niedziela, 13 lipca 2014

Blind Love

Tytuł: Blind Love
Pairing: ChanBaek, KaiBaek
Rating: NC-17
Gatunek: AU, angst, smut, romans
Ostrzeżenia: Sceny erotyczne
A/N: Więc jestem z obiecanym ChanBaekiem. We wtorek nie było prądu i naszła mnie taka wena. Chciałabym znów regularnie dodawać, ale nie wiem, co z tego wyjdzie. Do końca wakacji mam nadzieję skończyć wszystko, co mam w planach. Zobaczymy, co z tego wyjdzie! :)

            Nikt nie widział w Baekhyunie nic dobrego.
            Od dziecka wyśmiewany i poniżany. Gamoń. Ciamajda. Dureń. Te określenia ciągnęły się za nim jak zbyt długi ogon u kota.
            -Baekhyun! Gdzie ty jesteś?! – krzyknęła pani Byun, szukając swojego syna. – Co za głupie dziecko z ciebie – wywróciła oczami i wyciągnęła chłopca z piaskownicy, w której się bawił.
            -Przepraszam, mamusiu – spuścił głowę, a jego piękne i delikatne blond loki zafalowały. Chłopczyk natychmiast otrzepał piach z kolan wyciągnął rękę  w stronę kobiety.
            -Eh! Jeszcze trzeba cię prowadzić – powiedziała z wyrzutem i szarpnęła go w kierunku domu. – Gdybyś tylko był jak twoja siostra, a tak… bezużyteczny śmieć.
            Pół godziny później ubrany w czysty granatowy garnitur był prowadzony przez swoją matkę do samochodu. Kobieta, jak każdego dnia, odwoziła go na zajęcia do prywatnej szkoły artystycznej, gdzie popołudniami chłopczyk uczył się śpiewać i grać na pianinie.
            -Mamusiu, znowu jedziemy w to okropne miejsce? – zapytał, zapinając swój pas.
            -To nie jest okropne miejsce. To szkoła. Tam uczysz się jak żyć, a nie bawić się w jakiejś głupiej piaskownicy – odparła chłodno pani Byun i odpaliła samochód, po czym odjechała.
            Otóż Byun Baekhyun był dzieckiem niespełnionych marzeń i ambicji swoich rodziców. Miał być chodzącym ideałem jak jego siostra, aby w przyszłości zostać uczciwym człowiekiem oraz wartościowym piosenkarzem lub kompozytorem.
            Wszyscy dostrzegali w chłopaku same wady.
            -Uderz go!
            -Kopnij Byun w brzuch!
            -Wepchnij debila pod samochód!
            Krzyki na szkolnym korytarzu nie dawały Baekhyunowi spokoju. Ciągle słyszał je w swojej głowie. Cały czas go dręczyły i nie mógł zaznać ani chwili spokoju. Nie miał przyjaciół, ani nawet kolegów. Został zepchnięty przez społeczeństwo głęboko poza margines społeczny.
            Zagubiony w tłumie pozostałych, normalnych licealistów nie potrafił odnaleźć własnego „ja”. Żył wszystkimi wyzwiskami i pogróżkami. Bał się. Każdy kolejny dzień był dla niego coraz trudniejszy, ale on nie poddawał się. Kiedy przebywał w domu, tak jak w dzieciństwie, grał na pianinie i czytał książki. Polubił to. Mimo iż często mylił nuty, nie zrażał się i ćwiczył dalej. To było jego jedyną ucieczką od szarego, rzeczywistego świata, w którym prawie nie istniał.
            Baekhyun widział, że dzieje się coś innego niż zazwyczaj.
            Po zdaniu matury i zaliczeniu szkoły Byun jak najszybciej opuścił rodzinny Seul i przeprowadził się do Ulsan. Był sam, ale wcale mu to nie przeszkadzało. Cieszył się, że teraz wreszcie będzie żył jak każdy inny człowiek. Bez strachu i paniki. Szybko po zmianie miejsca zamieszkania poszedł na studia. Miał ogromne ambicje na zostanie renomowanym psychologiem, toteż bardzo przykładał się do nauki.
            Nade wszystko Baekhyun nadal uwielbiał swoje książki i pianino. Muzyka uspokajała jego duszę, a szeleszczący papier zaspokajał jego umysł. Gdy tylko miał wolną chwilę zatracał się w nich i nie liczył upływającego czasu. Dużo razy zdarzyło mu się przesiadywać do drugiej czy trzeciej nad ranem. Chłopak również lubił się uczyć i sporo czasu poświęcał na skrupulatne czytanie podręczników. Był najlepszym uczniem na każdym roku studiów i wszyscy mu tego zazdrościli.
            Jednak kolegów nadal nie miał. On sam wstydził się do kogoś odezwać, ale nie przez to, że był nieśmiały. Po raz kolejny przepełniał go strach. Bał się, że znów zostanie wepchnięty w otchłań pustki, wyzwisk i nieobliczalnych ludzi, którzy są zdolni zrobić wszystko. Z drugiej strony inni mieli obawy, co do zagadania do Byun, gdyż uważali, że on ich wyśmieje i będzie dla nich wredny. Myśleli, że pochodzi on z bogatej rodziny, bo nikt nie znał prawdy o nim.
            On potrafił dostrzec coś, czego inni nie zauważali.
            Kiedy zdolny i najlepszy student Byun Baekhyun na dobre pożegnał się z uczelnią, postanowił jak najszybciej znaleźć dla siebie dobrze płatną pracę. Błąkał się po specjalistycznych poradniach każdego dnia, zostawiając swoje dokumenty i potrzebne zaświadczenia, jednak to nie przynosiło żadnych efektów. Wszyscy na początku się do niego zrażali. Mimo tego Baekhyun nie poddawał się, co pewnego pięknego dnia wyszło mu na dobre. Z samego rana przywitał go telefon z ośrodka, gdzie potrzebny był dobry i młody psycholog.
