Bohaterowie: Oh Sehun, Lu Han, Zhang Yixing (Lay), Park Chanyeol
Pairing: HunHan, LayHan
Rating: NC-17
Gatunek: AU, angst, smut, chaptered, romans
Ostrzeżenia: przekleństwa, brutalne sceny
A/N: Witam! Na wstępie chcę was przeprosić za to, że nie dodałam wcześniej tego rozdziału. Cały ten tydzień to jakaś masakra. Ogólnie postanowiłam, że nie będę już regularnie dodawać na bloga. Tak wyszło. Ale na pocieszenie chcę powiedzieć, że będę się starała dodać jak najczęściej. Zapraszam do czytania i komentowania!
9.Na zgodę
W ciągu kolejnych kilku dni Luhan –
sponiewierany, obolały i zmęczony – jakoś dał radę przeżyć weekend i
poniedziałkowy poranek. Ciągle przytłaczały go straszne myśli i dotkliwe
uczucie brudnego dotyku prawie obcej mu osoby. Przed oczami co rusz odtwarzał
okropne obrazy z tamtej nocy. Nadal miał na ciele siniaki i krwawe blizny.
Zadrapania na plecach i brzuchu piekły niemiłosiernie, a chodzenie sprawiało mu
trudność.
W szkole chłopak nie zachowywał się
normalnie. Unikał wszystkich, bo zdawało mu się, że wiedzą oni o tym, co się
wydarzyło. Lekcje matematyki były dla Luhana katorgą. Za każdym razem był
wzywany do rozwiązywania przykładów na tablicy, a nauczyciel patrzył na niego
wymownie. Chłopak bał się porozmawiać nawet z Layem, nie wspominając już o
Sehunie.
Ciągłe wrażenie, że wszyscy go obserwują,
nie znikało. Bał się wszystkiego, a najbardziej tego, że ktoś skrzywdzi go po
raz kolejny. Na każdej przerwie zamykał
się w toalecie, ale pewnego razu Sehun to zauważył i postanowił z nim
porozmawiać.
-Cześć, Luhan – powiedział młodszy
chłopak, chwytając Luhana za ramię. – Stało się coś? Ostatnio dziwnie się
zachowujesz.
-Cz-cześć – wyjąkał szatyn. – Nie, nic się nie stało… Chodzi o to, że jest mi przykro z powodu, że się pokłóciliśmy. Przepraszam, ale nie umiałem inaczej zareagować. Wiesz, jak bardzo cię kocham i martwię się o ciebie.
-Oh, Lu, przecież nic się nie stało – odrzekł Sehun i próbował przytulić do siebie chłopaka, ale tamten odepchnął go. – Co się dzieje?
-Nic. Przepraszam – odparł Luhan i próbował odejść, ale blondyn chwycił go za nadgarstek.
-Jakie „nic”? Przecież zachowujesz się, jakbyś przed kimś uciekał. Dobrze wiesz, że mnie nie oszukasz – mówił stanowczo młodszy, patrząc przenikliwie w oczy swojemu chłopakowi. – Masz mi natychmiast powiedzieć o co chodzi. Słucham.
-O nic nie chodzi, Sehun! – krzyknął szatyn, próbując powstrzymać łzy. – Puść mnie.
-Nie. Luhan, znowu mnie okłamujesz, mam rację? –rzucił Oh patrząc pretensjonalnie na Xiao.
-Hunnie, ja po prostu… -zaczął niepewnie starszy. – Po prostu chciałem, żebyś spotkali się w następną niedzielę. Co ty na to?
-Czy ty zapraszasz mnie na randkę? – zapytał Sehun, uśmiechając się szelmowsko.
-Powiedzmy, że tak. Jest to randka. Przyjedź do mnie w niedzielę przed południem i razem się gdzieś wybierzemy.
-W porządku. Będę na pewno – odparł blondyn i pocałował Luhana w czoło.
-Cz-cześć – wyjąkał szatyn. – Nie, nic się nie stało… Chodzi o to, że jest mi przykro z powodu, że się pokłóciliśmy. Przepraszam, ale nie umiałem inaczej zareagować. Wiesz, jak bardzo cię kocham i martwię się o ciebie.
