niedziela, 21 stycznia 2018

Who Am I


pairing: Changkyun/Kihyun
rating: G
A/N: Cześć! Dawno mnie tutaj nie było. Mam nadzieję, że się stęskniliście, bo mam dziś coś, czego jeszcze tu nie było, miniaturkę. Wpadła mi do głowy, kiedy usiłowałam zasnąć, jednak wyobrażenie Kihyuna z kolczykiem w języku nie pozwoliło mi na to i wyszło, co wyszło.
Wszedł do pubu jak w każdy piątkowy wieczór. Zmęczony i śpiący podszedł do baru i zamówił duży kufel piwa. Opadł na krzesło, rozsuwając wyświechtaną skórzaną kurtkę, którą nosił już od dobrych kilku lat, lecz nie potrafił wyrzucić jej na śmietnik. Przypominała mu o tym, jak zaczynał w policji i zakładał ją, gdy miał lepszy dzień albo coś po prostu szło po jego myśli. Tym razem jednak tak nie było.
Powinien nadal siedzieć na komisariacie i uzupełniać papiery, raport też nie był skończony. Ale miał już dość tego tygodnia, chciał tylko, by się skończył. Mieli już podejrzanego, ale wszystkie dowody przeciwko niemu zostały obalone. Był pewien, że jeśli w poniedziałek nie będzie miał nikogo nowego, kto mógłby być choćby w najmniejszym stopniu zamieszany w potrójne zabójstwo, komendant obetnie mu uszy.
Piwo rozlało się, kiedy barman z kółkiem w nosie postawił je przed nim, posyłając krzywy uśmiech. Changkyun odpowiedział mu czymś podobnym, po czym mocno chwycił kufel i pociągnął spory łyk. Przetoczył wzrokiem po lokalu. Pełno było tu nowych twarzy, ale równie wiele osób znał już z widzenia, choć nigdy nie zamienił z nimi ani słowa. Młode dziewczyny krzywiły się, próbując alkoholu pewnie po raz pierwszy. Z łatwością mógłby je spisać i zaciągnąć na komisariat, ale nie miał już na to siły.
Spojrzał w stronę sceny i dostrzegł kilka osób rozkładających sprzęt. Byli w cieniu, jednak krzątali się szybko jak mrówki. Czasami coś do siebie krzyczeli. Changkyun spojrzał na wysokiego chłopaka za ladą, który wycierał kieliszki i szklanki.
Jakaś nowa kapela? – spytał, wskazując brodą na zespół.
Soldiers – odpowiedział barman, odkładając naczynia na miejsce. – Szef mówi, że są dobrzy, ale ja ich jeszcze nie słyszałem. Pierwszy raz tu grają.
Changkyun skinął głową i wrócił do zwiedzania wzrokiem baru. Najczęściej grała tu popularna muzyka, którą można było usłyszeć w radiu. Ale czasami szef lokalu wyłapywał jakichś młodzików i pozwalał im zagrać parę razy, żeby rozerwać bywalców, pozwolić im potańczyć i odrobinę się wyszaleć. W końcu, żeby dobrze się zabawić, trzeba było pojechać do klubu, a stąd było dosyć daleko do dobrego miejsca, koło którego nie kręciły się całe rzesze kobiet, chcących sprzedać swoje ciało za marne grosze. W jakimś stopniu podekscytowała go wieść o nowych twarzach.
Zupełnie niespodziewanie rozległ się ostry zgrzyt mikrofonu. Wszyscy zniżyli głowy, w pośpiechu odstawiając szklanki, kieliszki i rozlewając alkohole na stoliki czy podłogę. Światło jedynego reflektora spoczęło na scenie. Mnóstwo rozgniewanych spojrzeń zwróciło się w tamtą stronę, czekając na wyjaśnienie.
Uch, cześć – odezwał się młody chłopak, dostosowując mikrofon do swojego wzrostu. Rozejrzał się po zebranych, jakby czegoś oczekiwał. Dopiero po chwili odchrząknął. – Tak… Więc nazywamy się Soldiers, ale żadne z nas nigdy nie było w wojsku. – Na to akurat zaśmiała się calutka publiczność. Changkyun też parsknął pod nosem, a później pociągnął kilka łyków z kufla. – Ja jestem Kihyun i jestem wokalistą. To jest Jaehyung, Seolhyun, Jaehyun i Hyungwon – powiedział, kolejno wskazując na gitarzystę, perkusistkę, klawiszowca i basistę. – Gramy tu pierwszy raz, ale mamy nadzieję, że nie uciekniecie. – Po lokalu znów rozniosła się fala śmiechu.