            Bez zastanawiania się chłopak ubrał na siebie nowiutki garnitur i w świetnym humorze pojechał na pierwszą w życiu rozmowę kwalifikacyjną. Znajdując się przed ogromnym budynkiem, nie wiedział, w którą stronę ma iść. W końcu nigdy wcześniej tu nie był. Miły pan taksówkarz poprowadził go do wejścia, za co Byun serdecznie mu podziękował. Kiedy był już w środku, uderzył go piękny kwiatowy zapach. Zaciągnął się nim przez krótką chwilę, dopóki jedna z recepcjonistek nie zabrała głosu.
            -Czym mogę panu służyć? – odezwała się, podchodząc do niego i łapiąc go za ramię.
            -Przyszedłem na rozmowę kwalifikacyjną do pana Choi – odpowiedział Baekhyun i uśmiechnął się przyjaźnie do kobiety.
            -Proszę za mną.
            Chłopak poszedł za uroczą pracownicą, wsłuchując się w stukot jej obcasów i dokładnie licząc kroki. Trzysta siedemdziesiąt dwa kroki do windy. Dwunaste piętro. Sto siedem kroków w stronę drzwi po lewej. Kobieta wprowadziło go grzecznie, ukłoniła się i wyszła.
            -Witam pana, panie Byun – odezwał się ciepło mężczyzna koło czterdziestki niskim i przyjaznym tonem, wyciągając rękę na powitanie.
            -Dzień dobry – Baekhyun ukłonił się i podał dłoń, po czym usiadł.
            -Tak jak mówiłem przez telefon – zaczął pan Choi – jest pan idealnym pracownikiem dla naszej poradni. Potrzebujemy kogoś świeżo po studiach, aby mógł złapać dobry kontakt z pacjentami.
            -Rozumiem – pokiwał głową. – Jestem charyzmatyczny i od dziecka mam dar wyczuwania ludzkich problemów. Ponad to bardzo łatwo nawiązuje przyjazne relacje z ludźmi i umiem do nich przemawiać – chłopak odrobinę nagiął fakty, ale bardzo chciał dostać tę pracę.
            Po półgodzinnej rozmowie mężczyźni uścisnęli sobie dłonie i szczęśliwy Byun opuścił gabinet dyrektora Choi. Osiągnął swój cel. Zdobył wymarzony i wykształcony zawód. W dodatku miał zarabiać niemałe pieniądze. Wreszcie poczuł się naprawdę wolny i odpowiedzialny za samego siebie. Z uśmiecham na ustach pożegnał młode recepcjonistki i opuścił budynek.
            Ochoczo chciał ruszyć przed siebie, ale nie wiedział, w którą stronę powinien się udać. Zadzwonił po taksówkę, która zjawiła się kilka chwil później. Poprosił o zawiezienie się do znajomej księgarni, aby potem mógł spokojnie wrócić do domu na nogach. Gdy tylko wszedł do zaprzyjaźnionego miejsca, odurzył go przyjemny zapach nowo zadrukowanych stronic. Przechadzał się w pobliżu dobrze znanych sobie półek i zastanawiał się, jaką książkę dzisiaj kupić. Delikatnie przesuwał palcami po ich grzbietach i czekał, aż porwie go magia jednej z nich.
            W pewnym momencie Baekhyun za bardzo zatracił się w swoim świecie i nie zauważył ani nie usłyszał, że ktoś się zbliża. Z impetem uderzył w drugą osobę, co spowodowało, że wylądowali na podłodze. Potrącony wstał i pomógł podnieść się Byun.
            -Nic się panu nie stało? –zapytał, jak się okazało pracownik sklepu, patrząc na chłopaka.
            -N-nie, wszystko w porządku – odparł Baekhyun i uśmiechnął się. Poprawił ręką włosy i ubranie, po czym odwrócił się w stronę tego drugiego. – Powinienem był bardziej uważać. Przepraszam.
            -To ja przepraszam – odpowiedział.
            -Może, żeby nawzajem to sobie wynagrodzić, pójdzie pan ze mną na kawę? – zapytał Byun, nerwowo bawiąc się swoimi palcami.
            -Chętnie – chłopak odparł z uśmiechem. – Jestem Park Chanyeol – wyciągnął rękę.
            -Byun Baekhyun. Miło mi cię poznać – uścisnął jego dłoń. – O której dzisiaj kończysz?
            -Właściwie to już skończyłem. Musiałem tylko rozłożyć nowe książki dla niewidomych. Teraz jestem wolny – zdjął swój fartuch, w którym codziennie pracował i odłożył go na wieszak.
            -Proponuję, żebyśmy poszli do najbliższej kawiarni na rogu, po drugiej stronie ulicy. Mają tam świetną latte – rzekł Baekhyun, chcąc przekonać do siebie nowo poznanego poprzez swój świetny gust.
            -Dobry pomysł – odparł Chanyeol. – Chodźmy.
            I poszli. Byun szedł powoli, licząc jak zawsze każdy stawiany krok, drugi chłopak zaś musiał na niego czekać, gdyż jego długie nogi pozwalały mu na szybkie poruszanie się. Dla niektórych za szybkie. Dokładnie osiemset dziewięćdziesiąt sześć kroków i obrót w lewo i stali na samym środku przy przejściu dla pieszych. Kiedy rozległ się sygnał pozwalający zmienić stronę, obaj ruszyli pewnym krokiem. Dwadzieścia trzy stąpnięcia i już czuć chodnik pod stopami. Jeszcze tylko trzysta dwanaście kroków i kawiarnia.
