Bohaterowie: Oh Sehun, Lu Han, Zhang Yixing (Lay), Park Chanyeol
Pairing: HunHan, LayHan
Rating: NC-17
Gatunek: AU, angst, smut, chaptered, romans
Ostrzeżenia: przekleństwa, brutalne sceny
A/N: Witajcie wreszcie po długiej przerwie. Mam trzynasty rozdział nareszcie! Jeszcze tylko epilog i potem leci z następnymi pomysłami. :)
13. Sabotaż
Jeśli ktoś wtedy czuł się zgorszony
i zatracony, to był to właśnie Luhan. Przejmujące było to, że zgubił telefon,
nie kontaktując się uprzednio w żaden sposób z Sehunem. Nie wiedział co się z
nim ostatnio działo, a do Chanyeola bał się podejść i zapytać, bo myślał, że
ten zaraz na niego naskoczy i będzie robił mu wyrzuty.
Nerwowo poszukując odpowiedzi na
nieuniknione pytania, nieświadomie pogorszył się w nauce. Z każdym kolejnym
testem było coraz gorzej. Oceny dopuszczające i dostateczne tańczyły rytualny
taniec śmierci, szyderczo wyśmiewając się z jego obecnej sytuacji.
Wszystko, oprócz jego relacji z
Yixingiem, zmieniło swój bieg o sto osiemdziesiąt stopni. Chodził przybity i
nieco zagubiony. Martwił się. Lay starał się go wyciągać do kina i na spacery,
aby ten choć trochę zapomniał o Oh.
Jednak Zhang Yixing miał w swoim
działaniu inny cel. Chciał zdobyć Xiao Lu tylko i wyłącznie dla siebie. Teraz,
gdy Sehun był już na kompletnie straconej pozycji, miał duże pole do manewru i
bez obaw mógł upolować swoją zdobycz. Podstępem zabierał chłopaka do domu i
tam, w ramach pocieszenia, mieszał mu w głowie. Nie raz, nie dwa zakończyło się
to na pocałunkach lub obmacywaniu, czemu przyjaciel nie protestował.
Pewnego razu, gdy roztargniony Luhan
zostawił swój telefon na jego biurku, Lay zabrał go, przez co tamten myślał, że
go gdzieś zapodział. Przebiegły przyjaciel
co chwilę sprawdzał jego komórkę.
Odczytał wszystkie jego wiadomości i notatki, przejrzał również połączenia. Nie
zdziwiło go, że chłopak starał się skontaktować ze swoim chłopakiem. Skutecznym
sposobem utrudniał mu to.
***
Tuż po wyjściu ze szpitala Sehun
zadzwonił do Chanyeol i przeprosił go. Obaj wyjaśnili sobie swoje ostatnie
błędy i nieodpowiedzialne zachowani. Po krótkiej rozmowie jasnowłosy odłożył
telefon i postanowił poważnie zastanowić się nad sobą. Doszedł do przykrego
wniosku, że odrzucił Luhana i zrobiło mu się smutno, ale wtedy nie był na to
gotowy. Był to dla niego zbyt duży szok. Zadziałał za bardzo impulsywnie, czego
nawet sam się po sobie nie spodziewał i czego teraz bardzo żałował. Czuł, że
potrzebuje pojednania i powrotu do swojego najukochańszego i jedynego chłopaka.
Główną barierą między nimi nadal był
brak kontaktu, a bez tego nie można było znaleźć porozumienia. Sehun pomyślał o
napisaniu listu, maila czy czegokolwiek podobnego. Jednak tak szybko jak wpadł
na ten pomysł, tak szybko wybił go sobie z głowy i uznał za bezcelowy i
totalnie beznadziejny.
Kilka kolejnych dni było dla młodego
blondyna dziwną normalnością. Jak
dawniej wstawał i zjadał śniadanie, oglądał telewizję oraz czytał gazety. Żył. W zapomnieniu napisał nawet sms do
Luhana.
Kocham
cię i przepraszam – brzmiała treść wiadomości.
