Bohaterowie: Oh Sehun, Lu Han, Zhang Yixing (Lay), Park Chanyeol
Pairing: HunHan, LayHan
Rating: NC-17
Gatunek: AU, angst, smut, chaptered, romans
A/N: Ohayo! :3 Jestem z siebie taka dumna. Już niedługo koniec tego ff. WRESZCIE. Ten rozdział jest trochę krótki, ale mam nadzieję, że się wam spodoba. Trochę taki rozdział-niespodzianka. Zapraszam do czytania i komentowania! :D
11. Chwila słabości
Klika kolejnych dni sprytnie przepływało
Sehunowi przez palce. Każdy z nich był do siebie łudząco podobny – szary i
beznadziejny. Szansa na odzyskanie Luhana z rąk Yixigna zmalała do zera, a sam
chłopak prawie się załamał. W ciągu dwóch tygodni pojawił się tylko raz w
szkole, gdyż nie mógł wytrzymać towarzystwa roześmianych kolegów, a przede wszystkim obecności Xiao, który zdawał się nie
zwracać na niego najmniejszej uwagi.
W domu spędzał czas samotnie. Nie
zapraszał nikogo, bo po pierwsze nie miał kogo, a po drugie chciał być
całkowicie odosobniony. W agonii uczuć zgubił poczucie wartości miłości i
przyjaźni, a zastąpiła je bezduszna nienawiść. Pocieszenie odnalazł w niewielkich
butelkach wypełnionych alkoholem. Codziennie odpływał w kolorowy świat, gdzie
zdawał się tonąć w szczęściu. Bez miłości. Bez Luhana. W otoczeniu własnych
myśli.
Zaniepokojony nagłą nieobecnością
Sehuna Chanyeol starał się złapać z nim jakiś kontakt. Dzień po dniu dosłownie
wisiał na telefonie, usiłując usłyszeć choćby westchnienie chłopaka z drugiej
strony słuchawki, ale wszystko to szło na marne. Oh nie dawał żadnego znaku
życia.
W pewien piątkowy poranek złość
czarnowłosego sięgnęła zenitu. Telefon zagubionego w życiu Sehuna rozładował
się. Park załamał ręce i postanowił odwiedzić go zaraz po szkole. Tuż po
zajęciach chłopak poszedł do rezydencji panicza Oh. Stojąc przed drzwiami
jeszcze raz wykonał połączenie, które okazało się być całkiem nie na miejscu.
Kilka chwil później wielokrotnie zadzwonił dzwonkiem, ale nikt mu nie otworzył.
Przestraszony zaczął chodzić dookoła
willi i uderzał w poszczególne okna. Żadnej reakcji ze środka. Ani jednej
pokojówki czy lokaja. Wrócił do wejścia i bez większego namysłu nacisnął
klamkę. Ku jego zdziwieniu dębowe drzwi zaskrzypiały i otworzyły się.
Chłopak wpadł do środka i począł
rozglądać się po wszystkich pomieszczeniach. Dokładnie zwiedził prawie cały
dom, ale nikogo nie znalazł. Ostatnim miejscem jakie mu zostało, był gabinet, w
którym jeszcze niedawno urzędował pan Oh. Czarnowłosy sceptycznie podszedł do
odwiedzenia go, ale postanowił to zrobić, uważając to za swoją ostatnią
nadzieję.
Powoli otworzył drzwi i wszedł do
środka. Omiótł wzrokiem pomieszczenie i był w niemałym szoku. Na skórzanej
kanapie leżały pełne lub już opróżnione butelki po nieznanych mu trunkach.
Jednak jego uwadze nie umknęła postać siedząca w samym rogu kanapy, ubrana w
bokserki i stary, rozciągnięty podkoszulek. Sehun.
W jednej ręce blondyn trzymał
szklankę do połowy wypełnioną brązową cieczą, a opuszkiem palca wskazującego
drugiej ręki ostrożnie badał jej krawędź. Powoli upił łyk, przechylając
naczynie i odchylając swoją szyję. Gdy powrócił do poprzedniej pozycji,
podniósł swój wzrok, a jego oczy rozszerzyły się, kiedy zobaczył przyjaciela.
-Cześć, Chanyeol – powiedział
zachrypniętym głosem, odstawiając szklankę na stolik.
-Sehun! –powiedział chłopak, podnosząc ton głosu. – Co ty, do cholery, robisz?! –podszedł i zajął miejsce obok niego.
-Ja… staram się zapomnieć – odburknął, tępo patrząc przed siebie.
-W ten sposób? - zapytał zdziwiony Park, patrząc na niego pytająco.
-A znasz lepszy? – odpowiedział pytaniem na pytanie, zerkając na Chanyeola z nadzieją.
-Przestań! –krzyknął i potrząsnął za wątłe ramiona Oh. – Znowu chcesz doprowadzić się do tamtego stanu? Nie pamiętasz, co Luhan dla ciebie zrobił?
-Nie chcę o nim słyszeć – mruknął i oparł się plecami o kanapę, po czym zamknął oczy.
-Stało się coś? – spytał zaniepokojony olbrzym z troską w głosie.
-Czy coś się stało? Czy coś się stało? – powtarzał Sehun jak w amoku. – Tak, idioto, stało się! Lulu odnalazł tą pierdoloną lalkę! Palant – burknął, przeczesując palcami włosy.
-Sehun! –powiedział chłopak, podnosząc ton głosu. – Co ty, do cholery, robisz?! –podszedł i zajął miejsce obok niego.
-Ja… staram się zapomnieć – odburknął, tępo patrząc przed siebie.
-W ten sposób? - zapytał zdziwiony Park, patrząc na niego pytająco.
-A znasz lepszy? – odpowiedział pytaniem na pytanie, zerkając na Chanyeola z nadzieją.
-Przestań! –krzyknął i potrząsnął za wątłe ramiona Oh. – Znowu chcesz doprowadzić się do tamtego stanu? Nie pamiętasz, co Luhan dla ciebie zrobił?
-Nie chcę o nim słyszeć – mruknął i oparł się plecami o kanapę, po czym zamknął oczy.
-Stało się coś? – spytał zaniepokojony olbrzym z troską w głosie.
-Czy coś się stało? Czy coś się stało? – powtarzał Sehun jak w amoku. – Tak, idioto, stało się! Lulu odnalazł tą pierdoloną lalkę! Palant – burknął, przeczesując palcami włosy.
Głucha cisza wypełniła całe
pomieszczenie. Powściągliwe westchnięcia młodszego chłopaka co chwila
bezczelnie ją przerywały. Zdawało się, że chce coś powiedzieć, ale za każdym
razem głos grzązł w jego gardle.
-Co zamierzasz z tym zrobić? –
mruknął Chanyeol, przerywając przytłaczające milczenie.
-To, co robię teraz – odpowiedział i nalał do szklanki nieco alkoholu, po czym wypił wszystko jednym haustem.
-Sehun, przestań! – powiedział czarnowłosy ze stoickim spokojem, odbierając Oh naczynie z trunkiem.
-Nauczył cię ktoś nie ruszać nie swoich rzeczy?! – krzyknął zdenerwowany chłopak z oburzeniem patrząc na giganta.
-Skończ pyskować – rzekł i wstał, po czym zaczął zbierać opróżnione porozrzucane butelki po alkoholu.
-To, co robię teraz – odpowiedział i nalał do szklanki nieco alkoholu, po czym wypił wszystko jednym haustem.
-Sehun, przestań! – powiedział czarnowłosy ze stoickim spokojem, odbierając Oh naczynie z trunkiem.
-Nauczył cię ktoś nie ruszać nie swoich rzeczy?! – krzyknął zdenerwowany chłopak z oburzeniem patrząc na giganta.