            Weszli do środka, oznajmując wesołym dzwoneczkiem przy drzwiach, że przyszli nowi klienci. Baekhyun obliczył odległość do baru i podszedł tam, a w ślad za nim ruszył Chanyeol. Poczekali chwilę i pojawiła się śliczna szatynka, którą niższy chłopak doskonale kojarzył.
            -Co podać? – zapytała od razu, patrząc badawczo to na jednego, to na drugiego. Z tego co wiedziała, Byun nie miał żadnych przyjaciół, a z rodziną nie utrzymywał kontaktu.
            -Ja poproszę latte i sernik – odpowiedział jej znany głos.
            -Dla mnie to samo – odezwał się Chanyeol i uśmiechnął się. – Pójdę zająć dla nas jakiś stolik – poklepał chłopaka po plecach i odszedł, zostawiając go z dziewczyną.
            -Yah, Sulli, teraz powiedz mi, gdzie on usiadł – szepnął do niej Baekhyun i czekał na odpowiedź.
            -Twój ulubiony stolik pod oknem, oppa – zachichotała. – Przyniosę wasze zamówienie, jak tylko będzie gotowe – w odpowiedzi pokiwał głową.
            Wziął głęboki oddech i ruszył przed siebie. Znów skrupulatnie liczył każde stąpnięcie. Zatrzymał się przy stoliku i udawał, że wygląda przez okno.
            -Nie usiądziesz? Na co tak patrzysz? – zapytał Park, marszcząc brwi.
            -Lubię patrzeć na miasto – odparł z uśmiechem, po czym usiadł, patrząc na miejsce, gdzie siedzi jego nowy i właściwie pierwszy kolega.
            -Rozumiem – skinął głową. – Opowiedz mi coś o sobie.
            -Hm… -Baekhyun zamyślił się na moment. – Mam dwadzieścia cztery lata. Z wykształcenia jestem psychologiem i właśnie dzisiaj dostałem swoją pierwszą pracę. Uwielbiam czytać książki i grać na pianinie, a także słuchać takich utworów. Mieszkam tu od pięciu lat.
            -Interesujący życiorys – odezwał się Chanyeol, a Sulli właśnie przyniosła ich zamówienie, za które uprzejmie podziękowali. – Również mam dwadzieścia cztery lata. Pracuję w tamtej księgarni od roku. Lubię koty i w ogóle zwierzęta. Jako dzieciak chciałem być weterynarzem. Nawet chodziłem na ten kierunek, ale rzuciłem to. Ojciec dał mi obecna pracę i wszyscy są szczęśliwi – odrzekł i uśmiechnął się, ukazując rząd śnieżnobiałych zębów.
            W odpowiedzi Byun pokiwał głową, po czym zaczął pić swoją kawę. Uwielbiał smakować spienione mleko, a następnie brać do ust rozpływający się na języku kawałek sernika. Gdy chłopak zrobił któryś z kolei łyk, nagle poczuł przy swojej twarzy jakieś dziwne ciepło. Delikatny, długi kciuk wytarł jego wargę, po czym zniknął.
            -Miałeś trochę piany – odezwał się Chanyeol. – Chciałem ją zetrzeć. Taki przyjacielski gest.
            -Dz-dziękuję – odparł nieco zdezorientowany Baekhyun i spuścił głowę, czując, że się rumieni.
            Siedzieli tak jeszcze długo. Opowiadali sobie o swojej barwnej przeszłości, teraźniejszości i wyimaginowanej przyszłości. Park mówił o rodzinie i o tym, że jego rodzice chcieli, aby był tak wspaniały jak jego siostra. Mimo to on zrobił swoje, a oni tak czy siak byli z niego dumni i chwalili go. Byun natomiast niechętnie wspominał dzieciństwo. Był to dla niego drażliwy temat i prawie zawsze go unikał. Kiedy drugi chłopak zapytał go o powód apatycznego nastawienia do wspomnień, od razu milknął i zamykał się w swoim świecie.
            Niegrzecznym było wypraszanie ludzi, kiedy rozmawiali w najlepsze i Sulli doskonale o tym wiedziała, ale musiała to zrobić, gdyż nieubłaganie zbliżał się czas zamknięcia kawiarni. Młodzi mężczyźni wyszli, śmiejąc się i żartując. Chanyeol postanowił odprowadzić Baekhyuna pod sam dom, ale ten drugi upierał się, że potrafi się tam dostać bez problemu. Ostatecznie pracownik księgarni postawił na swoim i świeżo upieczony psycholog był wobec jego decyzji bezradny. Szli, nadal rozmawiając. Nie kończyły im się tematy. Czuli, jakby znali się już od dawna.
            Będąc pod blokiem Byun, żaden z nich nie chciał rozstawać się z drugim. Mimo, że było już dość późno ani jeden nie chciał wracać do swojego domu. Przez chwilę stali w absolutnej ciszy, słysząc tylko swoje oddechy. Nie przeszkadzało im to ani odrobinę.
            -Do zobaczenia jutro, Baekhyun – brzmiało to bardziej jak pytanie, bo Chanyeol nie miał pewności, czy spotkają się kolejnego dnia.
            -Do zobaczenia – potwierdził, uśmiechając się słodko, po czym poszedł do swojego mieszkania.
            Przez całą noc Byun nie mógł zasnąć. Co sekundę przewracał się z boku na bok, szukając odpowiedniej pozycji i tłamsząc poduszkę w dłoniach. Uważał go za bardzo miłego i przyjacielskiego człowieka. Nie chciał, żeby było to tylko jednorazowy kontakt, bo wydawało mu się, że czuje do tego chłopaka coś więcej. Jego barwna osobowość przyciągała niesamowitą uwagę i ten jego śmiech. Szczery, pogodny i zarażający niezwykłą radością cały świat dookoła. Baekhyun miał wrażenie, że w jego brzuchu latają kolorowe motyle, delikatnie go łaskocząc. Zupełnie bez powodu zaczął chichotać. Dziwne uczucie wypełniało cały jego organizm. Sam nie do końca wiedział, co się z nim dzieje. Około czwartej nad ranem w głowie chłopaka zaświeciła się kolorowa lampka.