Po pewnym czasie Oh zorientował się,
że to wysłał. Serce waliło mu jak oszalałe. Znów czuł się jak za czasów ich
pierwszych wspólnych rozmów i wiadomości. Były one niewinne, niepewne i
delikatne jak kolorowe motyle trzepoczące swoimi skrzydełkami na wietrze.
Chłopak wiedział, że Xiao Lu bardzo za nim tęsknił i spodziewał się od niego
bardzo rychłej odpowiedzi. Był ogromnie wściekły i jednocześnie zdziwiony, gdy
to się jednak nie stało.
***
-Gdzie jest ten pieprzony telefon?!
– Luhan biegał po domu Laya jak opętany w poszukiwaniu swojej komórki. – Nie
widziałeś go gdzieś?!
-Uspokój się, Lulu. Na pewno zostawiłeś go u siebie – Yixing poklepał chłopaka po ramieniu, poprawiając ręką swoją kieszeń, w której chował jego telefon.
-Może i masz rację. Poszukam go jak wrócę.
-Uspokój się, Lulu. Na pewno zostawiłeś go u siebie – Yixing poklepał chłopaka po ramieniu, poprawiając ręką swoją kieszeń, w której chował jego telefon.
-Może i masz rację. Poszukam go jak wrócę.
Ale nie wrócił. Spędził kilka nocy u
swojego przyjaciela, tłumacząc się samotnością i pustką, jakiej nie umiał
wypełnić niczym po odrzuceniu przez Sehuna. Poczuł się przez niego jak zapasowe
koło, które było potrzebne tylko w nagłym wypadku. A on potrzebował stałego
uczucia, czego nie wyczuwał od młodszego chłopaka. Coś, czego szukał, odnalazł
w ramionach Laya, jednak nie jako miłość, a dozgonną przyjaźń i bezgraniczne
zaufanie. Nie wiedział jednak, jak bardzo się mylił.
Kilka dni później Oh nadal oczekiwał
na zwrotną wiadomość od Xiao Lu. Nie doczekał się jej mimo próśb, błagań i
modlitw złożonych Bogu. Jego po raz trzeci odbudowana dusza i psychika na nowo
zaczęły się kruszyć. Kawałek po kawałku. Powoli i bez ostrzeżenia.
***
Yixing nie mógł już wytrzymać
ciągłych telefonów i wiadomości od Sehuna przychodzących na komórkę Luhana. Nie
chciał ich odbierać, jednak pokusa była dużo większa. Kilka razy nacisnął
zieloną słuchawkę, aby usłyszeć, jak jasnowłosy chłopak żałośnie skomle do
telefonu „Luhan, skarbie, wybacz mi.
Kocham cię.” Czuł wtedy, że góruje nad nim, mając Xiao Lu przy swoim boku
dla własnych korzyści.
Gdy telefony ustały, zaczęło się
masowe przychodzenie sms-ów. Lay podniecony głupotą Oh Sehuna odczytywał je,
aby potem gorzko śmiać się z biednego chłopaka. Przebiegłość pozornie
niewinnego przyjaciela sięgała zenitu. Miał w zanadrzu większego asa w rękawie,
niż mogłoby się wydawać.
Cześć,
Chanyeol. Z Sehunem wszystko w porządku. Pogodziliśmy się i wróciliśmy do
siebie – wystukał Lay na klawiaturze telefonu Xiao Lu i wysłał do olbrzyma.
Wiedział, że już niedługo będzie tworzył ze swoim
Lulu szczęśliwą parę.
***
Sehun odczytywał sygnały Luhana jako pełne strachu, ale i
miłości. W głębi serca miał nadzieję, że pewnego pięknego dnia chłopak odezwie
się do niego. Miał do siebie żal, że nie miał na tyle odwagi, aby ruszyć swoje
cztery litery i pójść do niego. Ale bał się. Bał się, że po sytuacji w szpitalu
tamten odrzuci go, tak jak odrzucony się poczuł. Bał się, że nie będzie chciał
go widzieć i że zostanie sam na pastwę losu.
Zrozum to wreszcie. On nigdy by cię nie zostawił na pastwę losu.
Zdeterminowany chłopak postanowił po raz
ostatni skontaktować się z Luhanem. Wysłał do niego kolejną krótką wiadomość,
aby się spotkali i niecierpliwie czekał. Gdy odpowiedź nie nadchodziła, był
zły.
Będąc pewien, że jego depresja
minęła bezpowrotnie, po tygodniu odrzucił leki. Nieświadomie znów popadał w
stan melancholii. Jeszcze nie sięgał po alkohol, ale w jego głowie jakiś głos
podpowiadał mu, aby to zrobił.
Kiedy wreszcie Oh doczekał się
zwrotnego sms-a, był zszokowany i zdołowany jednocześnie. „Dzisiaj się nie spotkamy. Jestem umówiony z Layem” – tak
przedstawiała się odpowiedź wysłana z telefonu Luhana. To było jak gwóźdź do
trumny. Sehun podjął ostateczną decyzję. Koniec
z tym wszystkim.
***
Wieczorem zadowolony z siebie Yixing
zaciągał się kolejnym papierosem, gdy do jego pokoju wparował przyjaciel. Xiao
Lu był wściekły i zdeterminowany, biegał po pomieszczeniu jak szalony.
-Gdzie on jest?! – krzyknął, patrząc
piorunującym wzrokiem na młodszego.
-O co ci chodzi? – odparł chłopak, rozdmuchując chmurę dymu dookoła siebie.
-Mój telefon. Wiem, że go masz. Wczoraj widziałem go w twoich rękach – mówił rozwścieczony Luhan. – Oddaj mi go. Teraz!
-Już, już – Lay wyciągnął z kieszeni spodni komórkę szatyna i podał mu ją. – Masz szczęście, że ją znalazłem – skłamał, w duszy śmiejąc się dobitnie.
-Yh, dzięki – machnął rękę i wziął swoją zgubę. – Nie pal tyle – skarcił go, patrząc z niedowierzaniem.
-O co ci chodzi? – odparł chłopak, rozdmuchując chmurę dymu dookoła siebie.
-Mój telefon. Wiem, że go masz. Wczoraj widziałem go w twoich rękach – mówił rozwścieczony Luhan. – Oddaj mi go. Teraz!
-Już, już – Lay wyciągnął z kieszeni spodni komórkę szatyna i podał mu ją. – Masz szczęście, że ją znalazłem – skłamał, w duszy śmiejąc się dobitnie.
-Yh, dzięki – machnął rękę i wziął swoją zgubę. – Nie pal tyle – skarcił go, patrząc z niedowierzaniem.
Piętnaście minut później, gdy Xiao
Lu uspokoił nieco swoje rozwichrzone emocje, chwycił za telefon i przejrzał go.
-Woah! Hunnie do mnie dzwonił – spojrzał na wiadomości. – I wysyłał mi sms-y. Nawet nagrał się na pocztę kilka razy.
-Woah! Hunnie do mnie dzwonił – spojrzał na wiadomości. – I wysyłał mi sms-y. Nawet nagrał się na pocztę kilka razy.
Chłopak szybko wystukał krótki numer
i oczekiwał na połączenie. Po chwili usłyszał głos Sehuna, który zostawił mu
trzy nagrane wiadomości. Jego głos był zachrypnięty i zapłakany. Dało to
Luhanowi do zrozumienia, że chłopak nie doszedł jeszcze do siebie i nadal tkwi
w depresji. Włączył pierwsze nagranie.
Luhan
– rozbrzmiał tęskny głos w słuchawce, a po nim nastało kilkanaście sekund
głuchej ciszy. Nagle niepohamowany szloch przerwał milczenie, a po chwili
chłopak rozłączył się.
Biorę w dłoń własną broń i używam jej
przeciw samemu sobie.
Kilkanaście
sekund później Xiao Lu włączył kolejną wiadomość. Był odrobinę niespokojny i
zdezorientowany. Obawiał się tego, co może usłyszeć. Jednak mimo wszystko
nacisnął klawisz, aby ją odtworzyć.
Cześć,
Lulu – usłyszał zachrypnięty lecz zdecydowany głos jasnowłosego chłopaka. –Strasznie się za tobą stęskniłem. Nie wiem
nawet, co u ciebie słychać. Nie odzywasz się – powietrze przeciął śmiech
Sehuna. Nie był to jednak udawany odruch. –Spotkajmy
się w piątek, proszę.
W oczach słuchającego pojawiły się
znikome ślady łez. Czuł się jak bezduszny frajer i egoista, który próbuje
wszystko wykorzystać tylko dla siebie. Zrobiło mu się strasznie głupio.
Raz…
Dwa…
Trzy…
To miałeś być ty.
Dwa…
Trzy…
To miałeś być ty.
Kolejną wiadomość Xiao Lu włączył z
nutką spokoju w sercu. Miał nadzieję, że były tam same pozytywne słowa i że
dowie się, co słychać u Sehuna. Postanowił, że następnego dnia się z nim
spotka.
Pieprzony
lamus – krzyknął Oh z drugiej strony. – Wolisz
jego ode mnie. Dobrze. Bardzo dobrze –jego głos był słaby i roztrzęsiony. –Byłem dla ciebie tylko pierdolonym bachorem,
który dobrze obciągnie i przeleci. Nie zwracałeś uwagi na moje uczucia –Xiao
Lu usłyszał gorzki bezdenny szloch. –To
koniec. Słyszysz?! Koniec twoich problemów. Było miło.
Szatyn był zdezorientowany, tym co
usłyszał. Zaczął się trząść, a telefon wypadł z jego ręki i uderzył o podłogę.
Lay patrzył na niego szeroko otwartymi oczami. Przestraszył się, że z przyjacielem stało się coś niedobrego.
Podszedł do niego i złapał go za ramiona, po czym delikatnie nim potrząsnął.
-Lulu, wszystko z tobą w porządku? –
zapytał, spoglądając na niego podejrzliwie.
-Muszę do niego pojechać. Jak najszybciej. Najlepiej teraz – wymamrotał Xiao Lu i wyszarpnął się z uścisku drugiego chłopaka. Wybiegł z jego domu, po czym szybko złapał taksówkę i kazał się zawieźć do posiadłości Oh Sehuna.
-Muszę do niego pojechać. Jak najszybciej. Najlepiej teraz – wymamrotał Xiao Lu i wyszarpnął się z uścisku drugiego chłopaka. Wybiegł z jego domu, po czym szybko złapał taksówkę i kazał się zawieźć do posiadłości Oh Sehuna.
Zamykam oczy. Do głowy uderza mi krew.
Koniec. Definitywnie nie ma już mnie.
***
Kilkanaście minut później
zdruzgotany i podenerwowany Luhan wyskoczył z żółtego samochodu taksówkarza i
ze łzami w oczach podbiegł do wejścia domu swojego chłopaka. Dzwonił, pukał i z
całych sił dobijał się oraz wrzeszczał, ale nikt mu nie otworzył. Dokoła
panowała tylko nieskończona cisza. Z nadzieją w sercu nacisnął klamkę i ku jego
zdziwieniu drzwi otworzyły się. Powoli wszedł do środka, jakby bał się, że może
go tam spotkać coś, czego najbardziej się obawiał.
-Hunnie! Gdzie jesteś?! Hunnie!
Odezwij się, proszę! – wołał, przeszukując wszystkie pokoje, w których panowała
ciemność, co wydało mu się nienormalne. Czuł się jak w jakimś horrorze. Jego serce waliło jak oszalałe, gdy
przechodził do kolejnych pomieszczeń.
Wreszcie dotarł do pokoju
jasnowłosego chłopaka. Ostrożnie i powoli otworzył drzwi. Nie zaskoczyło go to,
że światło było zgaszone, a przez okno wpadały tylko cienkie strużki księżycowych
promieni. Luhan nacisnął włącznik i pokój rozświetlił się. Spojrzał w stronę
biurka, a chwilę później z jego ust wydobył się niekontrolowany pisk.
-HUNNIE! –krzyknął ze wszystkich sił
na drżących nogach zrobił kilka kroków w przód.
Na podłodze przy biurku leżał
zakrwawiony Sehun. Ogromna kałuża czerwonej cieczy otaczała całą jego postać,
wypłynąwszy z jego ust brzucha i dłoni, a także skapywała z ciemnego mebla na
podłogę niczym łzy rozpaczy. Reszta ciała była całkowicie zmasakrowana, jak gdyby
ktoś na niego napadł i brutalnie pobił. Xiao Lu spojrzał na blat biurka. Leżała
tam mała lalka cała pokłuta szpilkami i gwoździami z przypiętym zdjęciem Oh.
Obok niej spoczywała pomięta kartka, na której widniał napis „Do Luhana”.
Roztrzęsiony chłopak odgadł, że był to
list. Wziął go niepewnie w swoje roztrzęsione ze strachu dłonie, ostrożnie
rozłożył go i zaczął czytać.
Luhan,
Jeżeli
to czytasz, mnie zapewne nie ma już na tym świecie. Nie mogłem z Tobą
porozmawiać, więc napisałem ten list, aby wyjaśnić kilka spraw.
Kiedy
się poznaliśmy od razu wiedziałem, że jesteś wyjątkowy. Zakochałem się w tobie.
Nigdy nie podziękowałem Ci za to , że pomogłeś mi naprawić złamane i słabe
serce oraz za to, że zawsze byłeś przy
mnie wtedy, kiedy tego potrzebowałem. Bardzo się wtedy zbliżyliśmy do
siebie. Później sprawy potoczyły się szybko i staliśmy się parą.
Wkrótce
po rozpoczęciu roku szkolnego zauważyłem, że bardzo się ode mnie oddaliłeś.
Czułem się samotny, nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Zachowywałem się jak kretyn,
znęcając się nad Twoim jedynym przyjacielem. Zrozumiałem, że ja nigdy nim nie
byłem. Później moja rodzina wyjechała. Zostałem sam. Całkiem sam. Jedyną osobą,
z którą mogłem porozmawiać był Chanyeol, ale nawet jemu nie chciałem mówić o
wszystkich swoich uczuciach. Popadłem w
depresję. Przestałem chodzić do szkoły. Topiłem swoje smutki w alkoholu, dopóki Chan nie znalazł mnie
zalanego w trupa. On zaprowadził mnie do lekarza, który tylko przepisał mi
leki. Myślałem, że poradzę sobie i wyjdę z tego. Pewnego razu swoje leki
zacząłem zapijać alkoholem. W ten sposób
prawie udało zniknąć mi się z tego świata. Jednak olbrzym ciągle był na
posterunku. Efektem tego, był mój pobyt w szpitalu. Kiedy przyszedłeś tam, by
mnie odwiedzić , zachowałem się jak dupek. Kazałem Ci wyjść. Nie byłem gotowy
zobaczyć Ciebie, po tak długim czasie. Jednak ciągle wierzyłem, że przemyślisz
całą tę sytuację i naprawimy, to co
zepsuliśmy, lecz tak się nie stało.
Żyjąc
bez Ciebie zrozumiałem wiele rzeczy. Zrozumiałem, że kochałem twoją bliskość i
to jak nieśmiało dotykałeś moich dłoni. Zrozumiałem, że uwielbiałem słuchać bicia Twojego serca i
Twoich szeptów, o tym, jak bardzo mnie kochasz. Cały czas wierzyłem, że mówiłeś
prawdę. Byłem głupi. Myślałem, że już na
zawsze zostaniemy razem. Myliłem się. Nasza miłość była ślepa. Przepraszam, że Cię pokochałem.
Sehun
Z oczu Luhana
płynęły łzy. Czuł jakby koś wytargał mu serce z piersi i pozbawił go wszelkiej
miłości. Chłopak odłożył list i uklęknął nad ciałem martwego Sehuna. Delikatnym
ruchem pogłaskał jego zimny policzek, po czym położył głowę na jego piersi. Nie
usłyszał już bicia serca osoby, która kochała go ponad wszystko. Osoby, która
nie patrzyła na jego wady i była gotowa oddać za niego życie. Luhan podniósł
głowę i spojrzał na twarz zmarłego.
- Hunnie,
przepraszam. Za wszystko – szepnął szatyn i złożył ostatni pocałunek na ustach
swojego martwego chłopaka.