-Oh, Lu, przecież nic się nie stało – odrzekł Sehun i próbował przytulić do siebie chłopaka, ale tamten odepchnął go. – Co się dzieje?
-Nic. Przepraszam – odparł Luhan i próbował odejść, ale blondyn chwycił go za nadgarstek.
-Jakie „nic”? Przecież zachowujesz się, jakbyś przed kimś uciekał. Dobrze wiesz, że mnie nie oszukasz – mówił stanowczo młodszy, patrząc przenikliwie w oczy swojemu chłopakowi. – Masz mi natychmiast powiedzieć o co chodzi. Słucham.
-O nic nie chodzi, Sehun! – krzyknął szatyn, próbując powstrzymać łzy. – Puść mnie.
-Nie. Luhan, znowu mnie okłamujesz, mam rację? –rzucił Oh patrząc pretensjonalnie na Xiao.
-Hunnie, ja po prostu… -zaczął niepewnie starszy. – Po prostu chciałem, żebyś spotkali się w następną niedzielę. Co ty na to?
-Czy ty zapraszasz mnie na randkę? – zapytał Sehun, uśmiechając się szelmowsko.
-Powiedzmy, że tak. Jest to randka. Przyjedź do mnie w niedzielę przed południem i razem się gdzieś wybierzemy.
-W porządku. Będę na pewno – odparł blondyn i pocałował Luhana w czoło.
***
Następnego dnia Xiao obudził się
zlany zimnym potem. Czuł się jak matni. Nie potrafił poradzić sobie z
odrzuceniem bolesnych wspomnień. Potrzebował ciepła i bliskości. Teraz.
Dokładnie w tej chwili. Chciał mieć przy sobie drugą osobę, w ramionach której
budziłby się bezpiecznie każdego poranka. Co prawda miał Sehuna, ale to mu nie
wystarczało. Chłopak rzadko do niego przyjeżdżał, a jeżeli już , to nawet nie
zostawał na noc.
W dodatku Luhan zdał sobie sprawę,
że zaczyna brakować mu pieniędzy. Właściciel domu od tygodnia upominał się o
czynsz, a ten tylko udawał, że tego nie zauważa. Rodzice przestali przysyłać mu
pieniądze, odkąd ich sytuacjach finansowa znacznie się pogorszyła. Chłopak
wiedział, że będzie musiał znaleźć sobie pracę tym bardziej, jeżeli chciał
dostać się na wymarzone studia prawnicze.
Po dłuższym namyśle Luhan
zdecydował, że zapomni o ostatnich przykrych wydarzeniach, które i tak robiły
mu wodę z mózgu w wystarczającym stopniu i poszuka dla siebie jakiegoś zajęcia.
Przeglądając strony internetowe, chłopak natknął się na profil agencji
towarzyskiej. Bez zastanawiania się nad konsekwencjami swojego czynu Xiao od
razu zamieścił ogłoszenie wraz z krótkim opisem i zdjęciem.
Na odzew nie musiał długo czekać.
Już tego samego dnia pierwszy klient zadzwonił do niego i poprosił o spotkanie.
Z jednej strony chłopak cieszył się, bo wiedział, że zdobędzie wymarzone
pieniądze, ale z drugiej strony czuł się, jakby właśnie okłamywał cały świat.
Ochoczo przystał na propozycję starszego mężczyzny, a ten pojawił się niedługo
później.
Luhan starał się być profesjonalny.
Mimo iż w środku trząsł się ze strachu, na jego ustach gościł promienny
uśmiech. Mężczyzna, tak jak obiecał, był czuły i delikatny. Jego dotyk
przyprawiał Xiao o ciepłe dreszcze, jednak nie były one tak silne, jak te,
wywołane przez kontakt z ciałem Sehuna. Po wykonanej pracy, klient zapłacił chłopakowi odpowiednią sumę i wyszedł
żegnając się czule.
Cały wieczór Luhan zastanawiał się
czy dobrze zrobił, podejmując taką decyzję. W końcu mógł przecież znaleźć inna
pracę, ale za bardzo zapadły mu w głowę beznamiętne słowa nauczyciela „pieprzysz się lepiej niż niejedna dziwka”.
