okno. – On jest taki ludzki. Te małe kropelki są jak ludzkie łzy, a one oznaczają, że jest w nas choć odrobina człowieczeństwa. Mimo wszystko i tak jestem potworem – mówił po cichu.
            -Gadasz bzdury – odezwał się czarnowłosy, siadając obok niego.
            -Nah… Kocham Luhana, ale nie wiem, czy on darzy mnie tym samym uczuciem. Wytykam mu, że tak nie jest, ale skąd mogę to wiedzieć. Czuję, że go to rani, przez co odsuwa się ode mnie i w efekcie sam wpycham go w łapy Laya. Jestem potworem dla samego siebie. Poza tym niby za co on miałby mnie kochać? Za to coś na twarzy? – szepnął łamiącym się głosem, wskazując niedawne blizny.
            -Naprawdę głupio gadasz – odparł czarnowłosy smutno. – Luhan na pewno cię kocha, ale on nie widzi nic złego w kolegowaniu się z Yixingiem. On nie czuje potrzeby, żeby walczyć o wasz związek, bo ma pewność, że między wami wszystko jest w należytym porządku. Ale nie widzi, co ty robisz. Gdyby tu był zamiast mnie, pewnie nawrzucałby ci za to, jak się zachowujesz, a potem zacząłby przypominać ci tamten okres. Xiao w ten sposób walczył o ciebie. O twoje życie. Zrozum to wreszcie. On nigdy by cię nie zostawił na pastwę losu.
            Sehun zadrżał lekko i znów zaczął rzewnie płakać. Czuł się wyrwany z życia, jakby wszystko, o czym mówił przyjaciel, ominęło go szerokim łukiem, zostawiając po sobie tylko znikomy ślad w jego pamięci. Niektóre sceny pamiętał bardzo dokładnie – to, jak zaczął pić i to, jak Luhan przyszedł mu z pomocą. W głębi duszy nienawidził siebie za to, że tak łatwo mu uległ. Uważał, że lepiej by było, gdyby wtedy sięgnął dna.
            -Moje bytowanie nie ma sensu – szepnął przecierając zmęczone i zapłakane oczy.
            -Sehun! – krzyknął olbrzym, patrząc na niego karcąco. – Nawet nie próbuj robić nic głupiego! Przecież masz dla kogo żyć. Masz Luhana, a jeśli nie jego, to wciąż jestem ja. Nie pozwolę ci odejść!
            -Mówisz dokładnie tak jak on – odpowiedział, co chwilę pociągając nosem.
            Chanyeol milczał, patrząc na przyjaciela ze smutkiem i troską w oczach. W jego sercu kłębił się cień nadziei, że uda mu się wyrwać Sehuna ze szponów samotności i poczucia pustki. Ze wszystkich sił chciał mu pomóc. Pragnął, aby znów było jak dawniej w związku jasnowłosego z Xiao Lu.
            -Potrzebujesz snu – mruknął, biorąc chłopaka na ręce i zaniósł go do sypialni.
            Ułożył go wygodnie na łóżku i zadbał, żeby tamten odpłynął w objęcia Morfeusza. Przez pół nocy siedział przy nim i trzymał go za rękę. Nie rozumiał, w jaki sposób tak wspaniały człowiek staczał się i upadał coraz niżej w tak szybkim tempie.
            -Obiecuję, że cię z tego wyciągnę – szepnął, po czym pogłaskał go po policzku i wyszedł.

1 komentarz:

  1. Lo matko ... Pewnie sie powtarzam ale ZA-JE-BI-STE !! Jak ten paring sie wgl zeoe ? ChanHun SeYeol ? Hhahahah xD
    Pozdrawiam i zycze weny :))
    Kredens

    OdpowiedzUsuń