-Skończ pyskować – rzekł i wstał, po czym zaczął zbierać opróżnione porozrzucane butelki po alkoholu.
Jasnowłosy z zainteresowaniem
przyglądał się temu, co robi Yeol. Uciekając od toczącego się życia, zatapiał
się w swoich myślach. Zadrżał lekko, kiedy przyjaciel powrócił na swoje
miejsce.
-Po co ty tu w ogóle przyszedłeś? –
zapytał Sehun, przysuwając się do niego.
-Martwię się o ciebie – mruknął i spojrzał na chłopaka.
-Martwię się o ciebie – mruknął i spojrzał na chłopaka.
Był wyczerpany i blady. Wielkie
sińce pod oczami dawały znak, że nie spał lub niedawno płakał. Prawdopodobnie
nie jadł lub robił to bardzo rzadko i w małych ilościach. Było widać, że
schudł.
-Nie masz o co – wyszeptał młodszy,
gładząc Chanyeola po ramieniu.
-Przestałeś chodzić do szkoły. Znowu pijesz. Wyglądasz jak widmo – wyliczał czarnowłosy z wyrzutem. – Jak mam się nie martwić?
-Po prostu… nie przejmuj się mną. Ja nie mam nikogo i nikim się nie przejmuję. Życie jakoś się toczy. W zasadzie nie wiem, co się dzieje na zewnątrz – wymamrotał i wzruszył rękami.
-Sehun, wróć do normalności – poprosił chłopak z naciskiem. – Wiesz, że mogę ci pomóc.
-Przestałeś chodzić do szkoły. Znowu pijesz. Wyglądasz jak widmo – wyliczał czarnowłosy z wyrzutem. – Jak mam się nie martwić?
-Po prostu… nie przejmuj się mną. Ja nie mam nikogo i nikim się nie przejmuję. Życie jakoś się toczy. W zasadzie nie wiem, co się dzieje na zewnątrz – wymamrotał i wzruszył rękami.
-Sehun, wróć do normalności – poprosił chłopak z naciskiem. – Wiesz, że mogę ci pomóc.
Oh długo wpatrywał się w twarz
Parka, aż ten wreszcie zwrócił się w jego stronę. Patrzył w jego smutne oczy,
znajdując w nich troskę i wielką tęsknotę. Nagle przybliżył się do niego, a
następnie zaatakował jego usta swoimi. Zszokowany olbrzym delikatnie odepchnął
go od siebie.
-Co ty robisz? – zapytał Chanyeol i
spojrzał chłopakowi w oczy.
-Nie udawaj, że ci się nie podobało – powiedział jasnowłosy, oblizując usta.
-Nie, nie było to przyjemne – odpowiedział, odwracając wzrok.
-Chanyeol, ja potrzebuję bliskości – wymruczał Sehun i popatrzył na usta starszego.
-Mogę cię przytulić, jeśli chcesz – odburknął i wyciągnął ręce, otaczając nimi chude ciało przyjaciela.
-Nie o taką bliskość mi chodziło – szepnął, odciągając ramiona olbrzyma.
-Chyba nie mówisz poważnie? – odpowiedział pytaniem, przesuwając językiem po dolnej wardze.
-Pozwól mi – wychrypiał Oh, po czym znów pocałował Yeola.
-Nie udawaj, że ci się nie podobało – powiedział jasnowłosy, oblizując usta.
-Nie, nie było to przyjemne – odpowiedział, odwracając wzrok.
-Chanyeol, ja potrzebuję bliskości – wymruczał Sehun i popatrzył na usta starszego.
-Mogę cię przytulić, jeśli chcesz – odburknął i wyciągnął ręce, otaczając nimi chude ciało przyjaciela.
-Nie o taką bliskość mi chodziło – szepnął, odciągając ramiona olbrzyma.
-Chyba nie mówisz poważnie? – odpowiedział pytaniem, przesuwając językiem po dolnej wardze.