            -Ja się chyba zakochałem – wymamrotał i wtulony w poduszkę zasnął z uśmiechem na ustach.
            Następny poranek był dla Byun jak pobudka w raju. Od kiedy tylko otworzył oczy, uśmiechał się i był cały w skowronkach. W takim nastroju poszedł do pracy, starając się nie pomylić przy liczeniu kroków. Poprzedniego dnia pan Choi obiecał mu własny gabinet i takowy otrzymał. Ta sama recepcjonistka zaprowadziło go w to miejsce i powiedziała, że będzie na każde jego zawołanie w razie, gdyby czegoś potrzebował. Ukłonił się i serdecznie jej podziękował za troskę, po czym zasiadł przy swoim biurku.
            Kilkanaście minut później drzwi pokoju otworzyły się i usłyszał kilka ciężkich i głuchych stąpnięć, które były coraz bliżej. Nagle o jego uszy obił się dźwięk jakby zmęczonego opadnięcia na krzesło. Baekhyun był odrobinę przerażony, ale nie dał tego po sobie poznać.
            -Dzień dobry – odezwał się zachrypnięty i mocno przepity męski głos. – Nazywam się Kim Jongin i zostałem tu przysłany, bo ponoć mam poważne problemy z alkoholem – po tych słowach mężczyzna zaczął coś bełkotać, ale Byun nie rozumiał. Czuł tylko ohydną woń alkoholu roztaczającą się dokoła.
            -Witam – wyciągnął rękę w stronę swojego pacjenta. – Ja jestem Byun Baekhyun i będę od dzisiaj miał z tobą terapię – poczuł na swojej dłoni drżący lecz ciepły uścisk. – Opowiedz mi dokładnie o swoim problemie.
            -Jak już mówiłem wcześniej, przysłano mnie tutaj, bo podobno jestem alkoholikiem – wymamrotał. – To prawda, że codziennie piję, ale przecież chodzę na terapię AA. Tam mnie leczą.
            -No, niezupełnie – Baekhyun wzruszył ramionami i pokręcił głową – Ten problem siedzi w twojej głowie. To, że tam uczęszczasz nie oznacza, że jesteś leczony, bo i tak codziennie pijesz, prawda?
            Jako odpowiedź usłyszał głośne westchnięcie i chłopak pokiwał głową. Byun przez dobrych kilka godzin prowadził z nim poważną rozmowę, w czasie której uświadomił mu, gdzie leży choroba alkoholowa. Kim po bardzo długim namyśle zgodził się na prywatne leczenie i odejście od swoich znajomych z dotychczasowej terapii. Postanowił poddać się całkowitej abstynencji i nie sięgać więcej po alkohol, co wydało mu się całkiem łatwe, lecz okazało się trudniejsze. Baekhyun skończył pracę, pożegnał się ze swoim pierwszym pacjentem i popędził do księgarni Chanyeola, aby spędzić z nim kolejne świetne popołudnie.
            Z dnia na dzień Park łapał coraz lepszy kontakt z Byun i rodziła się między nimi poważna przyjaźń. W umysłach ich obydwu pojawiło się również zakochanie, o czym wiedzieli, ale bali się powiedzieć sobie nawzajem. Lgnęli do siebie i potrzebowali coraz bardziej i mocniej, jednak trudno było im coś wykrztusić na temat miłości, więc omijali ten temat szerokim łukiem. Codziennie również Baekhyun żywił coraz cieplejsze uczucia do swojego nawróconego pacjęta. Nawiązał z nim bardzo dobre stosunki, które pomagały Kim w dążeniu do upragnionego celu – całkowitego uwolnienia się od alkoholu.
            Mijały kolejne doby, tygodnie i miesiące, aż w końcu po pół roku Byun zdecydował się wyjawić swoje uczucia przyjacielowi. Tak się złożyło, że tego samego dnia chłopak zaprosił go na spotkanie, co wydało mu się dziwne, bo zawsze wychodzili razem bez żadnego zbędnego umawiania się. Poszli do swojego ulubionego miejsca i jak zwykle zajęli stolik pod oknem, przez które mieli idealny widok na tętniące życiem miasto.
            -Baekhyun, muszę ci coś powiedzieć – odezwał się Chanyeol, gdy po raz kolejny dostali swoją ukochaną latte i przepyszny sernik.
            -Wiesz, ja też mam tobie coś do powiedzenia – chłopak westchnął i wziął łyk kawy.
            -Więc ty pierwszy.
            -Nie, ty pierwszy – odrzekł z naciskiem Byun.
            -Powiedzmy to razem – odparł i uśmiechnął się, na co ten drugi przytaknął skinieniem głowy.
            Obaj byli nieco zdenerwowani i speszeni. Wzięli kilka głębokich oddechów w ramach uspokojenia i rozluźnienia. Baekhyun zacisnął pod stołem swoje drobne dłonie w pięści, a Chanyeol położył swoje na kolanach uderzając w nie palcami.
            -Zakochałem się w tobie – powiedzieli niemal równocześnie, po czym zapadła między nimi głucha cisza, której żaden z nich nie odważył się przerwać.
            Z minuty na minutę milczenie robiło się coraz bardziej uciążliwe i nieprzyjemne. Młoda kelnerka bała się to przeszkodzić, toteż tylko spoglądała na nich zza lady. Nie wiedzieli, jak powinni się teraz zachować, więc uciekali wzrokiem jak najdalej. W końcu Chanyeol postanowił zabrać głos w tej sprawie.
            -Może… chciałbyś i… mógłbyś ze mną zamieszkać - zapytał, spoglądając ukradkiem na swojego przyjaciela.