Chłopak jeszcze przez jakiś czas układał w głowie rożne scenariusze, jakie
mogły wydarzyć się tamtej nocy. Zdecydowanie ten, który miał miejsce, był tym
najgorszym.
***
W słoneczne niedzielne przedpołudnie
Sehun przyjechał swoim samochodem pod dom Luhana. Chciał poczekać i zadzwonić
do chłopaka, ale właśnie w tej samej chwili ktoś wyszedł z jego domu, uprzednio
żegnając się pocałunkiem w usta. Blondyn zaniepokoił się i poczekał aż
mężczyzna odjedzie. Powoli wyszedł z samochodu i podszedł do samotnie stojącego
Xiao.
-Kim był ten mężczyzna? – zapytał
Sehun ostro, marszcząc przy tym brwi.
-On... to był tylko znajomy – odrzekł Luhan, uśmiechając się.
-Znajomy? O tej porze? Całował cię? W USTA? –dopytywał niecierpliwie chłopak.
-On... to był tylko znajomy – odrzekł Luhan, uśmiechając się.
-Znajomy? O tej porze? Całował cię? W USTA? –dopytywał niecierpliwie chłopak.
Xiao nie odpowiadał. Nerwowo przygryzał
wargę i spoglądał na swoje buty. Czuł się jak dziecko przyłapane na gorącym
uczynku przy podbieraniu słodyczy. Obecność Sehuna przyprawiała go o niemały
stres i zdenerwowanie.
-Kim był ten mężczyzna?! – krzyknął
blondyn, zaciskając pięści, a Luhan tylko schylił głowę, jakby chciał uciec.
-To był mój klient – odpowiedział chłopak i odwrócił głowę, ukazując mnóstwo czerwonych śladów na swojej szyi.
-Aha. Klient. Zaraz… czy to oznacza, że ty… - Sehun zawahał się przez chwilę. –że ty sprzedajesz się obcym facetom za pieniądze?
-To był mój klient – odpowiedział chłopak i odwrócił głowę, ukazując mnóstwo czerwonych śladów na swojej szyi.
-Aha. Klient. Zaraz… czy to oznacza, że ty… - Sehun zawahał się przez chwilę. –że ty sprzedajesz się obcym facetom za pieniądze?
Xiao powoli pokiwał głową. Czuł na
sobie groźne spojrzenie blondyna, które sztyletowało go do szpiku kości.
Właśnie wtedy pożałował swoich czynów.
-Okłamałeś mnie! – wrzasnął Sehun,
zaciskając dłonie w pięści aż do zbielenia kłykci. – Jesteś taką małą dziwką,
wiesz? Powinienem wcześniej się tego domyślić. Czego jeszcze mi nie
powiedziałeś?! Może tego, że spałeś z Layem, co?! –chłopak wykrzykiwał.
-Sehun, przestań – powiedział cicho Luhan, patrząc z żalem na swojego chłopaka.
-Spałeś z nim czy nie?!
-Sehun, proszę – szepnął szatyn.
-O nic mnie nie proś, tylko odpowiedz! –krzyknął młodszy, wiercąc wzrokiem dziurę w głowie Luhana.
-Sehun, przestań – powiedział cicho Luhan, patrząc z żalem na swojego chłopaka.
-Spałeś z nim czy nie?!
-Sehun, proszę – szepnął szatyn.
-O nic mnie nie proś, tylko odpowiedz! –krzyknął młodszy, wiercąc wzrokiem dziurę w głowie Luhana.
Starszy chłopak milczał. Patrzył
przed siebie nieobecnym wzrokiem. Co chwilę chciał zdobyć się na odpowiedź, ale
ciężko mu było dobrać słowa. Po kilku minutach głuchej ciszy, wreszcie odezwał
się. -Tak, ale wybacz mi. To stało się pod wpływem chwili. Poniosły mnie
emocje.
Sehun patrzył na Xiao z otępieniem.
W jednej chwili przez jego głowę przepłynęło tysiące myśli i uczuć. W kącikach
jego oczu powoli zbierały się łzy, ale wiedział, że nie może teraz płakać.
Pokazałby wtedy, jak bardzo jest słaby. Jak bardzo mu zależy.
Zacisnął mocniej pięści i podszedł
do Luhana, po czym z całej siły uderzył go w policzek otwartą dłonią i odwrócił
się. Chciał odejść. Potrzebował dać upust swoim emocjom i pozwolić ulotnić się
im jak powietrzu z balonika. Poczuł jak coś ciągnie go za rękaw bluzy. Był
pewien, że to Xiao Lu, jednak nie uległ. Wyszarpnął się z lekkiego uścisku i
wrócił do samochodu.
Chłopak był załamany. Oparł głowę na
kierownicy, po czym rozpłakał się. W łkaniu, jakie nim wstrząsnęło, nie było
bólu, ale tylko nagle rozbudzona niezmierna miłość, przy której wszystko jest
niczym. Łzy spływające po jego policzkach zdawały się nie mieć końca. Powoli
skapywały na jego ubranie, zostawiając mokre ślady.
Po krótkiej chwili Sehun otrząsnął
się i wytarł swoje oczy wierzchem dłoni. Wyjrzał przez szybę i zobaczył, że
Luhan ciągle stoi w tym samym miejscu. Wyglądał jak opuszczony szczeniak, który
czeka aż ktoś mu pomoże. W kącikach jego oczu czaiły się ledwie zauważalne,
błyszczące krople słonawej, przezroczystej cieczy. Zaraz pewnie by się
rozpłakał, gdyby tylko nie było w
pobliżu blondyna.
Bez wahania chłopak wysiadł z
samochodu i ruszył w stronę szatyna. Tęsknota za delikatnym i ciepłym dotykiem
jego skóry zwyciężyła cały ból i żal. Chwycił Luhana w swoje ramiona i
przycisnął go do siebie.
-Przepraszam – szepnął mu do ucha i
zaciągnął się jego cudownym zapachem, nadal cicho płacząc.
Xiao Lu ostrożnie głaskał Sehuna po
plecach. Nie chciał, żeby tamten zraził się do niego w taki, czy inny sposób. Powoli
odsunął go od siebie i spojrzał w oczy z błaganiem zawartym w brązowych
tęczówkach.
-Chodź do domu –zaproponował Luhan.
– Wszystko ci wyjaśnię. Obiecuję – mówił, łamiącym się głosem.
Z niepewnością czającą się w
powietrzu Oh zgodził się na propozycję szatyna. Poszedł za nim do domu,
próbując przywrócić się do normalnego stanu. Duże roztrzęsienie emocjonalne nie
pozwalało mu racjonalnie myśleć i jasno określać sytuacji, w jakiej się
znajduje.
-Usiądź – powiedział starszy
chłopak, wskazując na sofę, na której chwilę później sam zajął miejsce.
-Chyba masz mi dużo do powiedzenia. Tak mi się przynajmniej wydaje – powiedział Sehun, irytującym tonem. – Zaczynaj. Nie mam całego dnia.
-W takim razie po kolei. Wszystko zaczęło się od tego, że nie zdałem ważnego testu z matematyki i…
-Co ma matematyka do tego, że, powiedzmy sobie wprost, dajesz dupy za pieniądze? – zapytał zdenerwowany blondyn.
-… pan Jung przyszedł do mojego domu – kontynuował Luhan, nie zważając na słowa Sehuna –proponując mi zdanie tego idiotycznego sprawdzianu, po czym tak po prostu… tak po prostu… - mamrotał chłopak.
-Co po prostu?! – krzyknął młodszy.
-Można powiedzieć, że mnie zgwałcił – szepnął Xiao Lu, wycierając łzy ze swoich policzków.
-A-ale… jak? –spytał oszołomiony Oh.
-Tak po prostu, ale zostawmy to. Po całym tym zajściu czułem się okropnie. Chciałem, żeby ktoś mi pomógł, ale bałem się, że cała szkoła już wie, o tym co zaszło między mną a tym nauczycielem. Postanowiłem poszukać czułości wśród obcych mężczyzn – wyjąkał szatyn.
-Luhan, nie podoba mi się to. Miałeś mnie! Mogłeś przyjść i wszystko mi opowiedzieć!
-Mogłem, ale się bałem. To wszystko mnie sparaliżowało. W dodatku on zostawił mi pieniądze i powiedział, że jestem lepszy niż niejedna dziwka – wyrzucił z siebie Luhan na jednym oddechu. – Poza tym potrzebowałem tej kasy.
-Chyba masz mi dużo do powiedzenia. Tak mi się przynajmniej wydaje – powiedział Sehun, irytującym tonem. – Zaczynaj. Nie mam całego dnia.
-W takim razie po kolei. Wszystko zaczęło się od tego, że nie zdałem ważnego testu z matematyki i…
-Co ma matematyka do tego, że, powiedzmy sobie wprost, dajesz dupy za pieniądze? – zapytał zdenerwowany blondyn.
-… pan Jung przyszedł do mojego domu – kontynuował Luhan, nie zważając na słowa Sehuna –proponując mi zdanie tego idiotycznego sprawdzianu, po czym tak po prostu… tak po prostu… - mamrotał chłopak.
-Co po prostu?! – krzyknął młodszy.
-Można powiedzieć, że mnie zgwałcił – szepnął Xiao Lu, wycierając łzy ze swoich policzków.
-A-ale… jak? –spytał oszołomiony Oh.
-Tak po prostu, ale zostawmy to. Po całym tym zajściu czułem się okropnie. Chciałem, żeby ktoś mi pomógł, ale bałem się, że cała szkoła już wie, o tym co zaszło między mną a tym nauczycielem. Postanowiłem poszukać czułości wśród obcych mężczyzn – wyjąkał szatyn.
-Luhan, nie podoba mi się to. Miałeś mnie! Mogłeś przyjść i wszystko mi opowiedzieć!
-Mogłem, ale się bałem. To wszystko mnie sparaliżowało. W dodatku on zostawił mi pieniądze i powiedział, że jestem lepszy niż niejedna dziwka – wyrzucił z siebie Luhan na jednym oddechu. – Poza tym potrzebowałem tej kasy.
Zapadła głucha cisza. Sehun nie
wiedział jak zareagować, a Xiao Lu straszliwie bał się, że każde kolejne słowo
bardziej zrani jego chłopaka.
-A Yixing? Co z nim? On też ci
zapłacił? –zapytał nagle blondyn.
-N-nie – mruknął starszy. –To wszystko działo się tak szybko. Niewiele pamiętam, ale jest mi bardzo przykro.
-N-nie – mruknął starszy. –To wszystko działo się tak szybko. Niewiele pamiętam, ale jest mi bardzo przykro.
Luhan zeskoczył z sofy i przykucnął
przed młodszym, który podpierał swoją głowę na rękach. Położył mu dłonie na
kolanach i patrzył na niego błagalnie.
-Przepraszam – szepnął po chwili
szatyn, na co blondyn odchylił się do tyłu i poklepał swoje uda, dając znak,
aby tamten usiadł mu na kolanach.
Szatyn ochoczo wspiął się na nogi
Sehuna i usiadł, po czym przytulił się do niego, obejmując go za szyję i
chowając swoją głowę w zagłębieniu jego szyi. Chwilę później delikatnie
odcisnął swoje usta na wystającym obojczyku chłopaka, zostawiając mokry ślad,
co było iskrą w morzu tęsknoty.
Blondyn wziął głęboki oddech i
zaczął zachłannie całować szyję Xiao Lu, omijając miejsca, gdzie zostawione
były czerwone ślady. Przesunął językiem od jego linii szczęki aż do ucha, po
czym przygryzł delikatnie jego płatek.
-Wybaczam ci – szepnął Sehun, a
ciepłe powietrze o zapachu słodkiej wanilii delikatnie połaskotało czułe
miejsce za uchem Luhana, w wyniku czego ten jęknął cicho, odchylając szyję.
Bez opamiętania Oh wsunął swoje
dłonie pod koszulkę starszego chłopaka, studiując każdy skrawek małego ciała,
którego tak dawno nie dotykał. Miękka skóra, jaką miał pod palcami, wywoływała
u niego ciarki na całym ciele. Po omacku odnalazł usta swojego partnera i czule
je całował, na nowo odkrywając ich prawie zapomniany smak. Były tak samo
słodkie. Tak samo smakowały malinami. Małe, ciepłe i idealnie pasujące do jego
warg.