-Pozwól mi – wychrypiał Oh, po czym znów pocałował Yeola.
Ostrożnie popchnął go i wsunął się na jego kolana, nie odrywając
od niego swoich ust, Rękami masował kark chłopaka, wywołując ciepłe dreszcze na
jego ciele. Park chętnie przyjął język młodszego między swoje wargi, smakując
go. Starał się odwzajemniać każdy drobny gest, wodząc rękami po jego talii.
Rosnące podniecenie dawało o sobie
znać, pobudzając członka jasnowłosego chłopaka. Napierał na krocze Chanyeola
całym sobą, cicho jęcząc. Nawet przez dżinsy czuł, że również zrobił się
twardy. Sehun bez entuzjazmu odsunął się od przyjaciela i spojrzał mu czule w
oczy.
-Nie wiedziałem, że wolisz chłopców,
Park – wymruczał mu do ucha i polizał jego płatek.
Czarnowłosy zadrżał i zaśmiał się
pod nosem. – Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz – powiedział gardłowym głosem,
którego echo wypełniło gęstniejące powietrze.
Sehun wsunął swoje chłodne dłonie
pod koszulkę olbrzyma, dotykając opuszkami palców jego rozgrzanego ciała. Nie
zastanawiał się, czy robi dobrze czy źle. W tamtej chwili miłość Luhana
przestała mieć dla niego jakiekolwiek znaczenie, jakby rozpłynęła się w
powietrzu.
Podążając za głosem pożądania,
zaczął łapczywie zdejmować ubrania przyjaciela. Patrzył na jego półnagie ciało,
przygryzając spierzchniętą wargę. Po chwili Oh przywarł do szyi Chanyeola, ssąc
ją i gryząc. Chłopak półgłosem szeptał imię jasnowłosego, oddając się rozkoszy,
jaką tamten mu dawał. Wplótł palce w jego włosy i szarpnął nim do tyłu, po czym
zawładnął jego chętnymi ustami. Jego język ochoczo smakował słodkie wnętrze
młodszego, badawczo dotykając jego miękkich policzków, podniebienia, stykając
ich języki razem.
Kilka chwil później Sehun zeskoczył
z kolan Parka i począł rozpinać jego spodnie, a następnie szybko się ich pozbył
tak jak jego bokserek. W mgnieniu oka niedbale zrzucił swoją koszulkę i
bieliznę, po czym wrócił na swoje miejsce. Śmiało ocierał swoim nabrzmiałym
członkiem o jego tors, głośno sapiąc i odchylając głowę. Ujął go w dłoń i
zaczął rytmicznie pompować, czasami ugniatając.
Podniecony tym widokiem Chanyeol
nieświadomie poruszył biodrami, co wywołało głośny jęk u drugiego chłopaka.
Przesuwał swoim penisem w pobliżu jego ciasnego wejścia, przyprawiając go o
przyjemne dreszcze. Niespodziewanie Oh puścił swoją męskość i przylgnął wargami
do ust przyjaciela.
Po upływie kilkunastu zbyt szybko
płynących sekund Sehun uniósł się lekko do góry, po czym powoli wsunął się na
sztywnego członka czarnowłosego, opadając. Ostry krzyk chłopaka przeciął gęste
otaczające ich powietrze. W jego oczach pojawiły się znikome ślady łez, których
pozbył się, mrugając coraz szybciej. Kiedy przyzwyczaił się do nowego uczucia, zaczął rytmicznie poruszać się w górę i w dół, zapewniając stan uniesienia im
obu.
Im bliżej osiągnięcia szczytu byli, tym jasnowłosy wykonywał szybsze ruchy, a Park wyżej wypychał swoje biodra.
Wraz z ostatecznym gestem jęknęli sobie wzajemnie w usta, po czym starszy
chłopak wylał swoją spermę we wnętrzu Sehuna, a ten pobrudził swoim nasieniem
ich nagie torsy.