            -J-ja… - Baekhyun nie umiał wydobyć z siebie sensownych słów. – Myślę, że dzisiaj mógłbym u ciebie przenocować. Tak na próbę.
            -Świetny pomysł - Park pokiwał głową i uśmiechnął się do niego ciepło.
            Wieczorem, kiedy byli już w apartamencie Chanyeola, jeszcze długo rozmawiali o zaistniałej sytuacji i uzgodnili, że Byun wprowadzi się do niego kolejnego dnia. Następnie chłopak oprowadził go po swoim mieszkaniu, dokładnie pokazując wszystkie detale. Na koniec zaprowadził go do łazienki, aby mógł się wykąpać, po czym wyszedł, żeby po chwili wrócić z czystym ręcznikiem i piżamą dla niego.
            Baekhyun powoli przemierzał pomieszczenia, zachwycając się jego wielkością. Kilka minut później brał kąpiel w dużej wannie, gdzie  poczuł się jak małe dziecko. Piana roztaczała się dookoła niego, więc bawił się nią jak piaskiem w piaskownicy. Po jakimś czasie wyszedł. Zaczął szukać ręcznika, gdy nagle poślizgnął się i nie utrzymał równowagi. Rozległ się ogromny huk, na co Park od razu zareagował i wbiegł do łazienki. Podszedł do chłopaka i podniósł go.
            -Baekhyun! Dlaczego nie uważałeś?! – mówił podniesionym tonem, patrząc na niego karcąco. Był odrobinę przestraszony i jednocześnie zdenerwowany.
            -Przepraszam – wymruczał Byun i spuścił głowę.
            -Jak można nie zauważyć stopnia?! – Chanyeol złapał się za głowę, po czym nerwowo przeczesał palcami włosy i wstał.
            -Ja… - drugi chłopak zająknął się, po czym wziął głęboki oddech – jestem niewidomy – powiedział poważnym tonem, a Park słysząc te słowa, odwrócił się i spojrzał na niego wielkimi oczami.
            -Dobry żart, naprawdę dobry – zaśmiał się głucho, do końca nie wierząc, w to co właśnie powiedział.
            -Ja nie żartuję, Chanyeol. Od dziecka nic nie widzę.
            -Więc w jaki sposób normalnie się poruszasz, huh? – zapytał nieco poirytowany, czując, że tamten go oszukuje.
            -Liczę kroki – odparł cicho Byun.
            Gdy Park otrząsnął się z szoku, po tym co usłyszał, pomógł Baekhyunowi się wytrzeć i założył mu bieliznę. Dokładnie obejrzał go, w razie gdyby miał jakieś obrażenia, ale skończyło się tylko na małym siniaku na kolanie. Ostrożnie wziął go na ręce i położył go wygodnie na łóżku, po czym zajął miejsce obok i wpatrywał się w niego.
            -Jesteś piękny – wyszeptał Chanyeol do ucha Byun, a w odpowiedzi usłyszał tłumiony śmiech.
            -Nawet nie wiem, jak wyglądam – odpowiedział cicho i zamilkł na krótko. – A jak ty wyglądasz?
            -Hm… - Park zamyślił się nad doborem słów. – Mam czarne, krótkie włosy z grzywką opadającą mi na czoło, duże oczy i wielkie odstające uszy – roześmiał się, a po upływie kilku sekund opanował. – Jestem też bardzo wysoki. Mam sto osiemdziesiąt pięć centymetrów wzrostu.
            -Czy mógłbym cię zobaczyć? – zapytał Baekhyun, wyciągając rękę w jego stronę.
            -Oczywiście – położył dłoń jasnowłosego na swojej twarzy i zamknął oczy.
            Chłopak z początku bał się, ale już kilka sekund później delikatnie i z wyczuciem obrysowywał palcami kontur twarzy Chanyeola. Następnie położył rękę na jego głowie i smakował dotykiem jego miękkich i puszystych włosów, niewinnie muskając również jego czoło. Po chwili przesunął się na jego brwi i oczy, które wydały mu się niezwykle urodziwe, mimo iż nie mógł ich zobaczyć. Skóra na jego policzkach wydawała mu się jakby pokryta nieskazitelnym aksamitem. Na koniec Baekhyun dotknął jego pełnych malinowych warg, od których biło przyjemne ciepło. Park ostrożnie musnął opuszki perfekcyjnych palców swojej miłości, a tamten w mgnieniu oka zabrał je.
            -Chanyeol, pocałuj mnie – wyszeptał niepewnie jasnowłosy, przesuwając dłoń na jego ramię.
            Bez wahania czarnowłosy ujął w swoje dłonie uroczą twarz Baekhyuna, po czym wpił się w jego wargi. Pocałunek był długi i namiętny. W pewnej sekundzie olbrzym powoli rozchylił jego usta swoim zwinnym językiem i wsunął go pomiędzy nie. Subtelnie badał jego wnętrze, kosztując słodkiego smaku jego podniebienia i policzków. Obaj dogłębnie zatracali się w uczuciu rosnącego pożądania, które rozbudził w sobie ten z pozoru niewinny gest.
            W czasie kiedy Chanyeol splatał ich języki w dzikim tańcu pełnym zmysłowości, Byun wodził palcami po jego smukłej szyi, wyczuwając jego przyspieszony puls. Zarzucił ręce, splatając je na karku olbrzyma. Mimowolnie odchylił głowę, pozwalając mu składać pocałunki na swojej mlecznobiałej łabędziej szyjce i obojczykach, na co ten z entuzjazmem się zgodził.
            Ciche i ulotne westchnięcia uciekały prędko spomiędzy rozchylonych warg mniejszego chłopaka, docierając do uszu Park tym samym rozbudzając drzemiące w nim uczucia. Bez pospiechu obsypywał ciało Baekhyuna drobnymi, odurzającymi muśnięciami, przez co tamten podawał mu się jak na tacy. Powietrze gęstniało od ich przyspieszonych oddechów. Wcześniej byli niczego nieświadomi, ale pożądali siebie i potrzebowali tak bardzo jak kwiaty świeżej wody.
            -Chanyeol, kochaj się ze mną – wypłynęło z mocno zaczerwienionych ust kruchego i płochliwego chłopaka.
            Dla olbrzyma to było jak dolanie oliwy do ognia, więc wywołało pożar uczuć w jego ciele i umyśle. Swoimi wydatnymi ustami zaczął zwiedzać wątłe ramiona Byun, a następnie tworzył ścieżkę na jego klatce piersiowej. Podpierając się rękoma tuż przy jego głowie, z niewyrażalną czułością całował jego sutki, aby po chwili móc je łagodnie lizać i ssać. Drobniejszy chłopak poddawał się rozkoszy, skomleniem błagając o więcej. Zaciskał dłonie na satynowej pościeli, a płytkimi oddechami upewniał swojego partnera, że to, co robi, sprawia mu przyjemność.
            Schodząc pocałunkami niżej, czarnowłosy zaczął muskać jego płaski brzuch i zostawiać na nim maleńkie czerwone ślady. Wtedy też Baekhyun począł nieśmiało dotykać dłońmi lekko wyrzeźbionego torsu Chanyeola, co wywołało u niego ciepłe dreszcze. Krótką chwilę później olbrzym nosem łaskotał jego podbrzusze, a brodą zahaczał o gumkę jego bokserek. Podniósł się i ułożył dłonie na jego biodrach, po czym ściągnął z niego bieliznę, a następnie to samo zrobił ze swoją.
            Kierując się głosem wewnętrznego instynktu, Park ostrożnie rozchylił nogi Baekhyuna i zajął miejsce między nimi, uprzednio sięgając po lubrykant. Pomału i taktownie masował jego uda, obserwując twarz chłopaka. Delikatnie zaróżowione policzki mocno przyciągały jego uwagę, chcąc odciągnąć go od wykonywanej czynności. Jednak on nie dał się i kiedy widział, że tamten jest już wystarczająco rozluźniony, wycisnął na swoje palce sporą ilość chłodnego żelu, po czym trzema z nich zaczął krążyć wokół jego wejścia.
            Zmysły drobnego chłopaka zostały rozbudzone niczym dawno nieaktywny wulkan. Pierwszy raz czuł coś takiego, ale wiedział, że pragnie więcej. Chanyeol z wyczuciem wsunął w jego wejście jeden ze swoich palców, uzyskując od Baekhyuna cichy jęk i nagłe zaciśnięcie jego wrażliwych ud, na których pojawiła się gęsia skórka. Poczekał kilka chwil, aż tamten przyzwyczai się do nowego uczucia, po czym począł z wolna poruszać palcem w jego dziewiczym wnętrzu.
            Konwulsyjne fale ciepła zalewały ciało Byun, a on sapał i skomlał, tonąc w rozkoszy, jaką dawał mu dotyk czarnowłosego. Mimo wszystko bardzo ubolewał nad tym, że nie może zobaczyć swojego kochanka, ale to tylko potęgowała jego doznania. Po omacku wplótł palce we włosy chłopaka i delikatnie ciągnął go za końcówki.  Następnym, co poczuł, był drugi palec znajdujący się w jego ciasnym wejściu, a zaraz również i trzeci.
            Chanyeol podniecony widokiem błagającego o więcej Baekhyuna, nie umiał hamować swoich potrzeb, więc zaczął powoli rozciągać go. Patrzył na słodko jęczącego chłopaka, który aż wił się pod nim. Po kilku minutach był pewien, że ten jest już wystarczająco przygotowany. Wyjął z niego swoje zręczne palce, co wywołało lekką panikę na twarzy drugiego chłopaka, ale już po chwili zorientował się, co się dzieje.
            Subtelnie podkurczył nogi, gdy Park nawilżał lubrykantem swojego drżącego i nabrzmiałego penisa. Byun mimowolnie złączył swoje uda, a jego ciało zaczęło drżeć z minimalnego strachu. Czarnowłosy ostrożnie położył dłonie na jego kolanach, po czym przesunął je wyżej, na powrót rozchylając nogi chłopaka i nachylając się nad nim.
            -Kocham cię, Baekkie – wyszeptał, a potwierdzenie swojej miłości przypieczętował głębokim pocałunkiem, który roztopił obawy mniejszego chłopaka.
            Korzystając z idealnej i niepowtarzalnej okazji, Chanyeol z czułością wszedł w niego. Nasycone treścią emocji powietrze przeszył ostry krzyk, który wydobył się z drobnych ust Baekhyuna. Całe jago ciało napięło się a klatka piersiowa uniosła do góry, kiedy poczuł w sobie pełną długość kochanka. Po krótkim czasie opadł na łóżko, usiłując przyzwyczaić się, a jak tylko to zrobił, skinął głową na znak, że jest gotowy.
            Bez zbędnego pośpiechu czarnowłosy powściągliwie poruszał biodrami, trzymając swoje dłonie przy talii Byun. Co rusz słyszał słodkie jęki i skomlenia, proszące o więcej. Ostrożnie zwiększył tempo swoich pchnięć, wywołując pozytywną reakcję z drugiej strony. Drobny chłopak położył dłonie na jego ramionach i zatracał się w nowym odczuciu. Nie był do końca pewien, czy to się dzieje naprawdę, dlatego po chwili zaczął na nowo dotykać palcami ciała Chanyeola. Starał się dokładnie zapamiętać każdy drżący mięsień.
            W cudownym miłosnym uniesieniu Park był dogłębnie pochłonięty dbaniem o najdrobniejsze szczegóły. Muskał ustami obojczyki chłopaka, pchając w niego rytmicznie i płynnie. W mgnieniu oka jęki z ust Baekhyuna stały się głośniejsze i słodsze, przez co olbrzym wiedział, że trafia w jego czuły punkt. Uderzał w to miejsce coraz intensywniej, wyczuwając, że obaj są blisko szczytu. Aby bardziej podniecić swojego kochanka, ostrożnie chwycił jego członka w dłoń i zaczął go delikatnie szarpać. Doprowadzało to Byun do szaleństwa, czego nie mógł ukryć.
            -Chanyeol! – krzyknął drobny chłopak, po czym jęknął przeciągle i doszedł, brudząc jego dłoń. Jako odpowiedź usłyszał jęk podobny do swojego i poczuł, jak jego wnętrze zalewa ciepły płyn.
            Zmęczony Park wyszedł z niego i przez moment obserwował jak jego sperma wycieka z wejścia Baekhyuna i spływa po jego udach. Nasycony cudownym widokiem ułożył się obok niego i przytulił go do siebie, całując w czoło. Zasnęli otuleni gorącym uczuciem wzajemnej bliskości i miłości.
            Następnego dnia, tak jak uzgodnili, Byun rozpoczął swoją przeprowadzkę. Olbrzym z chęcią mu pomagał. Nosił jego pudła i kartony z ubraniami, książkami i pięknymi figurkami. Razem układali je na półkach i szafkach, śmiejąc się przy tym i słuchając muzyki. Nie obyło się bez czułości. Niespodziewanie Park obdarzył Baekhyuna obrączką, jako dowód ich rozkwitającego przywiązania. Mniejszy chłopak był przeszczęśliwy z tego prezentu. Od tamtej pory żyli i mieszkali razem, darząc się szczególną troską i zaufaniem.
            Niestety Chanyeol zobaczył zbyt wiele.
            Pewnego dnia, gdy mijał rok od ich pierwszego spotkania, czarnowłosy postanowił zrobić swojemu chłopakowi niespodziankę. Specjalnie dla niego wyszedł wcześniej z pracy i poszedł na zakupy, aby przygotować dla nich wykwintną kolację oraz poczekać na niego. Pół godziny później niósł w rękach torby wypełnione świeżymi warzywami i mięsem. Wiedział, że Baekhyun ucieszy ten niby drobny gest.
            Spiesząc się, Park przeskakiwał co kilka schodów, prawie biegnąc do mieszkania. Kiedy znajdował się pod drzwiami, z trudem odnalazł swoje klucze. Był zdziwiony, że nie przekręcały się one i zaraz potem zorientował się, że są otwarte. Nacisnął klamkę i wszedł powoli do środka.
            -Baekhyun – zawołał i rozejrzał się dookoła, jednak nikt mu nie odpowiedział. Przeraził się i zaczął chodzić po mieszkaniu, nadal mając w rękach torby z kupionymi rzeczami. Zwiedzał każde pomieszczenie, ale nikogo tam nie było.
            Jego uwagę przykuła leżąca na podłodze obrączka, która zwykle znajdowała na serdecznym palcu Byun. Zrobił kilka kroków i zobaczył leżące na podłodze ubrania swojego chłopaka i jakiejś drugiej osoby. Był pewien, że nie należały one do niego. Z  ogromnym strachem podniósł wzrok, a to co zobaczył spowodowało, że wypuścił to, co trzymał w rękach, robiąc ogromny hałas.
            Na przeciwległej ścianie opierał się Baekhyun, ubrany tylko w same bokserki, a z ustami przy jego szyi i rękami na jego ciele stał jakiś mężczyzna, którego Chanyeol widział pierwszy raz. Był to pacjent Byun, z którym ten nawiązał tak wspaniały kontakt, Kim Jongin. Od razu widziało się, że to coś pomiędzy nimi trwa już od dawna.
            Park poczuł, jak niewidzialny kamień spada mu do żołądka i od razu robi mu się niedobrze. W niemocy krzyknął imię swojej miłości, przeszkadzając kochankom dobrą zabawę. Żaden z nich trzech nie odezwał się ani słowem. Nie czekając, ani sekundy dłużej olbrzym wybiegł z mieszkania, prawie potykając się o własne nogi i zaczął biec daleko przed siebie. Jasnowłosy chłopak chciał podążyć w ślad zanim, ale jego choroba uniemożliwiała mu to.
            Kilka dni później Chanyeol wrócił. Był zmieniony i czuł do Baekhyuna ogromne i być może zbyt wyolbrzymione obrzydzenie. Patrzył na niego i od razu robiło mu się słabo. Wciąż miał przed oczami tamtą scenę.
            -Channie – odezwał się nagle Byun, kiedy natknął się na niego. – Wybacz mi proszę - błagał.
            -Nie ma mowy. Jesteś dla mnie śmieciem i nikim więcej – zaczął zdenerwowany chłopak. – Kochałem cię jak wariat. A ty co? Pobiegłeś do jakiegoś pierwszego lepszego lowelasa i zdradziłeś mnie z nim.
            -On… nic dla mnie nie znaczy – wyszeptał w odpowiedzi blondyn, spuszczając głowę.
            -Gdybyś nie był niewidomy, to uwierzyłbym, że podoba ci się – urwał na chwilę. –Ale ty, do cholery, nic nie widzisz, więc on nie może pociągać się swoim wyglądem – wrzasnął, w pośpiechu pakując swoje rzeczy do walizki. – Z nami koniec. Żegnaj –powiedział trzeźwo i wyszedł, trzaskając drzwiami.