Na wpół omotany rozkoszą Luhan
poddał się Sehunowi. Z każdą chwilą bardziej zatracał się w jego znajomym
dotyku. Poddał się całkowicie, kiedy tamten ostrożnie ściągnął jego koszulkę i
zobaczył całą klatkę piersiową w licznych, czerwono-fioletowych śladach. Przez
chwilę przyglądał się, jak blondyn wodzi po nich palcami i patrzy na nie z
żalem, ale już chwilę później łapczywie go obejmował i układał z pocałunków
ścieżki na jego nagim brzuchu.
Luhan delikatnie odsunął się od
swojego chłopaka i zdjął z niego bluzę i podkoszulek, po czym odrzucił je na
ziemię. Przesunął dłońmi po nieco wyrzeźbionym torsie Sehuna, mając przed
oczami ich ostatni seks. Doskonale pamiętał uczucie, które teraz prawie
opuściło go całkowicie. Elektryzujące powietrze otaczało ich z każdej strony,
powoli stając się coraz gęstsze.
-Nie odrzucaj mnie więcej – wysapał
Sehun tuż przy szyi Xiao, na co ten odpowiedział mu słodkim jękiem.
Sofa zdawała się być niewygodnym
miejscem na takie czułości, jednak Sehunowi to nie przeszkadzało. Ostrożnie
ułożył Luhana w wygodnej pozycji i zobaczył wypukłość czającą się w jego
spodniach. Blondyn usiadł między nogami chłopaka i niby przypadkiem ocierał
kolanem o jego męskość. Delikatnie przesuwał rękami po jego udach, sprawiając,
że ten co chwila odwracał swoją głowę i cicho skomlał.
-Sehun-ah – wychrypiał Xiao Lu. –
Nie wytrzymam dłużej… Pragnę cię…
W odpowiedzi młodszy chłopak zaczął
powoli odpinać spodnie szatyna. Gdy skończył, zsunął je i rzucił na podłogę. Po
chwili spokojnie wsunął rękę w jego bokserki i zaczął przesuwać wzdłuż całej
męskości Luhana. Starszy cicho pojękiwał, zaciskając pięści na materiale
pokrywającym sofę. Nadmiar uczuć kumulował się w całym jego organizmie i powoli
odpływał w dół, przyprawiając go o dreszcze rozkoszy.
Lu zauważył znajomy błysk w oku
Seuhna, kiedy ten zdejmował jego bokserki, powodując, że prezentował się teraz
nagi w całej swojej okazałości. Blondyn całował aksamitną, alabastrową skórę na
klatce piersiowej chłopaka, zsuwając się coraz niżej, aż dotarł do jego
członka. Ostrożnie polizał całą jego długość, po czym wsunął sobie do ust i
zaczął delikatnie ssać. Jedną ręką czule masował udo Xiao w czasie, gdy ten
wplatał palce w jego włosy i mocniej przyciskał głowę do swojego krocza.
Rozkoszne dźwięki roznosiły się
echem po całym domu, kiedy Sehun doprowadzał Luhana do ekstazy. Rytmicznie
poruszał głową w górę i w dół. Co jakiś czas niespodziewanie napierał językiem
na szczelinę na penisie chłopaka. Nie przerywając wykonywanej czynności,
blondyn podniósł wzrok i popatrzył na twarz Xiao. Półprzymknięte powieki,
rozchylone usta, z których co chwilę uciekały błogie jęki i sapnięcia oraz dwa
ogromne rumieńce rozlane na policzkach, przypominające kwitnące róże
doprowadzały Oh do zawrotu głowy.
Kiedy Luhan był już u progu swojej
wytrzymałości, wypchnął biodra do góry i szarpnął swojego chłopaka za włosy,
przyciągając bliżej. Głośno wykrzyknął jego imię po raz ostatni i osiągnął
szczyt, a jego sperma wylała się wprost do gardła Sehuna. Po chwili, nadal
ciężko dysząc, Xiao otworzył oczy i uśmiechnął się szeroko do klęczącego przed
nim blondyna.