Z ciężkim oddechem Oh opadł swoim
ciałem na klatkę piersiową Chanyeola. Po chwili zaczął się niewytłumaczalnie
trząść, aż w końcu chłopak usłyszał jego szloch. Słone krople spływały po jego
twarzy strumieniami, skapując w dół z nieopisaną ulgą. Czarnowłosy przycisnął
go do siebie i głaskał po plecach. Pozwolił mu wylać swoje uczucia z płaczem.
Gdy Sehun otrząsnął się z
władającego nim żalu, wstał i chwiejnym krokiem udał się do łazienki. Gorący
prysznic zmywał z niego cały brud, którego nabył w ciągu tych kilku dni. Brud
nienawiści, beznadziei i samotności.
Oparł się głową o ścianę i głęboko
westchnął, kiedy poczuł, że Chanyeol stoi tuż za nim. Chłopak objął go od tyłu,
dając poczucie bezpieczeństwa. – Obiecuję ci pomóc – szepnął.
Chcąc uniknąć kolejnego ataku słabości,
Oh wyszedł spod strumienia ciepłej wody i osuszył się puszystym ręcznikiem, po
czym opuścił pomieszczenie. Ze wszystkich sił chciał uciec jak najdalej. Chciał
znów odnaleźć ukojenie w alkoholu, ale wiedział, że póki Park u niego jest, nie
może go zawieść.
Kiedy świeżo wykąpany i przebrany
Chanyeol wyszedł z łazienki, młodszy chłopak siedział nagi na parapecie przy
szeroko otwartym oknie. Tępo wpatrywał się w przestrzeń na zewnątrz, gdzie
nocny świat obmywały smutne krople deszczu. Olbrzym chwycił swoją bluzę i
delikatnie okrył nią wyziębione ciało Sehuna.
-Zejdź, bo się przeziębisz – mruknął
troskliwym tonem, kładąc ręce na jego ramionach.
-Wiesz, Chanyeol – zaczął jasnowłosy zachrypniętym tonem. – Kocham deszcz – uśmiechnął się blado i wystawił rękę za okno. – On jest taki ludzki. Te małe kropelki są jak ludzkie łzy, a one oznaczają, że jest w nas choć odrobina człowieczeństwa. Mimo wszystko i tak jestem potworem – mówił po cichu.
-Gadasz bzdury – odezwał się czarnowłosy, siadając obok niego.
-Nah… Kocham Luhana, ale nie wiem, czy on darzy mnie tym samym uczuciem. Wytykam mu, że tak nie jest, ale skąd mogę to wiedzieć. Czuję, że go to rani, przez co odsuwa się ode mnie i w efekcie sam wpycham go w łapy Laya. Jestem potworem dla samego siebie. Poza tym niby za co on miałby mnie kochać? Za to coś na twarzy? – szepnął łamiącym się głosem, wskazując niedawne blizny.
-Naprawdę głupio gadasz – odparł czarnowłosy smutno. – Luhan na pewno cię kocha, ale on nie widzi nic złego w kolegowaniu się z Yixingiem. On nie czuje potrzeby, żeby walczyć o wasz związek, bo ma pewność, że między wami wszystko jest w należytym porządku. Ale nie widzi, co ty robisz. Gdyby tu był zamiast mnie, pewnie nawrzucałby ci za to, jak się zachowujesz, a potem zacząłby przypominać ci tamten okres. Xiao w ten sposób walczył o ciebie. O twoje życie. Zrozum to wreszcie. On nigdy by cię nie zostawił na pastwę losu.
-Wiesz, Chanyeol – zaczął jasnowłosy zachrypniętym tonem. – Kocham deszcz – uśmiechnął się blado i wystawił rękę za okno. – On jest taki ludzki. Te małe kropelki są jak ludzkie łzy, a one oznaczają, że jest w nas choć odrobina człowieczeństwa. Mimo wszystko i tak jestem potworem – mówił po cichu.
-Gadasz bzdury – odezwał się czarnowłosy, siadając obok niego.
-Nah… Kocham Luhana, ale nie wiem, czy on darzy mnie tym samym uczuciem. Wytykam mu, że tak nie jest, ale skąd mogę to wiedzieć. Czuję, że go to rani, przez co odsuwa się ode mnie i w efekcie sam wpycham go w łapy Laya. Jestem potworem dla samego siebie. Poza tym niby za co on miałby mnie kochać? Za to coś na twarzy? – szepnął łamiącym się głosem, wskazując niedawne blizny.
-Naprawdę głupio gadasz – odparł czarnowłosy smutno. – Luhan na pewno cię kocha, ale on nie widzi nic złego w kolegowaniu się z Yixingiem. On nie czuje potrzeby, żeby walczyć o wasz związek, bo ma pewność, że między wami wszystko jest w należytym porządku. Ale nie widzi, co ty robisz. Gdyby tu był zamiast mnie, pewnie nawrzucałby ci za to, jak się zachowujesz, a potem zacząłby przypominać ci tamten okres. Xiao w ten sposób walczył o ciebie. O twoje życie. Zrozum to wreszcie. On nigdy by cię nie zostawił na pastwę losu.
Sehun zadrżał lekko i znów zaczął
rzewnie płakać. Czuł się wyrwany z życia, jakby wszystko, o czym mówił
przyjaciel, ominęło go szerokim łukiem, zostawiając po sobie tylko znikomy ślad
w jego pamięci. Niektóre sceny pamiętał bardzo dokładnie – to, jak zaczął pić i
to, jak Luhan przyszedł mu z pomocą. W głębi duszy nienawidził siebie za to, że
tak łatwo mu uległ. Uważał, że lepiej by było, gdyby wtedy sięgnął dna.
-Moje bytowanie nie ma sensu –
szepnął przecierając zmęczone i zapłakane oczy.
-Sehun! – krzyknął olbrzym, patrząc na niego karcąco. – Nawet nie próbuj robić nic głupiego! Przecież masz dla kogo żyć. Masz Luhana, a jeśli nie jego, to wciąż jestem ja. Nie pozwolę ci odejść!
-Mówisz dokładnie tak jak on – odpowiedział, co chwilę pociągając nosem.
-Sehun! – krzyknął olbrzym, patrząc na niego karcąco. – Nawet nie próbuj robić nic głupiego! Przecież masz dla kogo żyć. Masz Luhana, a jeśli nie jego, to wciąż jestem ja. Nie pozwolę ci odejść!
-Mówisz dokładnie tak jak on – odpowiedział, co chwilę pociągając nosem.
Chanyeol milczał, patrząc na
przyjaciela ze smutkiem i troską w oczach. W jego sercu kłębił się cień
nadziei, że uda mu się wyrwać Sehuna ze szponów samotności i poczucia pustki.
Ze wszystkich sił chciał mu pomóc. Pragnął, aby znów było jak dawniej w związku
jasnowłosego z Xiao Lu.
-Potrzebujesz snu – mruknął, biorąc
chłopaka na ręce i zaniósł go do sypialni.
Ułożył go wygodnie na łóżku i
zadbał, żeby tamten odpłynął w objęcia Morfeusza. Przez pół nocy siedział przy
nim i trzymał go za rękę. Nie rozumiał, w jaki sposób tak wspaniały człowiek staczał
się i upadał coraz niżej w tak szybkim tempie.
-Obiecuję, że cię z tego wyciągnę –
szepnął, po czym pogłaskał go po policzku i wyszedł.
Lo matko ... Pewnie sie powtarzam ale ZA-JE-BI-STE !! Jak ten paring sie wgl zeoe ? ChanHun SeYeol ? Hhahahah xD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zycze weny :))
Kredens