            Czas płynął nie ubłaganie, ale ani Chanyeol ani Baekhyun nie zamienili choćby słowa. Czarnowłosy wyprowadził się do innego miasta, nie informując o niczym tego drugiego. Ponad to usunął jego numer i starał się wymazać go z pamięci. Wszystkie uczucia jakie doń żywił i wszystkie wspólne wspomnienia. Wyrzucił nawet obrączkę, którą sam kupił.
            Drobniejszy chłopak pozostał w mieszkaniu, jakie zostało mu po byłej miłości, jednak zerwał kontakt ze swoim ukochanym pacjentem. Rzucił również swoją wymarzoną pracę, aby znaleźć inną, która pozwoli mu wyzbyć się negatywnych emocji.
            Znów zaczęli żyć w swoich własnych i tak różnych od siebie światach. Bez swojego przeznaczenia. Bez swojej drugiej połówki, która wypełniała dotychczas całe miejsce i zastępowała cały świat.                                                                I nie zobaczyli się już nigdy więcej.

3 komentarze:

  1. Bardzo podoba mi się ten shot! Beak miał nieciekawe życie od dzieciństwa. Na serio biedny, niedoceniany chłopak, który na serio osiągnął dużo. Szkoda tylko, że rodzice tego nie widzieli. Ale jednak poszczęściło mu się. Zdobył pracę i poznał tak wspaniałego mężczyznę, jak Chanyeol. Park nie dość, że zaakceptował jego wadę, pokochał go to chciał z nim spędzić życie. Nie rozumiem, jak Byun tego nie docenił i zdradził go ze swoim pacjentem. Okropne z jego strony! Nie dziwię się, że Chan nie chce go widzieć. Został zbyt mocno skrzywdzony przez ukochanego. Czekam na kolejne takie wspaniałe shoty!

    OdpowiedzUsuń
  2. Och, bardzo mi wstyd. Już od jakiegoś czasu obiecuję sobie, że skomentuję, ale zawsze jakoś zapominałam. Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe.
    Nie czytam za często exo, a jeżeli już, to HunHany, czy coś w klimatach Sehuna, czy też Luhana. Baekyeol tylko okazjonalnie, więc... możesz się czuć dumna! // wiem, że nie będziesz...
    ekhm, okej.
    Od samego początku współczułam Baekhyunowi. Nigdy nie doświadczyłam takiego traktowania, jednak, jak chyba każdy, widziałam takie sytuacje niejednokrotnie w szkole. Pięknie to opisałaś i przyznam, że co jakiś czas moje oczy robiły się wilgotniejsze.
    Po prostu to jest bardzo prawdziwe.
    Cieszyłam się, że Byun miał swoje pasje, którymi mógł zająć się po szkole. Pianino i książki; nie wiem dlaczego, ale kojarzy mi się to z delikatnością. Literatura i muzyka. Chyba jeszcze bardziej go polubiłam.
    "To było jego jedyną ucieczką od szarego, rzeczywistego świata, w którym prawie nie istniał." dknasjknfdkjsanf, w tym momencie, po prostu... huh, nawet nie wiem, jak to opisać. Pokochałam ten cytat.
    Co do studiów; psychologia. ♥ Chociaż po Baekhyunie spodziewałam się innego kierunku. W każdym razie, szkoda, że nawet tam nie zyskał żadnej przyjaźni. Nieco przeraża mnie fakt, ile on musiał wycierpieć, ile zignorować...
    Spotkanie z Chanyeolem było tak banalne, że aż świetne. Naprawdę. Jest tyle zaplątanych fabuł, a tutaj tak po prostu. Masz plusika~.
    Parka też polubiłam od razu, taka przyjemna postać.
    Zauważyłam, że Twoje dialogi, w porównaniu do innych autorów, nie są suche i momentami bezsensowne. Mam nadzieję, że mnie rozumiesz, naprawdę. ><’’
    Jooongin~! Wiem, prawie że go nie było, ale, cholera, opis… uwielbiam, okej?
    Więc, podsumowując, bardzo mi się podobało. Nie doszukałam się żadnych błędów ortograficznych, czy stylistycznych. O interpunkcyjnych się nie wypowiadam, przecinki to zmory.
    Mam nadzieję, że niedługo napiszesz coś nowego.
    Życzę powodzenia, Hwaiting!

    OdpowiedzUsuń
  3. Angst + Baekyoel = miłość ♥
    Chociaż może każdy pairing plus angst równa się miłość, po prostu lubię angsty, ale chyba już to wiesz, więc nie będę o tym znowu się niepotrzebnie rozpisywała.
    Dobra, do rzeczy. Baekhyun w tym ff wydawał mi się taki silny, w znaczeniu psychicznym, bo nie poddawał się, kiedy życie rzucało mu kłody pod nogi. Na początku, chyba jak każdy, zastanawiałam się czym to mogło być spowodowane, a potem moje zdziwienie okazało się niemałe. Odrzucony przez społeczeństwo, bo nic nie widział... Trochę brutalny scenariusz, ale za to prawdziwy. W życiu codziennym też tacy ludzie są wyśmiewani i poniżani przez innych. Mimo wszystko przykre jak się o tym czyta. Baekhyun jest godny podziwu, bo się nie poddawał mimo wszystko, walczył.
    A potem spotkał Chanyeola i się w nim zakochał. Ich spotkanie było takie po prostu. Tak po prostu na siebie wpadli i tak po prostu umówili na kawę. Genialne w swojej prostocie.
    Smut opisany świetnie, nie mam żadnych zarzutów co do całości. Zakończenie było świetne, kupiło mnie. Nie spotkali się, w sumie się nie dziwię. Jak Chanyeol patrzył na Baeka to widział tą scenę, też bym nie mogła więcej patrzeć na twarz ukochanej osoby w takim wypadku.
    Ogólnie podobało mi się, jak zwykle zresztą ♥
    Hwaiting przy kolejnych tekstach ♥

    OdpowiedzUsuń