-Um… Hunnie… - mruknął szatyn,
przełykając ślinę. – Chcę więcej.
Sehun przygryzł wargę, a w jego
oczach po raz kolejny pojawił się ten
blask. Przesunął dłońmi po swoim ciele, obserwując reakcję Luhana. Ten tylko
oblizał wargi i patrzył z pożądaniem na poczynania młodszego chłopaka, który
właśnie w tej chwili rozpinał swoje spodnie i wyciągał lubrykant z tylnej
kieszeni. Gdy Oh zsunął z nóg niepotrzebny materiał, instynktownie powiódł
swoją ręką po torsie Xiao, a chwilę później wprowadził na ten sam tor swoje
usta.
Łapczywe pocałunki układały się w
niemy krzyk, wołający o tęsknocie ich obydwu. Blondyn przesunął swoje dłonie na
pośladki Luhana, delikatnie je rozchylając. Cały czas patrząc w oczy starszego,
nawilżył swoją dłoń zimnym żelem. Bez pośpiechu wsunął jeden palec, na co
chłopak odpowiedział mu cichym stęknięciem. Sehun uniósł się nad jego ciałem,
podziwiając idealny obraz piękna. Przez chwilę wpatrywał się w delikatną, nagą
klatkę piersiową chłopaka, badając każdy obcy czerwony ślad. Ostrożnie zgiął
swój palec w jego wnętrzu i zaczął miarowo nim poruszać. Xiao Lu pojękiwał,
znajdując się w błogostanie, co było oczywistym sygnałem, że czeka na więcej.
Nie zwlekając długo, Oh nałożył
lubrykant na swojego członka i zaczął napierać nim na ciasne wejście starszego
chłopaka. Sekundę później delikatnie wszedł w niego, ulegając wewnętrznym
manewrom swojego ciała. Poruszał się zgrabnie i idealnie wpasował swoje tempo w
oczekiwania Luhana. Był jednocześnie taktowny i brutalny, czuły i beznamiętny.
Z każdym kolejnym pchnięciem mocniej wyrażał pustkę, jaką otaczał się w
ostatnim czasie.
W krótkim czasie ich niby zwyczajny seks
przerodził się w dziką walkę o nieokreślone uczucia. Sehun dawał z siebie
więcej niż sam chciał, a Xiao mocniej pragnął jego ciała i bliskości. Powietrze
gęstniało od przewijających się przez nie niewypowiedzianych słów.
Czując, że koniec jest bliski Luhan
odrzucił swoją głowę w bok, a jego ciało mimowolnie wygięło się w perfekcyjny
łuk. Ostatnie intensywne pchnięcie. Ostatni moment na dokończenie niesłownej
rozmowy. Obaj znaleźli swój upust niemal równocześnie.
Blondyn ostrożnie ułożył się obok
swojego chłopaka i przytulił go do siebie, po czym pocałował w czoło. Kropelki
potu błyszczały na ich ciałach i mieniły
się w blasku promieni słonecznych, wścibsko zaglądających przez okno.
-Kocham cię – szepnął Sehun,
wdychając rozkoszny zapach skóry Xiao.
Kilka minut później Oh, jakby nigdy
nic, wstał i wciągnął na siebie swoje ubrania. Rozejrzał się dokoła mrucząc coś
pod nosem. Popatrzył jeszcze jeden raz na Luhana i pożegnał go czułym spojrzeniem,
po czym wyszedł bez żadnych wyjaśnień.
Embrion....................................
OdpowiedzUsuńIdź się schowaj..........................
Proszę......................................
Bo mnie załamujesz...................
W ten pozytywny sposób. Twój styl jest genialny. Ta historia jest genialna. Twoja lekkość pióra jest genialna. Twoje wszystko jest genialne. Spoilery, które dodajesz na twittera, są genialne.
A ja zaczynam Ci zazdrościć.
Idź się schowaj, proszę. Bo jesteś genialna. A ja idę się zaszyć w mojej ciemnicy, bo mnie powalasz na łopatki. Embrion, cholero...............
Chyba właśnie zyskałaś stalkera.