Wkrótce jednak wokalista dał znak i dziewczyna siedząca za bębnami stuknęła kilka razy pałeczką, by rozpocząć ich mały koncert. Grali dobrze. Nie były to ich własne utwory, tylko covery, ale piosenki były przerobione na bardziej rockowe, otrzymując mocniejsze brzmienie. Wiele osób wstało, by potańczyć z drinkami w rękach. Niektórzy starali się śpiewać, kalecząc angielskie słowa lub myląc koreańskie frazy pod wpływem alkoholu.
Changkyun za to siedział na swoim miejscu jak zaczarowany. Głos śpiewającego chłopaka roztapiał każdą część jego mózgu, aż zapomniał o swoim piwie; był miękki i jednocześnie chropawy, idealnie pasował do utworów, które grali. Czasami tańczył albo się wygłupiał, a kiedy przeciągał długie nuty, na jego języku błyszczała metalowa kulka, co wywołało lekkie dreszcze na ciele policjanta. Spodobało mu się to.
Chłopak, o którym zawsze myślałeś, pojawia się przed tobą niczym sen. Nieważne, jak bardzo się starałeś, nie możesz mnie wymazać i teraz uśmiecham się do ciebie* zaśpiewał mocnym głosem, po czym jego spojrzenie spoczęło na Changkyunie, który poczuł się, jakby został przyłapany na gorącym uczynku. Jakby tego było mało, chłopak najpierw puścił mu oczko, a dopiero potem odwrócił wzrok.
Kiedy skończyli grać, widownia, której serca z pewnością zostały podbite, nagrodziła kapelę gromkimi brawami. Changkyun również głośno klaskał, aż rozbolały i poczerwieniały mu dłonie. Ale niczego nie żałował. Dziewczyny czasami piszczały. Jedna chyba nawet rzuciła stanikiem w gitarzystę. Wkrótce jednak światła zgasły i można było tylko zobaczyć, jak członkowie kapeli zmęczeni piją wodę i powoli zbierają swoje sprzęty.
Wokalista zdawał się tym chyba jednak nie przejmować. Zostawił swoich znajomych, zeskoczył ze sceny i podszedł do baru, wyciągając w stronę barmana dwa piwa. Przysiadł się obok Chankgyuna, który nadal taksował go wzrokiem i chyba nawet nie zdawał sobie z tego sprawy. Nieprzytomnie chwycił swój kufel, by się napić, jednak ten okazał się zupełnie pusty.
Gdy chłopak dostał dwa zamówione piwa, popchnął jedną szklankę w kierunku policjanta. Sam zaczął pić łapczywie. Po jego szyi, na której pojawiło się kilka pulsujących żyłek, spływały krople potu, nadając blasku tatuażowi, który zaczynał się tuż za uchem i znikał pod przemoczoną koszulką. To także zainteresowało Changkyuna.
Ma pomalowane paznokcie, zauważył zdrapany czarny lakier, gdy Kihyun ocierał usta dłonią, odstawiwszy na blat prawie pustą szklankę. Chwilę siedział w bezruchu, a później jego intensywny wzrok spoczął na śledczym. Wydawał się zaintrygowany.
Czy jest coś, czego nie masz? – zapytał Chankgyun, patrząc w oczy chłopaka. Dopiero teraz dostrzegł w kącikach błyszczący srebrny cień.
Po niezbyt długim ani nie dosyć głębokim namyśle, wokalista odezwał się: – Ty… Nie mam jeszcze ciebie.
To powiedziawszy, Kihyun przesunął się na krawędź barowego stołka i złapał Changkyuna za kołnierzyk wymiętej koszuli, po czym pocałował go mocno i pewnie. W uszach nadal dudniła im grana przez zespół muzyka.


*Zmieniony tekst piosenki Sunmi – Who Am I

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz